Dodany: 03.07.2004 10:31|Autor: Piotrr
J. Saramago - "Jak z dobrego tematu stworzyć kiepską powieść"
Zanim usiadłem do lektury tej powieści, słyszałem o niej kilka pochlebnych opinii od osób, które już ją przeczytały. Zawód, którym spotkał mnie po przeczytaniu "Miasta ślepców" był przez to jeszcze większy.
Epidemia ślepoty, którą Saramago wybrał sobie w tej powieści za temat uznałem za bardzo ciekawy, ale niestety został on całkowicie zaprzepaszczony. Książka jest napisana bardzo naiwnie i pretensjonalnie. Reakcje bohaterów są sztuczne, czasem aż do bólu. W żaden sposób nie potrafię wyobrazić sobie na przykład sytuacji, w której prawie całe miasto jest już ogarnięte ślepotą, a żołnierze nadal pilnują ślepców zamkniętych na początku epidemii w ramach kwarantanny. Gdy żołnierze odchodzą, uwolnieni ślepcy odkrywają, że w całym mieście nie ma już nikogo widzącego. Skąd żołnierze brali żywność dla 300 osób, którą dowozili niemal do końca kwarantanny? Nie wiadomo - po wyjściu na wolność widząca kobieta miała problemy ze znalezieniem jedzenia dla kilku ślepców, z którymi była. Cała książka składa się z takich właśnie mało realistycznych scen i wydarzeń. Najbardziej drażniły mnie papierowe postacie - bohaterowie reagowali w mało prawdopodobny sposób, co Saramago w irytujący sposób próbował uwiarygodnić przywołując bez przerwy różnego rodzaju przysłowia ludowe, którymi powieść jest poprzetykana aż do obrzydzenia. Odniosłem wrażenie, iż całość napisana jest na zasadzie "jak mały Jose wyobraża sobie epidemię".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.