Dodany: 06.08.2004 12:07|Autor: igaga
Nauka miłości
Już dawno stałam się dorosłą kobietą. Od dawna też nie czytam literatury dziecięcej czy młodzieżowej. Z jednym wyjątkiem - "Jeżycjada". Nie ulegam jednak emocjom najnowszych części cyklu, bo straciły ciepłą prostotę i poezję słowa, zyskały za to żałosną infantylność. Najcieplej jednak wspominam część "Opium w rosole". Do tej książeczki wracam czasami i postaram się nią zarazić moją ośmioletnią córkę.
Kilkuletnia dziewczynka szukająca przyjaźni wśród dorosłych... Właściwie temat prosty, a finał przewidywalny. Ale nie to jest tutaj ważne. Te poszukiwania - w większości zabawne - powodują mieszane uczucia czytającego. Dlaczego mała Aurelia jest sama? Dlaczego potrzebuje kontaktu głównie z dorosłymi? Bo brakuje jej miłości. Tej najważniejszej dla kilkulatka. Oczywiście dostaje ją z czasem, ale w trakcie poszukiwań swoją bezpretensjonalnością uczy innych, jak okazywać uczucie. To swoisty podręcznik podstaw.
Jest też coś innego, co przyciąga mnie do tej powieści. Atmosfera wspólnego, rodzinnego picia herbaty w rodzinie Borejków. Rodzinie, w której na dobre zadomowiła się mała Aurelia. Nikt się nie spieszy, każdy ma czas dla najbliższych, z każdym możesz porozmawiać na wiele tematów, bo erudycja i oczytanie jest w tej rodzinie czymś oczywistym.
Jeśli poszukujecie ciepła w literaturze, sięgnijcie po tę powieść.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.