Dodany: 25.08.2005 13:23|Autor: bazyl3

Pierwsza tak, reszta... jak chcesz


Na trylogię składają się: "Smak świeżych malin", "Cierpkość wiśni" i "Herbatniki z jagodami". Książki można czytać osobno, bo, mimo że parę postaci przemyka z jednej do drugiej (zamieniając się tylko miejscami na planie), poszczególne części stanowią zamkniętą całość. Główną postacią każdej z nich jest młoda dziewczyna, a jedyne, co różni bohaterki, to owocowe imiona (odpowiednio: Malina, Wiśnia i Jagoda) oraz wiek (odpowiednio: nastoletniość, dwudziesto- i trzydziestolatkowość). Mimo starań autorki, by nadać dziewczynom indywidualne rysy charakteru, wychodzi na wierzch "kalkowatość" postaci. Zresztą nie tylko postaci, ale również zachowań, okoliczności, zwrotów akcji czy rozwiązań fabularnych. Po prostu na pierwszą część był pomysł, a później to już chyba poleciało sprawdzonym torem. Dlatego z czystym sumieniem mogę przyznać, że z przyjemnością przeczytałem "Smak...", natomiast dwie pozostałe części to już siłą rozpędu i z dość częstym wrażeniem déjà vu. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że "Cierpkość..." i "Herbatniki..." nie wywołały kilku salw śmiechu.

O czym to jest. Otóż o problemach rzeczonych pań. Na studiach, w pracy, w życiu rodzinnym i, że się tak, być może dwuznacznie, wyrażę - intymnym. Niestety, schemat problematyki jest ciągle taki sam - brak miłości, kasy, sensu życia i perpektyw (niekoniecznie w tej kolejności) oraz kłopoty z toksyczną rodziną (matką z przejściami, zbyt ambitnym ojcem etc.) - i w końcu nuży. Poza tym wizja świata, wyznawana prawdopodobnie przez autorkę, została przelana na całą trójkę pań i już wkrótce wiadomo, że nie wolno być zbyt poukładanym i zbyt dużo planować, bo to jest "pase" i tylko "spontany" są "kul". Wobec tego takie są główne bohaterki, a w gronie ich znajomych zawsze znajduje się ktoś, kto stawia na karierę i kasę, w związku z czym jest wredniakiem. Trochę to naiwne i jakby na siłę ustawiające w jedynym słusznym kierunku.

Podsumowując. Polecam "Smak...", a resztę trylogii to już czytajcie na własną odpowiedzialność, bo wiecie, czasem zbyt dużo świeżych owoców naraz powoduje... hm... rozwolnienie. Przynajmniej ja tak mam ;).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7505
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Panterka 27.04.2011 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Na trylogię składają się:... | bazyl3
Akurat jako pierwszą z trylogii przeczytałam "Herbatniki z jagodami" i uznałam, że to całkiem strawne, przyjemne czytadełko. Teraz sięgnęłam po "Maliny" i... no, ode mnie otrzymują Malinę. Złotą.
Ja nie wiem, może niedzisiejsza jestem, albo co, ale jakoś na studiach nie upijałam się z byle powodu i bez powodu, nie ściągałam "przypadkowo" bluzeczek na imprezach masowych racząc okoliczne tłumy widokiem swej bielizny.
Malina i reszta towarzystwa upija się nagminnie i do nieprzytomności, co napawało mnie niesmakiem. Ok, można faktycznie raz czy dwa, ale nie na co drugiej stronie książki, niegrubej zresztą!
No i wieczne problemy egzystencjalne, płakanie w rękaw, siedzenie przed telewizorem, jaka jestem nieszczęśliwa, trzeba coś zrobić - i nie robi nic, gdyż już na początku jest wiadome, że wszyściutko się ułoży, jak tylko bohaterka znajdzie odpowiedniego mężczyznę, który postawi jej domek z białym płotkiem, pieskiem, solidnym kawałkiem trawnika po którym będzie pełzało pyzate i uśmiechnięte dziecię. Nawet szukać owej miłości nie warto, jak zechce, to sama do drzwi zapuka. A my skupmy się na tym, jaka bohaterka jest samotna, niezrozumiana, nieszczęśliwa i...
No nie polecam...
Użytkownik: mala niedzwiedzica 03.08.2014 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Na trylogię składają się:... | bazyl3
haha, podsumowanie super! To z czystym sumieniem daruje sobie reszte! Zreszta chyba "Smaku..." tez nie skoncze bo nie jestem nawet w polowie a juz mi wychodzi bokami.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: