Prawda o "Westerplatte"?
"Westerplatte" - reportaż z ostanich przedwojennych dni i pierwszego tygodnia po ataku Rzeszy na Polskę. Wbrew tytułowi, dużą część tej króciutkiej książeczki autor poświęca sytuacji na Śląsku.
Ciężko wypowiadać się o wartości historycznej tego reportażu. Wańkowicz przytacza mnóstwo szczegółów, nazwisk, poczynań Polaków i Niemców niemal z godziny na godzinę. Powołuje się na autentyczną rozmowę z majorem Sucharskim (dowódcą Westerplatte), którą odbył gdzieś we włoskim oflagu. Polega na zeznaniach świadków, którzy przeżyli pierwsze godziny wojny na Śląsku i w Gdańsku.
Trudno to wszystko zweryfikować - jedynie dobrze zorientowany w dziejach II wojny światowej historyk mógłby tu pomóc.
A jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie należy ufać Wańkowiczowi. Dziwnym sposobem "Westerplatte" skojarzyło mi się z propagandą wychwalającą bohaterstwo polskiego żołnierza kosztem prawdy historycznej. Absolutnie nie neguję całej treści - jednak nietrudno zauważyć, że autor pewne kwestie wyolbrzymił, a pewne zatuszował albo nawet ich nie zamieścił.
Wańkowicz należy do moich ulubionych pisarzy, ma fantastyczny styl, który bardzo mi odpowiada, ale zdaję sobie sprawę, że potrafi też świetnie manipulować emocjami i uczuciami czytelników. Powszechnie wiadomo, że - mówiąc delikatnie - nie darzył Niemców sympatią. Też bym pewnie nie darzyła, gdybym w Powstaniu Warszawskim straciła córkę, a na długie lata została rozdzielona z rodziną... "Westerplatte" - co tu dużo ukrywać - aż kipi nienawiścią do niemieckiego najeźdźcy.
Polecam ten reportaż zwłaszcza pasjonatom historii Śląska i Gdańska. Proponuję też potraktować jego treść z dystansem - bo nie można tu raczej mówić o obiektywnej pozycji historycznej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.