bez tytułu
"Piana dni" bądź też "Piana złudzeń" (ale czemu? czemu?) - krótka i banalna historia miłości dwojga młodych ludzi. W tle dwa inne wątki - z typowo vianowską atmosferą erotyki i zabawy - a gdzieś w tle jazz... Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Historia jakich wiele - dlaczego więc ocena maksymalna? Za anarchię - bo przecież jednostki zawsze mają rację, a masy się mylą - prawda? Za surrealizm - wiatr zdmuchuje kolor chusteczki. Za humor - Jean-Sol Partre - wielka karykatura, która pokazuje jednak coś więcej. Za tragizm - wyrywacz serca. I przede wszystkim - za język. Język, niestety, często nieprzetłumaczalny - vianowskie gry słów i dosłowne odczytywanie idiomów zachwycają i zadziwiają. Każda historia opowiedziana w ten sposób byłaby ciekawa. A przecież Vian tworzy też własny świat - świat młodości, anarchii, nienawiści do pracy i odrazy do wszelkich instytucji... To wszystko razem wbija się głęboko w pamięć i daje apetyt na więcej - "Czerwoną trawę", "Jesień w Pekinie"... I zachęca, żeby uczyć się francuskiego. Bo Vian "wielkim pisarzem był".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.