Dodany: 24.08.2005 11:28|Autor: Raptusiewicz

Anegdoty o pisarzach :)


Może znacie jakieś śmieszne anegdotki o sławach pióra? Albo nie tylko o nich.. :) Ja je bardzo lubię, bo chociaż nie ma pewności, czy są prawdziwe, dużo mówią o ludziach.. :)

Na początek jedna (znaleziona kiedyś w internecie):

"Pewnego razu, kiedy Dumas wrócił z proszonego obiadu, jego syn zapytał:
- No i jak tam, wesoło było?
- Bardzo - odpowiedział ojciec - ale gdyby mnie tam nie było, to umarłbym z nudów."

;)
Wyświetleń: 102299
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 61
Użytkownik: oblivion 24.08.2005 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Do Marka Twaina przyszedł dziennikarz i powiedział, że słyszał, jakoby pisarz pracował nad wielkim dziełem dramatycznym. Chciał wiedzieć, jak daleko posunęła się praca. Twain odpowiedział:
- Może pan napisać w swojej gazecie, że piszę dramat składający się z czterech aktów i trzech antraktów, oraz że już ukończyłem wszystkie antrakty.

Użytkownik: Gacka 24.08.2005 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
W Weimarze spotkali się na wąskiej ścieżce w parku Goethe i pewien krytyk literacki. Zobaczywszy Goethego, krytyk warknął:
- Nie ustępuję drogi durniom.
- A jak tak - odpowiedział Goethe i zszedł na bok.

Kiedyś Tomasz Mann odwiedził pewną szkołę. Nauczyciel przedstawił pisarzowi najzdolniejszą uczennicę i poprosił go, aby zadał jej jakieś pytanie.
- Jakich znasz sławnych pisarzy? - zapytał Mann dziewczynkę.
- Homer, Szekspir, Balzac i pan, ale zapomniałam pana nazwiska - odpowiedziała uczennica.

Heh;)
Użytkownik: Raptusiewicz 24.08.2005 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Hihi;))
Użytkownik: Czajka 24.08.2005 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Jamesa Joyce'a odwiedził kiedyś bliski przyjaciel i zastał go w stanie kompletnego załamania. Ponieważ wiedział doskonale, że Joyce cierpi zazwyczaj ogromne męki twórcze, więc bez zbędnych wstępów zapytał:
- I jak, ile dzisiaj napisałeś?
- Siedem słów - jęknął Joyce
- No to świetnie - zaczął pocieszać go przyjaciel.
- Ale nie wiem w jakiej mają być kolejności.

Ciekawe, jak on tego Ulissesa skończył? ;-)
Użytkownik: Anitra 24.08.2005 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Proponuję dwie anegdotki o Aleksandrze Dumas:


"Pewnego dnia odwiedził Aleksandra Dumasa jego syn i zastał ojca zatopionego w czytaniu jakiejś książki. Ojciec zaledwie odpowiedział na powitanie syna.
- Co takiego ciekawego czytasz, ojcze? - zapytał.
Stary Dumas podniósł na chwilę oczy od książki:
- Widzisz mój synu, to jest ciekawa historia. Przetrząsając niedawno bibliotekę, znalazłem książkę, która mnie całkowicie pochłonęła. Muszę się jak najszybciej dowiedzieć, co stanie się z bohaterami.
- A któż to napisał tę książkę, jeśli można zapytać?
- Ja! Ja sam ją kiedyś napisałem, ale proszę cię nie przeszkadzaj mi!"


"W Paryżu grana była sztuka francuskiego komediopisarza Emila Augiera. Siedzący obok autora Aleksander Dumas pokazuje mu w pewnym momencie widza, który smacznie zasnął.
- Oto jest działanie pańskiej sztuki na widza - powiedział Dumas.
W dwa dni później siedzieli obaj autorzy na sztuce Dumasa. Tym razem Augier wskazuje na śpiącego widza.
- Niech pan zobaczy teraz, jak działa pańska sztuka.
- Ach, poznaję go! To jest ten widz z pańskiej sztuki. On się jeszcze nie obudził."


Pozdrawiam :)
Użytkownik: Zakladka 24.08.2005 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
To ode mnie tez dwie :o))

Pewien młody poeta przyniósł Voltaire'owi swoją odę pod tytułem "Do potomnych". Voltaire przeczytał odę i powiedział:
- Niezła. Ale myślę, że pod podanym adresem nie dojdzie.

Pewnego razu przyszedł do Bertolda Brechta młody człowiek i powiedział:
- Mam w głowie mnóstwo pomysłów i mogę napisać dobrą powieść, nie wiem tylko, jak zacząć.
Brecht się uśmiechnął i doradził:
- Bardzo prosto. Niech pan zacznie od górnego lewego rogu kartki.
Użytkownik: Anitra 24.08.2005 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
"Gdy w przededniu śmierci zjawił się u Heinego notariusz, poeta oświadczył uroczyście:
- Cały mój majątek zapisuję swojej żonie Matyldzie pod warunkiem, że po raz drugi wyjdzie za mąż.
- Dlaczego? - zdziwił się rejent.
- Pragnę, aby znalazł się choć jeden człowiek, który by szczerze opłakiwał mój zgon!"

Hi, hi, chyba mu się nie układało w małżeństwie... ;)
Użytkownik: antecorda 24.08.2005 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gdy w przededniu śm... | Anitra
To nawet nie jest anegdotka. Takie chyba dość znane powiedzenie jednego z naszych największych poetów XX wieku - Juliana Tuwima. Ponoć miał zwyczaj mówić damom z towarzystwa:
- Żałuję, że nie poznałem pani dwadzieścia kilo wcześniej.

Strasznie mi się to podoba! ;)))

P.S. A moim paniom nie! Ciekawe dlaczego? ;)
Użytkownik: Czajka 14.10.2006 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: To nawet nie jest anegdot... | antecorda
Ps. Bo to nie jest wcale śmieszne. :-))
Użytkownik: aleutka 25.08.2005 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Małgorzata Musierowicz udała się kiedyś na spotkanie autorskie pewna, że jest to spotkanie z nastolatkami. Okazało się, że czeka na nią mnóstwo maluchów w wieku przedszkolnym z mnóstwem pytań "Jaka jest pani ulubiona zupa?" "Czy mąż panią bije?" A na zakończenie wstał chłopczyk w solennym garniturze i zapytał "Proszę pani, dlaczego pani pisze książki a nie pracuje jak normalna kobieta?" (opowiedziane na spotkaniu autorskim z nastolatkami:)
Użytkownik: oblivion 25.08.2005 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
To jedna z moich ulubionych:)

Mark Twain otrzymał kiedyś od przyjaciela z ławy szkolnej kartę pocztową bez znaczka. Po opłaceniu porta, przeczytał, co następuje:
Stary przyjacielu, przesyłam ci serdeczne pozdrowienia. Mieszkam w Chicago i powodzi mi się doskonale. Twój dawny kolega, Jackson.
W jakiś czas potem listonosz przyniósł Jacksonowi nieofrankowaną paczkę o wadze co najmniej 2 kg. Zaintrygowany ciężarem i objętością paczki Jackson uiścił bez wahania koszty przesyłki. Gdy po wielu trudach rozwiązał wszystkie sznurki, odwinął kilka warstw papieru, znalazł wreszcie kamień sporej wielkości oraz liścik następującej treści:
Stary druhu! Śpieszę ci donieść, że załączony kamień spadł mi z serca, gdy się dowiedziałem z Twego listu, że powodzi ci się dobrze.
Twój stary przyjaciel Mark Twain
Użytkownik: Anitra 25.08.2005 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To jedna z moich ulubiony... | oblivion
Skoro już jesteśmy przy Twainie:

"Pewnego razu rozeszła się pogłoska o śmierci Twaina. Redakcja jednego z dzienników amerykańskich zatelegrafowała do niego bezpośrednio celem stwierdzenia, ile jest w niej prawdy. Twain odpowiedział telegraficznie: Pogłoska mocno przesadzona."

(Ta jest długa, ale bardzo zabawna...)

"Mark Twain mieszkał w nowym mieszkaniu już blisko pół roku.
Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie bez kołnierzyka i w rannych pantoflach, w porze obiadowej zjawił się u mieszkających naprzeciw sąsiadów. Kiedy wprowadzono go do salonu, wygłosił do zdziwionych mieszkańców następujące przemówienie:
'Wielce Szanowni Państwo! Aczkolwiek mieszkam w najbliższym sąsiedztwie już pół roku i chciałem państwa odwiedzić, nie dane mi było, ku wielkiemu mojemu ubolewaniu, złożyć państwu wizytę. Zawsze coś stawało na przeszkodzie. Sami zresztą państwo wiecie, jak trudno jest człowiekowi wywiązać się ze swoich najprymitywniejszych obowiązków. Dzisiaj jednak powiedziałem sobie: Teraz to musi nastąpić. Jestem przekonany, że państwo niewątpliwie są zdziwieni; po tak długim ociąganiu się przyszedłem bez kołnierzyka, w rannych pantoflach i wybrałem porę obiadową. To wszystko wyda się państwu nieodpowiednie. Zgadzam się pod tym względem z państwem całkowicie. Mam nadzieję, że państwo mi wybaczą, jeżeli dowiedzą się przyczyny, dla której musiałem zrezygnować z przestrzegania obowiązujących zwyczajów i przybyć do państwa bezzwłocznie. Chciałem donieść, że u państwa pali się i że płomienie wydobywające się z drugiej strony domu obejmują pewnie wiązadła dachu'."

Pozdrawiam :)
Użytkownik: Raptusiewicz 25.08.2005 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To jedna z moich ulubiony... | oblivion
Hehe:)) A to dobre;))
Użytkownik: aleutka 25.08.2005 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
I jeszcze jedna mi się przypomniała. Julian Tuwim został zaatakowany za "polityczną" wymowę jednego ze swoich wierszy (chodziło bodajże o "Do prostego człowieka" ale nie jestem tego na 100% pewna) i było to dla niego szokiem, bo zupełnie nie przewidział takich konsekwencji. Zamknął się u siebie, nikogo nie chciał widzieć, przyjaciele bardzo się martwili. W końcu posłano Staffa z misją sprawdzenia jak też biedny Julek to znosi. Staff wrócił po jakimś czasie, zadowolony z przebiegu spotkania.
- Rozmawiałeś z nim?
- Tak, nawet długo
- No i co?
- No przecież ja od początku mówiłem że to zły wiersz. Przyznał mi rację...
- Naprawdę?
- Jasne. Zawsze mówię, że należy unikać asonansów! One są bardzo niebezpieczne! Prawie zawsze zepsują wiersz!

A do któregoś z polskich pisarzy (niestety nie pamiętam, którego) przyjaciele wysłali depeszę o treści "Kiliński był szewcem, a ty co?"
Użytkownik: Anitra 25.08.2005 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Ode mnie dwie anegdotki o Balzaku:

"Balzak, przyłapawszy złodzieja, który po nocy grzebał w jego biurku, wybuchnął radosnym śmiechem.
- Co pan w tym widzi śmiesznego? - zapytał zaskoczony złodziej.
- Panie, w nocy i bez światła szukać pieniędzy w moim biurku, w którym ja sam w biały dzień nie mogę ich znaleźć..."


"Balzak uważał, że teatr daje pisarzowi duże możliwości, ale cenił go przede wszystkim jako kopalnię złota.
Jego przyjaciel, Teofil Gautier, opowiadał, że pewnego razu Balzak wezwał go i trzech jeszcze zaprzyjaźnionych pisarzy do natychmiastowego przybycia.
- Jutro - oświadczył - czytam dyrektorowi teatru wielki dramat w pięciu aktach. Ale ten dramat nie jest jeszcze napisany. Dlatego zaprosiłem tu was czterech. Każdy napisze po jednym akcie, ja biorę na siebie piąty. Przez dzień i noc można przecież napisać dramat.
- Ale - zapytał Gautier - czy masz przynajmniej pomysł i plan?
- Och - wykrzyknął zniecierpliwiony Balzak - jeżeli wam trzeba dopiero szukać tematu, to nie dojdziemy nigdy do końca."

:D
Użytkownik: Raptusiewicz 25.08.2005 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
To jeszcze parę:

"Któregoś wieczoru Bernard Shaw przyszedł do teatru trochę spóźniony, już po rozpoczęciu spektaklu. Poproszono go, by skierował się do swojej loży i cicho zajął miejsce.
- A co, widzowie już śpią? - zapytał Shaw."

"Andersen ubierał się bardzo niedbale. Pewnego razu jakiś złośliwiec zapytał:
- Ten żałosny przedmiot na pańskiej głowie nazywa pan kapeluszem?
Wielki baśniopisarz nie dał się wyprowadzić z równowagi i spokojnie odpowiedział:
- A ten żałosny przedmiot pod pańskim kapeluszem nazywa pan głową?"

(ze strony: http://www.esperanto.pl/page.php?tid=74&fid=0,100,​10&lng=pl )
:))

A to z wywiadu z Juliuszem Verne, przeprowadzonym przez Gordona Jones:

"– Czy był pan kiedykolwiek w Szkocji lub w Irlandii?

– Owszem, odbyłem wspaniałą podróż po Szkocji i podczas jednej z wycieczek zwiedziłem Grotę Fingala na wyspie Staffie. Ta ogromna pieczara ze swymi tajemniczymi cieniami, ciemnymi komorami o ścianach porośniętych zielskiem i wspaniałymi bazaltowym kolumnami zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zainspirowała mnie też do napisania książki... – tu Verne przerwał. – Naprawdę zapomniałem jej tytułu – rzekł po chwili. – Pamiętasz go? – zapytał, zwracając się do żony.

– Chyba „Zielony promień” – zasugerowała pani Verne.

– O tak, oczywiście, „Zielony promień”. Proszę mi wybaczyć, ale spośród wielu tytułów nie mogłem sobie przypomnieć właśnie tego."

(http://www.republika.pl/ptjv/zeszyt11b.htm)

;)))
Użytkownik: Anitra 25.08.2005 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
No to jeszcze pare:

"Wiktor Hugo oświadczył kiedyś po powrocie do domu:
- Wymieniłem właśnie poglądy i koncepcje z panem iks i dziwna sprawa - w głowie mam zupełną pustkę."


"Pewien dziennikarz, przeprowadzając wywiad z Bernardem Shawem, siląc się na oryginalność, zapytał pisarza, co sądzi o piekle.
- Wie pan, trudno mi mówić o tych rzeczach obiektywnie - odparł Shaw - mam tam tylu przyjaciół..."


"Proszę wymienić dziesięć najlepszych według pana komedii w literaturze światowej - zwraca się do Wilde'a dziennikarz.
- Niestety - odpowiada pisarz - nie mogę wymienić panu dziesięciu takich komedii, ponieważ napisałem ich tylko sześć..."


"Młody autor czytał Tristanowi Bernard swoją sztukę. Bernard słuchał cierpliwie i po odczytaniu całego dramatu zapytał:
- Więc jak to było przy końcu, co się stało z bohaterką?
- Otruła się.
- Radzę panu, żeby się lepiej zastrzeliła. Huk - rozumie pan huk! Trzeba przecież publiczność obudzić."
Użytkownik: Gacka 25.08.2005 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
A tutaj o naszym ukochanym śp Ojcu Świetym:)

Niedługo po tym, jak Karol Wojtyła został papieżem, zatroskany o zdrowie przyjaciela, biskupa Andrzeja Deskura, osobiście zatelefonował do szwajcarskiej kliniki, w której leczył się Deskur. Gdy telefonistka w szpitalu w Zurychu usłyszała w słuchawce: "Jestem papieżem, dzwonię z Watykanu", odpowiedziała:
- Taaak? A ja jestem cesarzową Chin!

Rok 1998, Boże Narodzenie. Na Placu św. Piotra zebrało się tysiące wiernych. Ponieważ padał ulewny deszcz, wierni trzymali nad swymi głowami otwarte parasole. W wyznaczonej porze w oknie swego apartamentu pojawił się papież, który swoje wystąpienie zakończył słowami:
- Pozdrawiam wszystkich tu zebranych! I pozdrawiam też wszystkie parasole!
(tą wypowiedź nawet pamiętam:))
Użytkownik: Anitra 26.08.2005 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
"Rozmowa ministra dworu Jego Książęcej Mości Weimaru z Goethem:
- Drogi Goethe, pragnę panu zakomunikować, że JKM postanowił nadać panu tytuł ministra.
- Czuję się zaszczycony!
- A teraz już jako koledze, chcę panu zwrócić uwagę na pewien nielogiczny zwrot. W ostatniej pana książce pt. 'Cierpienia młodego Wertera' pański bohater mówi tak: 'Boli mnie pustka, co jest we mnie'. Ja rozumiem, że Werter cierpi, ale przecież coś, co jest puste, nie może boleć!
- A pana, panie kolego, nigdy nie bolała głowa?"

;)
Użytkownik: Czajka 26.08.2005 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
W roku 1969 ukazała się najważniejsza praca filozoficzna Karola Wojtyły: "Osoba i czyn", książka znakomita, ale uważana za bardzo trudną. Kardynał Wojtyła lubił odwiedzać proboszcza w Kętach, księdza prałata Józefa Świądra, z którym doskonale się rozumieli, a nawet przyjaźnili. Kiedyś, podczas spotkania księży w Oświęcimiu, ksiądz Świąder jakimś żartem "dokuczył" księdzu kardynałowi, który karcąc go, powiedział:
- Ej, prałacie, będziesz za to siedział w czyśćcu.
Prałat Świąder natychmiast mu odpowiedział:
- Tak. I nawet wiem, co tam będę robił.
- Co takiego? - pyta zaciekawiony kardynał.
A prałat na to:
- Będę czytał "Osobę i czyn".
Całe zgromadzenie kapłańskie ryknęło śmiechem; śmiał się równie serdecznie i ksiądz kardynał.
Użytkownik: Anitra 27.08.2005 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
"Franciszka Karpińskiego, nagabywał w towarzystwie jakiś młodzik, który zaczął wychwalać zagraniczne poezje i wyśmiewać język polski.
- Waćpan podobno jesteś poetą - zwrócił się do Karpińskiego. - Może nam powiesz, jaki dobrać rym do wyrazu 'cietrzew'?
Karpiński natychmiast odrzekł:

Spomiędzy drzew
wyleciał cietrzew
szukał bałwana
i siadł na waćpana!"
Użytkownik: antecorda 28.08.2005 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Franciszka Karpińsk... | Anitra
Słyszałem podobną historię, ale w odniesieniu bodajże do Staffa, który chwalił się, że potrafi znaleźć rym do kazdego słowa w języku polskim. Kiedyś ktoś zapytał go:
- Jaki rym dałby pan do słowa "kobza"
- Marobza - wypalił bez namysłu poeta.
- Co to jest "marobza"???
- Rym do "kobza"...!
Użytkownik: Anitra 28.08.2005 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Słyszałem podobną histori... | antecorda
;) Dobre. Niektórzy poeci rzeczywiście tak tworzyli rymy i powstawały różne neologizmy, hihi...
Użytkownik: Anitra 31.08.2005 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
"Młody dziennikarz zwrócił się z prośbą do Bernarda Shawa, aby opowiedział mu treść swojej nowej sztuki:
- Dobrze, opowiem panu, proszę słuchać uważnie:
Akt I - Mężczyzna pyta: Kochasz mnie? Kobieta mówi: Ubóstwiam cię!
Akt II - Mężczyzna pyta: Kochasz mnie? Kobieta mówi: Ubóstwiam cię!
Akt III - Mężczyzna pyta: Kochasz mnie? Kobieta mówi: Ubóstwiam cię!
I kurtyna zapada.
- Ależ, ależ... to... to nadzwyczajne - mówi speszony dziennikarz - ale w czym tkwi intryga?
- Intryga, przyjacielu - tłumaczy Shaw - w tym, że kobieta jest zawsze ta sama, a tylko mężczyzna jest w każdym akcie... inny."
Użytkownik: Anitra 03.09.2005 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
"Jeden z wielbicieli Browninga, angielskiego poety, jak wiadomo, bardzo trudnego, zapytał go kiedyś listownie o znaczenie pewnego niezrozumiałego fragmentu. Browning odpowiedział telegraficznie: Nie wiem, niech się pan dowie w Towarzystwie Browningowskim (organizacji powstałej za życia poety, mającej na celu studiowanie jego dzieł)."
Użytkownik: garfunkel 09.12.2005 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
O Witkacym (z "Alfabetu wspomnień Słonimskiego)
"Wiadomo było, że już na świecie są kina dźwiękowe, a u nas za parawanem przygrywała na pianinie anonimowa paniusia (...) Witkacy objął w filmie rolę kobiecą i wykrzyknął piskliwie "Ryszardzie, czy stłamsisz mnie i porzucisz z dzieckiem? - Nigdy - odpowiedziałem basem - nie porzucę cię, póki nie zgnije najdrobniejszy korzonek mego drzewa ginekologicznego". Prowadziliśmy przez dłuższą chwilę ten pełen napięcia dialog, gdy wreszcie zrobiła się awantura (...). Wyproszono nas z kina przy czynnej pomocy miejscowego policjanta. Już przy wyjściu Witkacy nagle postawił sprawę na gruncie towarzyskim: "Pan się nam nie przedstawił". Policjant stuknął obcasami oznajmił, że nazywa się Pieniążek. Witkacy mruknął "Witkiewicz", Gucio dodał "Zamoyski", a ja, by nie obniżyć lotu, przedstawiłem się "Sienkiewicz". Policjant był zgorszony i zasmucony: "To panowie u nas mają własne ulice, a nie potrafią się zachować w bioskopie".

Uff! Ale się naprzepisywałem! :-)
Użytkownik: Raptusiewicz 10.12.2005 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: O Witkacym (z "Alfab... | garfunkel
:-)))))))
Użytkownik: Czajka 14.10.2006 08:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Stanisław Barańczak znany jest z ogromnego tempa pracy. Zbigniew Raszewski tak o tym pisał w listach do Małgorzaty Musierowicz:

Zapewne pani wie, że jest już na ten temat anegdota. Prof. Kott przybywa do p. Stasia w odwiedziny. Tatuś zajęty. A co robi? Tłumaczy Szekspira. To ja poczekam.

Ps. Jaki świetny temat, z przyjemnością przeczytałam go jeszcze raz. :-))


Użytkownik: Czajka 06.12.2006 08:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Sędziwy już Lew Tołstoj pewnej bezsennej nocy sięgnął na chybił trafił po jakąś książkę ze swojej biblioteki i tak pogrążył się w lekturze, że zapomniał o bożym świecie. W pewnym momencie zerknął na okładkę, by sprawdzić, co czyta, i ze zdumieniem stwierdził, że to... napisana przez niego przed laty "Anna Karenina".
Użytkownik: Raptusiewicz 06.12.2006 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Sędziwy już Lew Tołstoj p... | Czajka
Hihi;) Nikt nie zna lepiej własnej twórczości od autora;))
Użytkownik: emkawu 06.12.2006 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Świetny ten wątek!

Anegdotkę o o Joysie kiedyś źle zapamiętałam i już ją kilku osobom opowiedziałam z Proustem w roli głównej.

Teraz ja:

Lechoń słynął ze snobizmu.
"W kilku wspomnieniach pojawia się opowieść o tym, jak w redakcji "Cyrulika Warszawskiego" leżał w widocznym miejscu terminarz Lechonia z wpisanymi notatkami w rodzaju: garden party w amb. franc., przyjęcie u lady M-M., bal w MSZ - i tak dalej. Słonimski porobił tam kiedyś dopiski grubym ołówkiem: umyć zęby, zmienić gacie, umyć nogi..."
(Andrzej Zawada, Dwudziestolecie literackie)

W ogóle, Lechoń był częstym przedmiotem żartów:

"Chcąc zrobić Słonimskiemu niespodziankę, koledzy skierowali do niego - jak opowiada Jerzy Zaruba - "jakiegoś uszminkowanego typa", który utrzymywał, że jest tancerzem, a któremu powiedziano, że Słonimski, jako dyrektor, mógłby go zatrudnić. Słonimski - opowiada dalej Zaruba - domyślając się kawału posłał faceta do Lechonia.
- Pójdzie pan zaraz do mego reżysera Lechonia - powiada. - Przyrynek 15. Teraz w domu. Śpi. Jest "ważny"! Nie zechce gadać. Niech się pan w przedpokoju przebierze w kostium, obudzi go i od razu tańczy! Coś do wierszy Tuwima.
Tak się też i stało. Obudzony nagle Lechoń ujrzał jakiegoś wymalowanego, wijącego się w dziwnych pląsach faceta, w dodatku deklamującego "Słopiewnie". Naturalnie Lechoń zemdlał ze strachu"
(Andrzej Zawada, op. cit.)
Użytkownik: Raptusiewicz 06.12.2006 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny ten wątek! Ane... | emkawu
Hihihi;))))
Użytkownik: verdiana 06.12.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny ten wątek! Ane... | emkawu
Lechoń to w ogóle dla mnie nieprzenikniony człowiek. Czy poza Wierzyńskim, z którym się przyjaźnił, i Boyem, którego podziwiał, w ogóle kogoś lubił? Brzechwa, Jastrun, Iwaszkiewicz to świnie, bo pisali wiersze na cześć Bieruta i Stalina. Czapski, Miłosz, Gombrowicz i ogólnie "Kultura" to też świnie, bo:

„Miłosz brał reżymowe pieniądze wtedy, kiedy rozstrzeliwano najlepszych Polaków, i jeszcze teraz urąga i daje moralne nauki emigracji. Rajchman, Matuszewski umarli skrzywdzeni, jeden na progu biedy, a drugi po latach całych konania w nędzy. I >Kultura<, i jej redaktorzy-moraliści nawet tego nie dostrzegli, że Rajchman umarł” (s. 192).
[Dziennik, tom II]

Gałczyński - cytuję - zbydlęciały.

Z Tuwimem - jak sam pisał - prowadził "wojnę między gwiazdami".

I tak na okrągło... za to uwielbiał pieski:

„Wielki flirt z jasnokawowym spanielem, którego jego pan zostawił na czas swego śniadania na kontuarze w szatni u >Rubensa<. Byłem taki sam i nie wiem sam, dlaczego rozczulony, że całowałem głowę tego wspaniałego psiny i mówiłem mu głośno różne komplementy” (s. 171).

„Już teraz zaczepiam prawie wszystkie pieski na ulicy i z każdym choć chwilkę się bawię. Nie wiem dlaczego, coraz bardziej wszystkie one wydają mi się jakieś bezradne, skrzywdzone, potrzebujące czułości, czego dowodem jest, że wszystkie prawie, z wyjątkiem maciupeńkich meksykańczyków w ciągłej defensywie – odpowiadają z wdzięcznością na moje karesy. Ale może ja myślę po prostu o sobie. Może szukam u tych piesków, czego nie mogę czy nie umiem znaleźć u ludzi?” (s. 477).

„Dzisiaj wizyta w sklepie z pieskami. Cóż to była za radość, za podskoki, łaszenie się, mruganie cudnymi ślepkami – przy każdej klatce czy skrzynce, do której się zbliżałem. Cóż to za rozkosz gładzić łepek małego jamniczka albo ocierać twarz o pyszczek miniaturowego buldożka. Gdybym miał, jak nie mam, tych 150 dolarów, które zaceniono za takiego boston-terriera, dziś ważącego 3 funty, a mogącego dojść najwyżej do 6 – byłbym wyszedł ze sklepu z tym cudem, a później niechby się działo, co się ma dziać. Nie rozumiem też, jak można nie ubóstwiać malusieńkich meksykańczyków, które mają w miniaturowych łepetynkach skarby sprytu i rozsądku i patrzą się tak czule, że płakać się chce ze wzruszenia. Pierwszy raz widziałem takie maleństwo na czarno, czarnością jak smoła, od którego nie mogłem się oderwać. I pomyśleć, że te stworzonka tak nas lubią nieznanego, że ryzykują przyjaźń z nieznajomymi, bo po prostu przelewa im się w serduszkach – od potrzeby czułości” (s. 622).

I tak ciągle... Muszę przyznać, że te psie fragmenty Dziennika są moimi ulubionymi.

Użytkownik: MELCIA 08.12.2011 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Lechoń to w ogóle dla mni... | verdiana
Lechoń po prostu miał ZASADY i według nich oceniał ludzkie postępowanie (co nie znaczy, że sam był bez wad, oczywiście - nikt nie jest). Nie był relatywistą. O zbydlęceniu Gałczyńskiego dyskutować nie będę, ale napiszę za to coś innego, i z góry przepraszam, bo to bardzo niepoprawne politycznie będzie (wrażliwcy, nie czytajcie dalej!). Otóż, Miłosz faktycznie "brał reżymowe pieniądze wtedy, kiedy rozstrzeliwano najlepszych Polaków". Czy to się komuś podoba, czy nie. Lechoniowi na przykład się nie podobało. Mnie również.

Lechoń to mój ulubiony polski poeta. Bardzo się cieszę, że też kochał pieski.
Użytkownik: inaise 08.12.2006 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Leo Slezak grał kiedyś rolę Lohengrina. Opera kończy się tym, że bohater odpływa w łodzi ciągnionej przez łabędzia. Inspicjent jednak za wcześnie dał znak i łódź odpłynęła bez Lohengrina. Skonsternowany Slezak krzyknął w stronę kulis:
- Kiedy odchodzi następny łabędź?
Użytkownik: librarian 09.12.2006 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
No to jeszcze przytoczę słowa Jana Pawła II, które powiedział na
Błoniach w Krakowie, nawiązując do poezji Juliusza Słowackiego.

"To, co chcę powiedzieć, jest jeszcze całkiem z innego kontekstu,
mianowicie z Juliusza Słowackiego. Wiemy, że Juliusz Słowacki napisał te słowa, na które się nieraz różni powoływali:
"Polsko!... twa zguba w Rzymie!"

Jest to ten sam Juliusz Słowacki,
który napisał też wiersz o słowiańskim papieżu.
I teraz ja, dzisiaj właśnie przybywszy tu do Krakowa,
pomyślałem sobie: Miał rację. Twoja zguba w Rzymie.
Zgubił się człowiek z Polski, z Krakowa i jest w Rzymie.
Zgubił się!

Bardzo przepraszam wieszcza narodowego za to,
Że tak wypaczyłem jego myśli.
Teraz pójdą go przeprosić
w Katedrze na Wawelu."
Użytkownik: 00761 09.12.2006 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
W czasie wakacji 1953 r. Zofia Nałkowska wyjechała na urlop na wieś. Idąc pewnego dnia w czerwonej sukni przez łąkę tak podnieciła pasącego się opodal byka, że zaatakował ją i boleśnie pobódł rogami. W kawiarni literatów na Krakowskim Przedmieściu, kiedy omawiano to wydarzenie ubolewając nad nieszczęściem, jakie spotkało pisarkę, jedynie Władysław Broniewski nie podzielił ogólnego współczucia i tak skomentował tę przygodę:
- Dobrze jej tak. Po co stara krowa lezie na łąkę?
Użytkownik: exilvia 12.12.2006 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Umbero Eco:
"Alfred Kazin pisze, że Thomas Mann wypożyczył kiedyś Einsteinowi jakąś powieść Kafki, a ten zwrócił mu ją ze słowami:
- Nie mogłem tego czytać. Umysł ludzki nie jest aż tak złożony"*

* Umberto Eco, "Sześć przechadzek po lesie fikcji", Znak, Kraków 1995, s. 9.
Użytkownik: elzbietka 07.01.2011 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
A czy znacie jakąś książkę, w której znajduje się zbiór tego typu anegdot o pisarzach i książkach? Możecie coś polecić?
Użytkownik: Zoana 07.01.2011 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy znacie jakąś książk... | elzbietka
Mam u siebie taką książkę-kalendarz wydawnictwa Reader's Digest z 2002 roku, gdzie na prawie każdy dzień w roku były różne aforyzmy i anegdoty z życia sławnych postaci (nie tylko pisarzy), ale nie wiem, czy coś takiego jest jeszcze wydawane.
Przejrzałam teraz do połowy lutego:

Stanisław Wyspiański
Pewnego razu do Stanisława Wyspiańskiego przyjechał bogaty bankier z prośbą, by ten namalował jego portret. Artysta przyjrzał się dokładnie gościowi i odrzekł:
- Nie widzę powodu.

Aleksander Dumas
Zwrócono się kiedyś z prośbą do Aleksandra Dumasa o 200 franków na pogrzeb komornika.
- Oto 400 franków - powiedział pisarz - pochowajcie od razu dwóch.

Ernest Hemingway
Znany pisarz miał syna, który był już w swoim dwudziestoletnim życiu kolejno: bokserem, górnikiem, kowbojem, detektywem, barmanem. Młody Hemingway postanowił więc napisać z tak bujnego życia pamiętniki. Zaproponował swojemu wielkiemu ojcu, nobliście, napisanie przedmowy da pamiętników.
- A więc ojcze, co się tyczy praw autorskich, to sprawę załatwimy.
- Mój synu - przerwał ojciec - muszę zaznaczyć, że jako twój ojciec posiadam wszelkie prawa autorskie, jeśli chodzi o twoją osobę.

George Bernard Shaw
Sławny pisarz był raz na przyjęciu w domu indyjskiego bankiera. Gospodarze, łagodnie mówiąc, nie odznaczali się urodą. Kiedy gościowi przedstawiono syna państwa domu, chłopca uderzającej urody, Shaw spojrzał na ojca, potem na matkę i powiedział:
- Sądzę, proszę państwa, że to dziecko przyniósł bocian.

Aleksander Puszkin
Słynny poeta napisał raz ostrą satyrę na chciwość ministra dworu Adelrberga. Ten wezwał do siebie szefa żandarmówm, generała Beckendorfa i kazał ukarać Puszkina. Generał Beckendorf wezwał poetę i pyta:
- Przyznaj się, kogo miałeś na myśli, a obiecuję, że ujdzie ci to bezkarnie.
- Jeśli Wasza Ekscelencja chce to wiedzieć koniecznie, to myślałem właśnie o Waszej Ekscelencji - odparł poeta.
- Jak to? Ja przecież nie jestem ani chciwy, ani rozpustny! Pan musiał mieć na myśli hrabiego Adelrberga, sam mi się zresztą skarżył.
- To dziwne! Pan, panie generale, nie poczuwa się do tego wizerunku, mimo że pana o nim upewniam, a hrabia Adelrberg przyznaje się do niego, choć ja temu przeczę - ze zdziwieniem odparł Puszkin.

