Dodany: 03.07.2004 14:13|Autor: errator

Zmierzch to szczelina pomiędzy światami


Jako młody student antropologii Carlos Castaneda przybywa do Arizony, aby zgłębić właściwości lecznicze niektórych roślin stosowanych przez tutejszych Indian. W ten sposób poznaje tajemniczego i władającego magią szamana, Don Juana, i tak też zaczyna się jego przygoda z halucynogenami, czarami i innymi stanami świadomości, które w efekcie całkowicie burzą jego poczucie rzeczywistości. I nie chodzi tu o werbalne przyjęcie do wiadomości istnienia innej, różnej od naszej, niezwykłej rzeczywistości, czy też traktowaniu jej jako omamu, lecz o przyznanie jej statusu czegoś, co obiektywnie istnieje, w sensie takim, w jakim dla ogółu istnieje na przykład krzesło. Tak więc autor poszukuje w tejże niezwykłej rzeczywistości swego rodzaju consensus omnium - kryterium powszechnej zgody, bo jakby na to nie patrzeć, właśnie na tej zasadzie funkcjonuje nasze pojęcie tego, co rzeczywiste.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza to rodzaj dziennika, w którym Castaneda, krok po kroku zapisuje swoje doświadczenia z przebywania w różnych od naszego światach oraz swoje rozmowy z Don Juanem. Szaman uczył go przyrządzania narkotyku i sposobu w jaki z niego korzystać. Jak dobry terapeuta i nauczyciel, tłumaczył również na bieżąco jego doznania. W sumie Castaneda odbył jedenaście podróży. W dwóch ostatnich, dzięki odpowiednim zabiegom szamana, wszedł w odmienny stan świadomości, bez pomocy środków. Uczucie przerażającego lęku, że to, co do tej pory traktował tylko jako zabobon, przenika do jego życia i staje się obiektywną rzeczywistością, o mało nie pozbawiło go władz umysłowych i wtedy stało się dla niego jasne jaki był tajemny cel nauk Don Juana - otóż chciał on doprowadzić ucznia do punktu, w którym naszą rzeczywistość uzna on - całym sobą, a nie tylko słowem - za fragment większej całości, z ukrytym dnem, do którego dostęp mają tylko nieliczni.

"Zmierzch to szczelina pomiędzy światami" - zwykł mawiać Don Juan. Nasze ego - racjonalne i trzymające się świata zewnętrznego jak tonący brzytwy, jest tylko fragmentem niezgłębionej tajemnicy, którą Jung nazwałby Jaźnią, hinduski kapłan Atmanem, Plotyn Absolutem, a Mistrz Eckhart Bogiem. Don Juan nie znał takich pojęć, stwierdził jedynie, że na drodze do poznania uczeń ma czterech zagorzałych wrogów. Pierwszym jest strach - rozpadająca się na kawałki rzeczywistość jest czymś, co tylko nieliczni potrafią przetrzymać. Później przychodzi jasność - komuś, kto pokonał strach, wydaje się, że widzi prawdę. To błąd. Widzi wyłącznie jej swoje wyobrażenie. Trzeci wróg - moc, pojawia się po strachu i jasności. Ulegający mu ludzie - z reguły wielcy szamani - mają poczucie absolutnej wyższości - doświadczyli przecież mistycznych stanów - jednak dla Don Juana są oni jedynie błaznami. Ostatniego wróg, starości, nie można pokonać. Można tylko z nim walczyć do końca swych dni, zachowując werwę i nieustępliwość w dążeniu do prawdy.

Druga część książki, to próba odpowiedzi na pytanie, jako to się stało, że wychowany w kulturze zachodu człowiek, w chwili niepojętego dla trzeźwo myślących ludzi zagrożenia - ktoś skradł mu duszę - wykonuje magiczne rytuały i obawia się uroków. Jednym słowem, Castaneda, człowiek o chłodnym umyśle naukowca, prowadzi autowiwisekcję psychiczną i punkt po punkcie stara się wyśledzić, jak magia wtargnęła do jego życia i jak stała się nowym porządkiem postrzegania - bohater już nie "wierzy" w czary, ani inną rzeczywistość, on po prostu "wie", że one istnieją. Wie to tak samo mocno, jak my "wiemy", że magia i czary to tylko wymysły i "duby smalone".

Na koniec warto wspomnieć o zasługującej na podziw szczerości autora, który bez ogródek wyznaje, że w drodze do prawdy, zatrzymał go pierwszy wróg - strach. Po napotkaniu w życiu codziennym dwóch zjawisk niewytłumaczalnych w naszych kategoriach, z obawy przed obłędem nie podjął dalszej nauki u mistrza. Jednak, to co czego doświadczył i opisał jest tak fascynujące, że od książki - przynajmniej pierwszej części - dosłownie trudno się oderwać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8227
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: jazim 19.11.2008 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako młody student antrop... | errator
Kolejna próba wytłumaczenia tego czego nie da się ująć w słowa. Można mówić w taki czy inny sposób, jak choćby Jiddu Krishnamurti, czy Anthony de Mello, ale słowa nas nie zmienią. One dają jedynie zrozumienie intelektualne i wskazują ścieżkę.
Użytkownik: errator 27.11.2008 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejna próba wytłumaczen... | jazim
Ale jakby na to nie patrzeć, my ludzie, przynajmniej w kwestii słów, jesteśmy ewolucyjnym wyjątkiem: wiemy, jak ich używać, żeby przedstawiać innym swój punkt widzenia. Szkoda byłoby nie korzystać z takiej możliwości :-) pozdrawiam, e.
Użytkownik: jazim 01.12.2008 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jakby na to nie patrz... | errator
A propos, chyba sam niejasno się wyraziłem :)
Mój komentarz dotyczy dzieł Castanedy oraz innych, choćby tych wymienionych wyżej, próbujących pokazać nam "nienazywalne". Starają się "nie rysować nam mapy", tak jak robi to od wieków wiele światłych osób, a raczej mówią nam abyśmy zaczęli "podróż w nieznane".
Recenzja mi sie bardzo podoba :)
Użytkownik: errator 01.12.2008 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A propos, chyba sam nieja... | jazim
Ale Nieznane musi być bardzo straszne. I tak sobie myślę, że to pewnie ten strach sprawia, że ludzie tego Nieznanego tak konsekwentnie od wieków unikają. A ci, którzy tego nie robią, pewnie sobie nie zdają sprawy, jak ono może być straszne, bo mają o nim tylko romantyczne wyobrażenie. Gdy dochodzi co do czego, biorą nogi za pas. Castaneda przynajmniej o tym uczciwie napisał, a potem - jak twierdzi - ten strach pokonał. Ale - jak pisze Szekspir - to tylko słowa, słowa, słowa... :-) pozdrawiam, e.
Użytkownik: jazim 09.12.2008 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Nieznane musi być bar... | errator
Ale na szczęście czasem można natknąć się na takie:

"Każda rzecz to jedna z miliona ścieżek [...] Dlatego trzeba zawsze pamiętać, że ścieżka jest tylko ścieżką - jeżeli czujesz, że nie powinieneś nią podążać, nie wolno ci na niej pozostać pod żadnym pozorem. Aby osiągnąć taką jasność rozeznania, trzeba prowadzić życie zdyscyplinowane. Dopiero wówczas przekonasz się, że wszelka ścieżka jest tylko ścieżką i że nie ma niczego uwłaczającego samemu sobie lub innym w tym, że się ją porzuca, jeśli tak nakazuje serce. Podejmując jednak decyzję o pozostaniu lub wycofaniu się ze ścieżki, powinieneś wyzbyć się strachu bądź ambicji. Oto moja przestroga: każdej ścieżce przyjrzyj się z bliska i z rozwagą. Wypróbuj ją tyle razy, ile uznasz za konieczne. Postaw pytanie, jakie zadaje jedynie sędziwy starzec. [...] Oto ono: Czy ścieżka obdarzona jest sercem? [...] Jeśli tak, jest dobra, jeśli nie, nie zda się na nic. Obie prowadzą donikąd, ale jedna obdarzona jest sercem, a druga nie. Jedna pozwala odbyć radosną podróż; póki nią podążasz, stanowicie jedność. Druga sprawi, że przeklniesz swe życie. Jedna przyda ci siły, druga cię osłabi."

"Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych secem, po ścieżkach które mogą mieć sece. po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem."

Carlos Castaneda, "Nauki don Juana: Wiedza Indian z plemienia Yaqui", e-book
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: