Dodany: 08.02.2006 15:58|Autor: nutinka

Zapiski na fiszkach, notatki z wykładów


„Spotkania...” to zbiór opowieści historycznych o średniowieczu, w których wiele miejsca zajmują informacje o zakonach (liczne wzmianki o templariuszach i opartej na nich teorii spiskowej), świętych chrześcijańskich, walkach papiestwa i cesarstwa — Europa stworzyła wszak „własną Cywilizację, której szczególnym znamieniem była jednolita religia chrześcijańska, obejmująca wszystkie nacje (poza peryferyjnymi plemionami pogańskimi na północy i wschodzie), uznająca władzę papieża i cesarza”*. Autorka pokazuje głównie ciekawsze momenty historii krajów europejskich; o azjatyckich pisze tylko wtedy, gdy miały one znaczący wpływ na kulturę europejską (najazdy Mongołów czy kontakt z cywilizacją chińską). Dość mocno skupia się na postaciach kobiet, widać, że są dla niej ważne, szczególnie wtedy, gdy przejawiają aktywność na obszarach działalności charakterystycznej tylko dla mężczyzn; nawet zapisywanie imion kobiet traktuje jako przejaw kultury: „żoną Giedymina była Jewna. Jest to pierwsza księżna litewsko-żmudzka znana z imienia, niechybna oznaka, że książęta litewscy zaczynają się cywilizować”**.

Z książki można wiele się dowiedzieć. Opisuje mnóstwo faktów, mniej czy bardziej znanych wydarzeń, przytacza cytaty z kronik, jednak przy takiej ilości danych łatwo o przesyt, natłok informacji jest dla przeciętnego czytelnika nazbyt ciężkostrawny, „Spotkania po drugiej stronie lustra” przypominają bardziej podręcznik, chociaż podręcznikiem na pewno nie są. Dużym minusem jest brak tłumaczeń licznych, wielowersowych cytatów łacińskich — mają one zapewne ubarwić lekturę (przy czym wtrącenia z innych języków podane są w przekładach). Dobór tematów sprawia wrażenie przypadkowego, ich omówienie często jest chaotyczne, grzeszące przesadnymi uproszczeniami i dziwnymi niekiedy porównaniami. Książka wygląda jak sztuczny zlepek, zbiór notatek (które szkoda wyrzucić i trzeba, choćby na siłę, jakoś wykorzystać), pobieżnie wygładzonych i z grubsza posklejanych, zbieranych jakby do późniejszego wykorzystania, być może jako punkt wyjścia do pisania następnych powieści. I może tak też powinien traktować „Spotkania...” czytelnik — jako zachętę do sięgnięcia po bardziej szczegółowe opracowania lub lepiej skonstruowane opowieści historyczne z interesującego go okresu. Chociaż nie jestem pewna, czy coś takiego bardziej zachęci, czy może raczej zniechęci potencjalnego poszukiwacza. Ogólnie spore rozczarowanie, nie polecam.



___
* Jadwiga Żylińska, „Spotkania po drugiej stronie lustra”, PIW, Warszawa 1986, s. 151.
** Tamże, s. 196.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2777
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: