Dodany: 15.11.2005 21:17|Autor: bazyl3
Rosyjski matrix?
Wszystko zaczęło się od tego, że chciałem obejrzeć film. Powszechnie zaś wiadomo, że każdy szanujący się "czytacz" powinien oglądanie ekranizacji zacząć od lektury książki. A ponieważ pan minister dał dotację na nowości wydawnicze i w naszej bibliotece pojawił się "Nocny patrol"... sami rozumiecie - sięgnąłem.
Książka, jak głosi okładka, jest pierwszą częścią dylogii, której dopełnieniem ma być "Dzienny patrol". Jest to o tyle dziwne, że z tego, co wyczytałem w Internecie, filmy mają być trzy. Śmiem mniemać, iż książek też przybędzie, bo przecież nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja, a taką właśnie okazała się książka Siergieja Łukjanienki oraz obraz nakręcony na jej podstawie. Znając teorię sequeli... Zresztą, sami wiecie.
Ale do rzeczy. Zachwyty nad pierwszym "Patrolem..." są, moim zdaniem, przesadzone. Temat, który wybrał autor, jest oklepany, a sposób jego przedstawienia, mimo niewątpliwych innowacji, nie zachwyca. O czym to? O odwiecznej walce dobra ze złem. Walce, która trwa od tysięcy lat i która u Łukjanienki nie jest związana z żadną religią. Walce, która na pozór nie ma większego sensu, bo wiadomo, że żadna ze stron nie może zdobyć przewagi. Kwestię tę reguluje bowiem, zawarty przed eonami lat przez przywódców obu stron, Traktat, który głosi, że każde zło musi być zrównoważone dobrem i vice versa. Tej odwiecznej równowagi dobra i zła pilnują dwa patrole: Nocny - złożony ze sług Światła oraz Dzienny, którego członkami są słudzy Ciemności. Każda strona ma swoje mocne i słabe strony, każda dysponuje określonymi mocami i może robić różne "matriksowe" sztuczki dzięki poruszaniu się w Zmroku. Sam Zmrok zresztą, to żadne novum, to po prostu alternatywny świat, rządzący się innymi niż ten "ludzki" prawami. Ta patowa sytuacja nie byłaby jednak, mimo tych wszystkich fajerwerków, ciekawa, gdyby nie zmierzała do jakiegoś rozwiązania - i tak rzeczywiście się dzieje. Otóż na świecie ma pojawić się Wielki Mag, który przechodząc na jedną ze stron przechyli szalę, obie ekipy zaś zabiegają o jego wykrycie i skaptowanie.
Książka ta to, zdawałoby się, dynamiczny, komiksowy wręcz, opis zmagań obu stron. I może lepiej, żeby tak było. Jednak to złudzenie pryska w czasie lektury, bo autorowi zachciało się wcisnąć między wiersze trochę filozofii. I tak powstał moralitet na temat tego, że zło nie zawsze jest takie złe, a dobro nie tak dobre. Ja wiem, zazwyczaj w powieściach narzeka się na czarno-białe postaci, a tego o bohaterach "Patrolu..." nie można powiedzieć. Z drugiej jednak strony, ich dylematy i niejednostronność są jakieś takie... proste i po wielokroć lepiej napisane w setce innych książek. Nie mówiąc już o tym, że kilkustronicowe dumania spowalniają książkę i po prostu drażnią.
No i na koniec rzecz, która z treścią nie ma nic wspólnego, ale woła o pomstę do nieba - wydanie. "Popisał" się nim KiW. Tłumaczenie Zbigniewa Landowskiego to koszmar, zostało odbębnione chyba przy pomocy translatora. Przykładem powyższego jest nagminne używanie "się" na końcu zdań, zaimków osobowych w postaci "ciebie" i "tobie" (np. "Przynieść coś tobie", zamiast "Coś ci przynieść") i milion błędów stylistycznych, które są efektem pracy translatorskiej ze słownikiem w ręku. Korekta, którą wykonał bliżej niesprecyzowany "Zespół", powinna zostać nagrodzona dwudziestoczterogodznnym staniem tegoż "Zespołu" w dybach. Literówki, przestawione wyrazy i inne wpadki na co drugiej stronie, np. "A ty co, myślałeś, że zawsze się uczciwie walczymy?". ZGROZA.
Podsumowując: "Nocny patrol" to książka, która wykorzystuje modne obecnie ikony kultury młodzieżowej (magów, wampiry, wilkołaków), pretendując równocześnie ku "wyższemu" przesłaniu. Niestety, w moich oczach zostaje tylko pretendentem, co nie umniejsza jej zalet jako pozycji "horrorowatej", opisującej specyficzną grę wywiadów.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.