Dodany: 21.12.2005 00:36|Autor: hburdon
48 tygodni za dużo
"48 tygodni" to bardzo, ale to bardzo tanie naśladownictwo (a momentami wręcz ordynarny plagiat*) "Dziennika Bridget Jones", zupełnie nieśmieszne i beznadziejnie napisane (co za redaktor przepuszcza zdania typu "rozebrałam się z płaszcza"**, albo "była wyraźnie uzdolniona i wykazywała talent ogromny"**?). Wygląda na to, że autorka postanowiła swój pamiętniczek (internetowy ani chybi) przerobić na powieść. Na szybko, bez wymyślania wątku, bo po co w powieści wątek. Nie przeszkodziło to w umieszczeniu na okładce peanów na cześć dzieła. Zaczyna się od krótkiej informacji o autorce: "Magdalena Kordel urodzona w 1978 roku. Jak sama mówi ze śmiechem: »To dobry rocznik«"***. Ha ha ha, rzeczywiście śmieszny i oryginalny komentarz. Dokładnie takim polotem odznaczają się dowcipy w książce; autorka jest przekonana, że jeśli dowolną scenkę rodzajową zakończy słowami „i nagle złapał nas atak śmiechu”** albo „wyszłyśmy, dusząc się ze śmiechu”**, to czytelnik do tego śmiechu na pewno się przyłączy. Nic bardziej błędnego. Czytelnik się nie śmieje, bo go oczy bolą od wywracania, a zęby od zgrzytania. „Masz w rękach książkę niezwykłą”***. Najbardziej niezwykły jest fakt, że ktoś tę chałę wydał. „Sięgając po tę książkę, trzeba wiedzieć, że trudno się od niej oderwać”***. Faktycznie, trudno mi się było oderwać, bo chciałam tę mordęgę jak najszybciej skończyć. „Naprawdę nowatorska i zabawna powieść”***. Oj, Prószyński, Prószyński. Oj, S-ka.
---
* Fragment o mamie bohaterki porzucającej tatę bohaterki dla innego mężczyzny.
** Magdalena Kordel, "48 tygodni", wyd. Prószyński i S-ka 2005.
*** Tamże. Fragmenty peanów pochodzą z okładki książki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.