Dodany: 13.02.2006 13:49|Autor: sowa

cytat z książki


Późno odkryłem ostatnią niewinną butelkę mleka, równie dziewiczą jak rankiem: pod drzwiami maleńkiego domku o zamkniętych okiennicach. W sąsiednich drzwiach stała starsza, siwowłosa, zaniedbana kobieta, biały był tylko papieros w jej ustach. Przystanąłem.
- Gdzie on jest? - spytałem cicho.
- Kto?
- Ten, do kogo należy to mleko. Śpi jeszcze?
- Nie - odpowiedziała równie cicho. - On dziś wyemigrował.
- I zostawił mleko na progu?
- Tak.
- I zapalone światło?
- Pali się jeszcze?
- Nie widzi pani?
Pochyliłem się w przód do żółtej szpary w drzwiach i zajrzałem do wnętrza, gdzie w maleńkim przedpokoiku wisiał jeszcze ręcznik na drzwiach i kapelusz na wieszaku, na podłodze stał brudny talerz z resztkami kartofli.
- Rzeczywiście, zostawił zapalone światło, ale co tam: do Australii nie poślą za nim rachunku.
- Do Australii?
- Tak.
- A rachunek za mleko?
- Także go nie zapłacił.
Już stopniała biel papierosa w jej ciemnych wargach, kobieta człapiąc skierowała się ku drzwiom swojego domku.
- No tak - powiedziała. - Światło mógł zgasić*.



---
* Heinrich Böll: "Dziennik irlandzki", tłum. Teresa Jętkiewicz, Wydawnictwo ATEXT, Wydawnictwo MARABUT, Gdańsk 1996, ss. 47-48.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10035
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 30
Użytkownik: bogna 14.02.2006 04:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Późno odkryłem ostatnią n... | sowa
Znów zachęcasz do sięgniecia po książkę Bölla, jak będzie w bibliotece, to może się skuszę :-
Użytkownik: joanna.syrenka 14.02.2006 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Znów zachęcasz do sięgnie... | bogna
Ja również polecam:)
Użytkownik: sowa 14.02.2006 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Znów zachęcasz do sięgnie... | bogna
Skuś się koniecznie, Bogno. Jestem prawie pewna, że "Dziennik irlandzki" Cię zachwyci.
Użytkownik: czytacz 03.11.2006 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Późno odkryłem ostatnią n... | sowa
Mnie też spodobał się ten fragment. Ale jeszcze bardziej spodobała mi się irlandzka koncepcja czasu. Staram się ją stosować w takim zakresie, w jakim mogę.
Pięćdziesiąt lat później Pete McCarthy opisuje swoją podróż po Irlandii. Zaczyna tak samo jak Boell. Po przyjeździe idzie do pubu i czyta lokalne gazety, zwłaszcza ogłoszenia. Świetna okazja, żeby porównać, co się przez te pięćdziesiąt lat zmieniło. Zastanawiam się, czy McCarthy mógł znać Dziennik. Myślę, że tak. Pisze, że nadal przyjeżdża tam wielu Niemców.
Tak w ogóle, to ja nie o tym chciałem. Wymieniliśmy kilka komentarzy przy okazji "Krew za krew" Kadarego. Pisałaś m.in. o "Central do Brasil". Może zainteresuje Cię wiadomość, że w listopadzie będzie w TV.
Użytkownik: sowa 03.11.2006 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też spodobał się ten... | czytacz
O, dzięki. Chętnie znów obejrzę, powiem więcej - liczę na to, że też to zrobisz i tym razem zwrócisz uwagę także na dzieciaka; potem możemy porównać zeznania:-). Żeby tak jeszcze dali "W cieniu słońca" (ech, pomarzyć)...
Użytkownik: czytacz 03.11.2006 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: O, dzięki. Chętnie znów o... | sowa
Obejrzysz, jeżeli masz Ale kino. Ja oczywiście będę oglądał. Nadal się dziwię, jak mogłem ot tak, wyprzeć całe dziecko. A co do "W cieniu słońca", to marzę razem z Tobą.
Użytkownik: sowa 03.11.2006 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Obejrzysz, jeżeli masz Al... | czytacz
Wrr - powiedziała Sowa w przestrzeń i zbladła z rozgoryczenia. Nie mam "Ale Kina". Ale film widziałam parę razy, więc i tak mogę się na jego temat powymieniać wrażeniem, a nawet myślą ewentualnie.
Użytkownik: czytacz 05.11.2006 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrr - powiedziała Sowa w ... | sowa
> Wrr

Warkocz, warkocz?

> powiedziała Sowa i zbladła

... i wtedy wyszło na jaw, że to nie Sowa, jak wszystkim się zdało, jeno "był to Almanzor, król muzułmanów". (Patrzcie, o giaury! jam siny, blady)

Załóżmy, że masz rację. Na razie, tylko hipotetycznie załóżmy. Załóżmy, że tam rzeczywiście było jakieś dziecko. Załóżmy to i szybko idźmy dalej. Załóżmy, nadal hipotetycznie, że byłbym gotów przyznać się do takiego przeoczenia publicznie.
Gdzie mam się odezwać? Bo tutaj zrobił się już międzykontynentalny offtop.
Użytkownik: sowa 06.11.2006 02:44 napisał(a):
Odpowiedź na: > Wrr Warkocz, wark... | czytacz
Zastanawiam się, co lepsze: międzykontynentalny offtop czy ogólny hundun?;-)))
Proponuję powrót z wątkiem pod "Krew za krew", logicznie byłoby zamknąć go tam, gdzie się zaczął. Chyba że masz lepsze miejsce na oku. Ewentualnie moglibyśmy przejść w regularny off topic na Forum.

(Jaki warkocz, czyj i czemu? W sensie, że warkocz od warczeć, czy jak?)
Użytkownik: czytacz 06.11.2006 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się, co lepsz... | sowa
Logika jest nieubłagana, więc opór byłby bezcelowy. Wróćmy zatem pod "Krew za krew". Powinienem dbać o komentarze pod moją notką - żeby były spójne, z elegancko podomykanymi wątkami. A pojawienie się tam ewentualnej myśli też byłoby korzystne. :-)

Pierwsza emisja jest 16 list. o 20:00. Przypomnij sobie, czy nie masz znajomych, którym mogłabyś złożyć niespodziewaną, chociaż zaległą wizytę?

Odpowiadając na Twoje pytanie o hundun, skwapliwie uczepię się tego, że słowo "lepszy" ma kilka znaczeń. ;-)

Jak wiadomo: Hundun był tylko na początku. A potem, to co jasne i lekkie uniosło się do góry, a ciemne i ciężkie opadło na dół. A przez powstałą w ten sposób lukę przedostały się dziesiątki tysięcy rzeczy. A każda z nich była na wpół kwadratowa, na wpół okrągła.*
I w dodatku każda z nich była nadziana wołowiną! (http://portal.chinese.pl/index.php?page=newsid&id​=5235) Czy w tej sytuacji offtop może być lepszy? Jest, co najwyżej czczy. Jest widocznym przejawem naszej "słabej silnej woli", namacalnym dowodem zejścia z trudnej ścieżki odpowiedzialności i porządku, na manowce niezdyscyplinowania. Ułudną chwilą beztroskiej niefrasobliwości, bardzo szybko przechodzącej w niesmak i niezadowolenie z siebie.
Czy więc w ogóle cokolwiek może być lepsze niż hundun? No,... może guotie, ale tylko te naprawdę dobre. ;-)

A warkocz to drobiazg. Twoje Wrrr skojarzyło mi się z dowcipem. Trafnie odgadłaś greps, na którym dowcip został osadzony, nie ma więc sensu go opowiadać.

___
* "Hundun. The beginning" (tłumaczenie własne)
Użytkownik: sowa 07.11.2006 01:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Logika jest nieubłagana, ... | czytacz
• Nie, proszę, opowiedz ten (nieznany mi) warrrkoczowy dowcip!
• Passus o hundunie zabił mnie całkiem, od czego (a to ciekawostka przyrodnicza) bardzo mi się humor poprawił, dziękuję. A propos, czytałeś "Wstęp do imagineskopii"?
• Niestety, nie mam komu złożyć z dawna obiecywanej i niesłusznie do momentu emisji Sallesa odkładanej wizyty. Ale film pamiętam bardzo nieźle (w tym - dzieciaka, chociaż rozumiem, że obecność Fernandy Montenegro mogła zdominować Twoją recepcję dzieła).
• Co to jest guotie?!
Użytkownik: czytacz 07.11.2006 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: • Nie, proszę, opow... | sowa
o Sam dowcip jest taki sobie, lekkopółśredni. I cały jego związek z tematem, to Twoje Wrrr. Poza tym, chciałbym stanowczo przeciwstawić się zawartemu w nim stereotypowi obyczajowemu, przedmiotowemu traktowaniu kobiety przez popkulturę i sexual harassment w miejscu pracy. Znalazłem nawet ostatnio wewnętrzne błe tego wszystkiego. A szwagier nawet zewnętrzne fuj, bo ma lepsze oczy i szybciej się schyla.
A dowcip jest o sekretarce, której w stereotypowej, jeśli chodzi o dowcipy, sytuacji, warkocz wkręcił się w drukarkę. Zaczęła wołać: warkocz, warkocz! Więc współ-coitant zaczął warkotać.
o "Wstępu..." jeszcze nie czytałem, ale poluję na niego. W końcu go dopadnę i przeczytam; jestem o to dziwnie spokojny. Na razie szukam tytułu "Najlepsze zanęty na śledzia", będącego pokłosiem dyskusji panelowej na konferencji w Darłówku, wydanego przez wydawnictwo Ministerstwa Rolnictwa i Rybołówstwa w limitowanej liczbie egzemplarzy.
o No tak, Fernanda Montenegro to może być jakiś trop. Ale, obejrzymy - okaże się. :-) A co sądzisz o Kormakurze? Wczoraj przypadkiem przełączyłem się na TV4, a tam znienacka pojawił się "101 Reykiavik". A że włączyłem na początku, to obejrzałem go sobie jeszcze raz.
o Co to są guotie, wyjaśnione jest w linku znajdującym się w moim poprzednim komentarzu. Po to właśnie go tam wkleiłem. Ech, co za czasy. Człowiek daje odsyłacze do tekstów żródłowych, a nikt ich nie czyta. Historia magistra vitae. Tempora magistra of mores!
Zachęcam do zapoznania się z tamtym linkiem. Najlepiej w całości, to odkryjesz również inne oblicze hundun. ;-)
Użytkownik: sowa 07.11.2006 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: o Sam dowcip jest taki so... | czytacz
• Omatko. No, goopi ten dowcip okropnie, słusznieś się odciął był odeń, ja też, pragnę zaznaczyć, odcinam się i przeciwstawiam całą sową - ale jaki śmieszny przy tym! Uśmiałam się normalnie pełnym dziobem, dziękuję!
• Kormakurowi moje zdecydowane tak, chociaż generalnie wolę weselsze przejawy sztuki filmowej, niż te skandynawskie. A znasz (też Skandynawia, to i skojarzyło mi się) "Rekonstrukcję"?
• Linka wyglądała, że jest do hasła "hundun", nic nie wskazywało, ze do guotie też. A ja unikam wypuszczania się w Sieć, bo to przeważnie czasochłonne przeraźliwie, polecisz za jedną linką, a tu od razu się robi cała fabryka powrozów i sznurów. Niemniej, napomniana, zapoznałam się (gotowaniem zaś zajmę się w swoim czasie).
• Jeśli upolujesz te zanęty naśledziowe, to ja bym bardzo poprosiła o możność zapoznania się. Śledzi organicznie nie toleruję, natomiast kurioza o tytułach brzmiących zabójczo - wręcz przeciwnie, a nawet zupełnie na odwrót.
Użytkownik: czytacz 08.11.2006 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: • Omatko. No, goopi... | sowa
Kormakur zmienił moje postrzeganie Islandii. Ale skoro nie lubisz skandynawskich filmów, to pewnie nie zainteresuje Cię wiadomość, że ostatnio na nieszczęsnym Ale kino pojawia się późniejszy film Kormakura "Morze". Minęło kilka lat od 101, więc i reżyser trochę spoważniał i sam temat, zaryzykowałbym: szekspirowski. Taka jesień patriarchy.
Sugerowałbym rozważyć jednak tę niespodziewaną, aczkolwiek zaległą wizytę u znajomych. Na wzór podwójnego Aksla, zastosować można podwójny znienacek. Tzn. najpierw znienacka zostać czyjąś dobrą znajomą i natychmiast, zanim ochłoną, złożyć im, z całą pewnością zaległą, w tej sytuacji, wizytę. Miałabyś wtedy pełne prawo zasiedzieć się trochę, bo powinniście przecież lepiej się poznać. :-) Kryszak tak robił.
"Rekonstrukcji" nie widziałem, a po przeczytaniu recenzji, z miejsca zacząłem żałować.

Czy podczas czytania z tamtego linka na portal.chinese.pl zwróciłaś uwagę, że, jak na prapoczątek wszystkiego przystało, hundun są najbardziej tajemniczo opisane? O tamtych trzech pozostałych wiemy, że są albo gotowane, albo parowane, albo smażone. A o hundun dowiadujemy się tylko, że różnią się nieco kształtem (od czego?), i że to z powodu wołowiny (!). Tylko tyle. Toż to dopiero otwiera pole do popisu dla jakiegoś kontynuatora dzieła imć Pana Śledzia Otrębusa Podgrobelskiego. Np.: "Wołowina a kształt hundun. Zarys ogólny i przekrój. Podtytuł: Rzecz w trzech rzutach, z wynikami badań terenowych i ankietą".
Jak widzisz, zabójczobrzmiących tytułów mogę dostarczać Ci na metry; trudniej o treść, która stałaby za nimi jak mur, gwiżdżąc na szwabską armatę.
A jeśli chodzi o Sieć, to zdaje się, że w jej przypadku oplątywanie jest cechą (pardon le mot) immanentną. ;-)
Użytkownik: sowa 10.11.2006 02:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Kormakur zmienił moje pos... | czytacz
Wrr - zbladła Sowa ponownie. Odpowiedziałam wczoraj (przedwczoraj?) obszernie, patrzę dziś, bom jeszcze coś chciała dopisać - a tu, omatko, nima. Jak nic, elektrony zeżarły. Eeech...

* To, że nie przepadam za kinem (i literaturą) skandynawskim, wcale nie znaczy (bo dlaczego miałoby), że nie pałam chęcią obejrzenia nowego filmuy Kormakura; jakieś osobliwe zależności wyprowadzasz bezpodstawnie, no naprawdę.
* Słuszność podwójnego znienacka jest bezdyskusyjna, pod jednym wszakże warunkiem-zasadniczym-dość: że ma się go wobec kogo zastosować. Nie mam. Chyba że... yyy... Czytaczu, a gdzie Ty mieszkasz właściwie? Bo chciałabym złożyć Ci już wreszcie tę z dawna obiecaną wizytę, naprawdę, aż mi głupio, ze do tej pory nie było sposobności...
* Jakiej recenzji? Czyjej? Skąd? "Rekonstrukcję", jeśli tylko będziesz miał sposobność obejrzeć, polecam całą sową. Tekst wejściowy: "To tylko film. Konstrukcja. Ale i tak boli". Tylko że, zauważ, film się nazywa "Rekonstrukcja".
* Hihi. Wymyślanie zabójczobrzmiących tytułów to cenna umiejętność, zaś wyszukiwanie istniejących zabójczobrzmiących tytułów popartych treścią-zawartością to całkiem inna, zresztą równie interesująca konkurencja. Co powiedziawszy, chciałabym się upewnić, do której kategorii należy zanęta śledziowa (bo obawiam się, że do pierwszej). Nb. nie wiem, czy wiesz, że pewne brytyjskie czasopismo co roku przyznaje nagrodę najdziwaczniejszej książce, tytuły, które miałam okazję widzieć w jakiej notce prasowej (czytanie rzeczonych pozycji nie wchodziło, niestety, w grę) zwalały z nóg jednym celnym ciosem w ostatnią pozostałą przy życiu szarą komórkę. Najbardziej podobał mi się "Jak unikać statków-olbrzymów" (urzekł mnie metafizyką-nie-wprost). Chociaż "Sadyzm oralny a osobowość wegetariańska" też nie przeszedł chyłkiem przed obliczem mojego umysłu (hehe). Gdzieś powinnam jeszcze mieć zeskładowane notatki z tytułami polskich prac naukowych, jeśli znajdę - zacytuję, bo są prawdziwie wiekopomne. Np. "Pełzanie materiałów konstrukcyjnych [i coś chyba dalej, nie pamiętam]" (dla fachowca nieśmieszne, ale dla niefachowca!).
* Mea culpa. Nie zwróciłam przy wstępnej lekturze należnej uwagi na szczegóły opisu istoty pierożków hundun. Zwrócę.
* O, zaraz immmanentną. I nie o oplątywanie mi szło, jeno o samomnożenie się linek. Też uciążliwe.
Użytkownik: czytacz 10.11.2006 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrr - zbladła Sowa ponown... | sowa
A juści, że te elektrony ostatnio bardziej żarłoczne są, psie krwie. Wszystkie w Lipcach gadają, że ciężka zima idzie, bo elektrony gromadzą energię w dużych ilościach. Państwowy Urząd Teleinformatyczny uważa, że sytuacja jest poważna i apeluje o dokarmianie zimą swobodnych elektronów z ustawianych na balkonach karmników. Nie można tylko przesadzać z pustymi kaloriami w karmie, żeby maleństwa nie zatraciły zdolności przemieszczania się ruchem swobodnym. Bo przekarmione stają się ociężałe, nieruchawe i zbijają się w większe kupy, które to pan Snitko z panem Nowowiejskim muszą potem roznosić po Dzikich Polach.
Jedyne elektrony, o które nie trzeba się martwić, to te, których klucze (szyfrowane) przylatują z satelitów. Mają wszystko na talerzu.

* Skoro moje wnioski odnośnie kina skandynawskiego były nieuprawnione, podejmę porzucony uprzednio wątek. Szkoda, że nie ma szwagra, jemu łatwiej się schylać. Jak mówiłem, Kormakur zmienił moje postrzeganie Islandii. Cóż bowiem wiadomo o zamieszkujących ją ludziach, jaki jest stereotyp? Siedzą w tych swoich śniegach, od czasu, do czasu podjedzą zjełczałego rekina (narodowy przysmak), jedyna rozrywka - na gejzer się pogapią. Temperatury takie, że krew w żyłach gęstnieje, więc ledwo się ruszają. A potem pojawił się Kormakur z informacjami z pierwszej ręki. Kto by pomyślał, że tam takie namiętności...

* Brawo! Zaskoczyć, nie pozwolić ochłonąć, iść za ciosem. Na tym właśnie polega podwójny znienacek - tajna broń liderów sprzedaży bezpośredniej. Wieści o nim, adepci akwizytorstwa przekazują sobie z ust do ust na imprezach dla pracowników miesiąca i kursach "Jak zostać sprzedawcą encyklopedii w weekend". Aż sprawdziłem, kiedy miałaby nastąpić ta niespodziewana wizyta. Najbliższa emisja "Morza" jest 14 listopada. I godzina też odpowiednia dla sowy, proszę Sowy - 2:10.
A mieszkam wysoko. Jako sowie powinno Ci się podobać. Nade mną tylko dach i gwiazdy. I posapywanie EC-3.

* Pierwszej, która wyskoczyła po wpisaniu w google: rekonstrukcja+film. Ale masz rację, to nie recenzja, tylko wprowadzenie w treść.

* Przepraszam, jeżeli narobiłem bałaganu w Twojej kolekcji, bo "Najlepsze zanęty na śledzia" rzeczywiście należą do tej pierwszej kategorii. Ponieważ dzieła mistrza Podgrobelskiego szukam tyleż długo, co bezskutecznie, postanowiłem w końcu posłużyć się literaturą fachową, aby wabić Śledzia bardziej profesjonalnie. A skoro poszukiwana książka nosi tytuł "Wstęp do imagineskopii", doszedłem do wniosku, że najskuteczniejszy będzie podręcznik wyimaginowany.

Dziękuję za przykłady z Twojego zbioru. Zgadzam się z Tobą, co do "Jak unikać statków-olbrzymów" - jest uderzający. I ma w sobie jakąs głębię. :-)

Proszę o dokładkę, bo te były pyszne i przecudnej urody, jak by powiedział Bałtroczyk. Widzę, że jeszcze długo muszę terminować, żeby wspiąć się nawet nie na szczyt, ale chociażby na wyżyny.

Czy zbierasz także te książki, czy tylko spisujesz ich tytuły?
Użytkownik: Czajka 11.11.2006 05:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A juści, że te elektrony ... | czytacz
To samo EC-3, o którym ja myślę? Z takim jednym chudym a drugim grubym kominem? :-)
Użytkownik: czytacz 11.11.2006 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: To samo EC-3, o którym ja... | Czajka
Prawdopodobnie to samo. Takie EC może być tylko jedno, mimo że mówią na nie: trzy. :-) Jeżeli dobrze kojarzę, to Ty je widzisz od drugiej strony. U Ciebie chudy jest na prawo od grubego, czy na lewo?

Czyżby następny znienacek? To zrobię więcej popkornu.
Użytkownik: Czajka 11.11.2006 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdopodobnie to samo. T... | czytacz
Czytaczu, w przypadku znienacka chyba zagadałabym Cię na śmierć, sądząc po naszych wynikach na forum. :-)
Za bardzo nie wiem jak ten chudy do grubego się ma, jestem w każdym razie na północ od wszystkich kominów, a dawno temu byłam tam załatwiać pewną sprawę, nie pamiętam już zbyt dobrze jaką. Jedno EC też jest, mimo że mówią na nie jeden. :-)

Pozdrawiam Cię i bardzo mi się miło czyta Twoją z Sową rozmowę.
Użytkownik: czytacz 11.11.2006 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytaczu, w przypadku zni... | Czajka
Czyli dobrze myślałem, bo lokowałem Cię właśnie tam na północy.

Miłego dalszego lurkowania, skoro znienacek nieaktualny.
Użytkownik: sowa 14.11.2006 00:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A juści, że te elektrony ... | czytacz
♥ Witaj, witaj, Czajkozłota! Powiesz mi, gdzie te kominy? - zagaiła Sowa offtopic offtopicu.

* Ogromnie to mnie smuci, że mój podwójny znienacek, mimo że założony tak sprytnie, nie dał pożądanych rezultatów; ale cóż, mówi się trudno; nie każdy może mieć podane na talerzu, jak te elektrony niektóre.
* Tak też pomyślałam w drugiej myśli, że zanęty naśledziowe to dla zanęcenia Podgrobelskiego; w pierwszej myśli nie pomyślałam o tym, bo już widywałam takie tytuły, po których mnie żaden nie zaskoczy (aczkolwiek liczne rozśmieszają do łez gromkich).
* Nie, nie zbieram takich książek; tytułów w zasadzie też nie zbieram, ale jak się jaki napatoczy, przeważnie nie przepuszczę (mu, a juści) - za to kiedyś zbierałam tytuły prasowe i metki rozmaitych wyrobów (niewyobrażalnie kuriozalne i jedne, i drugie); za moje dobre serce zostałam teraz sowicie (hehe) nagrodzona, bo szukając kilku niegdy spisanych tytułów, żeby Ci je zacytować, znalazłam w końcu nie tylko owe, ale też i wspomniane metki oraz wycinki. W odruchu samoświadomości obronnej wyrzekłam się ich natychmiastowego wnikliwego przejrzenia, bo zeszłaby mi na tym noc cała, ale przynajmniej zostały w pełni zlokalizowane.
* A teraz uwaga, uwaga: przyszykuj się duchowo - będę cytować. I pamiętaj, sam chciałeś, publicznie poprosiłeś - jeśli nieodwracalnie zaplujesz sobie monitor przy czytaniu, nie miej pretensji do mnie.

• Z notek prasowych o kandydatach do nagrody „Booksellera”:

„Uodpornij swojego konia na bomby”
„Wykrywanie obcych ciał w jedzeniu”
„Estetyka japońskiego pudełka na lunch”
„Ludzie, którzy nie wiedzą, że umarli: jak przyczepiają się do nieświadomych przechodniów - i co z tym zrobić”
„Zarządzanie składem rogów nosorożca: minimalne standardy i porady praktyczne z wschodniej i południowej Afryki”
„Wbijanie gwoździ: poradnik praktyczny”
„Wyrób sprzętu użytku domowego nie figurującego w żadnych innych wykazach”
„Zająć linię: telefon w starym prawie Mennonitów a życie Amiszów”
„Pracownicy wiejskich urzędów pocztowych w Grecji i ich numery kasownicze”

• Z innych źródeł:

„Dyskretne napędy elektryczne z silnikami skokowymi”
„Żeliwiaki z podgrzewanym dmuchem”
„Studium nad zagadnieniem podbierania pokładów z zawałem stropu w świetle badań podziemnych i rozważań teoretycznych”
„Filatelistyka praktyczna”
„Pojazdem przez wieki”
„Mechanika nieba”
„Chandryty i chondry; Studium mineralogiczno-petrograficzne meteorytu Pułtusk”
„Technologia przeszywanych wyrobów włókienniczych: system Arachne”
„Późnojesienne aspekty pająków kilku sąsiadujących biotopów w okolicy Lublińca”
„Nocne obserwacje przelotów wędrujących ptaków na tle tarczy księżyca”

---
- Hej! Żyjesz? (upewniła się Sowa niespokojnie).
Użytkownik: librarian 14.11.2006 02:41 napisał(a):
Odpowiedź na: ♥ Witaj, witaj, Cza... | sowa
Hihi - to ja tylko sobie podglądam i się dobrze bawię waszmościów pogaduszką.
Użytkownik: czytacz 14.11.2006 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: ♥ Witaj, witaj, Cza... | sowa
Żyję, ale co to za życie.
Nie rozumiem, dlaczego postawiłaś krzyżyk na znienacku. Film Kormakura jest dzisiaj o 2:10. Jeszcze zdążysz. Czajka powie Ci dokąd lecieć. Orientuj się na kominy: jeden niski i pękaty, drugi wysoki i chudy jak gidija. Jak ten duży zaczął krążyć, to ten mały... Ale to nie w tym odcinku.
Podziobiemy trochę popkornu, będzie po drugiej, więc za oknem noc, czarna jak suknia matki, a w niedalekiej stosunkowo, ale jednak oddali, EC-3 będzie szumiało jak Morze Czarne. Do kompletu. Zamiast popkornu może być makaron, tak, muszelki.

Wielkie dzięki za tytuły. Wprawiły mnie w niesamowicie dobry nastrój. Ale i zwrócił moją uwagę praktycyzm w nich się przewijający w dużych ilościach. Największe uznanie w moich oczach zdobył autor studiujący podbieranie podkładów, który, ze względu na badania podziemne, przezornie, na tę okazję zapewnił światło w tytule. Ale kwik zachwytu wywołała próba wyobrażenia sobie silników elektrycznych dyskretnie skaczących gdzieś w kąciku. Wielkie dzięki składam Ci Sowo, pławiąc się w endorfinach.

Milcząca Większości Lurkująca!
Przypominam, że w czwartek nastąpi zmiana lokacji i spotykamy się pod Kadarem. Gdybyście, udając się tam, usłyszeli, że gdzieś, coś klaszcze za borem, pod żadnym pozorem nie kierujcie się w tamtą stronę, bowiem zamiast pod Kadarem, znajdziecie się pod jaworem, pod którym klakier Filon usiłuje wywrzeć wrażenie na postronnych, że ma powodzenie u kobiet.
Skoro czytacie ten wątek, to wiecie, że w czwartek o 20:00 na kanale Ale kino pojawi się film "Central do Brasil", w którym sugeruje się, zupełnie bezpodstawnie, udział jakiegoś dziecka. Proponuję mały flashmob przy tej okazji. Będzie to pierwszy flashmob rozproszony, bo polega na tym, że każdy robi popkorn, o 20:00 zasiada przed telewizorem, z telefonem komórkowym pod ręką, ogląda film, a kwadrans po nieparzystej uruchamia dzwonek w telefonie, żeby maksymalnie zbliżyć się do atmosfery panującej w kinie systemu multiplex. Tak robią Ci, którzy mają Ale kino. Pozostali robią to samo, z jednym wyjątkiem - nie włączają telewizora. Bo w tej sytuacji nie ma po co. Dzięki temu będziemy mieli okazję bardziej zbliżyć się do siebie, a dźwięk dzwonków telefonicznych płynących przez uśpione miasta i sioła, pozwoli usłyszeć ilu nas i poczuć siłę i czas. A u niektórych, być może, pojawi się nawet refleksja, że już najwyższa pora zmienić melodyjkę w telefonie z "Summertime" na "Jingle bells", czy "White Chrismas".

A teraz idę czytać "Portret artysty jako młodego psa" Dylana Thomasa. Lektura instruktażowa. To na wypadek, gdy okazało się, że trzeba coś odszczekać.
Użytkownik: Czajka 15.11.2006 04:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Żyję, ale co to za życie.... | czytacz
Nie, no właśnie chciałam Wam wyjaśnić, że dyskretne silniki skokowe wcale nie są śmieszne, tylko biedne. Nie podskakują dyskretnie w kąciku, tylko przyczepione do wału mają zadane przesunąć się o ściśle określony skok. Dyskretnie, czyli tam gdzie im każą. Nic fantazji nie mogą mieć takie silniki, żeby się przemieścić o półtora skoku na przykład. Biedactwa.
A w ogóle to nie wiem, czy wiecie, że cewki elektryczne mają dobroć? Tak, tak, świat elektryczny jest pełen uczuć. :-)
A pająki późnojesienne mnie rozbroiły. :-)))

Sowo, Czytacz bardzo mądrze prawi, nie wolno kłaść krzyżyków na znienackach, jeden taki znienack się szykuje nie w samym kominie ale niedaleko. Sówko, weź Carmaniolę (trochę hukiem trzeba) i znienacka do pociągu. :-)
Czytaczu możesz z popkornem albo bez:
http://tinyurl.com/w3aha
Użytkownik: sowa 16.11.2006 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Żyję, ale co to za życie.... | czytacz
* Podły Ty. Jak miałam nie postawić na znienacku znaku niwelującego możliwość realizacji, skoro nie wiem nadal, gdzie miał się on zrealizować, nawet lokalizacji kominów (przez Czajkę, jak widać, niepodanej) mogę się jeno domyślać (w moich okolicach są, owszem, dwa, ale to nie te, oba chude, jeden w śliczne paski czerwono-białe, prawie jak moja ulubiona betoniarka, tylko niemobilne); przy okazji przypomniała mi się taka stara osiecka piosenka, "Siedzieliśmy jak w kinie/ Na dachu przy kominie/ A może jeszcze wyżej niż ten dach", bardzo na temat (i szczęśliwie bez popkornu, który, jak popkultura, nie dla każdego jest przyswajalny, a już w skojarzeniu z kinem przeze mnie absolutnie wykluczony; ja w ogóle z tych, co oglądaniu filmu poświęcają całość uwagi, nie rozpraszając się na spożywanie czegokolwiek ani na pogawędki; może dlatego pamiętam i Fernandę Montenegro, i dziecko?).
* Twoje uwagi dotyczące statków-olbrzymów oraz kopalni zrobiły na mnie wielkie wrażenie; bardzo prze/w/nikliwe podejście, ujawniające dodatkowe aspekty. A zauważyłeś, że zarówno "Dyskretne napędy elektryczne", jak "Pełzanie materiałów konstrukcyjnych" (to pełny tytuł, sprawdziłam) mają wyraźny podtekst szpiegowski?
* Do zobaczenia pod Kadarém. Chociaż tu też jeszcze zajrzę, na wszelki wypadek. A propos jawora - to może nie być Filon; wszakże Poeta zdemaskował go był i lojalnie przestrzegł Laurę: "Filon nie przyjdzie, idź dalej/ A to klaskanie, co się rozlega, to żona go w gębę wali"...
Użytkownik: Czajka 16.11.2006 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: * Podły Ty. Jak miałam ni... | sowa
Sówko, jak możesz nie słuchać wcale co do Ciebie czajkoptak wyżej pitpilita i pimpili. Podałam i linkę do komina i pociąg do Znienacka i Carmoniolę i w ogóle objaśniłam i dyskrecję silników i dobroć cewek. :-(
Tu zaraz wyżej.
Użytkownik: sowa 16.11.2006 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Sówko, jak możesz nie słu... | Czajka
Tak zakamuflowałaś (Czajkamuflon?!), że nie zrozumiałam, że ta linka jest również do komina, przepraszam Cię bardzo za moją haniebną niedomyślność*. Wydawało mi się, że ona tylko do zlotu (a zlot nie z dachu zupełnie). A te objaśnienia to sama wiesz, że wymagają aneksów, przykładów i wykładni (a niekiedy nawet dyskrecji silników i dobroci cewek), bez czego materiały konstrukcyjne rozpełzają się i zaszywają w zawalonych pokładach, przeważnie po ciemku - zasępiła się Sowa.

---
* Zresztą nawet gdybym zrozumiała, to i tak bym nie trafiła, prawda? Bardzo Czytacz zaoszczędził na szczegółach.
Użytkownik: Czajka 16.11.2006 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak zakamuflowałaś (Czajk... | sowa
Linka prowadziła do Znienacka niedaleko komina. :-)
Ale masz rację, wszystko to naraz może faktycznie zalec ciężkim złogiem, więc może kiedyś kiedyś, jak nam się znienacki zbiegną w tym samym miejscu i czasie, to nie będziemy załatwiać żadnych spraw i wszystko Ci wytłumaczę o dobroci. Nawet może o wytrzymałość zmęczeniową zahaczę. To nawet raczej na pewno. :-))
Pozdrówki
Czajmuflon.
Ps. W Łodzi kominy EC są tak sławne jak wrocławskie pręgierze.
Użytkownik: czytacz 16.11.2006 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Linka prowadziła do Znien... | Czajka
> PS. W Łodzi kominy EC są tak sławne jak wrocławskie pręgierze.

No właśnie. Jak się nie ma co sławić, to się sławi, co się ma.
A piosenka Osieckiej, podobnie jak "Kochankowie z ulicy Kamiennej" to uboczny efekt jej studiów w filmówce, byłby to więc jedyny łódzki komin, wart sławienia.

Co do Filona. Obserwuje się ostatnio, że kobiety piszą swoją własną 'herstory', opozycyjną do 'history'. Ale nie spodziewałem się, że niecnie wykorzystają do tego celu Poetę, który z pewnością nie był, nie tylko kobietą, ale i Curie-Skłodowską.

Co do nowych aspektów, o których piszesz. Z uwagi na porę roku, są to jak najbardziej późnojesienne aspekty. Wyjaśniam więc od razu, że nie jestem podobny do pająka. Chociaż biotopów u nas po sąsiedzku zatrzęsienie. A ponieważ "wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi", na wszelki wypadek informuję, że z wyglądu nie przypominam również kury.
Niżej był tytuł o obserwowaniu wędrownych ptaków na tle tarczy księżyca. Więc przy okazji wędrownych ptaków, ciężkiej zimy i dokarmiania, pozwolę sobie na mały komunikat ornitologiczno-gastronomiczny. Otóż wkrótce, jak co roku, odwiedzą nas sikorki. Radziłbym więc już teraz zrobić zapasy karmy, żeby zima nas nie zaskoczyła, wystawiając na szwank, utrwalone nawet wśród sikorek, przekonanie o staropolskiej gościnności. Przed zrobieniem zapasów, należałoby jednak dokładnie ustalić, jaki gatunek odwiedzi nasz karmnik. Bowiem, o ile w przypadku sikory ubogiej w zupełności wystarczy słonina, to sikorka bogatka będzie się raczej rozglądać za kawiorem.

A teraz pożegnam już miłe panie, bo o nich wiem. Co prawda, ja tak jeszcze mogę długo, ku chwale postmodernizmu i intertekstualizmu, więc wszystko zależałoby od tego, ile macie miejsca na serwerze, ale obietnica, to obietnica. Jeszcze tylko szurnę nóżką na pożegnanie i klaskaniem mając obrzękłe prawice, wracam pod Kadarego.
Użytkownik: sowa 17.11.2006 02:11 napisał(a):
Odpowiedź na: > PS. W Łodzi kominy E... | czytacz
* Pręgierz mamy jeden co prawda, ale sławny za dwa co najmniej, to fakt. Śliczny, nowiutki i (niestety być może) całkiem nieużywany w przypisanej sobie roli; za to jako punkt orientacyjno-spotkaniowy sprawdza się idealnie.
* Zamierzasz dawać kawior bogatkom? To może ja którąś poproszę, żeby w ramach gatunkowej solidarności się podzieliła. Nb. możesz skarmić jakimś innym niż Czajki i Sowy ptactwem ten popkorn, cośmy go nie zjadły, bo nie wiedziałyśmy, którędy na film; będzie to nawet właściwsze zagospodarowanie wspomnianej paszy, niż przyfilmowe.
* Proszę mi nie imputować. Nie wykorzystałam Poety, jeno nawiązałam doń (a te prawice to sobie tak o Filona obrzękłeś, a propos?).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: