Dodany: 23.01.2006 11:47|Autor: aolda
Superkryminał XX wieku?
Nie jestem znawczynią powieści sensacyjnych/kryminalnych. Z książek "szybkich" wolę dobrą fantastykę. Czasem jednak sięgam po jakąś pozycję tego typu, kiedy umysł nie ma siły na żadną inną. W ten sposób poznałam MacLeana czy świetnego Grishama. No i Forsytha. Podczas ostatniego wypadu do biblioteki wybrałam, jako "szybką" książkę, "Dzień Szakala". "Superkryminał XX wieku". I co? I nic. W poprzedniej recenzji przeczytałam, że to książka o "pojedynku" dwóch ludzi, Szakala i detektywa Lebela. Czy naprawdę? Morderca, działając tak precyzyjnie, jak zostało to pokazane, przewidując ruchy policji w różnych konfiguracjach, musiał odznaczać się nieprzeciętną inteligencją. Tymczasem motywacje Szakala są co najmniej prostackie, a jego postać całkowicie odczłowieczona. Lebel? Ależ on nie ściera się z Szakalem, bo w sumie ani razu nie doszło do żadnej konfrontacji. Po prostu wyznaczył sobie algorytm postępowania i z nieodpartą logiką realizował poszczególne jego punkty. Algorytm oparty na zupełnie mylnych założeniach. Tak więc dla mnie nie jest to książka o pojedynku, ale właśnie studium - przypadku. Starcie się zimnej kalkulacji, precyzyjnego planu z nieprzewidywanymi zdarzeniami (w trakcie rozwoju akcji zdarza się ich wiele - zbyt wiele). Obraz, jak na podstawie mylnych danych można wysnuć całkiem trafne wnioski. Książka zabawna, ale płaska jak scenariusz filmowy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.