Dodany: 04.02.2006 12:25|Autor: bogna

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

1 osoba poleca ten tekst.

Zbigniew Wilczyński - Spotkanie nr 1


SPOTKANIE ZAKOŃCZONE

Zbigniew Wilczyński - ur. 04.04.1954 roku w Łodzi.
Pisarzem zapragnął zostać, gdy jeszcze nie umiał pisać. Dzięki matce. Dzięki temu, że wieczorami, gdy położyła już dzieci do łóżek, czytywała im książki. Na początku czytała bajki i baśnie, a później...
Gdy skończyła czytać "Szarą wilczycę", Wilczyński stwierdził, że zostanie pisarzem i będzie opowiadał ludziom równie piękne historie jak pan Curwood.

Debiutował w 1978 roku opowiadaniem "Normalnym kursem", które zostało wyróżnione w konkursie ogłoszonym przez "Iskry".
Żeby zadebiutować książką, musiał czekać dziesięć lat na następny konkurs, tym razem ogłoszony przez wydawnictwo MAW. Konkurs nazywał się "Moje miejsce", a powieść Sen pod wiatr została w nim wyróżniona i przyjęta do publikacji.

Wilczyński wciąż mieszka w Łodzi. W każdym mieście, dużym czy małym, są ulice "cieszące się" złą sławą. W Łodzi też ich nie brakuje. Przy jednej z nich przyszło Wilczyńskiemu mieszkać i żyć. I nie uważał tego za niezwykłe czy nienormalne. Do dnia, gdy w jednej z recenzji "Snu pod wiatr' przeczytał, że "(...) autor mieszka w enklawie opryszków, kurew i złodziei, z tym środowiskiem spotyka się więc na co dzień. Stąd pewnie tak dobrze zostało ono opisane w powieści. Widać, że autor jest świetnym obserwatorem i podglądaczem rzeczywistości(...)".
Wtedy Wilczyński przyjrzał się baczniej otoczeniu, zwyczajnie ciekawy, jak też wyglądają te... hm... panie. I do dziś jest tego ciekawy.

Zbyszek Wilczyński zmarł 22 listopada 2008 roku.

Na stronę pisarza, gdzie napisał "słowo o sobie", można wejść tutaj.



SPOTKANIE ZAKOŃCZONE

UWAGA! W dyskusji z pisarzem omawiana jest powieść "Klatka".
Na prośbę autora, dnia 30.11.2006 r. stronę książki i jej wersję elektroniczną usunięto.

Wyświetleń: 59869
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 102
Użytkownik: bogna 16.02.2006 06:07 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Czy dlatego pisałeś o dosyć specyficznym środowisku, bo obok niego żyłeś i
to było najprostsze?
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dlatego pisałeś o dos... | bogna
   To także, ale nie tylko. Bo tak naprawdę w "Śnie pod wiatr" nie ma jednolitego środowiska, choć można odnieść takie wrażenie, ponieważ mimowolnie - używając kolokwializmów i zwrotów gwarowych - wycisnąłem na książce piętno półświatka, dość szczególnego, indywidualnego, własnego półświatka. Poniekąd się do tego zmusiłem, gdy wybrałem na głównego bohatera człowieka, który ma w życiorysie wyrok i odsiadkę.
   A to że żyję obok specyficznego środowiska... Cóż, wielu ludzi żyje OBOK specyficznych środowisk, lecz - izolując się we własnym specyficznym środowisku - nie potrafi ich dostrzec.
   Ja potrafię.
Użytkownik: bogna 18.02.2006 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dlatego pisałeś o dos... | bogna
Dziękuję, po Twojej odpowiedzi od razu przyszło mi do głowy następne pytanie, ale to juz w osobnym komentarzu :-)
Użytkownik: verdiana 16.02.2006 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
1. Chyba nie będę oryginalna – skąd takie ciekawe nazwy własne?

2. A z tego pytania nie mogłabym zrezygnować. :-) Czytałam książkę z pliku i tekst ma niemal kompletną redakcję, włącznie z techniczną! Do poprawki są jedynie nieliczne literówki i interpunkcja (korekta) – czy to Twój plik roboczy, czy plik już po pracy redaktora? Rzadko się zdarza (naprawdę!) tekst wymagający tak niewielu poprawek, kto był jego redaktorem?

3. W beletrystyce szczególnie zwracam uwagę na spójność i psychologiczną wiarygodność postaci, na ich „życie wewnętrzne” – bez tego tekst jest dla mnie nudny i nic się w nim nie dzieje, choćby akcję (a właściwie fabułę) miał jak w „Matriksie”. U Ciebie zwróciłam uwagę na indywidualną, szczegółową analizę relacji Marka z każdym członkiem rodziny i paczki. Także na to, kim stał się Marek po 9 latach, które miał na przemyślenia – one też były niezwykle wiarygodne. Niesamowity jest też ten klimat strachu, jak to Marek „terroryzuje” wszystkich, a tak naprawdę to oni sami terroryzują siebie, bo przecież sam Marek nie miał takiego zamiaru. Jak Tworzyłeś postacie, ich relacje klimat? Czy to wyobraźnia, empatia, czy historie przeniesione z rzeczywistości? Wprawdzie Ewa Białołęcka powiedziała mi kiedyś w wywiadzie, że do wiarygodnego i „mocnego” przedstawiania postaci i ich historii wystarczy po prostu myśleć, ale tak naprawdę z doskonale zarysowanymi postaciami spotykam się skrajnie rzadko. Jak to było w przypadku „Snu pod wiatr”?

4. Miałam jedną wątpliwość... Marek wraca po 9 latach i spotyka się z ojcem. Najpierw niemal się gryzą, a potem nagle – bez niczego, co mogłoby to zapowiadać – mamy ekspiację starego alkoholika. Skąd taka jego szczerość wobec syna? Przecież ich relacje – eufemistycznie mówiąc – nie były najlepsze. To celowy zabieg czy samo wyszło? Czy to jakaś nagle dopuszczona do głosu nadzieja ojca na ułożenie stosunków z synem, efekt ojca przemyśleń podczas rozłąki z synem, czy jeszcze coś innego?

5. Czego tak naprawdę boi się cała dawna paczka Marka? Mam wrażenie, że jej członkowie wymyślili sobie strach przed Markiem, demonizując dawnego kumpla, a tak naprawdę boją się własnego poczucia winy i własnego sumienia. Jakby to Marek miał ich sądzić (zwłaszcza siostry), jakby to on był moralnie najczystszy z nich wszystkich. Może zresztą był...

6. Skąd znajomość realiów i zwyczajów cygańskich, te pełne niuansów zaczepki?
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
1. Chyba nie będę oryginalna – skąd takie ciekawe nazwy własne?

   Te nazwy istnieją w rzeczywistości, a przynajmniej istniały 30 lat temu. Zaczerpnąłem je z wydanego w 1972 roku „Spisu pocztowych oznaczeń kodowych”. I tylko żałowałem, że jest ich tak mało.
   Jedną nazwę wymyśliłem (niestety nie pamiętam którą), na podorędziu mam jednak kilka innych wymyślonych nazw.
Użytkownik: verdiana 20.02.2006 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | z.wilczynski
Z tymi nazwami zabawna rzecz - na początku (zupełnym początku) drażniły mnie, a teraz sprawiają, że lepiej pamiętam książkę. :-)

To był celowy zabieg? :>
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tymi nazwami zabawna rz... | verdiana
   Celowy. I naprawdę żałowałem, że jest ich w spisie tak mało. Od tamtej pory trochę ich wymyśliłem i mam je - że tak powiem - w "schowku".
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 14:31 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
>Verdiana
>2. A z tego pytania nie mogłabym zrezygnować. :-) Czytałam książkę z pliku i tekst ma niemal kompletną redakcję, włącznie z techniczną! Do poprawki są jedynie nieliczne literówki i interpunkcja (korekta) – czy to Twój plik roboczy, czy plik już po pracy redaktora? Rzadko się zdarza (naprawdę!) tekst wymagający tak niewielu poprawek, kto był jego redaktorem?


   Odpowiedź.
   Tak wygląda mój plik roboczy. Zresztą trudno mówić o jednym pliku; do pisania większech rzeczy używam kilku plków. Żeby uniknąć różnorodności formatowania, do tworzenia plików roboczych służy mi szablon, który nazwałem "Teksty.dot"; używam go równolegle z szablonem "Normal.dot".
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
>verdiana
>6. Skąd znajomość realiów i zwyczajów cygańskich, te pełne niuansów zaczepki?


   Tu, gdzie mieszkam, mieszkają również przynajmniej dwie duże rodziny romskie. Gdy się tu sprowadziłem w 1977 roku, byłem zdziwiony, że Romów jest tak wielu i że tak zwyczajnie mieszkają między nami.
   Żeby ich poznać, zacząłem pytać, obserwować, słuchać. I dość szybko nauczyłem się traktować ich jak swoich, co zresztą zaprocentowało podobnym traktowaniem z ich strony. Nie to, żebym stał się jednym z nich czy żebym żył między nimi. Nie.
   Po prostu ci zbliżeni do mnie wiekiem uznali mnie za "swojego".
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
>Verdiana
>3. W beletrystyce szczególnie zwracam uwagę na spójność i psychologiczną wiarygodność postaci, na ich „życie wewnętrzne” – bez tego tekst jest dla mnie nudny i nic się w nim nie dzieje, choćby akcję (a właściwie fabułę) miał jak w „Matriksie”. U Ciebie zwróciłam uwagę na indywidualną, szczegółową analizę relacji Marka z każdym członkiem rodziny i paczki. Także na to, kim stał się Marek po 9 latach, które miał na przemyślenia – one też były niezwykle wiarygodne. Niesamowity jest też ten klimat strachu, jak to Marek „terroryzuje” wszystkich, a tak naprawdę to oni sami terroryzują siebie, bo przecież sam Marek nie miał takiego zamiaru. Jak Tworzyłeś postacie, ich relacje klimat? Czy to wyobraźnia, empatia, czy historie przeniesione z rzeczywistości? Wprawdzie Ewa Białołęcka powiedziała mi kiedyś w wywiadzie, że do wiarygodnego i „mocnego” przedstawiania postaci i ich historii wystarczy po prostu myśleć, ale tak naprawdę z doskonale zarysowanymi postaciami spotykam się skrajnie rzadko. Jak to było w przypadku „Snu pod wiatr”?


   Odpowiedź
   Ogólnie zgodziłbym się z tym twierdzeniem "że do wiarygodnego i „mocnego” przedstawiania postaci i ich historii wystarczy po prostu myśleć", zmieniłbym tylko nazwę "postaci" na ludzie. Bo dla mnie to są ludzie, żywi ludzie; podczas pisania żyją i tylko ode mnie zależy, czy będą żyli także podczas czytania.
   Można z tego wysnuć wniosek, że w każdym z tych ludzi jest cząstka mnie - i będzie to wniosek prawdziwy. Także w stosunku do kobiet: w każdej z nich jest "kawałek" z mojego "ja".
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
>Verdiana
>5. Czego tak naprawdę boi się cała dawna paczka Marka? Mam wrażenie, że jej członkowie wymyślili sobie strach przed Markiem, demonizując dawnego kumpla, a tak naprawdę boją się własnego poczucia winy i własnego sumienia. Jakby to Marek miał ich sądzić (zwłaszcza siostry), jakby to on był moralnie najczystszy z nich wszystkich. Może zresztą był...

   Odpowiedź
   Tak naprawdę paczka Marka boi się własnego wyobrażenia strachu przed nim, choć dla nich to wyobrażenie było na tyle konkretne, że zdecydowali się posłać go do pudła. Konkretne, a jednak nie dopowiedziane do ostatniego słowa. Pisząc, wyobrażałem sobie ten strach, wyobrażałem sobie dla każdego z członków paczki kolejno, gdy "wchodzili mi na warsztat", i za każdym razem to wyobrażenie było inne, a najbardziej dojmujące i samonakręcające się wtedy, gdy zostawiałem je trochę niedopowiedziane, bez przysłowiowej kropki nad i. Bo wątpliwości orzą sumienia i mogą je przeorać na nice.
   Moralnie najczystszy... Tu też nie potrzeba kropki nad i.
Użytkownik: verdiana 20.02.2006 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: >Verdiana >5. Czego tak ... | z.wilczynski
Czyli jednak Ewa miała rację - wyobraźnia i empatia, myślenie... Bardzo mnie to cieszy, co piszesz.

A czy każdego bohatera tworzyłeś ad hoc, na bieżąco, zgodnie z rozwijającą się fabułą, czy miałeś wszystkich obmyślonych już wcześniej?
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jednak Ewa miała ra... | verdiana
   Miałem już ich wymyślonych, z grubsza znałem ludzi i charaktery, ale nawet z grubsza nie kreśliłem sztywnych ram, poza które nie mogliby wyjść. Czyli zmieniali się w miarę rozwoju powieści - ewentualnie to ja ich zmieniałem.
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Chyba nie będę orygina... | verdiana
>Verdiana
>4. Miałam jedną wątpliwość... Marek wraca po 9 latach i spotyka się z ojcem. Najpierw niemal się gryzą, a potem nagle – bez niczego, co mogłoby to zapowiadać – mamy ekspiację starego alkoholika. Skąd taka jego szczerość wobec syna? Przecież ich relacje – eufemistycznie mówiąc – nie były najlepsze. To celowy zabieg czy samo wyszło? Czy to jakaś nagle dopuszczona do głosu nadzieja ojca na ułożenie stosunków z synem, efekt ojca przemyśleń podczas rozłąki z synem, czy jeszcze coś innego?

   Odpowiedź.
   To w sumie ciekawe tak po latach "od kuchni" zerknąć na własną pracę. Nie mam już konspektu "Snu pod wiatr", ale po toku narracji mogę się domyślić, że wątek ojca (w ogóle rodziny) miał być szerszy, a postanowiłem rozstać się z nim (z wątkiem) dopiero w trakcie pisania sceny z ojcem. Dlatego jest dość rozbudowana, chociaż - mam takie wrażenie - udało mi się wykorzystać to rozbudowanie przede wszystkim w celach informacyjnych. A że jednak tu i ówdzie coś zgrzyta...
   Bohater wciąż był kształtowany i jeszcze w tej scenie reagował bardzo emocjonalnie, ale nie tylko on: stąd ten nagły zwrot w zachowaniu ojca.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Witam serdecznie. Bardzo cieszę się, że jest Pan naszym pierwszym pisarzem, z którym możemy bezpośrednio porozmawiać na forum BiblioNETki. Po wiadomości o Pana spotkaniu z nami, starałam się znaleźć Pana twórczość, jednakże bez większego rezultatu. Dlaczego nie ma powieści Pana na polskim rynku?
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Bardzo ... | Edycia
   Witam Panią serdecznie.
   Czy płeć rozpoznałem prawidłowo? Bo przecież nick, na przykład Amhotep lub jakozak, wcale nie musi świadczyć o płci, prawda?
   A gdybyśmy tak przeszli na "ty"?
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na:    Witam P... | z.wilczynski
hi,hi,hi, jasne Zbyszku. Tak dobrze rozpoznałeś płeć. A propos zwrotów per "Pan", to polska tradycja silnie w nas zakorzeniona daje o sobie znać. Tak! zdecydowanie lepiej czuję się mówić do Ciebie po imieniu. Nasze nicki w BiblioNEtce są tak różnorodne, że można wyciągnąć błędne wnioski. Czasami wynikają z tego śmieszne sytuacje. Ciekawa jestem jeszcze jak trafiłeś na naszą wspaniałą stronę?
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: hi,hi,hi, jasne Zbyszku. ... | Edycia
   Czyli co? Walimy brudzia i zasuwamy dalej, tak?
   To teraz odpowiedź na pytanie.
   "Sen pod wiatr" został wydany w 10 tys. egzemplarzy, ale nakład się już dawno wyczerpał. Ponieważ przez 5 lat od chwili podpisania umowy część praw edycyjnych należała do MAW, nie ubiegałem sie o wznowienie. Zresztą w tym czasie MAW przyjęła do publikacji moją następną powieść, "Klatkę". I tu miałem pecha. Sam proces publikacji trwał wtedy dość długo - dwa lata to było takie minimum czekania, niektórzy czekali po 10 lat i więcej - a w tym czasie nastał rok 1989 i Polska przeżyła transformację z ustroju niesłusznego na słuszny; MAW, należąca do kombajnu wydawniczego "RUCH", upadła wraz z upadkiem "RUCHU". A później...
   Później trzeba było robić to i owo, żeby zarobić na chleb. Miałem na przykład dwie firmy, zanim uświadomiłem sobie, że nie umiem prowadzić interesów.
   W międzyczasie pisałem, ale nie publikowałem (jeśli nie liczyć kilku opowiadań zamieszczonych w miesięczniku PAL - "Przegląd Artystyczno Literacki"). Gdy w 1999 spróbowałem opublikować powieść, dotarło do mnie, że jestem absolutnie nieznany na rynku literackim i że znów powinienem zaczynać z pozycji debiutanta. To było dość frustrujące, ale naprawdę sfrustrowały mnie oceny i recenzje, które otrzymałem z wydawnictw w odpowiedzi na moje propozycje wydawnicze.
   Lata 1999 - 2003 to już zupełnie inna historia, tak samo zresztą jak czas między rokiem 2003 a dniem dzisiejszym.
   PS.Do Biblionetki trafiłem przypadkiem. Rozglądałem się Internecie za portalami o książkach i tak kliknąłem na link do Was.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na:    Czyli co? Walimy brudz... | z.wilczynski
Zbyszek, brudzio ok :)
Użytkownik: bogna 18.02.2006 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Twoja odpowiedź na moje pytanie dotyczące środowiska, w którym dzieje się akcja "Snu pod wiatr", skłoniła mnie do zadania następnego. Środowisko tego typu ludzi, których opisujesz, nie spotykam na co dzień. Sądzę, że nie tylko ja, a większość z nas.
Tak, jak napisałam w recenzji, opisałeś to wszystko świetnie... chciałabym więc mieć dalszy ciąg tej powieści. Koniec jest taki, że można ją "pociągnąć" dalej. Jest już coś takiego? czy myślisz o tym? Czytelników na pewno znajdziesz...
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Twoja odpowiedź na moje p... | bogna
   Spotykasz ich, tylko ich nie zauważasz.
   Stałem kiedyś na przystanku autobusowym, gdy usłyszałem za plecami dziwne trzeszczenie. Obejrzałem się. To "na sucho" golił się facet, taki mniej wiecej w moim wieku. Towarzyszyły mu dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Nie będę tu opisywał, jak wyglądali, dość, że rozpoznałem w nich bezdomnych.
   Jak to się stało, że nie zauważyłem ich wcześniej? Po prostu zacząłem pisarzem "bywać", a nie być.
   Jeśli chodzi o dalszy ciąg "Snu pod wiatr", to odpowiem w następnym poście czymś w rodzaju anegdoty.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na:    Spotykasz ich, tylko i... | z.wilczynski
Zbyszek!! Może nie okryłeś siebie jako biznesmen, ponieważ Twoim powołaniem jest pisanie. Na pewno myślałeś nad tym wiele razy. Mam cały czas w głowie zdanie verdiany "Zaczełam robić to co lubię, a nie z czego się kształciłam".Więcej wiary w siebie!!. W Bibionetce jest duże grono, które chętnie przeczytałoby Twoje opowiadania, ja z pewnością tak.:)
Użytkownik: antecorda 18.02.2006 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zbyszek!! Może nie okryłe... | Edycia
Ja też! :)
Użytkownik: joanna.syrenka 18.02.2006 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Zbyszek!! Może nie okryłe... | Edycia
I ja!
Użytkownik: jakozak 18.02.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zbyszek!! Może nie okryłe... | Edycia
I oczywiście ja.
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Twoja odpowiedź na moje p... | bogna
   Jeśli chodzi o ciąg dalszy "Snu pod wiatr.

   Jakieś dziesięć lat temu zaczepił mnie na ulicy facet, mniej więcej w moim wieku, rozczochrany, podpity, wyraźnie zły.
   - No! Jak się to skończyło?! – warknął.
   Znałem go z widzenia, on mnie też, zresztą na tym osiedlu wszyscy się trochę znaliśmy, było wyizolowaną z miasta enklawą, taką dużą swojską wiochą.
   Zanim zdążyłem cokolwiek rzec, facet natarł znowu:
   - Żyje czy nie? No? Powiedz mi! Bo ja spać nie mogę! Rozumiesz! Powiedz mi! Żyje czy nie?
   Jeszcze nie byłem zły, ale już dużo mi nie brakowało.
   - Kto? – spytałem.
   Gościu łypnął okiem na boki i przeszedł na ton konfidencjonalny.
   - No przecież mnie możesz powiedzieć, ja nie jestem taki, ja nikomu nie powiem, ale jak będę wiedział, to będę mógł spać, rozumiesz? – Znów łypnął na boki i ściszył głos: - Żyje czy nie?
   Mnie już nic nie brakowało do złości.
   - Kurwa, człowiek! – warknąłem. – Nie wiem kto! Powiedz mi kto, a ja ci powiem czy żyje!
   - O w mordę rąbana mać! – stęknął wznosząc oczy do nieba. – No dobra, niech ci będzie, opowiem.
   I zaczął opowiadać. O młodych ludziach, co razem chodzili „skoki” i na jednym z tych skoków wrobili swojego szefa, o tym jak on wrócił z więzienia do miasta, jak chciał się mścić i nie chciał się mścić, jak zdzielił jednego w pysk, jak grał w karty…
   Opowieść była szczegółowa, ale bardzo chaotyczna, więc trochę potrwało, zanim skojarzyłem, co mi ta historia przypomina.
   - Zaraz! – przerwałem. – Opowiadasz mi tu moją własną powieść!
   - No! – Pokiwał głową. I zaraz spytał natarczywie: - Żyje czy nie? Tylko nie pieprz, że nie wiesz, bo ty wiesz. I ja też muszę wiedzieć. Lepsza jest nawet najgorsza prawda niż niewiedza. Żyje czy nie?
   I co mu miałem odpowiedzieć?
   - Żyje.
   - Noo! – stęknął i widać było, że mu ulżyło. – Napisz o nim jeszcze, jakby ci się obiło o uszy, co z nim dalej było – powiedział na odchodnym.

   PS. Zdarzyło już mi się napisać dalszy ciąg "Snu pod wiatr", ale nieudany. A dzisiaj naprawdę nie wiem, czy jeszcze się za to wezmę.
Użytkownik: antecorda 18.02.2006 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na:    Jeśli c... | z.wilczynski
:) A może napisać taki dalszy ciąg, gdzie nie wiadomo by było niemal do końca, czy Marek przeżył czy nie? Kolejna zagwozdka dla postaci dramatu :)
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: :) A może napisać taki da... | antecorda
Zbyszku, nie wiem czy ja dobrze zrozumiałam z informacji o Tobie, że nadal mieszkasz w enklawie tych ludzi, których opisujesz. Czy nadal tam mieszkasz? Jak czujesz się w takim środowisku? Znam trochę alkoholików i uważam, że są to bardzo wrażliwi, warościowi i nieprzciętnie inteligentni ludzie, powiedziałabym więcej swego rodzaju perły na tym świecie. Nie wszyscy Ci ludzie jednak, poprzez swoje uduchowienie są w stanie odnaleźć siebie i mocno stanąć na tym łez padole.:)
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zbyszku, nie wiem czy ja ... | Edycia
   Wciąż tam mieszkam. Konkretnie na ulicy Zarzewskiej na odcinku między placem Niepodległości i ulicą Kruczą.
   Jeśli chodzi o alkoholików... No cóż, w lipcu minie dopiero siedem lat, jak nie piję.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na:    Wciąż t... | z.wilczynski
Mhy....., czyli miałam rację, w swoich rozmyślaniach..... 7 lat abstynencji to jest aż 7 lat i życzę Ci następnych 7. Czyli teraz nioe żyjesz z pisania? To jak się utrzymujesz? Jeśli można oczywiście spytać.:)
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Mhy....., czyli miałam ra... | Edycia
   Siedem lat abstynencji osiągniętej bez wysiłku i bez specjalnego przymusu to bardzo mało, szczególnie w porównaniu z tym całkiem niedawnym czasem, kiedy to abstynencja nawet kilkumiesięczna była nieprawdopodobnym wyczynem.
   Nie napisałem, że nie żyję z pisania, prawda?:)
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na:    Siedem ... | z.wilczynski
Ach, to odetchnęłam z ulgą.:)
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, to odetchnęłam z ulg... | Edycia
:)
Użytkownik: bogna 18.02.2006 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na:    Jeśli c... | z.wilczynski
Nie przyjmuję do wiadomości ostatniego zdania. Napisz. Recenzenta juz masz. Jak będzie dobra, to napiszę o niej dobrze, a jak zła, to po prostu zmieszam Cię z błotem... no może nie tak dosłownie :-)
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przyjmuję do wiadomoś... | bogna
   Do Bogny i Bolka
   Akurat jestem w trakcie tworzenia struktury nowej powieści, więc pisanie teraz dalszego ciągu "Snu pod wiatr" nie wchodzi w rachubę. Ale - wierzcie mi lub nie - nigdy nie przestałem o tym myśleć.
Użytkownik: bogna 18.02.2006 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na:    Do Bogn... | z.wilczynski
Wierzę i ufam, że to myślenie w przyszłości da jakieś efekty :-)
Użytkownik: verdiana 20.02.2006 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierzę i ufam, że to myśl... | bogna
Przyłączam się do wierzenia i ufania. :-) Żal by mi było się rozstawać z takimi postaciami. A i samo środowisko jest poznawczo interesujące.

A przy okazji - bardzo Ci, Zbyszku, dziękuję za cierpliwość przy odpowiedziach na moje pytania. :-)
Użytkownik: jakozak 18.02.2006 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Witaj :-). czuję się wywołana i zaszczycona, co tu kryć.
Mam Twoja książkę na dysku i zabiorę się do niej. Będzie piąta z rzędu (tak, tak). Powiedz mi, jak to jest z Twoim pisaniem: samo przychodzi, jak u Rybakowa, czy w bólach się rodzi, jak u Manna? Całkiem niedawno rozmawialismy o tym na forum. Co na to PISARZ?
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj :-). czuję się wywo... | jakozak
   Nie wiem, jak to bywa u innych, ale u mnie podział na czas tworzenia i czas pisania jest dość wyraźny. Posłużę sie tu przykładem "Snu pod wiatr". Tworzyłem strukturę tej powieści mniej więcej przez rok, natomiast pisałem ją równo 44 kolejne dni. Oczywiście po napisaniu nadszedł czas poprawek, i wtedy właśnie powstał cały wstęp nazwany "Noc". Uznałem, że korzystnie wpłynie na powieść zaprezentowanie wszystkich głównych bohaterów na początku utworu.
   Wracając do podziału na czas tworzenia i pisania... Jest dość wyraźny, a przecież także płynny. Bo gdy piszę, włącza sie we mnie coś, co pozwala mi wejść w świat bohatera, być tam gdzie on, widzieć to co on i myśleć tak jak on. Jeśli jest to główny bohater, podejmowane przez niego decyzje mają silny wpływ na dalszy bieg powieści, czyli na proces tworzenia.
   A tak w ogóle to dla mnie najtrudniej jest zacząć. Tworzyć i pisać.
Użytkownik: jakozak 18.02.2006 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na:    Nie wie... | z.wilczynski
Dziekuję. :-)
Użytkownik: antecorda 18.02.2006 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Przeczytałem Pańską książkę (Sen pod wiatr) z ogromnym zainteresowaniem. To nie jest kurtuazja, ale szczera wypowiedź. Z początku denerwowały mnie wymyślne moim zdaniem nazwy ulic, a także zbyt częste powiadamianie czytelnika kto aktualnie mówi, ale po kilkunastu stronach przestałem to zauważać i zostałem wciągnięty przez tę historię! Szczególnie podobały mi się opisy gry w pokera - znać w nich mistrza! :)

Środowisko, które Pan przedstawia jest faktycznie bardzo zróżnicowane (z jednej strony Romowie, z drugiej gangsterzy czy dzieciaki, które zeszły na złą ścieżkę). Wszystkich ich jednak łączy jedno - są bardzo skażeni złem. Czy nie obawiał się Pan, że wizja świata, którą przedstawił jest jednostronna, tendencyjna? Zwłaszcza w świetle zakończenia?

Pozdrawiam
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem Pańską książ... | antecorda
   Witaj.
   Proponuję brudzia, jak edyci (edycia - zdrówko!).
   Pytanie, które zadałeś, jest złożone, i z tego powodu dość trudne. Zanim odpowiem, chciałbym gruntownie nad nim pomyśleć. OK?
Użytkownik: antecorda 18.02.2006 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na:    Witaj. ... | z.wilczynski
OK, Zbyszku! Jestem Bolek. Twoje zdrowie! ;)))
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem Pańską książ... | antecorda
   Czasami szacunek może człowieka obezwładnić, a ja - po zapoznaniu się z Twoimi wypowiedziami w Biblionetce - po prostu czułem do Ciebie szacunek. Dlatego próbowałem dyskutować z Tobą na temat Twej wizji odbioru bohaterów "Snu pod wiatr', tego, że tak bardzo skażeni są złem.
   Wiesz, Bolek, zaplątałem się w tej dyskusji tak bardzo, że sięgnąłem nawet po armaty: po Arystotelesa i Shopenhauera, po ich twierdzenia, że świat ma szansę na rozwój tylko dlatego, że wszyscy ludzie są skażeni złem, że z natury są źli. No i zapomniałem o podstawowej kwestii: o tym, że odbiór mojego tekstu to sprawa indywidualna. Jako autor mogę podyskutować o wielu sprawach, na przykład o technicznej stronie tworzenia, o inspiracjach, o pierwowzorach miejsc i bohaterów, ale nie o odbiorze mojego utworu. To, jak został odebrany, powinno mi dać do myślenia, powinno wpływać na mnie i kształt następnych utworów, ale nie może być podstawą do dyskusji. Nie mogę odpowiadać na pytanie "co autor chciał powiedzieć", bo to akurat jest nieważne; liczy się tylko to, co powiedział. Jednak żeby to zrozumieć, potrzebowałem impulsu z zewnątrz. Bo widzisz, Bolek, wciąż Cię bardzo szanuję, a za tego ćwieka, którego mi zabiłeś, szanuję jeszcze bardziej niż przedtem.
   Impulsem, który mi pomógł wyjść z impasu, był SMS, który wczoraj dostałem.
>Bardzo ciekawa jest Twoja "Rozmowa z pisarzem". Pewnie nie zainteresowałabym się nią, gdybym Ciebie nie znała.<
   W pierwszej chwili dostrzegłem w tym SMS-ie wewnętrzną sprzeczność: ot, rozmowa jest ciekawa (kurtuazja dla mnie), ale jej by nie zainteresowała (czyli w sumie mało ciekawa - pokarm dla jej wolnego ducha). Dopiero po pewnym czasie dotarł do mnie właściwy sens tego SMS-u.
   Wniosek? Wniosek jest prosty.
   Mogę przyglądać się interpretacjom mej ksiązki, ale nie mogę brać w nich udziału. Powiem wyraźniej: nie chcę brać w nich udziału.
   Pozdrawiam serdecznie.
Użytkownik: antecorda 20.02.2006 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na:    Czasami... | z.wilczynski
Również mam dla Ciebie szacunek, a już szczególnie po tym, jak napisałeś, iż 7 lat temu przestałeś pić. Wiem jak to boli, bo właśnie 7 lat temu rzuciłem palenie :-))

Jeśli chodzi o moje pytanie, to chyba zadałem je zbyt ogólnikowo, nie rozwijając swojej myśli. Chodziło mi właśnie o ten wirtualny wymiar odbioru, a konkretnie o to, czy nie boisz się, że mógłby spotkać Cię los podobny do tego, którego doświadczyli naturaliści w momencie, gdy do głosu w literaturze światowej doszła technika punktów widzenia - ich próby przedstawiania całościowego "prawdziwego świata" zderzyły się wtedy z próbami przedstawień jednostkowych. Innymi słowy - zderzyły się wtedy dwie odmienne koncepcje przedstawiania świata powieściowego: koncepcja globalna (naturaliści) i koncepcja osobnicza (moderniści spod znaku Virginii Woolf czy Jamesa Joyce'a). Chodziło mi o to czy nie boisz się zbytniej arbitralności w odautorskiej ocenie przedstawianego świata, widocznej przede wszystkim w sposobie przedstawiania kolejnych jego elementów?

Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Również mam dla Ciebie sz... | antecorda
   Kiedyś, dawno temu, na początku pisarskiej drogi, zauważyłem, że mam tendencje do ulegania wpływom. A stało się to za sprawą Sienkiewicza. Bezpośrednio po przeczytaniu Potopu napisałem dłuższe opowiadanie. Odłożyłem je do szuflady biurka i rzuciłem się w wir wakacyjnych uciech. Tak więc dopiero po jakiś trzech miesiącach sięgnąłem po to opowiadanie ponownie. I zdrętwiałem, gdy odkryłem rozliczne Sienkiewiczowskie naleciałości. Ponieważ wcześniej zdarzyło mi się "popełnić" kilka innych opowiadań, więc zaraz je sprawdziłem. Niewielu jest pisarzy mających język tak sugestywny i tak łatwy do rozpoznania jak Sienkiewicz w Potopie, ale wpływy Zoli, Ericha Kastnera (Latająca klasa) i przede wszystkim Dostojewskiego udało mi się rozpoznać.
   No cóż, można powiedzieć, że rozpaczałem. Byłem jednak młody i ta rozpacz nie mogła trwać długo. Po prostu rozstałem się z pisaniem, bo bycie naśladowcą, nawet wielkich, nie pociągało mnie w ogóle.
   Ale i to rozstanie nie mogło trwać długo. Gdy znów zacząłem pisać, zastosowałem radykalne środki: absolutna abstynencja w czytaniu czegokolwiek - no, poza prasą - na 2-3 tygodnie przed i w trakcie pisania. No i drugi środek: do każdego utworu, nawet do najmniejszego opowiadania, zacząłem podchodzić nie tylko jak do odrębnego bytu, ale jak do świata, który będę od podstaw tworzył. I w tym dziele moja arbitralność jest mi po prostu niezbędna.
   Nie boję się jej. Więcej: ja jej potrzebuję i ja jej chcę.
   Zobacz tylko, ile razy użyłem słowa "ja"! Stwórca, no nie? :-)
   Pozdrawiam serdecznie.
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
   Cieszę się, że obudziłem takie zainteresowanie. Przepraszam, że moje odpowiedzi nadchodzą z pewnym opóźnieniem, ale po prostu na żadne pytanie nie chcę odpowiadać "po łebkach", więc trochę to trwa. A poza tym już zadaliście pytania, których nawet sam sobie jeszcze nie stawiałem, więc odpowiedzi nie są łatwe.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na:    Cieszę ... | z.wilczynski
W naszym gronie możesz czuć się całkowicie sowobodny.:)
Użytkownik: jakozak 18.02.2006 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na:    Cieszę ... | z.wilczynski
Zostaniesz z nami na Bnetce? Zalogujesz się i będziesz odwiedzał? Rozmawiał? Chwalił? Krytykował, kłócił się, jak i my? :-))) Tu jest dobrze.
Użytkownik: Edycia 18.02.2006 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zostaniesz z nami na Bnet... | jakozak
O, to,to :)
Użytkownik: jakozak 18.02.2006 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na:    Cieszę ... | z.wilczynski
Zrozumiałe. :-)))
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zrozumiałe. :-))) | jakozak
   I znów tak ogólnie, do wszystkich.
   Oczywiście zostanę w Biblionetce. Znacie powiedzonko "JEŚLI CZYTA - TO MYŚLI"? Ja znam, i to od dawna, ale dopiero tutaj stało się dla mnie oczywiste i prawdziwe w swej wymowie.
Użytkownik: IluzjaZ 18.02.2006 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na:    I znów tak ogólnie, do... | z.wilczynski
Wiem, że Pana książka została wydna dawno temu:), ale chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób udało się to Panu osiągnąć, jak Pan zaczął. Ja nie chce zostać pisarką, ale jest tutaj na pewno wielu autorów - nowicjuszy, debiutantów, którym mogą przydać się takie rady.

Pozdrawiam
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że Pana książka zos... | IluzjaZ
   Nie lubiłem takich odpowiedzi, jakiej teraz udzielę, uznawałem je za protekcjonalne czy wymijające, a także ogłupiające, ale teraz nie widzę innej, którą mógłbym uznać za prawdziwą. Trzeba pisać, potem dobrze się zastanowić, zanim się uzna jakąś rzecz za skończoną, i wreszcie spróbować ją opublikować. Można mieć szczęście i trafić na redaktora, który wskaże popełnione błędy, a można też mieć talent i od razu napisać coś dobrego.
   Pisać i próbować publikacji. Innej drogi zwyczajnie nie ma.
   Za moich młodych lat (mam ryknąć płaczem czy śmiechem?) zapewne istniało więcej czasopism papierowych zajmujących się literaturą, ale teraz jest coś, czego wtedy nie było, medium potężne i bardzo ułatwiające start: Internet. Najprostsze publikacje, te dla własnej satysfakcji, są dostępne dla każdego. A z tymi trudniejszymi jest jak dawniej: trzeba mieć niezły tekst.
   Pozdrawiam.
Użytkownik: Czajka 18.02.2006 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na:    Nie lub... | z.wilczynski
Witam serdecznie. Jako rodowita Łodzianka, po przeczytaniu informacji o Tobie, nie mogłam oczywiście nie zastanawiać się, o jakie złej sławy ulice tu chodzi, typowałam Górną albo Bałuty. Akcja "Snu pod wiatr" zaczyna się w Uniwersalu, prawda? Chciałam bardzo serdecznie pozdrowić, przez lata mieszkałam w okolicach Rzgowskiej. Z tym większą przyjemnością przeczytam tę książkę.
Użytkownik: z.wilczynski 18.02.2006 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Jako ro... | Czajka
   Witaj.
   Rzeczywiście akcja "Snu pod wiatr" zaczyna się w "Uniwersalu"; żeby obejrzeć taki "kołchoz" w naturze nie musiałem się nigdzie daleko wybierać, wystarczyło przejść kilkadziesiąt metrów. A na dokładkę kilka lat wcześniej bywałem na zapleczu "Uniwersalu", bo miały tam praktyki koleżanki z Liceum Ekonomicznego.
   Ale dalej w powieść to już nie jest Łódź. Ot, stworzyłem miasto, którego nie ma, i na szczęście do końca książki nie musiałem go nazwać.
   Kiedyś zdarzyło mi się mieszkać przez kilka lat na Bednarskiej, w pięknych blokach z 1936 roku położonych dosłownie wśród parków, tych samych, w których niegdyś mieszkała Hanna Ożogowska.
   Pozdrawiam.
Użytkownik: Vea 18.02.2006 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na:    Witaj. ... | z.wilczynski
Witam:)

Wspomniał Pan o drugiej książce, która niestety nie została wydana. Czy istniałaby możliwość, aby ją udostępnić tak jak „Sen pod wiatr”?. Jeżeli jednak nie jest to możliwe to, chociaż mógłby Pan zdradzić, o czym jest?

Muszę przyznać, że czytając „Sen...” najbardziej nie mogłam się pogodzić z tym, co stało się Marcie. Czy miejsce, w którym żyjemy musi mieć aż taki wielki wpływ na nasze życie i na to, kim się stajemy?
Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik: marian35 19.02.2006 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Witaj!

Twoją książkę przeczytałem kilka dni temu, udostępniła mi ją Bogna. Jak ją oceniłem, można zobaczyć, nie będę już jej tu chwalić.
Chciałem zapytać o muzykę: czy utwory muzyczne, których nazwy zamieściłeś w książce "Sen pod wiatr" to Twoja ulubiona muzyka, czy wybrana w sposób przypadkowy?
Pozdrawiam!
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj! Twoją książkę p... | marian35
   Przede wszystkim sama taśma "Scotch" istniała naprawdę. Była dodawana (równolegle z taśmami "Emi Tape") do magnetofonów na licencji Grundiga. Ostatni raz miałem ją w ręku w Sylwestra 1975 roku, podczas urlopu z wojska. Póżniej widziałem ją na filmie "Klute" (Jane Fonda - Oscar za kobiecą rolę główną), gdy Donald Sutherland wyrzucał do ulicznego kosza na śmieci kilka pudełek z niepotrzebnymi już nagraniami.
   Oczywiście dzisiaj nie mam szans, by sobie przypomnieć, jakie nagrania były na tamtej taśmie; trochę się różniły od tego, co zapisałem w "Śnie pod wiatr". Na pewno nie było tam "Sympathy" Rare Bird i utworów King Crimson, był natomiast długi fragment z jednej z płyt Franka Zappy, a także koncertowe nagranie "Strange Kind of Woman" Deep Purple, w którym wokalista przez kilka minut "dyskutuje" z gitarą solową naśladując jej brzmienie.
   "Sympathy" Rare Bird nie mam zresztą do dzisiaj, choć w swoim czasie dość dokładnie przeszukałem wiele obszarów p2p.
   Pozdrawiam
Użytkownik: bogna 19.02.2006 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na:    Przede ... | z.wilczynski
Ciekawie to napisałeś, to też są "moje" utwory :-) Dziękuję!
Użytkownik: marian35 19.02.2006 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na:    Przede ... | z.wilczynski
Też pamiętam te czasy i tę muzykę. Dziękuję za ich przypomnienie... i w książce i tutaj.
Przesyłam pozdrowienia!
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
   Przepraszam, że tak późno tu zaglądam, ale od wczoraj miałem spore kłopoty z wejściem do Internetu. Zostały niestety spowodowane moimi eksperymentami z usprawnieniem systemu operacyjnego, ale teraz będzie już chyba wszystko dobrze.

   Do Vei. Jasne, że mogę w ten sam sposób udostępnić "Klatkę". Powieść nie wydana, ale czytana, nie jest powieścią martwą; każdy nowy czytelnik daje jej dodatkowe życie.
   Do marian35. To oczywiście moja ulobiona muzyka, czy raczej ulubiona muzyka mojej młodości, która pozostała ulubioną do dziś. Za kilka minut napiszę o tym trochę szerzej.
   Do antecordy. Zaczekaj jeszcze trochę, co? Mam już trzy wersje odpowiedzi na Twojego posta i z żadną się nie mogę zgodzić
   Pozdrawiam
Użytkownik: Edycia 19.02.2006 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na:    Przepraszam, że tak pó... | z.wilczynski
Witaj, napisałeś, że aktualnie jesteś na etapie tworzenia nowej powieści, czy mógłbyś zdradzić nam o czym teraz piszesz?
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, napisałeś, że aktu... | Edycia
   Powieść ma roboczy tytuł "Zapała" i jak nazwa wskazuje, będzie to rzecz o podpalaniu, a więc także i o gaszeniu.
   A tak naprawdę to nigdy nie przestało mnie interesować oddziaływanie na nas miejsca, w którym żyjemy, jak to ujęła Vea kilka postów wyżej. Dodałbym jeszcze działanie czasu, w wypadku Zapały współczesności maksymalnie współczesnej.
Użytkownik: Vea 19.02.2006 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na:    Przepraszam, że tak pó... | z.wilczynski
Bardzo się cieszę że jest mozliwość udostępnienia „Klatki”:) Jestem bardzo ciekawa o czym jest.
Czy mogłabym prosić przesłanie na mój adres?
malgorzata.skiba@wp.p
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę że jest... | Vea
   Już się za to biorę.
   Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę na "Klatkę", to proszę o podrzucenie adresu.
Użytkownik: bogna 19.02.2006 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na:    Już się... | z.wilczynski
Jeżeli ktoś nie chce ujawnić adresu, to ja mogę pośredniczyć :)
Użytkownik: reniferze 19.02.2006 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś nie chce ujaw... | bogna
Ja ujawnię ;). Jesli oczywiście można prosić: reniferze@wp.pl
Użytkownik: gaba_n 19.02.2006 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja ujawnię ;). Jesli oczy... | reniferze
Witam serdecznie.
Ja tez podrzuce moj adres: gabaniemiec@op.pl
Bardzo chetnie przeczytam cos Twojego, bo na razie nie mialam okazji. Nie wiem nawet, skad tyle osob mialo dostep do "Snu pod wiatr", byc moze przeoczylam cos w Biblionetce (to naprawde skarbnica wiadomosci).
I mam jednoczesnie pytanie. Chcialabym wiedziec, jakie ksiazki czy teksty, ktore w zyciu czytales, sa dla Ciebie wazne i cenne. I nie pytam tu o wplywy, ktorych jestes swiadomy: jakie ksiazki uksztaltowaly Ciebie jako pisarza, ale pytam tak, jakbym zapytala mojego nowego znajomego, o ktorym wiem, ze lubi czytac: co uwazasz za najbardziej wartosciowe, do jakich przeczytanych ksiazek masz sentyment.
(Przepraszam za brak polskich znakow, ale nie mam na to dzis wplywu).
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Ja tez... | gaba_n
   "Klatkę" za kilka minut wyślę, a adres dostępu do "Snu pod wiatr" można znaleźć na stronie "Snu pod wiatr" w Biblionetce.:)
   Listę ulubionych książek zamieszę w następnym poście.
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam serdecznie. Ja tez... | gaba_n
   Książki, do których często wracam:

   "Egipcjanin Sinuhe" - Mika Waltari
   "Paragraf 22" - Joseph Heller
   "Świat według Garpa" - James Irwing
   "Zabić drozda" - Harper Lee
   "Idiota", "Zbrodnia i kara", "Bracia Karamazow" - Fiodor Dostojewski
   "Diuna" - Frank Herbert
   "Anna Karenina" - Lew Tołstoj
   "Non stop" - Brian W. Aldiss
   "Kompleks Portnoya" - Philip Roth
   "O jeden most za daleko" - Cornelius Ryan
   "Dzień Szakala", Negocjator" - Frederick Forsyth
   "Tajemnica jeziora", "Żegnaj, laleczko", "Długie pożegnanie" - Raymond Chandler
   "Suma wszystkich strachów" - Tom Clancy
   "Sokół maltański" - Dashiell Hammett
   "Dzieci z Bullerbyn" - Astrid Lindgren
   "Krzyżacy", "Potop" - Henryk Sienkiewicz
   "Przygody dobrego wojaka Szwejka"(cały) - Jaroslav Hasek
   "Archipelag Gułag"(niektóre fragmenty) - Aleksandr Sołżenicyn
   James Oliver Curwood - wszystkie książki o zwierzętach; omijam jego romanse.

   Natomiast gdy mam wrażenie, że zapomniałem i chcę sobie przypomnieć, jak nie pisać powieści, sięgam po dowolną powieść Jacka Londona, najlepiej po "Wilka morskiego", ewentualnie po dowolną powieść Andrzeja Wydrzyńskiego, najlepiej po "Ciudad Trujillo".
Użytkownik: gaba_n 20.02.2006 03:46 napisał(a):
Odpowiedź na:    Książki, do których cz... | z.wilczynski
Dziekuję za odpowiedź i za maila z "Klatką".
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziekuję za odpowiedź i z... | gaba_n
   Pozdrawiam
Użytkownik: bogna 20.02.2006 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na:    Już się... | z.wilczynski
Autor "Klatki" chyba się nie pogniewa, jak go wyręczę.
Jolu, na stronie książki jest informacja, gdzie je znaleźć. Nie są już rozsyłane :-)
Podana jest strona www. przygotowana przez Gosię Wolniewicz.
Użytkownik: jakozak 20.02.2006 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Autor "Klatki" chyba się ... | bogna
Dziękuję, już mam. :-)))
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, już mam. :-))) | jakozak
:-)
Użytkownik: joanna.syrenka 20.02.2006 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Autor "Klatki" chyba się ... | bogna
A ja nie mam, niestety:( Zdaje się, Bogno, że juz mi raz wysyłałaś, ale ten mail przez przypadek stał się ofiarą czystki...

Weszłam na stronę Gosi, próbuję od kilkunastu minut ściągac - bez rezultatu.
Bardzo chętnie wezmę udział w rozmowie, ale najpierw chciałabym poczytać...

Taaaak...ten rozbudowany post miał być po prostu prośbą o przesłanie "Snu...":) Pozdrawiam.
Użytkownik: bogna 19.02.2006 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Czekam i czekam na pytanie o tytuł, a tu go ciągle nie ma... Powiedz więc, skąd się wziął ten tytuł... jak to można śnić pod wiatr?
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam i czekam na pytani... | bogna
   Znasz powiedzenie o sikaniu pod wiatr? Dokładnie stąd wziąłem tytuł powieści. Pamiętam, że gdy w wydawnictwie MAW wyjaśniłem pochodzenie tytułu, redaktorzy sugerowali mi jego zmianę na "Schody do nieba".
Użytkownik: bogna 19.02.2006 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na:    Znasz p... | z.wilczynski
"Sen pod wiatr" jest dużo lepszy, niż te "Schody do nieba"... Dobrze, że nie zmieniłeś :-)
Użytkownik: z.wilczynski 19.02.2006 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Sen pod wiatr" jest dużo... | bogna
   Masz rację. Tym bardziej, że "Schody do nieba" (Stairway to Haeven) to tytuł największego przeboju zespołu Led Zeppelin.
Użytkownik: jamaria 20.02.2006 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Witam i pozdrawiam. Twoja lista książek wygląda znajomo, niektóre z nich są mi bardzo bliskie.
Sen pod wiatr czeka w kolejce. Czy mogę prosić o Klatkę?
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam i pozdrawiam. Twoja... | jamaria
   To jeszcze nie wszystkie książki, do których często wracam. Wciąż przypominają mi się nowe, ale już nic nie będę dopisywał.
   Dzięki Gosi Wolniewicz "Klatka" i "Sen pod wiatr" są dostępne na tej stronie:
http://www.man.poznan.pl/~gosiaw/ksiazki/wilczynsk​i/index.html
   Pozdrawiam
Użytkownik: bogna 20.02.2006 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Witam znów dzisiaj!

Za "Klatkę" wzięłam się, po przeczytaniu "Snu pod wiatr". Wysoko oceniłam "Sen…" i teraz trochę się bałam, czy książka spełni moje oczekiwania. Spełniła, powiem więcej, jest lepsza.
I w jednej i w drugiej książce główną rolę, przynajmniej dla mnie, odgrywa napięcie, jakie tworzysz. Akcja zmierza do końca, a Ty tak konstruujesz wszystkie wątki, że nie sposób przewidzieć, jaki on będzie.

Nie chcę zadać jakiegoś szczegółowego pytania, aby nie zdradzić treści książki, więc zapytam o następną książkę, może tak - czy "Zapała" będzie podobną książką, do "Snu pod wiatr" w sensie środowiska i sposobu prowadzenia akcji… Ta książka, to dwa dni… Czy "Zapała" też będzie miała taką formę?

Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam znów dzisiaj! Za... | bogna
   Lubię prologi, więc i w Zapale taki będzie, a właściwie już jest. Trudno mi tylko określić, czy bohater ma w tym prologu osiem, czy dwanaście lat. Mam równiez napisany jakby drugi prolog, w którym bohater jest już dorosłym człowiekiem; jest to zwrot akcji zaraz na początku akcji - scena całkowicie zmieniająca życie bohatera, dająca książce temat (choć nie wiem czy główny). Żeby zmiany w życiu bohatera stały się bardzo widoczne, muszę dać trochę jego życia przed i po. A potem... potem zbudować roztrzygnięcie, które będzie trwało krótko, dzień, najwyżej dwa.
   W tej chwili to roztrzygnięcie widzę w ogromnym skrócie, tak wielkim, że mógłbym zapisać je w jednym zdaniu, takim jak "Runął ze skarpy" (Sen pod wiatr) czy "I odstrzelił" (kryminał, który kiedyś zdarzyło mi się napisać).
   Aha, w kryminale bohater powiedział do przestępcy, że policja i sądy swoją drogą mogą mu się dobrać do tyłka, ale on osobiście wymierzy karę najbardziej właściwą dla takiego sukinsyna: odstrzeli mu jądra.
Użytkownik: verdiana 20.02.2006 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na:    Lubię p... | z.wilczynski
A ja tak troszkę obok... Wiadomo, że to, co się dzieje w dzieciństwie, ma ogromny wpływ na ukształtowanie się osobowości i charakteru młodego człowieka, i ciągnie się potem za człowiekiem przez całe życie, oddziałując na jego emocje, reakcje, zachowanie. Nie mam pojęcia, o czym będzie Twoja powieść, ale jeśli to coś przydarza się chłopcu w dzieciństwie (8-12 lat), to fascynujące byłoby opisanie jego losów po wielu latach od tego wydarzenia. Czy coś takiego przewidujesz?
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja tak troszkę obok... ... | verdiana
   Oczywiście masz rację, że wydarzenia z dzieciństwa, szczególnie traumatyczne, oddziałowują na całe życie człowieka. I choć wydarzenie z prologu stanie się udziałem kogoś innego, na mojego Zapałę będzie miało mocny wpływ. Na tamtego człowieka zresztą także, a losy jego i Zapały w pewnym momencie mocno się splotą.
Użytkownik: Lykos 20.02.2006 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Nie mogłem dojśc wcześniej do internetu, włączam się w momencie, gdy bardzo dużo już powiedziano. Nie ma jednak tego złego... Przynajmniej wiem o Tobie dużo więcej. Chciałbym podziękować wszystkim dyskutantom za bardzo ciekawe pytania, których znacznej części sam nie umiałbym wymyślić. Zwłaszcza Verdianie, z której ocenami książek bardzo rzadko się zgadzam, ale którą poważam. Dziś mój szacunek do niej wzrósł jeszcze bardziej.

A teraz już do Autora:

Chciałbym się dowiedzieć, w jaki sposób udało Ci się stworzyć bardzo precyzyjną, niemal matematyczną strukturę książki. Czy zaczęło się od konspektu - planu lub podobnej struktury? Czy przez ten rok, o którym mówisz jako o czasie "inkubacji" książki, akcja w dużym stopniu "sama" się ułożyła, wystarczyło tylko zapamiętać i zapisać, a precyzja wynikła z przemyśleń w oderwaniu od pisemnego planu?

Przepraszam, że w jednym poście więcej pytań, ale muszę niestety lecieć dalej i korzystam z krótkiego okienka. Czy Twoje wykształcenie jest tajemnicą? Czy więcej zawdzięczasz samokształceniu i lekturom, czy nauce formalnej?

Zdaje się, że nie odpowiedziałeś Verdianie na pytanie o redakcję utworu. To znaczy, było coś o kilku plikach, ale to chyba nie wyczerpuje tematu? Polerowanie utworu może być męką dla ludzi twórczych i wielu zostawia to innym. Czy Ty robisz to sam? Wyobrażam sobie, że w trakcie takiego znoju mogą przyjść człowiekowi na myśl nowe rozwiązania, czasem polepszające utwór, więc może warto? A może nie - szkoda na to czasu?

Odnośnie kart. Czy sam próbowałeś szulerki? Niekoniecznie dla zysku, ale żeby wiedzieć, o czym piszesz? Twoje wiadomości i uwagi wydają się bardzo prawdziwe i naturalne, a przede wszystkim - imponująco duże.

Mam nadzieję, że dyskusja nie skończy się dzisiaj. Może jeszcze czegoś ciekawego dowiemy się także jutro?
Użytkownik: z.wilczynski 20.02.2006 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłem dojśc wcześnie... | Lykos
>Lykos
Zdaje się, że nie odpowiedziałeś Verdianie na pytanie o redakcję utworu. To znaczy, było coś o kilku plikach, ale to chyba nie wyczerpuje tematu? Polerowanie utworu może być męką dla ludzi twórczych i wielu zostawia to innym. Czy Ty robisz to sam? Wyobrażam sobie, że w trakcie takiego znoju mogą przyjść człowiekowi na myśl nowe rozwiązania, czasem polepszające utwór, więc może warto? A może nie - szkoda na to czasu?

   Odpowiedź.
   Sporo pytań, więc odpowiem tak, jak odpowiadałem na pytania Verdiany, kolejno.
   Miałem wrażenie, że na pytanie o redakcję utworu odpowiedziałem, ale po tym, jak sprecyzowałeś pytanie, widzę, że nie. Choć wciąż mam kłopoty z dokładną odpowiedzią.
   Niezrozumiałe są dla mnie określenia "polerowanie utworu", jak również nazwanie tego znojem. Nigdy żadnego mojego utworu nie polerowałem. Zapisywany przeze mnie tekst jest po prostu tekstem wynikowym, ostatecznym. Jest to dla mnie tak oczywiste, że aż nie wiem, jak o tym pisać.
   Naprawdę nie bardzo wiem, jak mógłbym stworzyć fragment tekstu, który byłby w jakiś sposób nieudany, kaleki, chory, i łudzić się, że ktoś ten tekst napawi, wypoleruje.
   Jeśli chodzi o jakieś większe zmiany już po napisaniu całości, to zdarzyło mi się je robić, i to właśnie w "Śnie pod wiatr": napisałem prolog "Noc", a ponieważ rzecz działa się w epoce przedkomputerowej, musiałem napisać na maszynie dość duże partie tekstu w środkowej części powieści.
Użytkownik: z.wilczynski 21.02.2006 01:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłem dojśc wcześnie... | Lykos
Chciałbym się dowiedzieć, w jaki sposób udało Ci się stworzyć bardzo precyzyjną, niemal matematyczną strukturę książki. Czy zaczęło się od konspektu - planu lub podobnej struktury? Czy przez ten rok, o którym mówisz jako o czasie "inkubacji" książki, akcja w dużym stopniu "sama" się ułożyła, wystarczyło tylko zapamiętać i zapisać, a precyzja wynikła z przemyśleń w oderwaniu od pisemnego planu?
Przepraszam, że w jednym poście więcej pytań, ale muszę niestety lecieć dalej i korzystam z krótkiego okienka. Czy Twoje wykształcenie jest tajemnicą? Czy więcej zawdzięczasz samokształceniu i lekturom, czy nauce formalnej?

   Właściwie sam odpowiadasz na to pytanie pytając. Zaczęło się od pomysłu bardzo ogólnego, który dość długo nosiłem w sobie, aż nabrał bardziej konkretnych kształtów. Wtedy napisałem coś w rodzaju konspektu. Gdy myślałem nad kolejnymi punktami tego konspektu, w którymś momencie najpierw zacząłem w wyobraźni odtwarzać poszczególne wydarzenia, a potem je przeżywać. Czasami zapisywałem w formie krótkich notatek to, co z tych przeżyć wynikało.
   I tak to z przerwami trwało blisko rok.
   Gdy zacząłem pisać, proces przeżywania rozpoczął się od nowa; wtedy właśnie struktura powieści nabrała tego, co ty nazywasz matematyczną precyzją. I może jakaś precyzja w tym jest.
   Ja starałem się przeżyć i wyobrazić tylko to, co w normalnym codziennym życiu jest możliwe, czyli eliminowałem różne cudowności.
   Mam wykształcenie średnie ogólne, można więc z tego wyciągnąć wniosek, że więcej zawdzięczam samokształceniu i lekturom niż nauce formalnej.
Użytkownik: Lykos 21.02.2006 07:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbym się dowiedzieć,... | z.wilczynski
Spotkałem się kiedyś z twierdzeniem, że każdy pisarz ma wiedzę odpowiadającą kilku fakultetom. Z drugiej strony wydaje mi się, że podstawy kultury, a przede wszystkim postawę wobec kultury zawdzięczamy głównie szkole średniej. W Biblionetce czytałem wiele mądrych i zaskakująco dojrzałych wypowiedzi uczniów liceum a nawet gimnazjum. Dużą rolę w kształtowaniu osobowości twórczej odgrywa też dom rodzinny. Chociaż umiem sobie wyobrazić sytuację, gdy głód kultury budzi się w wieku nieco późniejszym. Jak to wyglądało w Twoim przypadku?

Czy założyłeś sobie jakiś program samokszatałceniowy i go realizowałeś według planu czy chłonąłeś świat jako człowiek nim zafascynowany i tylko pogłębiałeś wiedzę w tych zagadnieniach, które w danym momencie uznałeś za ciekawe. Podejrzewam, że i to i to, ale czego było więcej?
Użytkownik: z.wilczynski 21.02.2006 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkałem się kiedyś z tw... | Lykos
   Witaj, Lykos.
   Spojrzałem na godzinę nadania Twojej wypowiedzi i przetarłem zaspane oczy. 07:21.
   Poszedłem i umyłem zaspane oczy. Znów spojrzałem. 07:21. Cóż mi pozostaje? Uwierzyć. Uwierzyć, że w środku nocy są czynne zakłady pracy i że ludzie mogą o tej porze normalnie funkcjonować. Na przyszłość ograniczę eliminowanie z moich tekstów różnych cudowności.
Użytkownik: z.wilczynski 21.02.2006 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłem dojśc wcześnie... | Lykos
   A teraz tak szybko o szulerce, bo wczoraj nie zdążyłem. Oczywiście, że spróbowałem szulerki, i miałem niezłego nauczyciela. Ale to jest sztuka, a do uprawiania każdej sztuki trzeba mieć choć trochę talentu. Do szulerki nie mam. Mogę popróbować u cioci na imieninach, ale nie w poważniejszym gronie.
   Natomiast w karty grywać bardzo lubię. W pokera - hazardowo i w brydża - towarzysko. Z gier lubię także szachy.
Użytkownik: bogna 21.02.2006 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
W imieniu Redakcji oraz wszystkich Biblionetkowiczów chcę serdecznie podziękować Zbyszkowi Wilczyńskiemu, który gościł u nas od soboty i odpowiadał na nasze pytania.

Był pierwszy, przetarł nasze szlaki, stąd może jeszcze jakieś niedociągnięcia, za które przepraszam.

Spotkanie zamykamy dziś, ale Zbyszek Wilczyński zgodził się zaglądać do nas jeszcze do piątku (24 lutego), raz dziennie, wieczorem. Jeżeli pojawi się jeszcze jakieś pytanie, to na nie odpowie.
Użytkownik: z.wilczynski 22.02.2006 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | bogna
Kochani Biblionetkowicze. Tym spotkaniem daliście mi dużo radości i wiele satysfakcji. Serdecznie Wam za to dziękuję.
Spotkania autorskie bez dyskretnego udziału prowadzących nie przebiegają sprawnie. Serdecznie dziękuję Redakcji Biblionetki, a przede wszystkim Bognie, za profesjonalne poprowadzenie tego spotkania.
Gdyby nie Michał Stańkowski, twórca Biblionetki, spotkanie to w ogóle nie byłoby możliwe.
Dziękuję Ci, Michał. Po prostu.
Zbigniew Wilczyński
Użytkownik: k_ret 24.02.2006 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochani Biblionetkowicze.... | z.wilczynski
A ja dołączam się do podziękowań Bogny za spotkanie! Nie mogłem w nim aktywnie uczestniczyć, ale śledziłem je i to była dla mnie bardzo ciekawa rozmowa.

Chciałbym przy okazji podziękować Bognie, że tak sprawnie je poprowadziła i włożyła tak wiele pracy w realizację tego pomysłu. W bliskiej perspektywie są planowane kolejne spotkania z pisarzami i moim zdaniem to będzie miało ogromną wartość dla użytkowników BiblioNETki.

Mam jedno pytanie. Widziałem, że umieściłeś swoje książki na stronie przygotowanej przez Gosię Wolniewicz. Czy chciałbyś ich umieścić na stałe w BiblioNETce? Myślę, że dzięki temu więcej osób mogłoby zapoznać się z Twoją twórczością i jednocześnie byłby to cenny wkład do naszego serwisu.

Pozdrawiam serdecznie!

Michał
Użytkownik: jakozak 24.02.2006 12:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja dołączam się do podz... | k_ret
Dziękujemy Zbyszkowi, dziękujemy Bognie, dziękujemy osobom zaangażowanym. Było naprawdę bardzo miło...:-)))
Użytkownik: z.wilczynski 24.02.2006 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękujemy Zbyszkowi, dzi... | jakozak
   Wiesz, Jola, ta cholerna śląska gwara jest naprawdę piękna!
   Zbyszek
Użytkownik: jakozak 24.02.2006 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na:    Wiesz, Jola, ta choler... | z.wilczynski
Ja, Zbyszek. Jo Ci godom! Una je blank cudno. Ino roz żech ją usłyszała i terozki nie umia przestać. :-)))
Użytkownik: z.wilczynski 24.02.2006 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja dołączam się do podz... | k_ret
   Witaj, Michał.
   Jestem cały za umieszczeniem obu książek w obrębie Biblionetki, to znaczne ułatwienie dla tych, którzy by chcieli je przeczytać, a książka czytana nie jest książką martwą.
   Myślę, że Gosia Wolniewicz nie będzie miała nic przeciwko temu.
   Nigdy Cię, Gosiu, nie widziałem, ale mam wrażenie, że przyjazny uśmiech jest dla Ciebie czymś naturalnym i zwykłym.
   Pozdrawiam.
   Zbyszek
Użytkownik: gosiaw 27.02.2006 07:54 napisał(a):
Odpowiedź na:    Witaj, Michał.    Jes... | z.wilczynski
Ja nie tylko nie będę miała nic przeciwko temu, ale wręcz uważam, że tak powinno być od początku. :)

Ale skoro tak nie było, to chciałam tylko ulżyć Bognie, żeby nie musiała każdej zainteresowanej osobie wysyłać maila. Bo po co miała tracić czas skoro dla mnie zrobienie takiej bylejakiej, tymczasowej strony to praca na parę minut.
Użytkownik: z.wilczynski 27.02.2006 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie tylko nie będę mia... | gosiaw
-:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: