Bardzo dobra książka z rzadko obecnie uprawianego gatunku literatury podróżniczej, relacjonująca kilkuletnią peregrynację autora śladami kolejnych podróży kapitana Cooka.

Horwitz, z zawodu korespondent wojenny, rewelacyjnie odnajduje się w roli obieżyświata i tropiciela, nie tracąc przy tym ducha dokumentalisty (o czym świadczy imponująca, licząca ok. 150. pozycji, bibliografia – obejmująca nie tylko dzienniki Cooka i jego współtowarzyszy, nie tylko to, co o sławnym kapitanie napisali inni autorzy, ale i dziesiątki tytułów traktujących o historii i warunkach naturalnych odwiedzanych miejsc). W liczącej blisko 600 stron (bez przypisów i skorowidzów) publikacji znajdziemy i repetycję z dziejów poszczególnych wypraw Cooka, i nakreślone pobieżnie, choć wcale nie niedbale, sylwetki kapitana i co znaczniejszych towarzyszy jego podróży, i całą kopalnię informacji na temat ówczesnych i aktualnych realiów odwiedzanych przezeń ziem, z uwzględnieniem wpływu jego odkrywczych zapędów na życie dzisiejszych mieszkańców. A wszystko to spisane z wigorem i humorem, z typowo reporterską ostrością spojrzenia na pewne sprawy i dbałością o urozmaicenie najbardziej nawet suchych i prozaicznych faktów barwniejszymi detalami.

Mnie osobiście znacznie bardziej odpowiada wędrowanie śladami odkrywców – zwłaszcza z przewodnikiem tej klasy co Horwitz – niż zagłębianie się w perypetie kolejnej wyzwolonej japiszonki poszukującej kandydata na partnera, czy też śledzenie poczynań genialnego agenta, ratującego świat (Amerykę, Waszyngton; niepotrzebne skreślić) przed morderczym spiskiem uknutym wespół przez KGB i Al-Kaidę.

Gorąco polecam nawet osobom, które do tej pory nie były zainteresowane tym gatunkiem - na dobry początek.