Karaibska przygoda na najwyższym poziomie
Kapitan William O’Connor, były oficer Royal Navy, jest dowódcą korsarskiego okrętu „Magdalena”. Jednak zarówno on, jak i jego załoga, nadal czują związek z ojczyzną i mimo pewnych nieporozumień starają się jej służyć na swój własny sposób. Wypełniając kolejną nudną misję, trafiają na ślad Christophera de Lanvierre, słynnego pirata, który podobno już od lat spoczywa na dnie oceanu. Szalony Hrabia, bo taki nosi przydomek, stara się zjednoczyć wszystkich piratów i zbiegłych niewolników, by wywołać zakrojoną na szeroką skalę wojnę z imperiami kolonialnymi.
Od małego byłem wielkim miłośnikiem książek i filmów opowiadających o walkach żaglowców, dzielnych marynarzach i okrutnych piratach. Zaczytywałem się „Czerwonym Korsarzem” i „Pilotem” Coopera, z wypiekami na twarzy śledziłem losy bohaterów „Kapitana Blooda” Sabatiniego. W późniejszym czasie czytałem z dużym zainteresowaniem cykle O’Briana i Forestera. Do tej pory brakowało mi rodzimego autora, który by się zajął tą tematyką. Na szczęście Marcin Mortka, znany przede wszystkim z fascynacji Skandynawią, postanowił dać literacki wyraz swojej drugiej pasji – do żaglowców (zresztą był tłumaczem książek O’Briana). Uczynił to w znakomitym stylu i zasłużenie jego nazwisko widnieje obok wyżej wymienionej galerii sław.
„Karaibska krucjata” nie jest jednak typową opowieścią o piratach. Z kart powieści wyziera raczej parodia. Autor przedstawia wydarzenia z dużą dozą humoru; mam na myśli zabawne sytuacje, w jakich znajdują się bohaterowie, przerysowane postacie czy też liczne nawiązania do znanych książek i filmów. Choć nie tylko - do łez doprowadziła mnie scena, w której kucharz Butcher, postrach całej załogi, szarżuje na wroga z tasakiem, wykrzykując „Świeże mięso!”. Kto grał w Diablo, ten wie, o czym mówię. Takie elementy wplata jednak umiejętnie w główną intrygę i nie powoduje dysonansu, co, moim zdaniem, zdarzało się czasami Tomaszowi Pacyńskiemu, który także często czerpał inspirację z popkultury.
Załoga „Magdaleny” to mimo wszystko patrioci, daleko im do okrutnych złoczyńców. Mają zasady moralne, przestrzegają podstawowych wartości, nie można im odmówić szlachetności. Są nadal wierni ojczyźnie, choć reagują oburzeniem na najmniejszą wzmiankę o tym. Bohaterowie to znane z literatury wzorce osobowościowe, ale przedstawione w skrajnej wersji. Kapitan O’Connor próbuje być bohaterem, ale na ogół jedynym efektem jego wyczynów jest popadnięcie w tarapaty. Zwykle jego popisy kończą się wielkim siniakiem na potylicy. Edward, dowódca piechoty morskiej, to doskonały oficer i dżentelmen. Nieważne, w jakiej znajduje się sytuacji, zawsze jest ogolony i ubrany w czysty mundur, a do wydarzeń podchodzi z typowo angielską flegmą. Takie przykłady można mnożyć, niemal każdy członek załogi jest zabawny na swój sposób.
Marcin Mortka w doskonały sposób oddał klimat opisywanych regionów. Czytelnik bez problemu może się wczuć i ma niemal wrażenie, jakby sam pływał okrętem po Karaibach. Autor starał się zbytnio nie odbiegać od realiów historycznych, choć, jak sam przyznaje, nie zawsze mu się to udawało. Wymagania powieści miały pierwszeństwo nad trzymaniem się faktów.
W książce nie ma za wiele elementów fantastycznych. Można by nawet powiedzieć, że te nieliczne dałoby się wytłumaczyć typowymi dla marynarzy zabobonami. Dopiero w końcówce jesteśmy już pewni, że jednak nie wszystko jest takie proste, a za intrygą stoją nadprzyrodzone siły. Szalony Hrabia ma dziwną przeszłość, a bohaterom ukazują się duchy wielkich piratów z przeszłości.
„Karaibska krucjata” to kolejna wyśmienita pozycja w dorobku Mortki. Nie jest pozycją głównie dla wielbicieli marynistyki (nie trzeba się bać, nazwy typowo żeglarskie zostały ograniczone do wymaganego minimum) i tych, którzy czują sentyment do powieści i filmów traktujących o dzielnych piratach na Karaibach. Gwarantuję, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie i spędzi przy niej kilka bardzo przyjemnych godzin. Ja z niecierpliwością oczekuję następnego tomu, noszącego podtytuł „La tumba de las piratas”, zapowiedzianego na pierwszy kwartał 2006.
Ocena: 8/10
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.