Nowy "Harry Potter"
Na początku zaznaczę, że poniekąd mam zamiar odwołać się do treści książki.
Nie wyczekiwałem z wypiekami na twarzy nowej powieści pani Rowling. Nie stałem w kolejkach po północy. Nie to, żebym nie był fanem Harry'ego Pottera, ale piąta część bardzo mnie rozczarowała. Jednak nie o tym chcę pisać.
Kiedy - z lekką rezerwą - zaczynałem szósty tom, poczułem się, jakbym wkładał parę starych, znoszonych kapci. To jest komplement - poczułem się znowu na wpół uczestnikiem wspaniałego, tak dobrze mi znanego magicznego świata. Szybko z powrotem się w niego wtopiłem.
Wszystko napisane jest tak lekkim, a jednocześnie "Rowlingowskim" językiem, że czas upływał niezauważenie, przewracałem kolejne kartki, aż przeczytałem całą książkę. I znowu będę musiał czekać jakiś czas na kolejną część. Jak my wszyscy.
Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, Drodzy Czytelnicy, ale uważam, że pierwszy rozdział był absolutnie niepotrzebny. Mieszał, a tak naprawdę nie wprowadzał nic poza informacją o zmianach w ministerstwie. Kłóciłbym się też o sens drugiego rozdziału (to nie to, żebym miał coś do grubości książki, o nie). Choć na pewno buduje mroczny nastrój.
Joanne K. Rowling znów zaskakuje - nowa, pasjonująca intryga, niebanalne rozwiązania, nowe oblicza znanych już postaci (czy zwróciliście uwagę na tragiczne położenie Draco Malfoya? Mimo tego, że jest przeciwnikiem Harry'ego i - powiedzmy - czarnym charakterem, trudno mi było powstrzymać współczucie). Jeśli mówimy już o postaciach - duży plus należy się Autorce za niepotraktowanie postaci epizodycznych po macoszemu - co jej się zdarzało. Tak więc często na kartkach pojawiają się Neville, Luna, Dean, Lavender czy Ernie. Dużą rolę odgrywa także Ginny Weasley.
Moja koleżanka zwróciła mi uwagę, że ta część "Harry'ego" jest trochę nie dla dzieci. Pomyślałem, że chyba żartuje. Więcej w niej widziałem okazji do śmiechu (komentowanie meczu przez Lunę czy cięte riposty Hermiony), niż do strachu. No tak, ale co innego, gdy czyta się o żywych trupach i ciemnych miejscach, kiedy ma się - jak ja - osiemnaście lat, a co innego, kiedy ma się dziesięć, czy nawet sześć i "Harry'ego" czytają dziecku Rodzice. Przyznaję, było kilka momentów budzących grozę.
Według mnie plus należy się także za opisanie walki. W piątej części walka wydała mi się zbyt typowa - tak że wszyscy mogli równie dobrze zamienić różdżki na rewolwery i zacząć strzelać. Przy lekturze "Księcia Półkrwi" nie miałem takiego wrażenia.
Denerwowały mnie strasznie sceny miłosne. Wydaje mi się, że Rowling strasznie spłyciła problem. Mój Boże, chyba nie wymagam za wiele! Niechże Ron okaże te swoje rozterki! Niech Harry pomyśli trochę o Ginny! Zresztą Rowling nigdy nie udawało się oddać takich stosunków poprawnie - choć i tak w porównaniu z trzecią czy czwartą częścią jest lepiej. Mimo wszystko uważam, że zmiana podejścia podniosłaby wartość książki.
Zakończenie jest niebanalne - choć nie wiem do końca, czy niektóre rozmowy pasowały do pogrzebu, jednak faktem pozostaje, że jest bardzo niejednoznaczne. Nie wiemy do końca, co się wydarzy w siódmym tomie. Dlatego z utęsknieniem czekam na ostatniego "Harry'ego Pottera"!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.