Wiktor Hugo
Początkujący pisarz odwiedził raz Wiktora Hugo i zaczął zwierzać mu się z planów na przyszłość:
- Zanim umrę, chciałbym dokonać czegoś wielkiego i czystego.
- Drogi przyjacielu, nic prostszego, niechże umyje pan słonia - odparł pisarz.

A to wprawdzie nie o pisarzu, ale poniekąd książkowe:

Honoriusz Daumier
Kiedyś Honoriusz Daumier otrzymał list od pewnego księgarza: "Znam kilka skandalicznych historii o panu. Obiecuję, że nie wyjawię ich nikomu, jeśli prześle mi pan 100 luidorów". Malarz mu odpowiedział: "Mogę przysłać panu serię historii jeszcze bardziej skandalicznych - niewątpliwie wzbogaciłyby one pańską kolekcję - jedynie za 50 luidorów".

:)
Użytkownik: Wiki2 08.01.2011 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy znacie jakąś książk... | elzbietka
Kiedyś widziałam w hurtowni książkę anegdoty o pisarzach, jak będe niebawem to mogę się rozejrzeć czy jeszcze coś takiego mają.

tymczasem podsyłam anegdotę o muzykach:

Ojciec Ryszarda Straussa, znany waltronista, przestrzegał syna:
- Pamiętaj, synu! My w orkiestrze bacznie obserwujemy każdy ruch nowego dyrygenta: jak staje przy pulpicie, jak otwiera partyturę, jak podnosi batutę i w lot orientujemy się, kto tu będzie panem, on czy my.
Użytkownik: benten 08.01.2011 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Polecam książki Magdaleny Samozwaniec: Maria i Magdalena i Zalotnica Niebieska.
Wspaniałe anegdoty nie tylko z życia Kossaków, ale też całego światka artystycznego Krakowa, Zakopanego i po trochu Warszawskiego.
Jak to Witkacy podkochiwał się w żonie Boya, jak bawiły się z córkami Malczewskiego, jak objadał ich czasem Lutosławski, etc. Wspaniałe historie
W Marii i Magdalenie jest tego dużo więcej, bo Zalotnica Niebieska skupia się głównie na Pawlikowskiej.
Użytkownik: beakwi 09.01.2011 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam książki Magdaleny... | benten
Warto też przeczytać "30 lat życia z Madzią: Wspomnienia o Magdalenie Samozwaniec", napisaną przez jej męża Zygmunta Niewiadomskiego. Pełno w niej anegdot, niestety gdzieś zapodziałam mój egzemplarz i nie mogę nic zacytować :( .

P.S Super temat, prawie się popłakałam ze śmiechu.
Użytkownik: benten 09.01.2011 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto też przeczytać "30 ... | beakwi
Złoooooo!!! Kolejna książka do Schowka. Powinnam ograniczyć czytanie forum ;>
Użytkownik: benten 09.01.2011 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Może niekoniecznie anegdotka, ale fragment, który uwielbiam z W to wierzę (Fuentes Carlos), nie pamiętam dokładnie, ale brzmiało to mniej więcej tak: "Razem z Gabo (Gabrielem Garcią Marquezem) i Carlosem Fuentesem pojechaliśmy do Europy, żeby odwiedzić naszego przyjaciela Milana Kunderę". Cukiereczek
Użytkownik: Marylek 09.01.2011 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
O, jak się ładnie wątek odświeżył!
To ja o Tuwimie.

Ponoć Tuwim podczas jakiegoś rejsu emablował przy relingu damę obcego pochodzenia. Ta, dowiedziawczy się z jakiego egzotycznego kraju pan Julian pochodzi, poprosiła go, żeby powiedział coś po polsku.
- W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" - powiedział Tuwim.
Na to pani wpadła w ochy i achy, cóż to za język przedziwny i jaki trudny, i jaki szeleszczący, i niech pan jeszcze coś powie, bardzo proszę, tak pięknie się tego słucha.
Na to Tuwim:
- Hulali po polu i pili kakao.

Dama się obraziła.

:)
Użytkownik: lachus77 09.01.2011 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Ja o Matejce.

Pewnego razu odwiedził Matejkę początkujący malarz i mówi:

- Niech mi pan pomoże. Co mam zrobić, żeby moje obrazy się sprzedawały? Maluję je w dwa dni, a przez dwa lata nie mogę ich sprzedać.

Na to Matejko:

- Maluj je zatem przez dwa lata, a na pewno sprzedasz w dwa dni.

Użytkownik: Zoana 09.01.2011 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja o Matejce. Pewnego ... | lachus77
To ja podrzucę jeszcze kilka anegdotek, a skoro nie trzymamy się już tak ściśle pisarzy...

Wojciech Kossak
Wysiadając z taksówki, Wojciech Kossak dał szoferowi dziesięć złotych napiwku.
- Córka pana profesora dała mi wczoraj dwadzieścia - mruknął szofer.
- Ona może, bo ma bogatego ojca. A ja jestem sierotą...

Charlie Chaplin
Słynny aktor na początku swojej kariery pracował w podmiejskim teatrzyku w Londynie. Ponieważ budynek roił się od szczurów, dyrektor często wołał załamując ręce:
- Już nie mogę wytrzymać! Jak pozbyć się tej plagi?
Na to Chaplin:
- Niech pan da im moją gażę. a wtedy szybko zdechną z głodu.

André Marie Ampère
Pewnego razu, gdy twórca magnetyzmu i elektrodynamiki wychodził z proszonej wizyty, zaczęła się gwałtowna ulewa. Gospodarz zaproponował mu nocleg. Ampère zgodził się z wdzięcznością i... zniknął. Nikt z domowników nie wiedział, gdzie się gość zapodział. Po pewnym czasie usłyszano dzwonek do drzwi. Gospodarz otworzył i na progu ujrzał kompletnie przemoczonego Ampère'a.
- Gdzie pan był?!
- W domu, po piżamę.

Wolfgang Amadeusz Mozart
Pewien młodzieniec spytał Mozarta, jak się pisze symfonie.
- Jesteś jeszcze za młody. Zacznij lepiej od ballad - odpowiedział kompozytor.
- Ale przecież pan zaczął pisać symfonie, kiedy nie miał jeszcze dziesięciu lat! - zaprotestował młodzieniec.
- No, tak. Ale ja nikogo nie pytałem, jak to się robi.

:)
Użytkownik: MELCIA 15.08.2011 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja podrzucę jeszcze ki... | Zoana
Wspaniały temat, wart odświeżenia. Ja znam taką jedną anegdotę, przeczytaną w kalendarzu:

Władysław Broniewski nie gardził śledziem. Kiedyś w sklepie poprosił o śledzia, a potem o papier, żeby rybę zawinąć. W odpowiedzi usłyszał, że w tym sklepie nie zawija się śledzi.
- Skoro tak, poproszę o księgę życzeń i zażaleń - odpowiedział poeta.
Jednak w przyniesionej natychmiast przez obsługę księdze nie znalazł się żaden nowy wpis. Broniewski po prostu wyrwał kilka kartek, owinął w nie śledzia i wyszedł.

:)
Użytkownik: nataba 18.08.2011 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Sławomir Mrożek słynie z tego, że nie za bardzo lubi bliskość ludzi.
Maciej Englert obskakiwał go przed jednym z wyreżyserowanych przez siebie spektakli, posadził w pierwszym rzędzie i podjął próby zabawienia rozmową. Mrożek spojrzał na niego ze zdziwieniem i zapytał: "Przepraszam, a kim pan jest?".

Kiedy indziej obskoczyły go na przyjęciu panie. Najpierw zalały potokiem słów, aż wreszcie zamilkły w oczekiwaniu na odpowiedź. On na to grzecznie: "Do widzenia". Odwrócił się i wyszedł.

:)

(artykuł z wyborczej: Milczenie Mrożka)
Użytkownik: Malarz snów 22.08.2011 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
„Szwajcarskiemu krytykowi literackiemu Ottonowi Baslerowi zawdzięczamy charakterystyczna anegdotę…Gdy 6 lipa 1950 r. Tomasz Mann stanął u jego drzwi, Basler powitał go cytatem z Schillera: „Oto gość dostojny i drogi, lepszy odeń progu tego jeszcze nie przestąpił”. Tomasz Mann zdumiał się, cofnął nogę ze stopnia i zareplikował: „Ależ, drogi przyjacielu, czy niedawno nie był u pana Hermann Hesse?”. „Owszem – odparł Basler – ale wszedł do domu od drugiej strony”. „Ach tak” – rzekł Tomasz Mann i raźnym krokiem przestąpił próg.”




Użytkownik: ghulu 05.09.2011 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Jak wiadomo po postawieniu Wieży Eiffl`a w Paryżu wielu Paryżan uważało, że jest to potworny szajs. Najdosadniej wypowiedział się o niej Guy de Maupassant:

-Obiady jadam tylko na Wieży Eiffla, gdyż jest to jedyna miejsce, w którym nie psuje ona widoku na Paryż.

;)
Użytkownik: Annvina 05.09.2011 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Cudny wątek! Już się cieszę na Marię i Magdalenę przywiezioną z Wrocławia :)

A skoro nie trzymamy się ściśle pisarzy, to ja o Stefanie Banachu:
Banach czasem zapraszał na obiad matematyków z uniwersytetu. Pewnego dnia przyszedł do niego na obiad młody matematyk, pierwszy raz znalazł się w tak znakomitym towarzystwie i był bardzo stremowany. Niestety zdarzyło się, że podczas jedzenia chlapnął zupą obrus i miał nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Banach gdy tylko to zobaczył, gwałtownie zerwał się z krzesła, podbiegł do zupełnie już załamanego kolegi i zaczął go ściskać. Po chwili wytłumaczył się z tego dziwnego zachowania tak: Zawsze gdy jemy obiad chlapnę zupą na obrus i gdy wszyscy goście wychodzą, moja gospodyni mówi z naganą "cały obrus czysty i tylko tam, gdzie pan profesor siedział zawsze zachlapane", a teraz, dzięki koledze, będą dwa miejsca zachlapane, bardzo panu serdzecznie dziekuję.

Żródło – mój pan od matematyki w LO ;)
Użytkownik: minutka 21.11.2011 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Kilka anegdotek wybranych z tomiku „Literatura w negliżu”, seria Bibljoteka Humoru T-wa Wydawniczego, pod redakcją Juliana Tuwima, wydanego w 1928 roku. Zachowałam pisownię.
***
Pewna młoda panienka spytała kiedyś Marka Twaina, jaką wartość przypisuje książkom. Znakomity humorysta odpowiedział bez chwili wahania, że stosuje tu daleko rozwiniętą klasyfikację: tak więc tom oprawny w skórę może oddać znakomite usługi przy ostrzeniu brzytwy, cienka broszura jest nieoceniona gdy pragnie się przywrócić równowagę chwiejącemu się stolikowi, wielki tom może służyć pomocą przy odpieraniu napastnika, wreszcie atlas o szerokich stronicach wygodnie zastępuje stłuczone szyby. ***
Dumas ojciec gorąco oklaskiwał sztukę swojego syna „Demi-monde”. Po przedstawieniu ktoś zadaje mu pytanie:
- Przyczynił się pan do powodzenia?
- Przyczyniłem się? Powodzenie zawdzięcza wyłącznie mnie.
-Jakto, więc jest to sztuka pana?
- Sztuka – nie. Autor.
***
H. G. Wells założył ze swym przyjacielem tygodnik „The New Review”, który szedł bardzo źle. Kiedyś stoją obaj przy oknie w redakcji, gdy przejeżdża karawan. Wells odzywa się:
- Założę się, że to nasz prenumerator.
***
Miss Miriam Stephenson doktoryzowała się na jednym z uniwersytetów amerykańskich na podstawie rozprawy „Filozofja Bernarda Shaw”. Egzemplarz pracy przesłała znakomitemu pisarzowi, który odpowiedział jej: „Jest pani rzeczywiście zręczną młodą blagierką… Zrobi pani karierę w dziennikarstwie. Wszystkiego najlepszego”.
***
„Daily News” odsłania tajemnicę, kto napisał dzieła Szekspira. Należy przeczytać tylko od góry do dołu czwarte litery od końca niniejszego zestawienia najwybitniejszych utworów wielkiego pisarza:
MacBeth
Julius CaEsar
The Gentlemen of VeRona
Merchant of VeNice
CoriolAnus
Comedy of ErRors
Merry Wiwes of WinDsor
Measure for MeaSure
Taming of the SHrew
Antony and CleopAtra
All’s Well that Wnds Well.
***
Znany autor angielski Sterne był kaznodzieją w maleńkiem miasteczku. Tu ożenił się.
Ślub odbył się w sobotę wieczorem. Nazajutrz Sterne miał mieć kazanie. Kościół oczywiście był przepełniony, wszyscy przyszli oglądać młodą małżonkę. Lecz oto Sterne wstępuje na kazalnicę i pierwsze słowa jego przemówienia brzmią: „Łowiliśmy ryby całą noc i nie złowiliśmy nic”.
Cała świątynia zatrzęsła się od śmiechu.
***
Jeden z wielkich miesięczników londyńskich zapowiedział druk nowego opowiadania Kiplinga. Do pisarza zgłosił się wyznaczony przez redakcję ilustrator.
- Mam nadzieję, że nowela pana ma za temat dzikie zwierzęta. Mieszkałem długo w kolonjach. Studjowałem specjalnie lwy i tygrysy. Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł narysować np. tygrysa atakującego myśliwego.
- Niestety, rzecz dzieje się w Londynie – odpowiada Kipling.
- Jaka szkoda…
- Ale zaradzi się temu. Dodam dwa wiersze.
I uprzejmy autor dopisał rzeczywiście: „Dowiedziawszy się, że dziewczyna kocha go, młody człowiek, który przeżył w Indjach bez drżenia napaść tygrysa, poczuł się wzruszony”.
Temat do rysunku był gotowy.
Użytkownik: ka.ja 21.11.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Świetny wątek!

Dorzucę anegdotę wyczytaną wczoraj. Może niezbyt zabawną, ale jaką trafną!

"Nie zabija się sześciu milionów ludzi bez powodu, niech pan się nad tym zastanowi" powiedział pewien Włoch do Marka Hłaski na temat zagłady Żydów podczas II wojny światowej. I ledwie skończył zdanie, znalazł się na ziemi, powalony ciosem Hłaski, który bokserem był równie dobrym jak pisarzem. "Nie dostaje się w mordę bez powodu, niech pan się nad tym zastanowi" - usłyszał.
Użytkownik: Wiki2 02.12.2011 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
o pisarzach to nie jest tylko o gwiazdach, ale też zabawne

"Gwiazdy w anegdocie" http://sklep.e-cogito.edu.pl/index.php?p5813,gwiazdy-w-anegdocie
"Gwiazdy i gwiazdki" http://sklep.e-cogito.edu.pl/index.php?p5806,gwiazdy-i-gwiazdki
Użytkownik: Wiki2 29.02.2012 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: o pisarzach to nie jest t... | Wiki2
Z książki "Gwiazdy w anegdocie" - proszę nie pomyśleć że tym urywkiem chcę reklamować daną stację telewizyjną:)

Majka na "goło"?

"Niezrównana wykonawczyni piosenek dla dzieci, Majka Jeżowska, nagrywała teledysk w słonecznej Tunezji. W przerwie zdjęć wybrala się ze swym synem i przyjacielem na targowisko. W pewnym momencie usłyszała, jak jeden z Arabów zawołał głośno: - Polsat Pleyboy! za nim to samo hasło zaczęli skandować inni sprzedawcy. Majka wpadła w popłoch, nijak nie mogła zrozumieć, o co chodzi. Kształty ma, i owszem, ale obyczaj tu surowy, Zdenerwował się także życiowy partner piosenkarki. Dopiero w hotelu piloci polskich grup wyjaśnili, że Tunezyjczycy odbierają przez satelitę nasz Polsat, a ich ulubiony program jest nocny Playboy. Zorientowawszy się Majka że Majka jest z Polski, chcieli w ten sposób okazać swą sympatię dla naszego kraju".
Użytkownik: jm1986 09.12.2011 01:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Znam dwie fajne.
I. Rozmawia dziennikarka z Trumanem Capote i mówi do niego coś w tym stylu: "Czy pisanie to faktycznie coś tak trudnego, jak niektórzy sądzą? Przecież jeśli ma się już temat i wie się dobrze, co się chce napisać, to dalej jest już "z górki", pozostaje już tylko zapisanie tego, co się już wymyśliło. Pisanie więc chyba wcale nie jest takie trudne." A Truman na to: "Pisanie? Ma pani chyba na myśli maszynopisanie."
II. Był taki poeta o nazwisku Styczeń ale nie pamiętam jego imienia (czytałem o tym w biografii Wojaczka). Nie angażował się szczególnie w politykę, miał nawet kolegę UB-ka (czy kogoś takiego, przepraszam ale szczegółów nie pamiętam). Była fala protestów, strajków (a było to styczniem) i przychodzi UB-ek do Stycznia z ulotką z wierszem antykomunistycznym i mówi mu "no co ty? jak mogłeś napisać coś takiego?". Styczeń czyta i nie wie o co chodzi. UB-ek mówi "no przecież pod wierszem pisze "styczeń"". Wtedy Styczeń zrozumiał o co chodzi i wrzasnął wściekły: "Co ty sobie k... myślisz, że podpisałbym się pod takim marnym wierszem?".
Użytkownik: Malarz snów 06.01.2012 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Nowy cesarz trzykrotnie zakołatał w zamkniętą bramę krypty:
"W niewielkim, zakratowanym okienku na prawo od bramy pojawiła się siwa głowa gwardiana klasztoru, który zapytał:
- Kto domaga się wejścia?
- Jego Cesarska i Królewska Wysokość Franciszek Józef Pierwszy, król apostolski Jerozolimy, cesarz Austrii, król Węgier, Czech i Moraw, Dalmacji, Chorwacji, Sławonii, Galicji, Lodomerii,IIirii, arcyksiążę austriacki, wielki książę Siedmiogrodu, Toskany i Krakowa, książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy, Hrabia Tyrolu...
- Nie znam takiego - odparł przeor i zamknął okienko.
Cesarz Karol odczekał chwilę, po czym zapukał po raz drugi. Okienko otwarło się.
- Kto domaga się wejścia?
- Franciszek Józef Habsburg, człowiek, który prosi o łaskę.
- Niech wejdzie!
I wówczas dopiero otwarła się brama klasztorna".
Użytkownik: MELCIA 18.02.2012 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowy cesarz trzykrotnie z... | Malarz snów
Odświeżam wątek, bo właśnie zapoznałam się ze wspomnieniem pisarza o innym pisarzu. Ksiądz Twardowski jako mały chłopiec bardzo lubił czytać książki Makuszyńskiego. Pewnego razu udał się do ulubionego pisarza w odwiedziny. Przyszłemu poecie drzwi otworzyła gosposia, wpuściła go do środka i powiedziała:
"Powiem panu, że przyszedłeś". Po pewnym czasie przyniosła małemu Jasiowi list od Makuszyńskiego. Twardowski przeczytał ze zdumieniem: "Drogi chłopcze, jestem w takim humorze, że chciałbym się powiesić". Twardowski zachował ten liścik, ale pamiątka zaginęła w czasie powstania warszawskiego.

Źródło: Jan Twardowski, "Autobiografia"

Użytkownik: Malarz snów 05.03.2012 07:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może znacie jakieś śmiesz... | Raptusiewicz
Lem o Lemie

"Kiedyś z żoną pojechaliśmy do Pragi czeskiej, całkiem na wariata, nie rezerwując wcześniej żadnego noclegu. Jeździmy od hotelu do hotelu - nie ma mowy o pokoju, wszystko zajęte. W końcu trafiliśmy na Vinohrady. Kładę paszport w recepcji i słyszę znowu: - Nie ma nic. - Za chwilę jednak recepcjonista podnosi znad mojego paszportu głowę: - To wyście napisali Eden? Ja rozumim, ja rozumim... - i wręcza mi klucz. To był największy sukces pisarski mojego życia."

"W Berlinie, siedząc rano przy pracy, wiedziałem, kiedy bije dziewiąta, bo dokładnie o tej godzinie pojawiali się listonosze na żółtych motocykletkach. W Wiedniu natomiast poczta raz przychodziła o dziesiątej, raz o pierwszej, a kiedy indziej wcale. Poszedłem więc do kierownika urzędu pocztowego z reklamacją i już na progu dumnie oświadczyłem: - Ich bin ein osterrischer Preistrager. Skutek był porażający: kierownik biegł przede mną korytarzem zgięty wpół i otwierał wszystkie drzwi, a poczta zaczęła przychodzić punktualnie."

Świat na krawędzi: Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski

Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: