Dodany: 02.01.2004 11:12|Autor: laverne
Wiara
Ta książka Ericha Segala zrobiła na mnie największe wrażenie - do tego stopnia, że kupiłam ją na prezent trzem osobom. Co zaskakujące, to nie była pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam - zaskakujące, bo zazwyczaj to te książki robią największe wrażenie, sprawiają, że sięgamy po kolejne.
Akty wiary - temat właściwie mało popularny, ale jednocześnie dziwnie pociągający. Może dlatego, że jak ja, wszyscy szukamy czegoś, co nam pozwoli wytłumaczyć, że nasze życie toczy się w ten, a nie inny sposób, co pozwala na interpretację złych wydarzeń jako próby, dobrych - jako dar od Siły Wyższej. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby nie było Boga ludzie by sobie Go wymyślili. Bo wiara jest potrzebna człowiekowi do życia. Zwłaszcza wraz z upływem czasu, kiedy spostrzegamy, że tak naprawdę czas, jaki mamy na nasze życie wcale się nie ciągnie, wręcz przeciwnie - przyspiesza i coraz dotkliwiej uświadamia nam, że nie da się go cofnąć, nie da odzyskać, a niesamowicie ciężko choćby odrobinę zwolnić.
Ale do rzeczy. Proszę o wybaczenie, jeśli pomieszam pewne fakty, ale nie mam książki pod ręką, a od ostatniego z nią kontaktu minęło trochę czasu. Poza tym pamięć ludzka, a moja już na pewno, jest wybiórcza i kapryśna. Rzadko kiedy zdarza mi się pamiętać dokładnie treść książki, zazwyczaj pozostaje wrażenie.
Akty wiary to opowieść o trójce bohaterów, dwoje z nich - Danny i Debora(?) - jest rodzeństwem, potomstwem ortodoksyjnego rabina - głowy rodu rabinów. Los Danny'ego był więc zaplanowany od chwili jego narodzin - szkoła dla rabinów, potem objęcie przywództwa Kościoła - schedy po ojcu. Los Debory także - wyjść za mąż za pobożnego żydowskiego mężczyznę - im wcześniej, tym lepiej. Jeszcze w dzieciństwie splata się z ich życiem los kolejnego bohatera - zapomniałam jak ma na imię, niech będzie Ben. Bena wychowuje wujostwo, jego matka jest w szpitalu dla psychicznie chorych, wszystko wskazuje na to, że Ben wcześniej czy później wejdzie w konflikt z prawem i skończy w więzieniu.
Pewnego dnia wybija szybę w oknie Rabina i potem za karę ma przychodzić do niego w soboty, aby wykonywać te wszystkie czynności, których nie wolno Żydom w szabas. Poznaje Danny'ego i Deborę, której zresztą religia zabrania nawiązywania z Benem jakichkolwiek kontaktów. Debora jak na ortodoksyjną kobietę ma nietypowe poglądy i pragnienia - chce się uczyć, nie marzy za to o wyjściu za mąż za jakiegoś wybranego przez ojca faceta. Danny zaś jest wrażliwym chłopcem, mało przekonanym co do swoich predyspozycji do roli patriarchy rodu, ale nie chce jednocześnie zawieść ojca, którego kocha, ale którego się także boi.
Rabin jest bardzo zasadniczy i bardzo ortodoksyjny. Dzieci mają po prostu wypełnić to, co los (czy też sam Rabin) im przeznaczył. Tymczasem życie pełne jest niespodzianek. Debora i Ben zakochują się w sobie, Rabin, kiedy odkrywa, że jego córka rozmawia z gojem i że coś z tego może być, wysyła ją do zaprzyjaźnionego rabina w Izraelu. Ben odkrywa w sobie powołanie i wstępuje do seminarium, Danny uczęszcza do szkoły dla rabinów i całkiem nieźle mu tam idzie, ale rezygnuje z egzaminów końcowych, tym samym rezygnuje z bycia rabinem. Ojciec się go wyrzeka.
Nie ma sensu opisywać po kolei losów bohaterów - Segal to zrobił o niebo lepiej, może tylko parę szczegółów. Debora w Izraelu przenosi się od wrednego rabina do kibucu i tam poznaje swoją religię od mniej ortodoksyjnej strony, Ben robi karierę w Kościele i to do tego stopnia, że niekórzy widzą w nim przyszłego papieża, Danny też robi karierę... na giełdzie.
Ostatecznie każdy odnajduje ścieżkę do swojej religii, może w nieco inny sposób niż ten dla nich planowany, ale tym cenniejszy, bo samodzielnie wypracowany, poparty prawdziwością i przekonaniem. Dokonują wyborów, często zaskakujących ich samych, odkrywają, gdzie naprawdę leżą granice ich możliwości i co jest dla nich najcenniejsze. Danny i Debora walczą z ojcem, aby się od niego uwolnić, po czym okazuje się, że tak naprawdę ani nie potrafią, ani nie chcą tego dokonać. Ben także odkrywa własne tajemnice. Wszyscy troje uczą się, że nie zawsze wiara i to, co reprezentuje ją na ziemi są tym samym.
Nie wiem, czy udało mi się przekazać choć część moich odczuć związanych z "Aktami wiary", ale naprawdę warto przeczytać tę książkę. Polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.