Historia bez obrazu
“Ja, Kaligula: pamiętnik szaleńca” to świetna książka. Ale i to prawda, że jeżeli ktoś będzie tu szukał epickich scen, to ich nie znajdzie. Informuję zatem wszystkich - w powieści nie ma obrazków. Jest sporo filozofii, raczej szytej dość grubym ściegiem, ale wynagradzają to cienko uszyte dialogi, naprawdę niesamowite. Szkoda, że jest ich tak mało. Autor to stylista, rzecz czyta się tak, jakby się piło szampana. W dobie tabloidów długie, zakrecone zdania mogą jednak sprawiać kłopot. Ale Rzymianie tak przecież pisali - wiadomo, retoryka. Poza tym mnóstwo celnych spostrzeżeń, niektóre odkrywcze, także paradoksów i przedniego humoru. Kaligula w roli romantyka sprawdza się bardzo dobrze. Jako mężczyzna nie rozczarowuje, chociaż trochę żal mi wizerunku potwora, który Autor tak zręcznie obala. Koncepcja książki sugestywna, spójna, przeprowadzona konsekwentnie. W zasadzie powinnam przyznać "Kaliguli" pięć punktów, ale przyznaję sześć - trochę za kontrowersyjność, trochę dla zachęty.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.