Dodany: 03.01.2004 18:09|Autor: Anitka

bez tytułu


Czytelniczy rok 2003 zakończyłam lekturą „Pokuty” Iana McEwana i muszę przyznać, że trafiłam na kawał rewelacyjnej literatury - jest to jedna z tych nielicznych książek, w których podoba mi się absolutnie wszystko: fabuła, prowadzenie i rozwój wątków, psychologiczny rys postaci czy w końcu warstwa językowa.

Akcja powieści jest podzielona na cztery części i rozpoczyna się w 1935 a kończy w 1999 roku. Główną bohaterką jest Briony Tallis, która w momencie rozpoczęcia powieści jest beztroską trzynastolatką z tzw. dobrej, angielskiej rodziny. Poza tym ma zamiar zostać pisarką i predyspozycje ku temu, polegające m.in. na głębokiej wrażliwości, wyostrzonym zmyśle obserwacji oraz bujnej fantazji. Briony jest jednak na razie głęboko niedojrzała, a jej dziecinna egzaltacja oraz nadmiernie rozbujała ambicja zostania poważną autorką doprowadzą do nieszczęścia. Ingerując w intymne sprawy swojej starszej siostry, błędnie je interpretując i biorąc swoje fantazje za rzeczywistość rujnuje życie paru bliskich jej osób. Dojrzewając, Briony uświadamia sobie swoją winę i aby ją odkupić podejmuje liczne próby opisania tej historii, w której odegrała tak fatalną rolę, i przedstawienia światu prawdy. Mam nadzieję, że nie zdradzę zbyt wiele ujawniając, że powieść zaskoczy nas jeszcze w ostatniej, najkrótszej części, stanowiącej rodzaj epilogu, kiedy wydaje się nam, że ta nieszczęsna historia jest już definitywnie zakończona.

Moim skromnym zdaniem „Pokuta” nie posiada słabych stron i doceniając w pełni mistrzowsko skomponowaną fabułę i nie ujmując nic misternej konstrukcji postaci, palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o najsilniejsze atuty książki, muszę jednak przyznać warstwie językowej – narracja jest „mięsista”, wyrazista, ale jednocześnie finezyjna, a przy jej pomocy autor z nieprawdopodobną wręcz lekkością opisuje całkiem skomplikowane stany ducha bohaterów. Każde zdanie, ba, każde słowo, ma tu swoje miejsce i sens, a żaden opis nie wydaje się nawet przez chwilę zbędny. Należy też oddać sprawiedliwość tłumaczowi (Andrzej Szulc), którego kunszt umożliwił nam rozkoszowanie się perfekcyjnym dziełem.

„Pokuta” gwarantuje odnajdywanie literackich smaczków na każdej stronie i ponieważ był to mój pierwszy kontakt z Ianem McEwanem, cieszy mnie niezmiernie fakt, że odkrywanie pozostałej twórczości tego autora jest jeszcze przede mną.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 25102
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: maly2112 22.06.2004 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytelniczy rok 2003 zako... | Anitka
Książka tak, ale zupełnie nie rozumiem zachwytu nad tłumaczeniem. Kiepskawe, może nie fatalne, ale kulawe. Rozerwane związki frazeologiczne, niezręczności, nieporadności, miejscami długaśne, koślawe zdania, które trzeba czytać dwa razy, żeby zrozumieć, gdzie podmiot, gdzie orzeczenie, gdzie dopełnienie.
Użytkownik: L'or 24.09.2007 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka tak, ale zupełnie... | maly2112
Otóż to! Na 1. rzut oka widać, że tłumacz mocno spartaczył robotę. Jednakże na pewno nie wszystkie kilometrowe zdania zawdzięczamy jego nieudolnemu tłumaczeniu!

Co do samego autora... Na okładce książki widnieje napis: "Brytyjski bestseller!" albo coś w ten deseń. Nigdy nie uważałam, żeby ilość sprzedanych egzemplarzy była wyznacznikiem jakości dzieła. Coraz bardziej jednak zaczynam się utwierdzać w przekonaniu, że jest proporcjonalnie odwrotnie. "Pokutę" zaliczam do NAJGORSZYCH rzeczy jakie w życiu czytałam. Przyznaję McEwanowi, że pomysł na powieść miał świetny - tylko ewidentnie talentu zabrakło by go wybitnie zrealizować. Czytanie tego było i dla mnie swoistą pokutą, ponieważ cierpiałam prawdziwe katusze czytając każde zdanie. Wyjątkowo nienawidzę kiedy wszystko jest do przewidzenia i nawet końcówka nie zaskakuje, a tak właśnie jest w przypadku tej książki - ostatni rozdział jest po prostu gwoździem do trumny.
Po co w takim razie czytałam? Zabrałam się za "Pokutę", gdyż bardzo chcę zobaczyć Keirę Knightley w filmie na jej podstawie. Teraz jednak jestem na drodze ku zwątpieniu w Brytyjczyków: zdaje mi się bowiem, że ostatnimi czasy płodzą hity, które potem ekranizują, ale ani smaku ani czaru wykwintnej literatury nie ma w tym za grosz.
Użytkownik: gam 11.02.2008 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to! Na 1. rzut oka w... | L'or
"Pokutę" zaliczam do NAJGORSZYCH rzeczy jakie w życiu czytałam. Przyznaję McEwanowi, że pomysł na powieść miał świetny - tylko ewidentnie talentu zabrakło by go wybitnie zrealizować. Czytanie tego było i dla mnie swoistą pokutą, ponieważ cierpiałam prawdziwe katusze czytając każde zdanie.

Może czytałaś zbyt mało dobrej literatury i przypadkowo (bo tylko ze względu na film) wybrałaś wyższą półkę? McEwan nie stosuje krótkich,prostych zdań,by każdy mógł je polubić i zrozumieć. Wymaga od czytelnika trochę więcej - zatracenia się w języku, rozkoszowania słowami, a nie zwykłym połykaniem. Może za krótko trzymałaś jego prozę na języku i za szybko znalazła się w żołądku. A talent jest niewątpliwy, lecz widocznie masz zbyt małe doświadczenie literackie by móc zrozumieć jego geniusz. Może zacznij od czytania szkolnych lektur?:)

Wyjątkowo nienawidzę kiedy wszystko jest do przewidzenia i nawet końcówka nie zaskakuje, a tak właśnie jest w przypadku tej książki - ostatni rozdział jest po prostu gwoździem do trumny.

Tutaj nie chodzi o akcję! Nie jest to marny utwór literacki,który ma za zadanie trzymać czytelnika w napięciu. Tutaj nie mamy sobie powtarzać "co dalej, co dalej?". Akcja dzieje się w duszy, umyśle bohaterów, nie gdzieś na zewnątrz. McEwan odwołuje się nie tylko do naszej wyobraźni,ale także do naszych uczuć, do naszego umysłu. Nie jest to płytka książka nastawiona na wartką akcję.
Użytkownik: agnab 18.08.2004 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytelniczy rok 2003 zako... | Anitka
Zgadzam się, że "Pokuta" nie ma słabych stron. To również był mój pierwszy kontakt z McEwanem, całkiem porażający i druzgoczący :D Od 2002 r. nadrabiam zaległości, przeczytałam sporo powieści i dwa zbiory opowiadań. Wszystko polecam tym, którzy chcą prześledzić rozwój talentu tego pisarza.

Tłumaczenie "Pokuty" tylko przejrzałam, więc nie będę wypisywać błędów czy potknięć tłumacza.. ale muszę dodać, że rzeczywiście nie oddaje ono kunsztu McEwana. Kto może niech próbuje czytać w oryginale.
Użytkownik: norge 07.07.2006 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytelniczy rok 2003 zako... | Anitka
Twoja recenzja "perfekcyjnie" odzwierciedla moje odczucia. Odkryłam McEvana i jestem oczarowana. "Pokuta" zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Rewelacja! Takie książki chcę czytać. Daję szóstkę z plusem :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: