Dodany: 25.07.2004 19:07|Autor: kurczaczek

I wszystko jest walką o władzę?


Z pewnością jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek Saramago. Podczas gdy w innych swoich dziełach autor często dokonuje rewizji historii Portugalii, tutaj zmieniona zostaje interpretacja Biblii. I trzeba powiedzieć, że Saramago robi to w bardzo przemyślany sposób.

To, co podobało mi się w tej książce, to zwrócenie uwagi na fakty, które w Biblii są pomijane. Kto by opisywał w Ewangeliach na przykład relacje między Marią a Józefem, takie "przyziemne" sprawy, jak rzezie zwierząt w celu oczyszczenia ciała. Wiele razy książka zmuszała mnie do zastanowienia. Bardzo mocno poruszona jest na przykład kwestia winy w odniesieniu do rzezi niewiniątek dokonanej przez Heroda. Rozważania na temat wolnej woli czyta się z wielkim zainteresowaniem. Bo przecież człowiek, jak pisze Saramago, gdyby nie miał wolnej woli, nie mógłby być ukarany po śmierci za coś, na co nie miał wpływu... Te i wiele innych rozważań powodują, że warto tę książkę przeczytać...

Styl autora jest często ironiczny, na przykład to zdanie jest bardzo wymowne:
"W przeciwieństwie do Józefa, swego męża, Maria nie jest ani pobożna, ani sprawiedliwa, jednak nie ona ponosi winę za te moralne skazy, winien jest język, którym mówi, a raczej ludzie, którzy go wymyślili, jako że w nim słowa sprawiedliwy i pobożny, tak po prostu, nie mają rodzaju żeńskiego."

Czasami styl jest jednak ciężki, gdyż zdania, zwłaszcza te z dialogami (autor nie zaczyna każdej wypowiedzi od pauzy) są po prostu mało czytelne.

Ja sama oceniłam książkę na dobry. Refleksja nad faktami pomijanymi w Ewangeliach to bowiem największy plus utworu. Im dalej brnęłam w lekturę, tym większym napawała mnie ona pesymizmem (a jestem z natury optymistką). Myślałam, że finał mnie natchnie jakimś entuzjazmem, ale tak się niestety nie stało. Najważniejsza scena - spotkanie Jezusa, Boga i Diabła na jeziorze ukazuje nam zwykłe okrucieństwo i pychę, jakimi kieruje się Bóg. Uosabia on bowiem walkę o władzę i dominację, tak wszechobecną w naszym świecie. Przypomina mi to teorię konfliktu Dahrendorfa, gdzie każdy związek opiera się na walcę o władzę (tak jak u Marksa o środki produkcji). Nie wiem jak inni, ale ja nie chciałabym żyć z przeświadczeniem, że Bóg ma te same wady, co ludzie, że jest w gruncie rzeczy zły i samolubny. Wolę wierzyć, że ten transcendentalny świat jest w jakiś sposób idealny. Zgadzam się, że na Ziemi wszystko jest walką o dominację, ale byłabym pesymistką myśląc, że tak samo wygląda obcowanie z Bogiem. Autor dochodzi do wniosku (sądzę, że ubolewając nad historią chrześcijaństwa), że Bóg pozwalał na cały ten rozlew krwi w imieniu wiary tylko po to, aby rozszerzyć swoją władzę. Innymi słowy - myśli tylko o sobie. Jednak stwierdzenie, że władza Boga kończy się tam, gdzie zaczyna wolna wola człowieka, jest warte rozważenia...

Polecam książkę, gdyż daje wiele do myślenia. Niektórzy pomyślą, że jest herezją, ale ja sądzę, że nie o to autorowi chodziło. Chciał zwrócić uwagę na pewne fakty, zmusić do zastanowienia. Sam finał jest mało optymistyczny i mnie nie przekonuje. Cieszę się jednak, że żyjemy w czasach, kiedy można już o takich rzeczach pisać bez ryzyka bycia spalonym na stosie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7223
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: