Dodany: 30.12.2005 12:04|Autor: Vilya

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Inna Wenecja
Matvejević Predrag

Elegia na odejście?


„Nie opisuj miast, przez które przejeżdżało wielu; ktoś już to zrobił przed tobą, być może lepiej”* - tymi słowami miał przestrzegać Matvejevicia spotkany niegdyś mędrzec. Lekcja pokory. Nauka nowego patrzenia. Szkoła uważności. Z pewną pobłażliwą kpiną będzie autor w pewnym momencie opowiadał o tych wszystkich, którzy chcąc pisać o mieście, tak naprawdę jedynie na różne sposoby, mniej lub bardziej sprawne i literacko zadowalające, formułowali swoje autobiografie. Jest od tego jak najdalszy. Erudyta, który nie ma zamiaru się ze swoją erudycją nikomu narzucać. Mistrzami są mu wszyscy ci, którzy w ciszy i milczeniu tworzyli kolejne dokumenty na chwałę Serenissimy – sztychy, mapy, plany – nie sygnując ich jednakże swoim nazwiskiem. „Taka skromność zawstydza. Takie poświęcenie powinno być nagrodzone”**.

Chcąc opowiedzieć o tym miejscu, trzeba napisać inną historię. Nie nową. Historię nieoficjalną, miejsc na poły zapomnianych, słów wychodzących z użycia, których znaczenie czasami nikomu nie jest już znane – przytoczyć można je nierzadko dla samego tylko brzmienia. Albo po to, żeby ocalić od zapomnienia. Dopiero w takim opisie będzie nie patos i przepych, lecz czułość i nostalgia, daleka jednak od taniego sentymentalizmu. „Wystrzegaj się miejsc ogólnie znanych, unikaj ich”*** - miał dodawać ów mędrzec, a autor podąża tym tropem. Prowadzi czytelnika przez zaułki i przesmyki, każe mu mieć oczy szeroko otwarte, uważnie przyglądać się mijanym budynkom, z nie mniejszą uwagą i spostrzegawczością spoglądać pod nogi. Wtedy przed wędrowcem otwiera się inna Wenecja – wtedy dopiero widzi on wmurowane w domy kamienne rzeźby; zapomniane, niezauważane w przewodnikach. Opowiada Matvejević o ich klasyfikacji. I o tym, jak czasem zdarzało się, że któryś ze słynnych malarzy uwiecznił je na swoich obrazach. Podobnie jak wszystkie te rośliny, niewielkie, niechciane, które oplatają miasto. Patrząc na chodniki, być może dostrzeże czujny i baczny przechodzień pracę tych, którzy je układali. Gdzieś jeszcze może trafi na tawernę z tych, o których snuje opowieść autor. Albo wczuwając się w spokoju w atmosferę miasta, łatwiej wyobrazi sobie zapach wszystkich rodzajów chleba, wypiekanych w weneckich piekarniach, których historię również się tu opowiada – odzwierciedla ona w mikroskali pogmatwane losy miasta i zamieszkujących je narodowości. Na pewno po lekturze powinien być bardziej wyczulony na szczegół; nie turysta już, raczej flâneur.

Dlaczego więc „elegia na odejście”? Miasto, o którym pisze Matvejević, zanika. Gubi się. Autor jednak jest głęboko przekonany, że mimo wszystko na jakiejś płaszczyźnie będzie trwać, że dzisiejsza Wenecja musi w sobie przechowywać pamięć o tym, czym była kiedyś. To część jej dziedzictwa, część tożsamości. Idąc więc szlakiem, który nam te eseje wyznaczają – w wyobraźni czy też może kiedyś w rzeczywistości – warto mieć w pamięci słowa: „To także jest Wenecja, inna”****.


---
* Predrag Matvejević, Inna Wenecja, tłum. D. Cirlić–Straszyńska, Fundacja Pogranicze, Sejny 2005, s. 9.
** Tamże, s. 130.
*** Tamże, s. 9.
**** Tamże, s. 113.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2390
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: