Dodany: 16.03.2006 20:18|Autor: gregok

Stosunek ówczesnych ludzi do wojny


Powieść "Na zachodzie bez zmian" może wydawać się niezwykła czytelnikowi znającemu literaturę polską tego okresu. Dziwić może szczególnie krytyczny stosunek do I wojny światowej.

Wojna ta przyniosła niepodległość zarówno Polsce, jak i innym krajom środkowoeuropejskim. Dlatego też w międzywojennej literaturze polskiej mało jest utworów krytykujących I wojnę. Przeciwnie, w powieściach Struga, Kadena-Bandrowskiego i innych polskich autorów wojna jest ukazana jako cudowne wydarzenie, zesłane przez opatrzoność, by przynieść Polsce wolność.

Inaczej wyglądało to w literaturze zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej. Tam pisarze pod wrażeniem liczby ofiar i strat prześcigali się w opisywaniu jej bezsensowności i tragedii, jaką przyniosła ta wojna, niosąca śmierć tylu niewinnym ludziom. Zapominali oni o tym, iż ci sami "niewinni ludzie" pragnęli tej wojny przynajmniej od lat 90. XIX wieku, a już na pewno w przededniu jej rozpoczęcia, czego wyrazem były gwałtowne demonstracje po zabójstwie arcyksięcia Ferdynanda, odbywające się m.in. w Berlinie i Wiedniu, a później także w Londynie i Paryżu, domagające się od władz ukarania wrogów... itd. Skutek znamy. Zabójstwo arcyksięcia nie było prawdziwym powodem I wojny światowej, jak się często uważa, ale jedynie jej pretekstem. Powodem prawdziwym była zgoda - czy raczej entuzjazm zwykłych ludzi dla tego typu "imprezy".

Tymczasem w powieści widzimy coś zdumiewającego. Niemieccy żołnierze, którzy sami wcześniej napadli brutalnie na mały kraj - Belgię i północną Francję, mordując bez litości obrońców lub umieszczając ich w obozach troszkę tylko lepszych od późniejszych obozów koncentracyjnych, są przedstawieni jako ofiary rzekomo nic nierozumiejące, pragnące tylko wrócić do domu, do swoich rodzin i przede wszystkim - niechcące wojny. Wydaje się to dziwne, gdy zobaczy się fotografie z roku 1914, pełne rozentuzjazmowanych Niemców głoszących, że jadą tylko na wycieczkę do Paryża, a każdy cios ich bagnetu będzie oznaczał śmierć dla jednego Francuza. I kiedy się czyta raporty urzędowe o tysiącach ochotników, których marzeniem było zaciągnięcie się do armii i zabijanie wrogów.

Uważam, że książka fałszuje rzeczywistość tych czasów. Tragedią tych młodych chłopców nie było to, iż wbrew własnej woli trafili na wojnę, której nie rozumieli i nie chcieli, ponieważ oni dobrze wiedzieli, że walczą o wielkość II Rzeszy oraz upokorzenie reszty świata, i chcieli o to walczyć.

Ich tragedia polegała na tym, że tej wojny nie mogli wygrać!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 28519
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: PanDzikus 21.03.2006 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
No właśnie. Wcale nie jest jakąś regułą, że ludzie pragną pokoju, nienawidzą wojny itd. Przed pierwszą wojną światową chyba wszyscy wojny chcieli i do niej dążyli. Ludzie nienawidzą skutków wojny, jeśli są dla nich niekorzystne, a nie samej wojny. Wspomniałem kiedyś o tym na polskim przy okazji omawiania jakiegoś wiersza Miłosza ale okazało się, że nie mam racji i jestem głupi bo niezbyt to pasowało do wniosków do jakich mieliśmy "dojść samodzielnie" a jakie sobie założyło ministerstwo, którego instrukcje facetka usłużnie wykonywała. Co śmieszniejsze lekcja historii o tym z jakim entuzjazmem ludy europy przyjęły wieści o wybuchu IW.Ś. była kilka dni wcześniej.
Z innych głupot powtarzanych bezmyśnie w szkole czy prasie jest np. ta o tym, że dzięki wojnie rozwija się gospodarka. Trudno chyba o większy idiotyzm. Wszyscy, którzy byli zmuszenie żyć w okresie wojennym wiedzą, że żyje się wtedy ciężej niż w czsie pokoju (przynajmniej jeśli chodzi o normalne kraje bo w takim ZSRR w wojnie czy pokoju zawsze żyło się ciężko). Lepiej jest wyprodukować dwadzieścia samochodów niż jeden czołg i jest to rzecz oczywista. Czasem wojna jest konieczna i słuszna ale tylko wtedy by uniknąć czegoś gorszego. Jest to po prostu wybór mniejszego zła.
Użytkownik: gregok 21.03.2006 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie. Wcale nie jes... | PanDzikus
Hasło że dzieki wojnie rozwija sie gospodarka nie jest tak całkiem bez sensu.
Właściciciele i pracownicy w zakładach zbrojeniowych mieli naprawde niezłe życie w czasie wojny. Oczywiście pod waruniem że nieprzyjaciel nie wdarł się w głąb kraju.
Ale np. w USA wielu właścicieli i pracowników wymienionych wyżej zakładów dorobiło się majątków na dostawach dla armii.
Użytkownik: pjurewicz 18.08.2006 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Hasło że dzieki wojnie ro... | gregok
Nonsens. Przeczytaj Bastiata "Co widać, a czego nie widać". Znakomicie rozprawia sie z mitem (też mnie tego uczyli na historii), że wojna rozwija gospodarkę.

Facet, który maszeruje i strzela do innych, robi to za pieniądze z podatków. A te pieniądze, zamiast na karabin lub żarcie takiego żołnierza, podatnik mógłby wydać na kupno nowych butów (zarobiłby szewc/producent), stołu (zarobiłby stolarz, który za zarobione pieniądze mógłby kupić coś innego), na ksiażkę dla dziecka lub kurs językowy dla siebie. A tak, ludzie zamiast się bogacić, świadcząc sobie nawzajem usługi, marnotrawi pieniądze na jedzenie i sprzęt dla żołnierzy, którzy nie wytwarzają żadnych dóbr ani nie świadczą żadnych usług.
Użytkownik: wanilka7 23.03.2006 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
;| Remarque pisze o okrucieństwie wojny,o tym ile potrafi sprawic bolu,nieszczescia. I to nie jest "sfalszowany obraz"! Nie pisze,ze zaden z Niemcow nie chcial wojny,ze nikt nie chciał walczyc "o wielkosc II Rzeszy" itd. Analizuje dosc waska grupe osob. Ludzie ci byli wrazliwi,uczuciowi i nie potrafili zrozumiec dlaczego musza zabijac i dlaczego jest to ich obowiazek. Nie sadze aby Remarque pisal tak dlatego że jego kraj nie wygral wojny. Nie powinno sie takich wnioskow wysuwac,nie ocenia sie zanim sie nie wie jak bylo naprawde ;/
Użytkownik: gregok 24.03.2006 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: ;| Remarque pisze o okruc... | wanilka7
Byli wrażliwi, uczuciowi i młodzi, ale także byli dorosłymi ludźmi, którzy na początku wojny z pewnością rozumieli w imie czego mają zabijać i ginąć. Kiedy okazało się że zwycięstwo nie bedzie łatwe i szybkie, a wróg jest silniejszy niż głosiła propaganda - wtedy dopiero przestali to rozumieć.
Gdyby Niemcy odnieśli szybkie i łatwe zwycięstwo Remarque pisałby inaczej - tego jestem w stu procentach pewien.
Ale szanuję Twoje poglądy na tę kwestię. Pozdrawiam!
Użytkownik: airborn 25.03.2006 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Byli wrażliwi, uczuciowi ... | gregok
>Gdyby Niemcy odnieśli szybkie i łatwe zwycięstwo Remarque pisałby inaczej - tego jestem w stu procentach pewien.

Nie sprawdzisz, co pisałby Remarque, tak samo jak nie sprawdzisz, co pisałby np. Borowski, gdyby nie było Oświęcimia, albo Sołżenicyn, gdyby nie przeżył Gułagu.. Ta książka jest o _tej konkretnej wojnie_, o największej hekatombie w historii wojen. Ona ukształtowała Remarque'a jako pisarza i człowieka. Oczywiście masz rację, że nikt (czy prawie nikt) nie protestował _przed_ wojną, bo też prawdą jest, że nikt sobie nie wyobrażał, jak ta wojna może wyglądać i ile strat może za sobą pociągnąć. Wszyscy spodziewali się czegoś w rodzaju powtórki z wojen środka XIX wieku, krwawych, ale krótkich i w znikomym stopniu rzutującym na życie całych krajów.

Myślę, że I wojna światowa na zawsze zmieniła myślenie o tym, czym jest wojna. Miała ogromny wpływ na zachowanie społeczeństw Anglii czy Francji w 1939 roku. Ale nie możesz patrzyć ahistorycznie i przekładać nasze dzisiejsze podejście do wojny na podejście ludzi sprzed tamtego doświadczenia.

Zwróć przy tym uwagę, że _w samych Niemczech_ poglądy Remarque'a na wojnę były w najwyższym stopniu niepopularne już w momencie ukazania się NZBZ. Przecież już latach 20. górę wzięły nastroje odwetowe i militarystyczne - o czym zresztą sam Remarque pisze w "Czarnym obelisku" na przykład. Dlatego nie zgadzam się z negowaniem wartości NZBZ dlatego tylko, że Remarque nie wypowiadał się przeciwko wojnie w 1914 roku. To absolutnie nie jest książka koniunkturalna.
Użytkownik: b-ilona 05.10.2007 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Byli wrażliwi, uczuciowi ... | gregok
Możemy sobie mówić: zabijać i umierać dla ojczyzny to zaszczyt. Może się mylę, ale wydaje mi się, że nie jest tak łatwo kogoś zabić. Mimo że masz świadomość walki dla wolności narodu, nie obejdzie się bez wyrzutów sumienia. Remerque pisze o młodych ludziach, którym kazano zabijać, tylko że oni w potencjalnym wrogu widzieli siebie. To samo mógłby napisać o Francuzach, Polakach etc. Nie sądzę, by zabijanie było przyjemnością ani dla wygrywających wojnę, ani dla ją przegrywających.
Poza tym ci chłopcy wcale nie byli tacy dorośli, przynajmniej duchowo. Z pewnością nikt z nich nie chciał żegnać się z życiem po 19 latach, nigdy więcej nie zobaczyć rodziny, nie spotkać kolegów ze szkoły, którą dopiero co skończyli.
Użytkownik: --- 17.04.2006 03:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
komentarz usunięty
Użytkownik: Andzia_00 30.06.2006 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
Czytając Twoją wypowiedź doszłam do wiosku, że nie w sposób jest się z Tobą w pewnych kwestiach nie zgodzić... Owszem, masz rację pisząc, że naród niemiecki z euforią przyjął wieść o nadchodzącej wojnie, prawdopodobnie spodziewali się szybkiego zwycięstwa i licznych korzyści z wojny tej płynących. Zwróciłam jednak uwage na to iż bardzo generalizujesz. Zauważ prosze, że ani naród niemiecki to nie Remarque, ani Remarque nie jest narodem niemieckim. Dlatego uważam, że mylisz sie pisząc, że ksiązka ta fałszuje obraz rzeczywistości gdyz pokazuje na tylko nieliczną grupę żrołnierzy, którzy wysłani przez rząd na front nie mieli szans się sprzeciwić. Ta grupa ludzi, których losy przedstawia Remarque może więc być przeciwna wojnie bez względu na to jak bardzo ich współrodacy z tej wojny się cieszyli. Tym bardziej Twoje słowa są według mnie dla tego pisarza krzywdzące gdyż "Na zachodzie bez zmian" autor ukazuje postawy Niemców potwierdzających Twoją tezę. Ponadto chciałabym napisac, że Remarque był pacyfistą( co potierdza kilka napisanych przez niego w późniejszym casie książek) a "Na zachodzie bez zmian" została splona w latach trzydziestych XX w. przed gmachem Opery w Berlinie podczas widowiska pobłogosławioengo przez Goebbelsa, co również powinno dac Ci do myślenia. Według mnie "Na zachodzie bez zmian" jest książką genialną w swojej prostocie, ukazuje w inny sposób niż ksiązki o tej tematyce okrucieństwa wojy. Przede wszytkim pokazuje ona niszczycielski wpływ wojny na ludzkie życie i wartości etyczne. Książka naprawdę bardzo wzruszająca... Pozdrawiam!
Użytkownik: ewa_86 26.08.2007 01:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
Nie szafowałabym stwierdzeniami typu "książka fałszuje rzeczywistość". Dlaczego?:

1. Remarque mówi, że chłopcy poszli na wojnę z chęcią. Agitował wśród nich nauczyciel, sami zgłosili się do służby. Zgadzałoby się więc to z tym, o czym piszesz, tj. o radości z powodu wybuchu wojny. Ale tak jest często. Jan Nowak-Jeziorański pisze o znajomym, którego spotkał 1.09.1939 r. w Warszawie: "Już z dala, wymachując rękoma, wołał do mnie RADOŚNIE: zaczęło się... wojna... zaczęło się o piątej rano!".

Tragedia przyszła, kiedy wylądowali na froncie. Cytat:
"Wyruszamy jako ponurzy albo też weseli żołnierze, a kiedy docieramy do strefy, w której zaczyna się front, stajemy się ludzkimi bestiami."

2. Co do zdjęć uśmiechniętych żołnierzy... W książce jest fragment o zabawach, które odbywają się pod koniec dnia. Remarque wyraźnie tłumaczy, po co one są im potrzebne. Nie potrafię teraz znaleźć tego fragmentu. Może dopiszę później.

3. Remarque pozwala poznać, o jaką wojnę chodzi. Dwa cz trzy razy padają daty, kilka narodowości jest wymienionych. Ale ja odniosłam wrażenie, że to nie o to chodzi. Wydaje mi się, że chciał dać obraz wojny w ogóle. Nie ma tu żadnych posunięć taktycznych, żadnej polityki, a jedynie przemyślenia żołnierza-nastolatka i obrazy, które widzi na własne oczy.

Parafrazując Twoje podsumowanie: Ich tragedia polegała na tym, że ta wojna musiała wybuchnąć.
Użytkownik: melissa 01.07.2008 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie szafowałabym stwierdz... | ewa_86
Zgadzam się. Remarque oddał obraz każdej wojny, całe jej okrucieństwo i bezsens. Powieść jest jakby rozwinięciem myśli Ryszarda Kapuścińskiego, który twierdził, że po wojnie nie ma zwycięzców, bo wojna jest jedną wielką klęską ludzkości i zupełnie inaczej wygląda z zewnątrz niż od środka. Wierzę Remarquowi w 100%, że młodzież woli kochać i bawić się niż zabijać nieznanych sobie ludzi, siedzieć w okopach w brudzie, z pustym brzuchem; że wojna jest im niepotrzebna; że jej nie chieli.
Użytkownik: wiola2006 09.07.2009 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Remarque odd... | melissa
Właśnie, autor sam podkreśla jak bardzo rzeczywistość różniła się od tej obiecywanej. Ci młodzi ludzie czuli się oszukani przez swoich rodziców, nauczycieli. Nie było mowy o śmierci, o zabijaniu, było tylko o służbie, ojczyźnie, poświęceniu. I tę sytuację można by odnieść do każdej wojny. Chociaż mnie naszła inna refleksja: dotycząca II wojny światowej - czy w opisywanej w książce sytuacji, gdy bohater ranił wroga, a ten przy nim umierał, możliwa rzecz mogłaby mieć miejsce? Czy właśnie II wojna nie różniła się tym od pierwszej, że po raz pierwszy ludzie, zwykli ludzie przystępowali do niej z taką nienawiścią? Czy możliwa byłaby sytuacja, gdy żołnierz niemiecki okazałby litość żołnierzowi polskiemu? Na pewno tak, ale czy na taką skalę? Poza tym Hitler poddał Niemców olbrzymiemu praniu mózgu i chyba to zdecydowało o okrucieństwie wojny

Przypominają mi się słowa z piosenki KSU "1944":

"Tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg, rozkaz padł: rzucać granat, on już jest bez nóg. Miał 20 lat jak ty i chciał rzucić też. Ty dostaniesz wielki order, z niego tryska krew".

Te słowa miałam w głowie cały czas podczas czytania tej książki.
Użytkownik: Łapserdak 06.08.2010 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Powieść "Na zachodzie bez... | gregok
Odniosłam wrażenie, że niektórzy dość dawno czytali powieść...
To żadne fałszowanie rzeczywistości, a trudna i skomplikowana prawda. Postacie ukazane przez Remarque'a są ludźmi. Takimi, którzy mają swoje problemy, marzenia i swoją niepewność. Mało kto szedł na wojnę z myślą, że będzie 'super'. Oni nie wiedzieli, czego się spodziewać, zobaczyli sami, że szkoła i gadanie o patriotyzmie, to brednie. Autor nie robi z nich bohaterów ani tym bardziej ze swojego narodu, on pokazuje jak to wyglądało naprawdę oczami nastolatka.
Jednostka jest jedynie trybikiem, który może różnie myśleć, mieć różne motywacje i chęci, ale to co zastaje na froncie, zmienia go nieodwołalnie.
Tylko ludzie z kamienia i chorzy fanatycy mogli to polubić. Nikt normalny i nieważne jest absolutnie czy to Niemiec, Rosjanin czy nasz! Nieważne też, co kto sobie wcześniej myślał, czy bał się, czy jechał po chwałę. Każdy ma prawo do głupoty. Wojna zaskoczyła cały świat, niedopracowana broń, produkowana wówczas na masową skalę zabijała w sposób wybitnie okrutny(gazy, odłamki pocisków).
Po co czytać książki, skoro się ich nie czuje i nie rozumie? Więcej wrażliwości, wyobraźni...kto mógłby chcieć zabijać?! To, że z czasem stają się zobojętniali, nie widzą dla siebie przyszłości, bo wojna ich wchłania, to nic dziwnego, ale nie znaczy, że są 'źli'.
Zastanówmy się, zanim coś ocenimy. To, że ktoś jest po drugiej stronie, nie znaczy, że jest naszym wrogiem. Rzeczywistość jest rozmyta, ani fałszywa ani dobarwiona, jest. I uważam, że tak ją przedstawił Remarque.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: