Dodany: 16.09.2005 14:40|Autor: pinkwart

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Życie jak w Madrycie
Pérez-Reverte Arturo

Sumienie z jajami


Jeśli dotąd mieliście złudzenia – byliście romantycznymi dupkami. Jeśli jeszcze macie nadzieję – jesteście beznadziejnymi kretynami. Bo cyrku nie da się przerobić na Covent Garden, nawet przez dwa pokolenia, zwłaszcza wyłącznie przy pomocy zaklęć i powtarzania antykomunistycznej mantry. Jesteśmy krajem nie mających nic do powiedzenia gadułów, którzy dostarczają tematów innym gadułom. Telewizja pokazuje skrajnych idiotów w serialach miłosnych, obyczajowych albo politycznych. Głupol przesłuchuje w Sejmie głupola, głupole to oglądają, a inni głupole to komentują. Za komuny pokazywali nam bez końca obrabiarki, górników, prządki i ich rzekomo efektywną pracę, bo ówcześni głupole uważali, że taki konstruktywny przykład dobrze na nas podziała i zechcemy może zrobić coś innego niż kolejnego obywatela PRL, którego z czasem okrzykną komuchem tylko dlatego, że urodził się wcześniej niż pies Romana Giertycha. Teraz w telewizji bez końca pokazują nierobów, którzy niegrzecznie pokazując palcem na innych nierobów krzyczą głośno „łapaj złodzieja”, licząc na to, że nikt nie dojrzy cudzego portfela w ich kieszeni. Polska historia: od ściany do ściany, aż się porzygamy...

Programem na przyszłość jest destrukcja przeszłości. Ale nie wystarczy odcięcie się od niej, jak od liny taternickiej podczas wspinaczki. Należy wciąż wywoływać duchy przeszłości, po to, by brygada „Ghostbustersów” mogła zająć czymś szanowną publiczność, która w przerwach między serialem a komisją śledczą mogłaby zapytać – a w co się będziemy bawić, jak już odkryjemy, że wszyscy jesteśmy agentami, a jeśli na kogoś nie ma haka, to jeszcze gorzej, bo to znaczy, że był tak ważny, iż go do dziś chronią? Może między kilkudziesięcioma programami polityczno-rozrywkowymi da się wcisnąć jakiś pozytywny program na przyszłość?

Jasne! Już niedługo tak nam powiedzą: należy stworzyć nowe miejsca pracy, bo tylko praca czyni wolnym... Wiem, że to już było... Tym razem wszystko będzie pod kontrolą związków zawodowych, działacze zadbają o rybki w wolne soboty i msze w pracujące niedziele, Żydzi na Madagaskar, komuchy do Kominternu przez komin, czarni do Czarnobyla, biali na Białoruś, starcy po pięćdziesiątce na własne leczenie przy pomocy zebranych w państwowym lesie ziółek, służba zdrowia do likwidacji, bo służby u nas już nie ma, zresztą wszystkim lekarzom i pielęgniarkom pozwoli się wyjechać do pracy do Irlandii, pozostałym wyrównamy szanse – zlikwidujemy oceny w szkołach, wszyscy zapłacą takie same podatki, rentierzy i renciści, wszyscy będą zarabiali to samo, tylko diety poselskie i rządowe, no i oczywiście diety wszystkich, co czynnie poprą naszą partię i partię naszego brata, będą nieco wyższe od zarobków robotnika, chłopa i wszystkich szejków z Kuwejtu razem wziętych. Każdy parkingowy będzie mógł sobie wynająć własnego profesora, a jak parking większy, to i dwóch, własnego kompozytora i ze trzech aktorów. Kultura wysoka rozkwitnie, a nasz rząd nie będzie już na nią tracił pieniędzy, które będzie mógł wydać na tysiąc pomników Sami-Wiecie-Kogo i na następnych tysiąc odcinków serialu „M jak Miłość”, „D jak Dupa” i „Ch jak Poseł”. No i wszyscy będziemy statystami serialu na Wspólnej. I tak dojdziemy do wspólnego raju, w naszym pięknym kraju, a kogo to nie cieszy, to niech się pospieszy, jedzie do Brukseli i tam się weseli, albo nowe życie rozpocznie w Madrycie, oj, dana...

No, niestety... Madryt odpada. Arturo Pérez-Reverte w cotygodniowych felietonach w madryckim „El Semanal” kreśli nam tak fatalny obraz Hiszpanii, że robi się nam lżej na duszy. Cudze nieszczęście najbardziej pociesza... Choć głupio u nich tak jak u nas – ale jakoś pederasta nie występuje publicznie przeciw pederastom, więc to może u nas śmieszniej? Kradną tam też na potęgę, ale u nas publicyści nie piszą, że prezes klubu piłkarskiego i minister kultury cechują się równą głupotą, choć z drugiej strony „Wisła” znów się nie dostała do Ligi Mistrzów, a u nich „Barcelona”, „Real” Madryt i „Villareal”... A ile nas łączy: głupole z telefonami komórkowymi i bez, talk-show i Big Brother jako prezentacja wzorców osobowych, brzydota osobowa i osobowościowa... Warto to wszystko uświadomić sobie, biorąc do ręki kapitalny tom felietonów Revertego z lat 1998-2001, wydany ostatnio przez poznańskie wydawnictwo „Historia i Sztuka”.

Jeśli ktoś po serii powieści tego autora nie uwierzył, że Arturo Pérez-Reverte to jeden z największych pisarzy współczesnego świata, to po tych felietonach niezawodnie się o tym przekona: trzeba być absolutnie wielkim tą wielkością, która gwarantuje niezależność, by móc sobie pozwolić na taką dezynwolturę, z jaką Reverte rozstawia po kątach największe postacie hiszpańskiej i ogólnoświatowej kultury, polityki, sportu czy religii, z papieżem (poprzednim!) na czele. Wyobraźcie sobie – ja wiem? – Jerzego Pilcha, który przykłada Polsce, nazywając ją na łamach „Polityki” – krajem imbecyli? Który wiesza psy na polityce wewnętrznej, zdominowanej przez kretynów i złodziei, sterowanych przez bezczelny, niekompetentny i fanatyczny kler i na polityce zagranicznej, robionej za nas przez parszywych gringos i ich angielskie psy? Który bez cienia poprawności politycznej miesza z błotem wszystkie ikony masowej popkultury tylko dlatego, że mu się – jemu osobiście – nie podobają i ma w nosie gust publiczki, tak muzyczny, jak modniarski czy polityczny? I to w dodatku często-gęsto posługując się tzw. publicznym słowem, co wszakże ani szokujące, ani chamskie nie jest, tylko jak najbardziej na miejscu? Wielka w tym zresztą zasługa wspaniałego tłumacza książki, Wojciecha Charchalisa, który się pewno z tego będzie musiał spowiadać...

O tym, jakie są skutki w miarę ostrej reakcji prasowej na jedną z prasowych gwiazd trzeciej ligi politycznej, przekonał się ostatnio w sądzie gdański pisarz Paweł Huelle... Ale Revertego nikt jakoś za jego wypowiedzi nie ciąga po sądach, bo to jest Hiszpania z czasów po Inkwizycji, i bo to jest naprawdę wielki pisarz, z tych, o których dawno, dawno temu i na naszych literackich terenach mówiono, że są sumieniem narodu. Cóż, my jesteśmy narodem bez sumienia. A Reverte jest facet z jajami i może być na razie sumieniem naszego narodu. W końcu – jesteśmy w tej samej Unii Europejskiej i możemy sobie pożyczyć trochę sumienia od Hiszpanów. Zwłaszcza że większość felietonów z „El Semanal”, gdyby je przetłumaczyć z uwzględnieniem naszych realiów, można by wydrukować śmiało w Polsce i też by pasowało. Tylko kto by się to u nas ośmielił wydrukować? Nawet „Nie” załamałoby się pod ciężarem finansowych odszkodowań, których od autora żądaliby – skutecznie z pewnością! – w polskich sądach wszyscy – od serialowej cipcidupci po Ligę Polskich Rodzin i Związek Hodowców Kanarków. A jeśli ktoś ma wątpliwości, że Hiszpania i Polska mają wiele wspólnego, niech sobie przeczyta felieton "Zrób coś, Marias" albo "Wieczór z Carmen"... Pasuje jak ulał.

Niestety, bardzo zdecydowanie różni nas klimat. Elementem tej różnicy jest to, że Artura Péreza-Revertego Hiszpanii możemy tylko pozazdrościć. Bo fajnie jest mieć w narodzie sumienie, choćby tylko w cotygodniowym felietonie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9445
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: jamaria 18.09.2005 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Danie przyprawione na ostro, ale ja tak lubię. Napewno rozejrzę się za tą książką.
Użytkownik: Jotek27 20.09.2005 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Danie przyprawione na ost... | jamaria
Pinkwart wypichcił...Mniam!!! Smaczną recenzję!!! Muszę koniecznie książkę przeczytac, bo nie ma jak życie w Madrycie...
Użytkownik: groch 18.09.2005 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Ostro, ostro ale wiele w tym racji, sami przyznajcie...
Użytkownik: jamaria 18.09.2005 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostro, ostro ale wiele w ... | groch
To prawda, niestety :(
Użytkownik: jakozak 19.09.2005 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Nie będę czytać.
Użytkownik: sowik 22.09.2005 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie będę czytać. | jakozak
Ja też nie, chociaż Klub Dumasa mi sie podobał nawet troche.
Użytkownik: jakozak 22.09.2005 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie, chociaż Klub ... | sowik
Mnie nie podobał się Klub Dumas. Mogłoby być mniej poplątane.
Użytkownik: Evvelina 22.09.2005 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie nie podobał się Klub... | jakozak
To "Klub DUmas" był poplątany? Hmmm...
Czytałam zarówno "Klub...", który bardzo sobie cenię, jak i "Życie jak w Madrycie" - ale właśnie za ten cięty jezyk felietonisty Perez-Reverte jest dla mnie wielkim twórcą.
Howgh ;)
Użytkownik: jakozak 22.09.2005 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To "Klub DUmas"... | Evvelina
Przykro mi, ale tak odebrałam Klub Dumas. Zanudził mnie i zniesmaczył.
Użytkownik: Evvelina 22.09.2005 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, ale tak odebr... | jakozak
A zniesmaczył dlaczego?
Użytkownik: jakozak 22.09.2005 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A zniesmaczył dlaczego? | Evvelina
Poplątaniem.
Użytkownik: sowik 22.09.2005 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przykro mi, ale tak odebr... | jakozak
Mi tak samo. Bez sensu i w ogóle mi sie nie podobała.
Użytkownik: amoretka 25.09.2005 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Piękny kawałek publicystyki... bo chyba nie recenzji? Ja rozumiem chęć oddania charakteru recenzowanego tekstu, ale to już chyba przesada.
Tu ocenia się książki, a nie politykę czy społeczeństwo, jeśli się nie mylę. A może coś się zmieniło...?
Użytkownik: Kena 21.10.2005 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Recenzja fantastyczna!
Zapoznałam się z nią już w trakcie czytania "Życia..", ale jeśli wpadła by w moje ręce wcześniej - na pewno sięgnęlabym po lekturę.
Jeśli czytacie w nocy i nie chcecie, by wybuchy śmiechu obudziły partnera/partnerkę - nie sięgajcie po Arturo i jego felietony :))
Użytkownik: Ciotka_Tyśka 08.11.2005 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Bardzo ładna recenzja. Tylko uważam, że jest kilka za "mocnych" słów na początku. Po przeczytaniu publikacji zamierzam oddać się lekturze tej właśnie ksiązki.
Użytkownik: Leonard 28.03.2006 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Dość interesująca recenzja... Próba stosowania języka podobnego do felietonowego Revertego. Niestety właśnie to mnie raziło w tym zbiorze felietonów... Byłem strasznie zaskoczony wulgarnością, której - na szczęście - w beletrystyce tego autora się nie spotyka... I bardzo dobrze. Za te felietony ma on u mnie minus - choć merytorycznie przyznaję mu rację w niektórych sprawach. Szczególnie w pamięci utkwił mi felieton o stewardesach - może dlatego, że czytałem książkę na wakacjach, na które dostałem się samolotem... z równie "miłą" obsługą, jak w felietonie Revertego. A tak wogóle to wolę felietony Umberto Eco...
Użytkownik: jakozak 29.03.2006 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli dotąd mieliście złu... | pinkwart
Wspaniała recenzja.
Sama prawda.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: