Dodany: 30.12.2005 22:59|Autor: librarian

Książka: Słoneczne wino
Bradbury Ray (Bradbury Raymond Douglas)

2 osoby polecają ten tekst.

I am alive! Wiem, że żyję!


"Słoneczne wino" to opowieść o krainie dzieciństwa, widzianej z wielką nostalgią i miłością. To opowieść, a raczej zbiór opowiadań połączonych osobą Douglasa Spauldinga, 12-letniego chłopca. Ich akcja rozgrywa się podczas wakacji roku 1928 w małym, można by powiedzieć - idealnym miasteczku, usytuowanym na środkowym zachodzie Stanów. Opowieść z pogranicza realizmu i fantastyki, zbliżona w klimacie do powieści magicznego realizmu Gabriela Garcíi Márqueza. Histora budzenia się samoświadomości młodego chłopca wyrastającego w ciepłej, serdecznej rodzinie, otoczonego miłością najbliższych i opieką sąsiadów, wśród wspaniałej, wybujałej przyrody. Kocham tę powieść za afirmację życia, za fantastyczną energię z niej promieniującą. Jeden z moich ulubionych fragmentów to ten, kiedy Douglas uświadamia sobie, że żyje.

"I want to feel all there is to feel, he thought. Let me feel tired now, let me feel tired. I mustn't forget, I'm alive, I know I am alive, I mustn't forget it tonight or tomorrow or the day after that"* ("Chcę czuć wszystko, co się da czuć, pomyślał. Chcę czuć, że jestem zmęczony. Nie wolno mi zapomnieć, że żyję, że wiem, że żyję. Nie wolno mi tego zapomnieć dzisiaj, ani jutro, ani pojutrze"*).


---
* Ray Bradbury, "Dandelion Wine", Harper Collins Canada, 1999.
** Tłumaczenie własne.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8553
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: librarian 04.11.2006 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Słoneczne wino" to opowi... | librarian
Głupio pisać komentarz do własnej wypowiedzi, ale co tam. Ogłaszam wszem i wobec, że Ray Bradbury wydał niedawno ciąg dalszy "Słoneczengo wina". I w dodatku, ja szczęśliwa osoba, mam tę książkę właśnie w ręku. Hura! Tytuł brzmi "Pożegnanie z latem" czy jakoś tak :) ("Farewell summer")
http://www.bookreporter.com/reviews2/0061131547.as​p
Panie i panowie tłumacze proszę się brać do pracy.
Użytkownik: Astral 24.09.2011 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Głupio pisać komentarz do... | librarian
Obawiam się, że to wołanie na puszczy - tłumacze (oby dobrzy!) mogliby zabrać się do pracy, ale... kto odważy się ich zatrudnić? Niestety, prawda jest taka, że Bradbury nie jest w Polsce lubiany. Pamiętam, jeszcze za komuny, jak zbiór "K jak kosmos" miesiącami leżał na księgarskich ladach w Warszawie - rzecz praktycznie niespotykana w przypadku dobrej literatury anglosaskiej. Później Prószyński próbował go lansować (nowe przekłady "Kronik marsjańskich" i "Człowieka Ilustrowanego", co prawda raczej nieszczęśliwe) - ale te książki praktycznie się nie sprzedały (mimo marki wydawcy i dobrej dystrybucji).
To raczej nie przypadek, że "Słoneczne wino" nigdy nie zostało wznowione (od 1965 roku bodajże!). Gorzej, kolejne wydania czy wznowienia wynikają raczej z dobrej woli wydawców (chyba nie zdają sobie sprawy w co wdeptują), bo wszędzie poza Polską Bradbury to wielki klasyk (i tak go wydano w którejś serii "Gazety Wyborczej").
W latach 50-70., kiedy prasa w Polsce masowo zamieszczała nowelki (kryminalne, fantastyczne, inne) - Bradbury rzeczywiście (tam) był u nas obecny i (chyba) chętnie czytany. Niestety, generalnie nie jest lubiany mimo dość abstrakcyjnej pozycji klasyka (w Biblionetce zapewne ma pozycję dużo lepszą) i właściwie trudno dociec, z czego to wynika. Może z tego, że pisuje głównie opowiadania (większość czytelników, w tym fantastyki, woli powieści), ale chyba jego głównym "grzechem" jest to, że jego nowelki, mimo sztafażu sf, są jaskrawie antynaukowe, poetyckie i... "mainstreamowe". Nie wiem.
Nam, miłośnikom Bradbury'ego, pozostają oryginały... bądź nierzadko świetne przekłady rosyjskie, bo u nas do tłumaczy też Bradbury raczej szczęścia nie ma (nie czytałem jeszcze "Październikowej krainy", ale skądinąd wiem, że tłumacz jest dobry - ciekaw jestem, jak sobie poradził z "The April Witch" - wszystkie polskie przekłady z prasy są niedobre i oczywiście skracane, co pozwalało unikać trudnych momentów, no chyba że tłumaczono z rosyjskiego, co właściwie było nagminne, a wtedy Rosjanie też skracali, w książkach również...).
Zresztą wystarczy popatrzeć, ile oryginalnych zbiorów Bradbury'ego ukazało się po angielsku, a ile po polsku, a Bradbury pisze i wydaje nadal ku zachwytowi tak wydawców, jak i czytelników w Stanach i gdzie indziej. A ile powieści mu wydano u nas? Gdzie jego nowe powieści fantastyczne, gdzie kryminalne, gdzie powieść obyczajowa (hm, związana z "Moby Dickiem", tym książkowym i tym filmowym). Poza Polską tłumaczy się właściwie wszystko, co napisał, z esejami o sztuce pisania i poezjami włącznie... (jakoś nie wierzę, że Świat Książki" zdecyduje się na drugiego Bradbury'ego; Crime and Thriller - od "Październikowej" - na pewno nie).
Użytkownik: librarian 25.09.2011 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Obawiam się, że to wołani... | Astral
Witaj. Mam wrażenie, że tutaj w Kanadzie, to też pisarz bardzo niszowy, choć ciągle znany, ale czy czytany? Lubiłam bardzo jego opowiadania, ale przyznam się, że już dawno nic nie czytałam. Cieszę się, że go poznałam i dlatego poleciłam. A zatem uniezależniajmy się i uczymy się języków obcych nie licząc na tłumaczy. W innych krajach nie jest lepiej, oto co mówi Edith Grossman, wybitna tłumaczna literatury hiszpańskojęzycznej na język angielski i autorka niedawno wydanej książki pt. Why Translation Matters:
“We English-speakers are not interested in translations,” says translator Edith Grossman. “I don’t believe that this will change soon…” (My mówiący językiem angielskim, nie jesteśmy zainteresowani tłumaczeniami, nie sądzę aby to się prędko zmieniło..) w
http://publishingperspectives.com/2011/08/edith-grossman-challenges-of-translation-in-america/
Użytkownik: Astral 26.09.2011 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj. Mam wrażenie, że t... | librarian
Witaj. Nie wiedziałem, że siedzisz w Kanadzie, masz więc trochę inną perspektywę. No tak, angielski jest językiem światowym, więc nic dziwnego, że mówiący nim mało się interesują literaturami innych krajów. To nie jest żadne usprawiedliwienie, tylko chyba sprawa niesamowitego bogactwa tekstów literackich w tym języku. One w jakimś sensie czytelnikom przesłaniają świat. Ale jest tak nie do końca - ostatnio np. widzę spore zainteresowanie japońską fantastyką wśród czytelników anglosaskich.
Natomiast w Polsce czuję się trochę jak na jakiejś zagubionej prowincji cywilizowanego świata - skoro wydawcy słabo nam przybliżają literatury światowe, a czytelnicy zachowują się trochę tak, jakby po polsku wychodziło wszystko co dobre i ważne, wydawałoby się, że powinny u nas powstawać wydawnictwa literackie skupiające pisarzy z całego świata - i to nie tylko anglojęzycznych. Ale nic z tych rzeczy. A Czesi mają takie wydawnictwo - nazywa się Twisted Spoon Press i można tam znaleźć niesamowicie ciekawe rzeczy - np. Paula Leppina, pisarza niemieckojęzycznego i współczesnego Kafcea, z Pragi, któremu TSP wydała kilka rzeczy w przekładzie na angielski. A Rumuni są wcale nie gorsi - mają Ex Occidente Press, skupiającą pisarzy i tłumaczy (na angielski - z francuskiego np.). I skupiają się na literaturze cudownie europejskiej, podkreślającej wspólne dziedzictwo - ale w jaki sposób! W ich książkach Europa to bogaty historycznie i kulturowo kontynent, pełen niezwykłych, magicznych miejsc zanurzonych w tajemnicach przeszłości. To z kolei wydawnictwo bibliofilskie, korzystające czasem z dorobku fascynująco dekadenckich pisarzy brytyjskich, wydawanych przez tak legendarne oficyny jak np. Tartarus Press... albo tak zwariowanych i słynnych jak Rhys Hughes...
No i masz u siebie, na miejscu niejako, bardzo fajnego pisarza, który nazywa się Charles de Lint. Swego czasu, jak pracowałem w redakcji "Nowej Fantastyki", zamieściłem tam dwa jego opowiadania... Ale oczywiście w Polsce generalnie nie jest dostrzegany, bo nie należy do modnych i dyżurnych pisarzy ze szczytów list BS... choć generalnie poczytny jest, i to bardzo.
No tak, ale czego wymagać od kraju, w którym kolejni ministrowie kultury niszczą kulturę, a tzw. "ludzie kultury" bronią do upadłego różnych ciemnych idiotów... Niedawno groziła likwidacja PIW-owi (mimo nowego dyrektora, który przedstawił interesujący program naprawczy, bo można wydawać najwartościowsze rzeczy, ale jeśli są za mało komercyjne, to pan minister reaguje likwidatorsko, zamiast chronić wydawcę, który jest skarbem kultury narodowej - jak Ossolineum, które od kilku lat jest na krawędzi bankructwa... najstarsze polskie wydawnictwo z olbrzymim dorobkiem - ale co to kogo obchodzi...).
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.06.2017 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Słoneczne wino" to opowi... | librarian
"...o krainie dzieciństwa, widzianej z wielką nostalgią i miłością."

"summer days were just a magazine, a magazine, a magazine...
cutting grass for gasoline, for gasoline
so i can see you soon...

fall swooned
left me drunk in a field
dandelion wine for a year
and i packed up the dust
of all that i owned
handkerchief hung from a pole
i rolled out the day that the apples fell..."

to słowa przepięknej piosenki "Dandelion wine" - czyżby wzięła swój tytuł od tej powieści?
https://www.youtube.com/watch?v=-N7H64IrfGY
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: