Dodany: 10.12.2005 21:47|Autor:
z okładki
Londyn na przełomie XIX/XX wieku. Vladimir, diaboliczny sekretarz ambasady wrogiego mocarstwa nakłania Verloca, pospolitego prowokatora, leniwego anarchistę i policyjnego donosiciela do zorganizowania zamachu terrorystycznego, który zatrzęsie potęgą Imperium Brytyjskiego. Akcja ma być na tyle krwawa i absurdalna, żeby zszokowała opinię publiczną i przyćmiła rozpoczynającą się właśnie międzynarodową konferencję na temat "powstrzymania przestępczości politycznej". Celem zamachu będzie więc wysadzenie symbolu brytyjskiej dominacji w świecie nauki i międzynarodowego systemu pomiaru czasu - Królewskiego Obserwatorium w londyńskim Greenwich.
Tak rozpoczyna się "Tajny agent" (1907) - książka, która dała początek gatunkowi jakim jest powieść sensacyjno-polityczna. W czasach PRL całe lata utworu nie wydawano, niewiele też o nim pisano. Władze obawiały się wzrostu antyradzieckich nastrojów, bo Conradowskie aluzje były czytelne - Vladimir był agentem rosyjskim, a spiskowcy przypominali anarchistów z Petersburga i Moskwy. Conrad nie ukrywał wrogiego stosunku do caratu i sceptycyzmu wobec konspiratorów, którzy jego zdaniem chcieli zło zastąpić innym złem. Ale nie tylko o tym jest ta książka. To rzecz o ułomności ludzkiej natury, wnikliwa wiwisekcja duszy konfidenta i dramat rodzinny w ponurej scenerii londyńskiego Soho. Powieść sfilmował (1996) Christopher Hampton z Bobem Hoskinsem w roli Verloca. Książką Conrada inspirował się też Alfred Hitchcock kręcąc swojego "Tajnego agenta" (1936).
Joseph Conrad (1857-1924), jeden z najwybitniejszych pisarzy i stylistów języka angielskiego, nigdy nie nauczył się dobrze mówić w tym języku, nie chciał też przyjąć brytyjskiego szlachectwa. Do końca życia świetnie posługiwał się kresową polszczyzną. Naprawdę nazywał się Teodor Józef Konrad Korzeniowski. Był synem pisarza, tłumacza i działacza niepodległościowego. Urodził się w Berdyczowie na Ukrainie. Miał pięć lat, gdy wraz z rodzicami zesłano go do Wołogdy, skąd po ułaskawieniu wrócił do Polski. Po śmierci ojca w 1869 r. chłopcem opiekował się wuj, Tadeusz Bobrowski. Anegdota głosi, że jeszcze jako dziecko wskazał na mapie Afrykę i oświadczył, że kiedyś tam pojedzie. W 1874 r. w Marsylii zaokrętował się na statek. Przez kolejne 20 lat pływał we flocie francuskiej i brytyjskiej, gdzie dosłużył się stopnia kapitana. W 1886 r. dostał obywatelstwo brytyjskie, osiadł w Anglii i oddał się literaturze. Większość swoich utworów poświęcił tematyce marynistycznej. W powieści "Murzyn z załogi »Narcyza«" (1897) po raz pierwszy sformułował swój etyczny kanon: honor, wierność powziętym postanowieniom, solidarność z pokonanymi. Do jego najważniejszych książek należy "Lord Jim" (1900), opowieść o marzącym o wielkich czynach marynarzu, który ucieka z tonącego statku i zostawia pasażerów na pastwę fal. W minipowieści "Jądro ciemności" (1902), arcydziele dwudziestowiecznej prozy, fabularyzowanym traktacie o naturze człowieka, opisał historię urzędnika kolonialnego. W antyutopii "Nostromo" (1904), opowieści o nieistniejącym państewku południowoamerykańskim, dał wyraz swojemu radykalnemu sceptycyzmowi społecznemu. Uznawany jest za odnowiciela brytyjskiej prozy. Tytuły jego utworów - "Jądro ciemności" i "Smuga cienia" - weszły do języka potocznego.
"Nie będąc przyzwyczajony, jak doktorzy, do oglądania z bliska zmasakrowanych szczątków ludzkich, doznał wstrząsu na widok, jaki ukazał się jego oczom, gdy w pewnym pomieszczeniu szpitalnym zdjęto ze stołu nieprzemakalną płachtę. Na stole tym rozpostarta była niby obrus druga nieprzemakalna płachta, której podwinięte pod górę rogi okrywały rodzaj kopca - stos nadpalonych i pokrwawionych łachmanów na wpół przysłaniających coś, co mogłoby być nagromadzeniem surowca na ucztę ludożerców. Trzeba było nie lada siły woli, żeby nie cofnąć się przed tym widokiem. Nadinspektor Heat, sprawny funkcjonariusz swego wydziału, ostał się w miejscu, ale przez całą minutę nie postąpił do przodu. Miejscowy posterunkowy w mundurze rzucił ukośne spojrzenie i powiedział z flegmatyczną prostotą:
- Cały tu jest. Co do kawałeczka. Ale to była robota".
[Mediasat Poland, 2004; Kolekcja "Gazety Wyborczej"]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.