Dodany: 28.10.2005 20:56|Autor: kacper

Książki i okolice> Wymiana i sprzedaż książek

przyjmę książki


Temat moze wydać Wam się dziwny.
Przyjmę książki, każdą ilość.
Dlaczego? Bo serce mi się kraja, jak widzę woluminy leżące przy śmietnikach lub na skupach makulatury. Ludzie, szanujcie słowo pisane!
Kontakt: najszybciej drogą mailową [chrzanowski_k@o2.pl].
Wyświetleń: 27558
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 76
Użytkownik: Moni 28.10.2005 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat moze wydać Wam się ... | kacper
To chyba zle trafiles, bo Biblionetkowicze szanuja ksiazki i ich nie wyrzucaja.
Użytkownik: Agis 28.10.2005 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba zle trafiles, bo... | Moni
Z ust mi to wyjęłaś :-)
Użytkownik: majak 06.11.2005 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Z ust mi to wyjęłaś :-) | Agis
Jesteś bibliotekarką, więc myślę, że czasem robisz selekcję księgozbioru
(stawia się przecież w bibliotekach na jakość a nie na ilość), i co robisz wtedy z niepotrzebnym księgozbiorem?
Użytkownik: Moni 06.11.2005 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś bibliotekarką, wię... | majak
Zanim sie Agis wypowie, moze Ty tez napiszesz, co robisz z takimi wyselekcjowanymi ksiazkami?
Użytkownik: majak 07.11.2005 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zanim sie Agis wypowie, m... | Moni
Wystawiamy te książki na sprzedaż, a z zarobionych pieniędzy kupujemy nowości. Ale niestety są też i takie pozycje, które nie znajdują chętnych (np.Ekonomia socjalizmu czy inne tego typu tytuły), wtedy niestety są spisywane na straty. Oczywiście zawsze zostawiamy po jednym egzemplarzu danej książki, bo czasem jakiś student pisze pracę magisterską bądź licencjacką na ten temat. Mnie także trudno się pogodzić z niszczeniem książek, ale po tylu latach pracy w tym zawodzie patrzę już na to trochę inaczej.Moim zadaniem jest dbanie o jakość księgozbioru.
Użytkownik: kasia_olsztyn 19.07.2006 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wystawiamy te książki na ... | majak
Znam ludzi, którzy interesują się socjalizmem i taka lektura na pewno ich by ucieszyła:) A w związku z czystkami w bibliotece szkolnej, myślę, że wystarczy popytać uczniów, czy nie chcieliby niektórych wziąć. Sama kiedyś parę wzięłam, np. 'Opowieści o pilocie Pirxie' Lema. Stare, bo stare, ale mają to coś:)
Użytkownik: Agis 06.11.2005 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś bibliotekarką, wię... | majak
To co rokuje jakiekolwiek nadzieje, idzie do magazynku. Reszta, najczęściej tak wyniszczona, że hej, idzie na makulaturę. Za uzyskane pieniądze można kupić jakieś drobne artykuły papiernicze, niezbędne w pracy.
Użytkownik: Panterka 05.07.2006 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: To co rokuje jakiekolwiek... | Agis
Aż żal mnie ściska, jak czytam wypowiedzi koleżanek po fachu. W mojej bibliotece osoby z działu gromadzenia mają dziwny stosunek do książek. Potrafią przyjąć dar kompletnie nam niepotrzebny (tzn. taki tytuł, którego mamy do licha i troszkę), a ostatnio... na makulaturę poszło kilkadziesiąt worków (takich od ziemniaków) książek. Zamiast sprzedać... Udało mi się wynegocjować, by pracownicy biblioteki mogli sobie w tej makulaturze poszperać i wybrać co chcą.
Chcecie znać to, co wyniosłam? "Złota gałąź", "Historia Manon Lescaut", "Colas Breugnon", "Fircyk w zalotach", "Powrót króla" Tolkiena (UWAGA! PIERWSZE WYDANIE, z mapką osobno!), "Mroki średniowiecza", "Nietolerancja i zabobon w Polsce", Themersona, Schillera, Balzaca, Zolę, Kraszewskiego, Samuela Pepysa, Twaina, Dickensa, Turgieniewa... Dużo wynieść się nie dało, zostawiałam te, co już czytałam...
Użytkownik: kacper 28.10.2005 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba zle trafiles, bo... | Moni
Dobrze trafiłem. Biblionetkowicze szanują książki i prędzej je oddadzą za darmo, niż wyrzucą na śmietni
Użytkownik: zamileo 28.10.2005 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze trafiłem. Biblione... | kacper
Tak, ale tu chyba każdy z nas jest już na tyle uzależniony, że ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś oddawał lekką ręką książki. :)

Słyszałeś o narkomanach, którzy rozdają sobie nawzajem narkotyki? Prędzej, nawzajem sobie kradną i podbierają, toczą boje o nie. :)

A tak poważnie, to masz rację. Zamiast na śmietnik to lepiej komuś oddać.

Mam nadzieję, że Twoja "misja" się powiedzie. :)

Pozdrawiam.

Użytkownik: Anna 46 06.11.2005 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ale tu chyba każdy z... | zamileo
Oj, prawda! Bardzo ciężko rozstawać się z książkami, ale przychodzi taki moment, że trzeba, bo nie ma miejsca na nowe.
Te "z najniższej półki" czyli totalną pomyłkę zakupową oddaję do swojej zaprzyjaźnionej biblioteki. :)
Użytkownik: zamileo 07.11.2005 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, prawda! Bardzo ciężko... | Anna 46
A ja właśnie bardzo często zachodzę do biblioteki, i zakupuję u nich stare książki. Zazwyczaj płacę od 2 do 4 złotych, zależnie od tego jaka jest gruba i jak bardzo zniszczona. Jeżeli nie ma okładki to udaje się wytargować na złotówkę. :)

pzdr.
Użytkownik: kacper 08.11.2005 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie bardzo częst... | zamileo
u mnie w dwoch bibliotekach bez prblemu mozna wybrac sobie ksiazki za 1 zl.
tym sposobem, stalem sie szczesliwym posiadaczem ksiazek o renesansie i polskiej fantastyki [w tym lema i zajdla] :-)
Użytkownik: zamileo 10.11.2005 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: u mnie w dwoch biblioteka... | kacper
Tak, aż dziw bierze, jakie perełki można znaleźć i zakupić po bardzo niskiej cenie. Ja, swego czasu znalazłem kilka fajnych książek J. Londona oraz kilku klasyków literatury obcej.
Użytkownik: Edycia 10.11.2005 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba zle trafiles, bo... | Moni
Myślę, że Kacprowi chodzi m.in. o takich biblionetkowiczów, którym zostają jakieś książki w spadku po kimś a tematyką odbiegające od zainteresowań. Można oczywiście je sprzedać i należy próbować, no.....ale jeżeli coś jest wyjątkowo "toporne" i w żaden sposób nie da się sprzedać no to idzie na stos.
Ja osobiście nie wyrzucam, bo przecież pięknie wygladają ściany z regałami książek:)
Użytkownik: jakozak 07.11.2005 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat moze wydać Wam się ... | kacper
A ja, wyobraźcie sobie, rok temu zrobiłam w domu czystkę z książkami. Pozbyłam się około 200-300 sztuk dając je synowi, żeby sprzedał na allegro. Zezłościłam się potem, gdy okazało się, że on je jakiemuś handlarzowi sprzedał po... złotówce za sztukę. A były to naprawdę dobre tytuły, tyle, że ja tych książek po prostu nie trawiłam. Ciekawe, po ile poszły.
Użytkownik: zamileo 07.11.2005 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja, wyobraźcie sobie, r... | jakozak
Uff... Co o mało nie zemdlałem jak przeczytałem. :) 200-300 książek, jedna za złotówkę!

Mam propozycję. Następnym razem oddaj mi. :)

pzdr.
Użytkownik: jakozak 08.11.2005 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Uff... Co o mało nie zemd... | zamileo
:-). Takiego drugiego razu już nie będzie. Książki były kupowane w tych rzekomo wstrętnych czasach komuny. Po prostu kupowało się bez zastanawiania, bo było na to stać. Kupowałam zatem wszystko, co mnie choć trochę zainteresowało. Po latach okazało się, że do nich nie wrócę, więc po co mają mi zajmować miejsce na półkach. Pozbyłam się ich. Teraz, kupując średnio trzy książki w roku, dokonuję bardzo dokładnej selekcji. Cegieł już nie będzie...
Użytkownik: sowa 08.11.2005 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: :-). Takiego drugiego raz... | jakozak
Juluś, czasy komuny były wstrętne rzeczywiście, a nie "rzekomo", o czym przecież doskonale wiesz;-). Ale, jak wszystko, miały swoje "dodać i odjąć"; jednym z (niezbyt licznych, niemniej istotnych) "dodać" były ceny książek... Ech, to se uż nevrati;-(...
Użytkownik: jamaria 08.11.2005 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Juluś, czasy komuny były ... | sowa
To były czasy :). Zaraz po wypłacie szłam do księgarni.
Użytkownik: jakozak 09.11.2005 07:58 napisał(a):
Odpowiedź na: To były czasy :). Zaraz p... | jamaria
Kupowałam dużo książek. Jako dziecko i nastolatka wciąż latałam do kina, do Domu Kultury na różne przedstawienia - najpierw dla dzieci, potem już na spektakle teatralne, koncerty...
Dużo wypraw do lasów, wycieczki, ogniska, miła atmosfera, na pierwszym miejscu lojalność, przyjaźń, a nie zawiść i forsa, spokojnie, powoli. Człowiek nie bał się, że jutro straci pracę, wyleci na ulicę, będzie musiał żebrać. Lekarz leczył, w szkołach nie było fali i narkotyków, na ulicy nie było tyle draństwa. Szef nie traktował człowieka, jak rzeczy, bo mu nie było wolno. Emerytura była. Szkoła była...
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupowałam dużo książek. J... | jakozak
Te dobre rzeczy widzę dopiero teraz, poprzez kontrast z dniem dzisiejszym. Wtedy - jako dziecko, nastolatka, dorosła kobieta - odbierałam rzeczywistość inaczej. Może dlatego, że wyrosłam w rodzinie bardzo świadomej i wyczulonej na te sprawy. I myślę, że za to poczucie bezpieczeństwa płaciliśmy zbyt wysoką cenę.
Użytkownik: firedrake 10.11.2005 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupowałam dużo książek. J... | jakozak
tak to były czasy, 20 lat czekania na mieszkanie, 15 na telefon i samochód, z braku produktów handel przeistoczył się w niemal wymienny, towar za towar, życie publiczne w zakłamaniu, brak wolności słowa, genialna cenzura, praktycznie każdy miał rozmowę z propozycją o inofromowanie o "nietypowych sprawach i zachowaniach", piękna architektura, krajowe ubrania w pięciu krojach, problemy z wyjazdem za granicę, rządowa ksenofobia rozporwadzana na całe społeczeństwo, brak suwerenności państwowej, wszechobecna demagogia i wiele wiele innych zalet z bycia satelickim państw sowieckich. Szkoda tylko, że wykonawcom tych doborci nie wystawiono rachunku zaraz po obaleniu komunizmu, jak zrobiły to pozostałe kraje.
Użytkownik: Moni 10.11.2005 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupowałam dużo książek. J... | jakozak
Jolu, skad u Ciebie tyle tesknoty za dawnymi czasami??? Spojrz na to z innej strony, bo co mlodsi pomysla, ze tyle tego "dobrego" wtedy bylo...
Użytkownik: norge 10.11.2005 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, skad u Ciebie tyle ... | Moni
Ja też się trochę dziwię, kiedy ktoś wspomina te czasy jak "kolorową bajkę".. Nie mam takich miłych wspomnień jak Jola, niestety.
Jedyne co mogę powiedzieć, że było dobre, to 100 % możliwość dostania pracy. Pamiętam jak kończyłam studia to nawet mi do głowy nie przyszło, że mogłoby być inaczej. Po prostu zgłosiłam się do szpitala i otrzymałam angaż na odpowiednie stanowisko. Jak trudno w to dziś uwierzyć, nawet mnie samej :)))
Natomiast całą resztę widzę i oceniam podobnie jak Firedrake. Czyli generalnie "do bani"!!!
Użytkownik: szkrabel 24.11.2005 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupowałam dużo książek. J... | jakozak
Tak, taak. Ja jako miłośnik fantastyki/wówczas mało wybredny/ miałem możliwość przeczytać WSZYSTKIE książki z gatunku SF już w roku w którym je wydawano. Krótko mówiąc wyrabiałem 100% normy, a biorąc pod uwagę, że zanim zacząłem czytać też wydawano książki to bywały lata gdy wykonywałem i 150, 200, 300 i więcej procent normy w ramach fantastyki /oczywiście niektóre musiałem czytać po kilka razy/...
I nie było to trudne. Te kilkadziesiąt tytułów rocznie, w czasie gdy się chodziło do szkoły ;)

Użytkownik: aleutka 09.11.2005 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: To były czasy :). Zaraz p... | jamaria
I moglas tam cos znalezc? Podziwiam. Ja bylam wtedy dzieckiem i pamietam, ze wszystko po prostu wszystko musialam wypozyczac z biblioteki. Nic nie bylo. O Musierowicz i Siesickiej na wlasnosc moglam tylko pomarzyc (teraz nadrabiam:) Kiedy zapowiedziana byla dostawa do ksiegarni stawalam w kolejce o 8 rano...
Użytkownik: Allma 09.11.2005 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: I moglas tam cos znalezc?... | aleutka
Z tamtych lat mam "Opium w rosole", drukowane w odcinkach, chyba z "Przyjaciółki".
Użytkownik: aleutka 09.11.2005 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tamtych lat mam "O... | Allma
A ja Brulion Bebe B z Plomyka:) Poza tym czytalam Ksiazki najgorsze Baranczaka - jesli wszystkie kryminaly polskie takie byly to ja dziekuje, postoje. Ja pamietam tylko problemy ze zdobyciem dobrych ksiazek...
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja Brulion Bebe B z Plo... | aleutka
Nie rozumiem, Barańczak pisał kryminały?
Użytkownik: Moni 09.11.2005 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie rozumiem, Barańczak p... | jamaria
"Ksiazki najgorsze" to publicystyka, zbior esejow, a nie kryminal.
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ksiazki najgorsze&q... | Moni
No wiem, dlatego napisałam, że nie rozumiem :)
Użytkownik: aleutka 10.11.2005 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie rozumiem, Barańczak p... | jamaria
Kryminalow nie pisal - pisal za to cudownie zlosliwe recenzje tych radosnych wykwitow socrealistycznych. Obowiazkowy pozytywny milicjant o wlasciwym pochodzeniu spolecznym i szkodnik - dlugowlosy i w kolorowych skarpetkach... ("Zawsze uwazalismy, ze MO poswieca za malo uwagi sprawie owlosienia rozumianego jako poszlaka"). Ukazywaly sie te recenzyjki pod pseudonimem Feliks Trzymalko i Szczesny Dzierzankiewicz (kto odgadnie aluzje?:) Ktos doniosl na autora kosztowalo go to prace na uniwersytecie - to do tych co twierdza, ze PRL to cudowne czasy byly. Tak, tak niewatpliwie.

"Trzeba przyznac na korzysc autora, ze dba, aby bohaterowie nam sie nie pomylili. I tak pracownicy milicji to blondyni (z tym ze porucznik jest jasny, a major siwawy) natomiast pracownicy kontrwywiadu to bruneci. Niebywale to ulatwia orientacje, bo ci pozytywni bohaterowie niczym innym sie miedzy soba nie roznia."

Cytaty z pamieci:)
Użytkownik: jakozak 09.11.2005 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja Brulion Bebe B z Plo... | aleutka
Kryminały były bardzo fajne, a Barańczaka w ogóle nie znam.
Użytkownik: Moni 09.11.2005 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Kryminały były bardzo faj... | jakozak
Jolu, nie znasz wierszy Baranczaka??? Ale moze znasz powiesci jego slynnej siostry (Musierowicz)?
Użytkownik: jakozak 09.11.2005 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, nie znasz wierszy B... | Moni
O Barańczaku słyszę po raz pierwszy. O pani Musierowicz słyszałam nieraz, ale nie czytałam nic.
Użytkownik: Czajka 10.11.2005 05:55 napisał(a):
Odpowiedź na: O Barańczaku słyszę po ra... | jakozak
Musierowicz - potężna dawka optymizmu i wszystkie pokoje i przedpokoje jej bohaterów są obłożone książkami. Może spróbuj, ja pierwszą Musierowicz przeczytałam całkiem niedawno i od tej pory stosuję jej książki w celach leczniczych głównie w listopadzie i grudniu.
Barańczak rewelacyjnie tłumaczy Szekspira. :-)
Użytkownik: Czajka 10.11.2005 05:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, nie znasz wierszy B... | Moni
Moni, to Barańczak jest bratem Musierowicz? Ale fajnie, oboje ich lubię! Jednak Twoja Agencja Detektywistyczna cały czas działa. ;-))
Pozdrawiam Cię.
Użytkownik: Moni 10.11.2005 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Moni, to Barańczak jest b... | Czajka
Brat rodzony i to chyba rok mlodszy od niej, o ile dobrze pamietam. W czasach LO, gdy czytalam "Filipinke" (wtedy to byla dla mniej najlepsza gazetka, z kultura i na poziomie), a Musierowicz do niej pisala, nawiazalam kontakt z ta pisarka i do dzisiaj mam zachowanych pare jej listow i kartek. Dostalam tez wtedy od niej trzy ksiazki (jedna wczesniejsza, ktorej mi brakowalo i dwie nowe, ktore dopiero co sie wtedy ukazaly) z bardzo osobistymi dedykacjami - takie mile gesty od bardzo milej pani...
Użytkownik: Agis 10.11.2005 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Brat rodzony i to chyba r... | Moni
Moni, mamy całkiem podobnie :-) Tylko, że ja nawiązałam z nią kontakt kiedy byłam jeszcze bardzo mała, a ona pisała felietony do "Zygzaka" (kto go jeszcze pamieta?). Też dostałam kilka książek i kartek, a jako były kolekcjoner autografów wiem, że nie każdy kontaktuje się tak chętnie z czytelnikami. A "Filipinka" kiedyś była fajna, co? Tyle o książkach, o poetach, o problemach społecznych. Teraz niestety głównie seks.

O dzieciństwie Barańczaka i Musierowicz można poczytać w "Tym razem serio". Bardzo przyjemna książeczka.
Użytkownik: Moni 10.11.2005 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Moni, mamy całkiem podobn... | Agis
"Tym razem serio" chetnie bym przeczytala, ale skad te ksiazke wziac??? Nie wiem czemu, Akapit nie chce wydac zadnych wznowien - na pewno wszystkie egzemplarze zeszlyby im bardzo szybko, bo wiele osob poszukuje tej pozycji.
"Filipinke" czytala nawet moja mama i to wlasnie ona mi ja polecila. Czekalam z niecierpliwoscia na kolejny numer (wtedy bylo to co 2 tygodnie) i naprawde bylam tym czasopismem zachwycona. Kiedys, kilka lat temu, z sentymentu siegnelam po jakis owczesny numer i odlozylam z niesmakiem. "F." niestety zeszla na psy...
Fajnie, ze Ty tez pisalas sobie z pania Musierowicz - milo bylo dostac list od tej slynnej autorki. Bardzo mi sie tez podobaly te jej miniaturkowe rysunki (kwiatuszki), ktorymi przyozdabiala kartki czy dedykacje - pewnie wiesz dobrze, co mam na mysli. W kazdym razie jej ksiazki czytam chetnie do dzis i jak pojade w grudniu do Polski, to na pewno kupie sobie "Zabe".
Użytkownik: Czajka 10.11.2005 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tym razem serio&quo... | Moni
Ja też czytałam Filipinke, nawet mam kilka jej starych numerów, jeszcze z tymi graficznymi dziewczynami. Teraz, szkoda słów, lakierowana tandeta, niczym nie odróżnia się od innych pisemek. A pamiętacie Czarnego Filipa z zielonymi oczami? Uwielbiałam go.
Na Musierowicz właśnie zwróciłam uwagę dzięki jej frywolitkom. I też lubię jej rysuneczki na początku każdego rozdziału. Fajnie macie z tą korespondencją. :-)))
Ps. Do Żaby też sie przymierzam, chociaż na razie mam szlaban na książki. Ale do grudnia jest trochę czasu, może szlaban nie dotrwa. :-))
Użytkownik: Agis 10.11.2005 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też czytałam Filipinke... | Czajka
Mam nadzieję Czajko, że będziesz mogła sobie kupić. W Merlinie zapowiadają na 5 grudnia po 29 złoty. Ja czekam już chyba z rok, już nie mogę. Filipa uwielbiałam! Kiedyś wydali te teksty w książce: "Filip z zielonymi" i ja ją mam. Szkoda, że teraz nie ma już takich kultowych czasopism. Kiedyś gdy spotykałam kogoś, kto też czytał "Filipinkę" to wiedziałam, że raczej się dogadamy :-)
Użytkownik: Moni 10.11.2005 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję Czajko, że b... | Agis
Bezposrednio w Akapicie za 25 zl.
Użytkownik: Moni 10.11.2005 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję Czajko, że b... | Agis
Agis, masz "Filipa..."??? Tez mialam te ksiazke, ale kolega zu studiow pozyczyl i pozniej gdzies w akademiku zginela - do tej pory jestem zla, bo tam byl jeden moj tekst o moim bracie i nawet kopii tej strony nie mam. Moze jak sie do Ciebie usmiechne :-))), to bedziesz mogla mi skserowac i przyslac poczta? Bylabym Ci bardzo wdzieczna!!!
Użytkownik: Agis 10.11.2005 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Agis, masz "Filipa..... | Moni
Tak, oczywiście, spróbuję. Mam nadzieję, że to akurat nie będzie czarna strona. A jaki to był tekst? Może któryś z moich ulubionych> :-)
Użytkownik: Moni 10.11.2005 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, oczywiście, spróbuję... | Agis
Wyslalam Ci maila na prywatny adres (a ze nie wiedzialam, na ktory lepiej, to na obydwa dostepne).
Użytkownik: Agis 10.11.2005 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyslalam Ci maila na pryw... | Moni
Znalazłam już Szymka. Niezły :-) Wyślę jak szybko się da.
Użytkownik: Czajka 10.11.2005 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Znalazłam już Szymka. Nie... | Agis
Napisz, jeżeli możesz. :-) Ja nieraz podejrzewałam, że ktoś wysyła do Filipinki wypowiedzi naszego matematyka, który uczył fantastycznie matematyki, ale mówił przeważnie tak: "w jednej ręce masz pół kilo konia, w drugiej pół kilo słonia i ty mówisz, że jest to samo?"
Użytkownik: Moni 10.11.2005 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisz, jeżeli możesz. :-... | Czajka
To nie bylo az takie fajne, zeby sie nadawalo do Biblionetki - a poza tym, watpie, zeby moj brat sie z tego ucieszyl (bo to byl jego wyglup). Moze Agis wysle Ci prywatnie (o ile bedzie jej sie chcialo przepisywac), a jak nie, to ja Ci podesle (jak dostane oryginalna kopie od Agis).
Użytkownik: Czajka 12.11.2005 05:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie bylo az takie fajn... | Moni
Dziękuję Moni, bardzo lubię takie historyjki. Kiedy mnie niedawno zebrało się na wspominki w Biblionetce też podejrzewałam, że ich bohaterowie rozpoznając siebie byliby średnio zachwyceni. Na szczęście, przeszło bez echa. Chyba nikt z mojej byłej klasy tu nie zagląda. :-)
Użytkownik: Agis 15.11.2005 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Moni, bardzo lub... | Czajka
Przepraszam Czajko, ale zapomniałam przepisać i zapakowałam już "Filipa" do koperty. Musisz zatem liczyć na Moni :-)
Użytkownik: Moni 22.11.2005 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam Czajko, ale z... | Agis
Czajko, przepisze Ci te historyjke dopiero po swietach (wczesniej nie bede w Polsce).
Użytkownik: Moni 22.11.2005 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, oczywiście, spróbuję... | Agis
Z wielka radoscia musze oglosic wszem i wobec, ze droga Agis nie skserowala mi strony, o ktora ja prosilam, tylko postanowila rozstac sie z ksiazka i mi ja przyslala! Wielkie dzieki!
Użytkownik: Agis 24.11.2005 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Z wielka radoscia musze o... | Moni
Oj, Moni, ale się spłoniłam :-)
Użytkownik: Agis 10.11.2005 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tym razem serio&quo... | Moni
"Tym razem serio" to faktycznie obecnie rarytas. Dziwne, bo z innymi książkami nie ma praktycznie kłopotów. Chociaż ja szukam mało skutecznie tych z serii "Poczytaj mi mamo", bo np. "Rybka" była rewelacyjna. Czytałyście?
Użytkownik: majak 13.11.2005 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tym razem serio&quo... | Moni
Mam tę książkę i mogę Ci ją wypożyczyć.
Użytkownik: Moni 13.11.2005 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tę książkę i mogę Ci ... | majak
Naprawde??? Ale mozliwa bylaby tylko droga pocztowa. Czy moge sie z Toba skontaktowac za posrednictwem Bogny?
Użytkownik: bogna 13.11.2005 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawde??? Ale mozliwa b... | Moni
Majak podała adres do wiadomości Redakcji, mogę więc Moni pośredniczyć w wymianie :-)
Użytkownik: majak 13.11.2005 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawde??? Ale mozliwa b... | Moni
Oczywiście:-)
Użytkownik: Agis 20.12.2005 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawde??? Ale mozliwa b... | Moni
"Tym razem serio" jest akurat do kupienia na allegro za makabryczną wprost cenę. A jeśli się poszuka w zakończonych aukcjach, to się okaże, że już dwa razy poszła za krocie! I ponoć nie będzie wznawiana.
Użytkownik: Moni 20.12.2005 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tym razem serio&quo... | Agis
Wznawiana na pewno nie bedzie (w sumie ciekawe dlaczego) - taka odpowiedz dostalam bezposrednio z wydawnictwa. Teraz cena jest rzeczywiscie obledna, jakis czas temu widzialam, ze schodzily tak za ok. 60 zl.
Dzieki "majak", ktora mi te ksiazke pozyczyla, wezme sie wkrotce za czytanie. Jeszcze raz, dzieki!
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: I moglas tam cos znalezc?... | aleutka
To zależy o jakich latach piszesz. Ja w komunie żyłam 40 lat i było różnie.
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: To zależy o jakich latach... | jamaria
To do Aleutki :)
Użytkownik: aleutka 09.11.2005 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To zależy o jakich latach... | jamaria
Zalapalam sie na koncowke:) - pamietam kartki na czekolade i brak ksiazek... - z tych mniej nieprzyjemnych rzeczy
Użytkownik: jamaria 09.11.2005 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Zalapalam sie na koncowke... | aleutka
Wczesne siedemdziesiąte dawały radę ;P oczywiście nie we wszystkim
Użytkownik: jakozak 09.11.2005 16:18 napisał(a):
Odpowiedź na: I moglas tam cos znalezc?... | aleutka
W ostatnim etepie komuny tak. Wcześniej tak nie było. Może nie było tylu badziewi w ładnych opakowaniach, ale było niewiele i dobre.
Użytkownik: aleutka 12.11.2005 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W ostatnim etepie komuny ... | jakozak
Trudno mi się z tobą zgodzić. Przeszłam kontrolę księgozbioru w dużej bibliotece - każdą pojedynczą książkę bierze się wtedy do ręki - i widziałam mnóstwo śmieci z lat 50 - 60. Kierowniczka patrzyła na mnie wyrozumiale i tłumaczyła że obowiązywała sprzedaż wiązana - jeden dobry tytuł dostawało się - na przykład - z wierszami ówczesnego pierwszego sekretarza albo albumem Przodujące dojarki Związku Radzieckiego. (Moje upodobanie do groteski czasem mnie ponosi, przepraszam...) Dzieła zebrane jakichś kompletnie zapomnianych twórców, nie wypożyczone NIGDY od dnia zakupu we wczesnych latach 50. Smutne to. Zgodzę się, że nie było badziewi w kolorowych okładkach - w tamtych czasach większość okładek zgrzebna była - i zgodzę się, że tych dobrych było niewiele:) Trzeba było na nie polować. Maria Janion wspomina, że jeździła po całej Warszawie i robiła niesamowite znajomości w hurtowniach. No i oczywiście niektóre dostawałaś tylko w drugim obiegu...
Użytkownik: jakozak 14.11.2005 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno mi się z tobą zgod... | aleutka
Piszesz o latach pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych. Wtedy rzeczywiście były jakieś takie produkcyjniaki. Nawet miało to właśnie taką nazwę. U nas w domu nawet pałętała się taka jedna książka: "Numer szesnasty (czy siedemnasty) produkuje". Nawet ją przeczytałam...
Lata pięćdziesiąte to były lata stalinowskie. Mnie wtedy nie było na świecie, a potem byłam małym dzieckiem. Od roku mniej więcej 1964 dostawałam od rodziców piękne książki Klubu Siedmiu Przygód, pięknie wydawane baśnie w twardych okładkach i szyte, a nie klejone, inne książki np. Radio mówi gra i śpiewa, albo Świeże bułki na śniadanie...
Mama po prostu te książki zamawiała, czy prenumerowała. Przychodziły pocztą. Nie wiem, musiałabym spytać.
Nie byłam dzieckiem żadnych wielkich figur, tylko córką robotnika z FSC w Starachowicach i urzędniczki z MHD. Oboje bezpartyjni. Żadnych wpływów, pleców, znajomości. Niewielkie miasto przemysłowe. To tak dla uzupełnienia.
Użytkownik: aleutka 15.11.2005 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz o latach pięćdzie... | jakozak
Mowisz o ksiazkach Naszej Ksiegarni. Temu wydawnictwu chyba rzeczywiscie nalezalby sie medal. Dzis trudno docenic, ile to wymagalo zabiegow... Irena Szymanska wspomina jak pracowala w Czytelniku - jakiej ekwilibrystyki trzeba bylo dokonywac zeby wywalczyc prawo do wydania dobrego tytulu. Potyczki z cenzura - tak, dzis brzmia humorystycznie, ale dopiero dzis.
Znowu sie odwolam do "Ksiazek najgorszych" Baranczaka - to zbior recenzji kryminalow i innej tworczosci z lat 70. Tragikomedia. Naprawde, poczatkowo sie smiejesz a potem wlos ci sie na glowie jezy... Jesli wlasnie to dominowalo na polkach w ksiegarniach, to ja bym nadal nic dla siebie nie mogla znalezc...

Pozdrawiam!
Użytkownik: jakozak 15.11.2005 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Mowisz o ksiazkach Naszej... | aleutka
Aż spróbuję z tym Barańczakiem. Myślisz, że będzie w bibliotece? Co mi polecasz? Sprawiedliwie: najgorsze i najlepsze. Przeczytam i opowiem Wam. Bezstronnie. Potrafię.
Użytkownik: jakozak 15.11.2005 11:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mowisz o ksiazkach Naszej... | aleutka
Aleutko. Barańczak ma tu dobre oceny, w czym więc rzecz? Jola
Użytkownik: aleutka 15.11.2005 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Aleutko. Barańczak ma tu ... | jakozak
Bo Baranczak jest naprawde dobry!! To genialny tlumacz, bardzo dobry poeta, rzetelny krytyk - i ma bardzo niska odpornosc na kicz i kiepska literature. Dlatego wlasnie napisal "Ksiazki najgorsze" - opowiadam o tych recenzjach wczesniej w dyskusji wiec nie chce sie powtarzac, zajrzyj do gory. Naprawde, jesli to co on opisuje jest reprezentatywne dla lat siedemdziesiatych to dreszcze ogarniaja.

Jesli mam cos polecac samego Baranczaka to naprawde trudno wybrac. On ma ogromny rozrzut zainteresowan. Zajrzyj do Ksiazek najgorszych - to eseistyka czy krytyka. Milosc jest wszystkim co istnieje - wybor angielskiej liryki milosnej. Wydal antologie angielskiej poezji metafizycznej. Jak mi smutno i zle to zagladam do Fioletowej krowy - to z kolei antologia angielskiej poezji humorystycznej i purnonsensowej. Wydaje Biblioteczke poetow jezyka angielskiego - Hardy, Dickinson, Campion... Jego przeklady Szekspira sa bardzo swieze, a nie uwspolczesniane na sile. Ocalone w tlumaczeniu to bardzo dobre eseje o sztuce przekladu.
Wydal tez limeryki... Doprawdy mozna wpasc w kompleksy kiedy sie widzi jego pracowitosc i rzetelnosc we wszystkim co robi. Jesli sie wezmie pod uwage, ze poza tym jest normalnym pelnoetatowym profesorem Harvardu...I tlumaczy w obie strony, na angielski takze (Wydal Spoiling canibals fun - antologie wspolczesnej poezji polskiej, na biezaco tlumaczy Szymborska i innych poetow..)
Bardzo mnie wzrusza opowiesc, jak kiedys na spotkaniu autorskim wraz z Seamusem Heaneyem (jeden z moich ukochanych poetow, szczerze polecam!) tlumaczyli (improwizujac...) Treny Kochanowskiego (potem to wydali...) a studenci amerykanscy podchodzili i mowili "Nie wiedzielismy, ze mieliscie w Polsce tak dobrego poete..."
Użytkownik: Moni 17.12.2005 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja, wyobraźcie sobie, r... | jakozak
Nie chce zakladac nowego watku, tylko dopisze tutaj. Sasiedzi znajomych naszych przyjaciol przeprowadzali sie i mieli na zbyciu mnostwo ksiazek (wszystkie po niemiecku). Sprzedawali je za symboliczna cene, ale kupowalo sie literackiego "kota w worku" (troche jak u Alicji od Chmielewskiej), czyli karton po bananach pelny ksiazek, ale nie wiadomo jakich. Skusilam sie i ja, i wsrod "badziewia" (bo niestety niektore pozycje od razu powedrowaly na makulature, glownie z roznymi danymi statystycznymi z lat siedemdziesiatych), byly i "perelki", a chyba najwieksza z nich.. . "Celestyna oder Der sechste Sinn" autorstwa Musierowicz (chyba nie musze tlumaczyc, o jaka ksiazke chodzi). Sliczne wydanie w twardej(!) okladce, z 1983 roku (oczywiscie z DDR).
Użytkownik: Kote 19.12.2008 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chce zakladac nowego ... | Moni
Czy istnieje możliwość kupienia od Pani ksiązki Celestyna oder Der sechste Sinn". Piszę prace magisterską po niemiecku i bardzo zależy mi na tej książce!
Użytkownik: julia1612 18.12.2005 12:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat moze wydać Wam się ... | kacper
a ja mam zbierana z gazet (zbierała moja babcia)"Trędowatą" jest ładnie oprawiona i dziś wiele warta ale nie zamierzam jej sprzedać!!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: