Dodany: 12.08.2004 12:24|Autor: aniaposz
W kręgu herezji
Od czasu przeczytania "Sługi Bożego" jestem gorącą wielbicielką niejakiego Mordimera Madderdina, licencjonowanego inkwizytora Jego Ekscelencji biskupa Hez-Hezronu. I wcale się nie dziwię desperacji Loretty z opowiadania "Szkarłat i śnieg". ;)
Lubię świat Mordimera. Wielką przyjemność sprawia mi zanurzenie się w snutych przez Piekarę historiach. O tym, że autor bardzo sprawnie posługuje się słowem już pisałam w mojej recenzji pierwszego tomu. Opowiadania czyta się naprawdę gładko, bez jednego potknięcia. Kreowane postacie mają własny, specyficzny repertuar zachowań. Lubię też przewrotny humor Piekary, który realizuje się najczęściej poprzez cyniczny, a przecież nie pozbawiony chłodnej logiki sposób bycia jego bohatera.
Czy "Młot na czarownice" jest lepszy od pierwszego tomu? Trudno powiedzieć. Pojawiają się pewne nowe tropy, świat przestaje być czarno-biały, a Mordimer staje przed problemami, które - jednak! - przerastają jego doświadczenie i pojmowanie. I to jest na pewno bardzo ciekawe. Mam wrażenie, że Piekara przygotowuje sobie grunt pod jakieś większe dzieło. Powieść? Przypomina mi to zabiegi Sapkowskiego, który, krok po kroku budując świat w opowiadaniach, przygotowywał się do pisania sagi.
W ogóle, czytając o Mordimerze, mam nieodparte wrażenie podobieństwa do świata wiedźmina. Oczywiście nie chodzi mi o jakąś nie ukrywaną wcale inspirację i chęć naśladownictwa. Żadne tam Baniewicze i Debreny z Dumayki. Raczej o dysponowanie podobnym bogatym zestawem świetnych narzędzi do konsekwentnego tworzenia własnego, oryginalnego, spójnego świata, w którym pomysłów starcza autorowi także na wykreowanie bardziej złożonych sytuacji, naturalnie z reguł tego świata wynikających. W każdym razie od czasów wiedźmina Mordimer to pierwszy bohater, który zainteresował mnie równie mocno, a opowiadania równie mocno wciągnęły i zachwyciły.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.