Dodany: 31.08.2005 11:59|Autor: kocio

Historia pewnej e-firmy


Przygody mogą być tak różne, jak różni są ludzie: może to być zarówno wyprawa do amazońskiej dżungli, jak skok na banji czy założenie i poprowadzenie własnej firmy. "Błąd krytyczny" opowiada o takiej właśnie wielkiej przygodzie z czasów internetowego boomu kilka lat temu.

Pamiętacie? Mówiło się wtedy o "nowej ekonomii", wszyscy chcieli się załapać na szybki pociąg do wielkich pieniędzy pod nazwą "dotcom" (od popularnej końcówki adresu ".com", czyli w wolnym przekładzie "komercja")... Późniejszy kryzys, który dotknął także branżę nowych technologii, boleśnie poprzekłuwał te bańki mydlane. Dziś handel w Sieci wprawdzie ma swoją specyfikę, ale, mimo wszystko, kręci się według tradycyjnych reguł prowadzenia biznesu.

Do przeczytania książki skusił mnie właśnie powrót do tamtego czasu, który nie doczekał się chyba odbicia w literaturze, a do sięgnięcia po nią - ten malowniczo komputerowy tytuł. =} Ciekawiło mnie, ile realizmu informatycznego można wepchnąć do powieści - i z jakim skutkiem. Zazwyczaj czytelników i widzów karmi się czystą mitologią: są źli hakerzy, mordercze wirusy i tajemnicze zaszyfrowane dysketki (w czasach, kiedy sporo ludzi korzysta już z nagrywarek CD/DVD i tzw. kluczy USB! - symbolika jest silniejsza niż rzeczywistość...). Nazwa tej szufladki jest oczywista: sensacja wszelkiej maści.

Ridpath wykonał manewr umiarkowany: w książce przeplata się historia fikcyjnej e-firmy ninetyminutes.com oraz wątek typowo kryminalny. Autor jest bliżej związany z ekonomią niż z informatyką, więc nie epatuje szczegółami technicznymi, na których zapewne się za bardzo nie zna, jedynie okrasza nimi akcję, ale za to bez przekłamań. Dla mnie to mało, ale wolę tak, niż gdyby miał kopiować te stare chwyty-mity.

Zresztą samo uczestniczenie - poprzez jednego z bohaterów - w budowaniu firmy od zera i utrzymaniu jej przy życiu mimo gęstych raf jest ciekawe, choć przypomina się czasem prześmiewcza piosenka 'Monty Pythona" o śmiałym "żeglowaniu wśród księgowości fal"... Sensowne są już choćby założenia: skoro majętna Ameryka nie rozumie europejskiej miłości do piłki nożnej, to należy wykorzystać tę lukę i stworzyć najlepszą witrynę futbolową na świecie właśnie w Londynie, a następnie zarabiać na koszulkach i innych gadżetach. Powszechne zachłyśnięcie się Internetem rokuje temu przedsięwzięciu spektakularny sukces, jeśli tylko uda się utrzymać na fali...

Dobry efekt daje to, że wszystko toczy się w dość ścisłym gronie osób, a morderstwa są związane z rozwojem ninetyminutes.com: narrator musi wierzyć, że jego wspólnik jest czysty, bo bez wzjemnego zaufania takie ryzykowne przedsięwzięcie rychło padnie. Treść obchodzi się więc praktycznie bez udziału policji i prywatnych detektywów. Rozwikłanie tych spraw jest dla bohatera życiową, towarzyską i poniekąd biznesową koniecznością, a nie zwykłą zagadką kryminalną.

Mam wrażenie, że w miarę rozwoju akcji robi się ciekawiej niż na początku, właśnie dzięki umiejętnemu balansowaniu między wątkiem błyskotliwego, ale niebezpiecznego rozwoju firmy a zabójstwami. Zanim znudzi się jedno, wskakujemy do drugiego, z poczuciem, że gdzieś się to i tak łączy.

W sumie "Błąd krytyczny" to czytadło, ale zawiera kilka niebanalnych elementów, a z pewnością nie irytuje przy czytaniu żadnymi zgrzytami, no i pozwala się wciągnąć w historię opisywanej grupki ludzi. Jeśli więc nawet jego lektura okaże się błędem, to na pewno nie krytycznym.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1510
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: