Dodany: 09.02.2006 21:07|Autor: Pinka
Pokrzywdzony-Przez-Los-Harry
Szczerze mówiąc, troszkę mnie rozczarował tak bardzo oczekiwany "Książę Półkrwi"... Jednak jako fanka "Harry'ego Pottera" nie mogę nie doszukać się w tej książce zalet.
Jest wciągająca, znakomicie wprowadza w mroczną, tajemniczą atmosferę za sprawą niewyjaśnionych, zagadkowych sytuacji, postaci i niebezpiecznych wypraw. Szczególnie podobały mi się lekcje Harry'ego z Dumbledore'em - wypady do myślodsiewni, pełne znaczących szczegółów z życia Toma Riddle'a. Nie brakuje w niej jednak sytuacji zabawnych (komentarzy dotyczących Rona i Lavender, Luny jako komentatorki quidditcha i Fleur jako przyszłej pani Weasley...).
Niewątpliwie jest to powieść wzruszająca, dzięki urzekającym momentom (chociażby pocieszający Hagrida Graupek czy lament Fawkesa) i najsmutniejszemu, najbardziej przytłaczającemu (zaleta?) i najbardziej zaskakującemu zakończeniu z wszystkich dotychczasowych książek Rowling.
No i piękny pogrzeb, jakże godny chowanej osoby... Hołdy składane przez centaurów i trytonów...
Jednak rozczarowało mnie nawet nie samo przytłaczające zakończenie.
Po pierwsze: postępowanie bohaterów - mimo iż intrygujące, w wielu przypadkach nieuzasadnione.
Zawiodłam się na Harrym, który zerwał (nie wiem, czy do sposobu, w jaki to zrobił, pasuje to określenie) z taką dziewczyną jak Ginny, usprawiedliwiając się jedynie jej bezpieczeństwem (podobieństwo do postępowania Lupina...) - co za bzdury! Zawiodłam się na wszystkich, którzy lekceważyli słuszne podejrzenia Harry'ego (czy taka sytuacja przypadkiem nie miała już miejsca w poprzedniem tomie???) co do Malfoya, które to lekceważenie przyczyniło się przecież do czyjejś śmierci... A co do mordercy - czy kogoś w ogóle zaskoczyło, kto ostatecznie dokonał mordu?
Po drugie: Rowling przyjęła teraz taktykę zrzucania na Harry'ego samych nieszczęść. Książki z każdym kolejnym tomem niebezpiecznie zbliżają się do niefortunnej "Serii Niefortunnych Zdarzeń"...
Czy Potter nie stracił już rodziców i nie został zmuszony do zamieszkania z ludźmi, którzy co najmniej "nie darzyli go sympatią"? Czy nie zyskał przy tym śmiertelnego wroga, który czyha na jego życie i któremu tyle już razy musiał stawić czoła? Teraz musiał jeszcze stracić kogoś, bez kogo świat stał się nagle niebezpieczny i pozbawiony sensu. Zostali mu przyjaciele (mało brakowało, żeby butelka miodu nie odebrała życia jednemu z nich), ale Harry stracił chęć do działania i jego decyzje (chociażby ta o kontynuacji poszukiwania horkruksów) zaczęły być podejmowane bez większego entuzjazmu.
A co dobrego przytrafiło się mu w szóstym roku nauki w Hogwarcie? Chyba tylko parę godzin pod wpływem Felix Felicis, sukcesy w qudditchu i związek z Ginny... Aż szkoda chłopaka.
Zresztą nie tylko jego. Głęboko przeżywam książki, dlatego skończyłam czytać "Księcia Półkrwi" z uczuciem pustki i bez jakiejkolwiek nadziei na lepszą przyszłość w świecie czarodziejów. Jakim sposobem tak pokrzywdzony przez los Wybraniec ma spełnić swoją misję? Myślę, że Harry'emu przydałoby się więcej Felix Felicis...
Autorka w szóstym tomie przygód Harry'ego daje do zrozumienia, że to, co robimy jest często pozbawione sensu, a mimo to przypadkiem może wywołać przerażające skutki. Mimo mojego całego podziwu dla Joanne Rowling jako pisarki, mojej miłości do jej książek i świadomości, że nieszcześcia są rzeczą całkowicie normalną - muszę przyznać, że w wyniku tak dużego ich natężenia "Harry Potter i Książę Półkrwi" wprawił mnie w bardzo przygnębiający nastrój.
Pozostaje mi tylko życzyć Harry'emu powodzenia.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.