Dodany: 20.09.2005 13:59|Autor: Vilya
Obsesja pisania, obsesja słowa
Książka Vormwega wydaje się być próbą połączenia biografii z krytycznym esejem, interpretacją dużej części twórczości Grassa - od debiutanckich wierszy aż do "Rozległego pola", powieści z 1995. O ile do sposobu przedstawiania wiadomości faktograficznych nie mam żadnych zastrzeżeń, sprawiają one wrażenie wiarygodnych (często zresztą w tej materii autor oddaje głos swojemu bohaterowi, obficie cytując samego Grassa), o tyle analizy budzą mój sprzeciw. Choć może to zbyt mocne słowo. Raczej pokusę uzupełnienia.
W ujęciu Vormwega autor "Blaszanego bębenka" jawi się jako ktoś ogarnięty obsesją słowa, obsesją pisania. Uderzająca jest tu refleksja na temat traktowania własnej biografii, charakterystyczne pytanie o to, ile z Grassa ma Oskar Matzerath, zastanawiające zwrócenie uwagi na daty urodzin: ten pierwszy przyszedł na świat w roku 1927, mały dobosz zaś w 1924. Różnica kilku lat bez znaczenia? Wprost przeciwnie - jedno z ważniejszych przesunięć, odmienne doświadczenia pokoleniowe. Inaczej rozkładająca się odpowiedzialność. Vormweg zwraca uwagę na przedmiotowe traktowanie własnego życiorysu - różni bohaterowie dostają w spadku doświadczenia przypominające te, jakie przypadły w udziale ich autorowi, ale bardziej istotne jest to, że wydarzenia te wpisane są w życiorysy pewnego pokolenia Niemców, są dlań wspólne. I wymagają rozliczenia. Grass jako pisarz, który podejmuje się dokonania takiego rachunku sumienia. Nawet jeżeli ma przy tym być oskarżany o obrazoburstwo i ocieranie się o bluźnierstwo. Stwierdzenie to nie powinno budzić wątpliwości. Na pewno jest Grass pisarzem, w którego twórczości taki nurt jest bardzo wyraźnie zaznaczony - od "Trylogii Gdańskiej" począwszy aż do "Idąc rakiem". Nie mam zamiaru więc z tą myślą polemizować, ale mój sprzeciw budzi czytanie tychże książek tylko przez pryzmat polityki. To redukcja, która może najbardziej uderza, gdy chodzi o "Blaszany bębenek". Nie sposób sprowadzić tego fresku przecież tylko do opowieści o odpowiedzialności pokolenia, do utworu opowiadającego o przyjmowanych postawach, gdy w życie wdziera się brutalnie Historia. Przeciwko takiemu uproszczeniu protestuję, przeciwko ujednolicaniu na siłę, znajdowaniu jednej spójnej myśli, która nieco na siłę ma organizować całą twórczość.
Twórczość, na co również trzeba zwrócić uwagę, wobec której Vormweg nie do końca potrafi być obiektywny. Pewnie wynika to z faktu, że autor zna Grassa osobiście. Trochę brakuje mu dystansu. Nie oznacza to skrajnego subiektywizmu; obiekcje krytyków literackich są w tekście zaznaczane, ale na ogół uznawane za niesprawiedliwe, podejmowana jest z nimi polemika, z której ostatecznie zawsze wynika, że Grass nie napisał utworów słabych, nawet te, co do których i sam Vormweg zdaje się mieć pewne wątpliwości, okazują się w ostatecznym rozrachunku dziełami bardzo dobrymi.
Z tego, co napisałam, wynika chyba wystarczająco wyraźnie, że czytanie tej właśnie biografii wymaga pewnej dozy krytycyzmu i umiejętności znalezienia sensu między słowami. Wtedy wyłoni się z książki Grass jako pisarz, którego pcha do pisania samo parcie języka, potrzeba wyrażenia doświadczeń; Grass, dla którego drugą, co najmniej równie istotną dziedziną działalności, jest sztuka; Grass uwikłany zarówno w politykę, z całą jej codziennością, jak i Grass zmagający się ciągle z wielkim problemem niemieckości. Osobowość niejednoznaczna.
Biografia Vormwega jest przyzwoita, ale nic więcej. Z intepretacjami można się zgadzać albo i nie, ale nie otwierają one przed czytelnikiem, przynajmniej w moim odczuciu, żadnej nowej, odkrywczej perspektywy odczytania. Słowem, można poświęcić jej nieco czasu, ale można także bez specjalnego żalu poszukać innej, być może lepszej książki, wprowadzającej w twórczość Grassa, w końcu w Polsce wydano ich już sporo.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.