Dodany: 30.08.2005 11:37|Autor: RoSeRo
"Jak go czytam, mam uczucie, że poszukuję jakiejś międzyakcji"
Mogę napisać, że jest to książka wyjątkowa, piękna, niesamowita, i że dla mnie jest „Gra w klasy”, a dopiero później reszta książek, ale co z tego, skoro moje zdanie nic dla Ciebie nie znaczy, nie znasz mnie i nie jestem dla Ciebie żadnym „autorytetem”. Napiszę więc kilka zdań o „Grze”, dorzucę kilka cytatów, a Ty zdecydujesz, czy warto ją w ogóle otwierać. (wszystkie cytaty pochodzą z „Gry w klasy”, żadnego parafrazowania).
Książka złożona ze 155 rozdziałów podzielona jest na trzy części. Kolejność czytania rozdziałów jest w zasadzie dowolna, ale za pierwszym razem warto skorzystać z „tablicy orientacyjnej”, czyli klucza. Część trzecia to „Rozdziały, bez których można się obejść” (ale jest wręcz przeciwnie), czyli rozdziały, które przeplatają fabułę (jeśli można to nazwać fabułą). Są to często fragmenty innych książek i przemyślenia niejakiego Morellego (wg mnie po prostu Cortázara), które uzupełniają to, co już przeczytałeś, lub są wstępem do tego, co dopiero przeczytasz. Po co tyle mieszania? Morelli tłumaczy, że „próbował napisać coś w rodzaju powieści, obchodząc się bez logicznych podziałów i rygorów”*, chce „Prowokować, zakładać pisanie między wierszami, niepowiązane, chaotyczne, ściśle antyliterackie (jakkolwiek nie antypowieściowe)”*, (jeden z bohaterów mówi: „Jak go czytam, mam uczucie, że poszukuję jakiejś międzyakcji mniej mechanicznej”*). Morelli (Cortázar) walczy z tym, o czym mówi: „Pisarstwo zdegradowane do poziomu czytelnika-samicy (który zresztą i tak nie przekroczy pierwszych stronic, zagubiony, zgorszony, przeklinający wydatek na zakup książki)”*.
Cały urok w tym, że ilu czytelników - tyle interpretacji, bo „Gra w klasy” „wprowadza czytelnika [...] w kontakt z osobistym światem, z osobistymi doświadczeniami i własnymi rozmyślaniami”*, więc to, kim i jaki jesteś, decyduje, co Cię w niej fascynuje. [jak się dobrze czuję to rymuję :) ]
Krótko o treści. Poznajemy Horacia Oliveirę, „intelektualistę amatora”*, „literatura włoska i angielska - obowiązkowo. I cały złoty wiek hiszpański, i naturalnie literatura francuska od a do z na końcu języka. Horacio był właśnie taki”* oraz Magę, która „Była taka głupiutka”*, „jak wątpiła, jak bardzo czuła się nikim, robaczkiem otoczonym przez nasze błyskotliwe inteligencje”*, „ona nie wierzyła nazwom, musiała dotknąć palcem po to, żeby coś uznać”*. Ale to właśnie pod wpływem tego „robaczka” Oliveira zdaje sobie sprawę, że „zawsze dużo łatwiej było mi myśleć niż istnieć”*, że „Istnieją rzeki metafizyczne [...] ja opisuję, określam i pożądam tych rzek - ona w nich pływa”*, więc zaczyna „szukać”, „szuka [...] klucza, i zaczyna zdawać sobie sprawę, że takich rzeczy nie znajduje się w bibliotece”*, a to, że „Szuka go jak wariat. [...] nie ma świadomości ani tego, że szuka klucza, ani tego, że ten klucz istnieje”* doprowadza go do...
---
* Julio Cortázar: "Gra w klasy", przekład: Zofia Chądzyńska, wyd. Mediasat Poland, 2004.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.