Przeczytałam niedawno,
z tej racji, że znalazłam ją w wykazie lektur obowiązkowych. Połknęłam jednym niemalże duszkiem. Bardzo nie lubiłam, gdy coś zmuszało mnie do oderwania się od niej.
Świetny portret psychologiczny Wokulskiego. Odnosiłam wrażenie, że "tego pana to ja skądś znam". Panny Łęckiej szczerze nienawidziłam, pani Wąsowskiej życzyłam jak najlepiej. Każda z postaci budziła we mnie bardzo żywe uczucia, co jest dowodem geniuszu osoby, która je stworzyła.
Poza tym świetnie przedstawiona sytuacja polskich arystokratówi, ich "choroby woli", ich dobrych chęci i braku energii. Wzruszający książę, powtarzający szczerze wyświechtane frazesy o konieczności zrobienia czegoś dla "naszego biednego kraju". Bardzo dobrze oddane realia dzięwiętnastowiecznej Polski.
Książkę pije się, nie czyta.
Chyba zaliczę ja w poczet moich ulubionych.
Znudzeni Żeromskim uczniowie nareszcie nie mają na co narzekać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.