Dodany: 12.09.2005 17:08|Autor: wika.
Na imię mi Oskar
Na książkę patrzyłam z powątpieniem. Porównywanie do "Małego Księcia" sprawiło, że miałam jej wcale nie przeczytać, ale najwidoczniej lektura była mi pisana.
Książka opowiada o dziesięcioletnim Oskarze, który umiera na białaczkę. W uporaniu się z codziennością pomaga mu tajemnicza Pani Róża, która namawia go, by pisał listy do Boga. Chłopiec z powątpiewaniem pisze pierwszy list. Jego rodzice, więc i on, to osoby niewierzące. Ale z każdym kolejnym listem wiara chłopca jest coraz większa i pomaga mu ona uporać się z codziennością - rodzicami, Peggy Blue, jego lekarzem i innymi, otaczającymi go ludźmi.
Pani Róża zachęca chłopca do tego, by wierzył, że każdy dzień to dziesięć lat życia. Pomysł pomaga chłopcu docierać do tajemnic życia odkrywanych na konkretnych etapach życia.
Książka niesie ze sobą bardzo mądre przesłanie - życie to tylko forma pożyczki i od nas zależy, jak ją wykorzystamy i czy na nią zasłużyliśmy. Książka wzrusza i umacnia w wierze oraz fakcie, że życie to coś, czego nie można zmarnować. Ukazuje, jak ważne jest, byśmy pamiętali, że każdy dzień mógłby być pierwszym i może być ostatnim. A to - trudna sztuka.
Zachęcam do lektury.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.