Dodany: 03.08.2004 18:47|Autor: Uminski
Noc pełna strachu
"Zabójca strachu" to pierwsza ksiązka Deana Koontza, którą przeczytałem. Dość łatwo dałem namówić się na jej kupno - sczególnie gdy na internetowych aukcjach kosztowała stosunkowo niewiele. Już od pierwszych jej stron zadowolony byłem z udanej transakcji.
"Zabójca strachu" to pierwszy tom przygód Christophera Snowa, mieszkańca Moonlight Bay, który urodził się z rzadką chorobą genetyczną; aby przeżyć, musi unikać światła. Akcja powieści osadzona jest w wąskich ramach ułamku jednej doby - trwającego od zmierzchu do brzasku. Bieg kolejnej doby obserwujemy dopiero w ostatniej części (szóstej z kolei), która odsłania wszystkie tajniki diabolicznej zarazy, która miała miejsce w Moonlight Bay.
Powieść Koontza to doskonały kryminał, łączący elementy powieści sensacyjnej, thrillera i przygodowej. Od dawna lubiłem czytać książki kryminalne - szczególnie te autorstwa Sir Arthura Conan Doyle'a i Agathy Christie. Nie myślałem, że "Zabójca strachu" wywoła we mnie jakieś większe emocje. I przeliczyłem się... Bowiem Dean Koontz po mistrzowsku łączył ze sobą elementy szatańskiej mozaiki, które w biegu lektury zdawały się wcale do siebie nie pasować. Dopiero w części piątej (przedostatniej) miałem już własną teorię na temat rozwiązania całej mistyfikacji - do tej pory jednak nie miałem pojęcia, co wspólnego mają skremowane zwłoki z uśmiechającymi się małpami... Toteż kończąc lekturę, byłem pod wielkim wrażeniem literackiego talentu i kunsztu autora "Ściany strachu".
Oprócz doskonale splecionej intrygi, "Zabójca strachu" ma również wiele innych walorów powieści sensacyjnej. Dzieło to miejscami szokuje, wzbudza lęk i grozę oraz nieustanne napięcie. Skażone Moonlight Bay pełne jest drapieżców, ofiar, zbrodniarzy, zboczeńców seksualnych i krwiożerczych bestii...
Problematyką, jaką zawarł Koontz w pierwszym tomie przygód Christa Snowa, jest stosunek między ludźmi a zwierzętami; która to problematyka w późniejszych etapach czytania znakomicie łączy się z przesłaniem mówiącym o przyjaźni i przestrodze przeciw manipulowaniu genetyką...
"Zabójca strachu" praktycznie na każdym kroku łączy nastrój grozy z lekką ironią. Postacie wykreowane przez Koontza są barwne, oryginalne i szybko dają się polubić. Nie dziwię się zatem, że Dean napisał kontynuację ich przygód...
Polecam gorąco! Od razu mogę powiedzieć, że moja przygoda z Koontzem nie skończy się na tym jednym tytule...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.