Dodany: 30.07.2004 18:30|Autor: karolinaR

Książka: W ogrodzie pamięci
Olczak-Ronikier Joanna

1 osoba poleca ten tekst.

W moim ogrodzie...


"Szukałam zagubionych śladów, odnalazłam uczucia. Przywoływałam Cienie, odpowiedzieli mi Żywi. I tak odnaleźliśmy się znowu w ogrodzie pamięci."

Choć nie zawsze się zgadzam z tymi, którzy przyznają Nagrodę Nike, na przykład zirytował mnie brak nagrody dla "Madame" Antoniego Libery, to jestem im wdzięczna za przyznanie przed dwoma laty wyróżnienia dla "W ogrodzie pamięci" Joanny Olczak-Ronikier. Dzięki nim odkryłam przewspaniałą opowieść, tym cudowniejszą, że prawdziwą, niepomiernie czarowną ze względu na detale, znakomicie napisaną, ciepłą i rodzinną.

Opowieść rozpoczyna się w momencie, kiedy autorka książki w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku pyta wiedeńskiego rabina o informacje na temat własnego przodka - Lazara Horowitza, którego syn poślubił Julię Kleinmennową, jej przyszłą prababkę. Rabin nie dotrzymał słowa i nie wysłał fotografii, ale rozbudził w znakomitej pisarce, spod której pióra wyszły "Piwnica pod Baranami" i "Piotr", ciekawość dziejów własnej rodziny. Do tego momentu autorka traktowała minione lata jako balast; więzi z rodziną, pracowicie pielęgnowane przez poprzednie pokolenia, znacznie osłabły w tej generacji. "W ogrodzie pamięci" jest podwójnie wzruszające - ze względu na treść, jak i świadomość, że nad tą książką rodzina spotkała się powtórnie.

XX wiek z jego marzeniami, nadziejami i tragediami jest bohaterem tej prywatnej historii. Obok rodziny - znakomitych polskich intelektualistów - na kartach książki można spotkać Stanisława Przybyszewskiego kokietującego jedną z bohaterek, tragiczny cień Dagny, Lenina pożyczającego rower, Różę Luksemburg... Zastanawiam się, którą z ciotek czy babć autorki lubię najbardziej. Nie wiem. Z jednej strony babcia Janina, właścicielka wydawnictwa, tłumaczka literatury dziecięcej, w której przekładzie czytałam między innymi "Czarodziejską podróż" i "Gucia zaczarowanego", nie wiedząc, że spotkam ich autorkę jeszcze kiedyś. Może Julia - surowa, ale kochająca wszystkie ośmioro dzieci i kilkunastu wnuków? Uwielbiam ich wszystkich.

Joanna Olczak-Ronikier udała się w poszukiwaniu minionego czasu o ponad sto lat wstecz. Odtworzyła historię swojej rodziny, tworząc nie tylko opowieść o tych niezwykłych ludziach, których życie przyczyniło się do jej narodzin, ale historię całego narodu. Pozytywistyczni społecznicy, młodopolscy romantycy, socjaliści i rewolucjoniści, a przede wszystkim dumni ze swej polskości ludzie żydowskiego pochodzenia, z którymi historia obeszła się nader boleśnie. Asymilacja nie zawsze mogła uchronić przed choćby drobnymi nieprzyjemnościami. Są tu przedmioty, które zaginęły w czasie Powstania Warszawskiego, a ocalały przechowane w pamięci - czerwona peleryna, zeszyty z wierszami, księgarnia i książki z własnego wydawnictwa. Jest to kapitalna kopalnia wiedzy obyczajowej.

Kocham tę rodzinę, prawie jak własną. Takie czytanie jest niepoważne, ale to jedna z tych książek, których autorce szczerze zazdroszczę. Nie tylko antenatów, ale łaskawości losu, który zachował stare listy, zdjęcia, dokumenty, i pozwolił jej z taką dokładnością odtworzyć świat, który już nie istnieje. "W ogrodzie pamięci" to prezent prawie idealny - nie potrafię sobie wyobrazić osoby, której nie przypadłoby do gustu znakomite wydanie i piękna historia. Pisanie o książkach, które szczególnie cenię, zawsze grozi tym, że wpadnę w nadmierną emfazę, dlatego skończę w tym miejscu. Pierwszy raz przeczytałam tę powieść w jedną noc. Płakałam jak bóbr po Maksie, Anusi, Kostusiu, Ryszardzie, czy Julii - matce całego rodu. Adoptowali mnie na te kilka godzin. Dorastałam wraz z pokoleniami tej rodziny. Dziękuję!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9463
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: margerytka5 05.09.2005 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "Szukałam zagubionych śla... | karolinaR
Zgadzam się w 100%. Ja też poczułam się jak członek tej rodziny, czytając opowieści pani Joanny. Niesamowita książka - aż chce się samemu stworzyć podobną o losach własnej rodziny.
Użytkownik: gloska 24.11.2005 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w 100%. Ja te... | margerytka5
To wspaniała książka! Polecam wszystkim, którzy są zagubieni w dzisiejszym świecie. Ta książka pokazuje, co jest w życiu ważne i jak pieknie można życ.
Użytkownik: Gusia_78 17.05.2006 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Szukałam zagubionych śla... | karolinaR
To najlepsza książka z gatunku literatury wspomnieniowej jaką czytałam!
Piękna saga rodzinna a niemal każda z biografii może być tematem na osobną
powieść.To historia pisze najlepsze scenariusze życia.
Użytkownik: izzu ciućman 25.10.2006 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To najlepsza książka z ga... | Gusia_78
Tę ksiażkę znalazłam przez przypadek i przeczytałam jednym tchem. Rzeczywiście bardzo wciągająca, interesujaca pozycja.Wywarła na mnie duży wpływ, szczególnie jeśli chodzi o sposób patrzenia na własna rodzinę i chyba na historię XX wieku w ogóle.
Użytkownik: labeg 28.07.2007 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Szukałam zagubionych śla... | karolinaR
Bardzo istotną informacją w odniesieniu do tej książki jest fakt, że sedno akcji ma miejsce w Warszawie, chociaż w relacji z czasów II wojny światowej autorka "wyjeżdża" i do Japonii,i do Indii, i do USA, a nawet do ZSRR. Matka i babka Joanny Olczak-Ronikier po 1945 roku mieszkały w Krakowie, ale ten czas jest zaledwie muśnięty w opowieści. Ja sama, Wrocławianka, czuję się w Warszawie nieco obco, nie znam jej aż tak dobrze, by mieć w oczach kamienicę przy Okólniku, czy ulicę Królewską. A to znacznie wzbogaciłoby mój odbiór.
Faktycznie rodzina do pospolitych nie należała :) Zwróćcie uwagę jak różni mężczyźni przewijali się przez tę historię! Od nicponiów przez zwykłych zjadaczy chleba, po dusze artystyczne i bohaterskie. Zdecydowanie jednak prym wiodły w tej rodzinie kobiety. Wychodziły za mąż, zmieniały nazwiska i już miałam nieco mętliku w głowie kto jest czyim mężem, a kto czyją ciotką. Na dodatek pewne imiona przechodziły z pokolenia na pokolenie, nawet w obrębie jednego pokolenia zdarzyło sie 2 czy 3 Gustawów, na szczęście każdy o innym nazwisku.
Waham się co do oceny tej pozycji. Książka świetnie napisana, interesująco i żywo, bez dłużyzn. Ale jednak do 6 czegoś mi zabrakło - może ta wrocławskość z zupełnie innym klimatem miejskim odzywa się?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: