Dodany: 27.07.2004 23:32|Autor: Vilya

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kartki z dziennika
Chwin Stefan (pseud. Lars Max)

Zadomowienie w istnieniu


Czytam Chwina. "Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni". (To Gombrowicz, oczywiście). Przed rozpoczęciem lektury miałam o nim zdanie jak najlepsze, urzeczona byłam zamiłowaniem do przedmiotu, wydobywaniem go z nieistnienia, przywracaniem do życia we wcześniejszych powieściach. Czytanie Chwina było smakowaniem prozy, wolnym, rozłożonym w czasie delektowaniem się. Byłam gotowa wygłosić wiele pochwał - doskonały stylista, pisarz świadomy własnego stylu i trzymający się go. A tu nagle co? Szok i zgrzytanie zębami. Niby Chwin nadal jest Chwinem, niby wciąż czytam z zainteresowaniem, ale zmniejsza się ono z każdą kolejną stroną, czytam już dla samego czytania, zmagam się z tekstem, wciąż po frapujących, błyskotliwych fragmentach widząc, że przecież warto, może nawet bardzo warto, ale to walka z materią. Wspomnienia z dzieciństwa. Chwina zmagania z Panem Bogiem. Rodzina. Czułość opisu, jego poetyckość. Chwilami wszystko to naprawdę piękne, ale zarazem tlące się gdzieś w głębi duszy niepokojące pytanie, po co to wszystko? Kolejna intymna opowieść, w tonie bardziej osobistym i opowiadającym o własnych przeżyciach niż "Weiser Dawidek" Huellego? I dopiero odnalezienie klucza do tego tekstu, głęboko ukrytego, ale dla mnie znajdującego się w recenzji "W cudzym pięknie" Zagajewskiego.

Chwin Zagajewskiemu stawia przede wszystkim jeden zarzut: że bohaterem swojej autobiografii uczynił Adama Zagajewskiego - opanowanego, kroczącego drogą środka, wahającego się może gdzieś tam w duchu, o czym napomina dyskretnie, aby nie zgorszyć czytelnika, nie dając jednocześnie dostępu do swojego życia wewnętrznego, do siebie, może nawet (chociaż tego Chwin nie powie wprost) fałszuje oblicze swojego bohatera, pokazując jedynie jasną stronę jego egzystencji, starannie ukrywając pod warstwą milczenia niepokój, wahanie, ciemne strony życia - ból, strach, cierpienie. Tematy dla Chwina bardzo istotne.

Tak, tak jak w "Kartkach z dziennika" autor tworzy opozycję Gombrowicz - Proust, tak samo można przeprowadzić drugą: Adam Zagajewski a Stefan Chwin jako bohater swoich autobiograficznych zapisków. I przy takim założeniu elementy układanki wracają na swoje miejsca, a przypatrywanie się spójnej, mimo że rozbitej na tysiące fragmentów, autokreacji staje się zadaniem frapującym, intelektualnie pobudzającym. Wspomnienia z dzieciństwa nie nużą, Chwina zmagania z Bogiem okazują się być jednym z najważniejszych elementów zarówno dla jego pisania (przekonanie o tym, że to stawianie konkretnych, obrazoburczych pytań to po prostu przejaw ciekawości i dręczących go problemów, na które będzie próbował odpowiedzieć sobie w tekście, dzieląc się zarazem swoim lękiem z czytelnikiem), jak i dla oceny rzeczywistości (Chwin - socjolog, uważnie przypatrujący się zmianom społecznym przez pojawiający się kilkakrotnie motyw stosunku między wiernym a kapłanem, poważna obserwacja w mikroskali). Sama forma "Kartek z dziennika" zdaje się odzwierciedlać osobowość Chwina (albo osobowości wykreowanej, nawet nie do końca świadomie, na potrzeby własnej autobiografii, tego ocenić czytelnik nie jest w stanie) - w końcu pisanie pociąga za sobą jakąś konieczność samookreślania, zatrzymania i pokazania jedej z wersji siebie, z czym jednakże autor uparcie walczy; zmieniając optykę, wracając do przeszłości, spoglądając na codzienność czasami przez pryzmat szczegółu (drobiazgowy Chwin, tak dobrze znany!), czasami przez uogólniające wnioski, wypowiadający się w tonie niemalże publicystycznym, z całą ostrością nieraz kontrowersyjnych opinii, jaka gatunkowi przysługuje, czasami odnoszący się w tonie zupełnie metafizycznym do Absolutu. Tekst niejednorodny, jakby kartki wyrwano z różnych notesów. Tekst odbijający autora. Chwin żywi się zmianą, żywi się rozdarciem, jest jednym z tych, o których sam powie, że "tylko nieliczni zamieszkują Ziemię Ulro - w udręce serca". Wciąż w trakcie stwarzania, a jednak ustalony. Pełen sprzeczności.

Z jednej strony, najciekawsze fragmenty tej książki to duchowy portret mistrzów: Miłosza (czyż sama forma tekstu nie nosi na sobie piętna jego poszukiwań formy bardziej pojemnej?), Jana Błońskiego oraz Marii Janion. Kreślone uważnie krótkie, kilkunastronicowe szkice, ale jakby namalowane bardzo odważną kreską; Chwin nie obawia się skrótu, zaskakującej perspektywy. Zarazem jednak przeciwstawia temu zaskakującą czułość, wdzięczność. Fascynujące jest odnajdywanie echa problemów Janion w duchowych rozterkach Chwina - ona dała im wyraz w początkowym eseju z "Żyjąc, tracimy życie", on na stronach "Kartek..." dopowiada swoją historię.

Z drugiej zaś strony, ze szczególną uwagą czytałam fragmenty, w których Chwin wypowiada się jako dojrzały, ukształtowany myśliciel, poruszając przy tym wielkie problemy. Zła. Sprawiedliwości. Przede wszystkim zaś cierpienia. Są one w tekście wszechobecne, w powrotach do dzieciństwa, do dramatycznej historii rodziców, do opowieści o losie tej ziemi, czasami zaś przybierają formę dłuższej wypowiedzi. Pozostaje wówczas czytać uważnie, zastanawiając się nad spostrzegawczością, która pozwoliła sformułować odważne często wnioski. Czasami, w chwilach niebezpiecznych zbliżeń do problematyki aktualnej, może nawet niesłuszne. Wszakże jednak o polemikę chodzi. I przynajmniej kilka problemów każe sobie poważnie w duchu rozważyć.

Zostawia Chwin czytelnika z mnóstwem wynotowanych cytatów, z poczuciem, że należy, idąc za tropem autora, dotknąć tekstów, z którymi autor nieustannie gra, przede wszystkim zaś z echem słów: "Bo jak ja rozmyślam nad celami pisarstwa, to widzę, że piszę swoje powieści i essaye właściwie przede wszystkim po to, by wciągnąć ludzi do swojej pieczary. (...) Niech poczują niewygodę istnienia, tak jak ja ją czuję. Niech zaznają świata tak, jak ja go zaznaję. Niech staną przed trudnościami, z którymi ja sobie poradzić nie umiem".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8008
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: dagunia1 29.07.2004 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam Chwina. "Dręcząca ... | Vilya
Fachowa recenzja :-)
Mam pytanie- czy interesujesz się jakoś szczególniej twórczością Zagajewskiego?
Użytkownik: Vilya 29.07.2004 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Fachowa recenzja :-) Ma... | dagunia1
Nie, prawdę mówiąc, cała moja wiedza o twórczości Zagajewskiego ogranicza się do uważnego czytania jego wierszy (i, nie tak często, eseistyki), publikowanych na łamach "Zeszytów Literackich". Nie wzbudziły one jednak mojego zachwytu (inna kwestia, że może za mało przeczytałam, aby cokolwiek o nich wyrokować), mimo to od dłuższego czasu zabieram się za eseje Zagajewskiego - zgodnie z zasadą, że często eseistyka danego poety bliższa jest mi niż poezja. Wiszą nade mną trochę jak wyrzut sumienia - zarówno "W obronie żarliwości", jak i teraz "W cudzym pięknie". W końcu muszę zweryfikować ocenę Chwina. ;-)
Użytkownik: dagunia1 29.07.2004 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, prawdę mówiąc, cała ... | Vilya
Eseistyka Zagajewskiego jest tak bardzo różna od jego wierszy, że chyba trudno je porównywać, nie sądzisz? Nie mam tu na myśli tematyki- ja akurat zajmowałam się bliżej poezją 'bezdomności' Zagajewskiego, stąd też czytałam ten tomik esejów "Dwa miasta". Może dotyczą one tego samego problemu, ale docierają do jego sedna zupełnie inaczej.

Notabene, widuję czasem Zagajewskiego, jak spaceruje obok kawiarnii, w której obecnie pracuję :-) Mam wtedy wielką ochotę zarzucić go obelgami, bo jego poezja sprawiła mi wiele trudności podczas analizy. Właściwie odkryłam dzięki jego wierszom, że nie mam mózgu- nic nie rozumiałam.

A wracając już o Chwina- podoba Ci się jego styl?
I czy Ty nie studiujesz przypadkiem polonistyki?
Użytkownik: Vilya 29.07.2004 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Eseistyka Zagajewskiego j... | dagunia1
Eseje Zagajewskiego chcę przeczytać nie tyle po to, aby doszukiwać się podobieństw (chociaż są autorzy tak jednolici, że eseistyka jest jakby przedłużeniem ich poezji - teoria zbudowana na jednym zdaniu Isaiaha Berlina, który w ten sposób dzielił, w jakimś tekście o Pasternaku, poetów na tych, którzy pozostają poetami bez względu na to, co piszą i na tych, których proza jest zasadniczo odmienna od poezji - przykładem takiej jednolitości, w chwili gdy tworzyłam swoją teorię, był dla mnie Brodski), co raczej dotknąć tej różnorodności. :-) Ogólnie, zazwyczaj proza jest mi bliższa od poezji, jeżeli więc komuś udaje się mnie przekonać czy to do swoich powieści, czy też do bardzo lubianej przeze mnie eseistyki, od razu chętniej i z większą uwagą zabieram się do tomików poetyckich. Zresztą, najpierw przeczytam, potem będę się mogła wypowiadać. ;-) A z prywatnych, pozaliterackich spotkań z p. Zagajewskim - tylko to jedno, gdy byłam na wieczorze poświęconym Herbertowi, a prowadzonym właśnie przez niego, Krynickiego i Szymborską. :-)

Trudno mi oceniać styl Chwina - czytałam zarówno "Esther", jak i "Hanemanna" kilka lat temu - niewinnie jeszcze. ;-) Zaczęłam ostatnio "Krótką historię pewnego żartu"... i ponownie popłynęłam z rytmem jego prozy. Nie wzbudza ona we mnie szczególnej chęci analizy, pozwala mi zapomnieć o tym, że coś takiego w ogóle istnieje (no dobrze, pozwalała, od kiedy przeczytałam "Weisera Dawidka" Huellego, nieuchronnie zaczynając "Krótką historię..." dokonuję porównania i zastanawiam się, czy faktycznie podkreślana przez Huellego różnica jest tak zasadnicza, jakby chciał to przedstawić czytelnikom), po prostu dobra literatura. Takie wrażenie mi po tym czytaniu sprzed kilku lat zostało. Powinnam chyba jednak do tych tekstów, zwłaszcza "Hanemanna" wrócić; pamiętam samo odczucie, klimat książki, nie umiałabym jednak dzisiaj o niej nic kompetentnie powiedzieć, także dlatego, że dziś patrzyłabym na nią zupełnie inaczej i chyba nie umiałabym się oprzeć analizowaniu. ;-)
Co zaś do studiów, studiuję sobie na MISHu, faktycznie z polonistyką jako głównym kierunkiem. :-) Czy to aż tak bardzo widać? ;-)
Użytkownik: dagunia1 29.07.2004 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Eseje Zagajewskiego chcę ... | Vilya
Zagajewski, Krynicki, Szymborska- ależ tę bandę można tylko w Krakowie spotkać w komplecie. Więc- UJ?
Użytkownik: Vilya 29.07.2004 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zagajewski, Krynicki, Szy... | dagunia1
Dokładnie. :-)
Użytkownik: dagunia1 30.07.2004 07:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. :-) | Vilya
Jak miło przywitac współtowarzyszkę niedoli ;-)
Użytkownik: Vilya 30.07.2004 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak miło przywitac współt... | dagunia1
Cieszę się, że nie jestem tutaj sama. ;-) Zawsze miło wiedzieć, że inni też przez to przechodzili (bo mam dziwne wrażenie, że jesteś na polonistycznej ścieżce jednak dalej niż ja). I mogą zapewne zaoferować jakieś rady na przyszłość. ;-)
Wracając zaś mniej więcej do tematu, tj. do Chwina, poszłam dziś do biblioteki i powróciłam stamtąd przynosząc zarówno "Esther" i "Hanemanna", jak i "Obronę żarliwości" (a jednak; dopiero teraz zauważyłam, że pomieszałam tytuły, wstyd). Uznałam, że czas najwyższy na (ponowną) lekturę. Teraz będę czytać, konfrontować i być może tracić dawne złudzenia. ;-) A co Ty sądzisz o stylu Chwina?
Użytkownik: dagunia1 31.07.2004 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że nie jestem... | Vilya
Przechodzili? ależ zapewniam Cię, że wciąż przechodzą!

Z książek Chwina najbardziej mnie poruszył "Złoty pelikan", może przez fabułę, może przez sam pomysł na tę książkę, na pewno najbardziej przez styl. Chwin pisze bosko. Obraca materiałem lingwistycznym co najmniej tak, jak malarz, który nakłada farbę na płótno. Przysięgam, to uczta.

Może powinnyśmy wynieść się z forum publicznego? dagunia1@o2.pl
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: