Dodany: 17.08.2005 02:43|Autor: Pawel_G

Król jest nagi!


Na stronie 169 znajduje się fragment książki P. Virilio "Lost Dimension". Oto fragmencik tego fragmentu:

"Gdy głębia czasu zastępuje głębię zmysłowej przestrzeni; gdy komutacja interfejsów zastępuje delimitację powierzchni; gdy przezroczystość na nowo ustanawia pozory, wtedy zaczynamy zastanawiać się, czy to, co uparcie nazywamy PRZESTRZENIĄ, nie jest w rzeczywistości ŚWIATŁEM, subliminarnym paraoptycznym światłem (...)"*.

Co pomyślał zwykły człowiek, kiedy przypadkiem trafił na taki tekst? Pomyślał zapewne: niezły mózgowiec z tego Virilio. Cóż za słownictwo, co za składnia, jakaż erudycja płynie z tego tekstu, autor - choć humanista - świetnie się czuje na polu nauk ścisłych... Tylko pozazdrościć!

Tak właśnie było, tak myślano. Było tak na przykład u pewnego studenta matematyki, który zainteresował się pracami pewnego filozofa stosującego w swych rozważaniach zaawansowany aparat rachunku różniczkowego i całkowego - lecz pojawił się problem, bo filozof stosował te pojęcia w sposób dla studenta zupełnie niezrozumiały, więc student po prostu stwierdził, że jest na to za głupi i książkę rzucił w kąt. Czy na pewno był za głupi? Może to filozof nie był tak mądry?

Czy naprawdę topologia matematyczna, czyli nauka o pewnych specyficznych własnościach zbiorów, może mieć cokolwiek wspólnego z psychologią? Czy Twierdze Goedla o nierozstrzygalności w systemach logicznych można bezkarnie ekstrapolować na tereny socjologii czy politologii?

Humaniści spod znaku postmodernizmu produkują niezliczone kwiatki tego typu, nic sobie nie robiąc z osiągnięć nauk ścisłych. Wychodząc ze swych dziwnych założeń, że wszystko jest tekstem i wszystko wolno, używają pojęć fizycznych czy twierdzeń matematycznych wedle swego własnego uznania, nie konsultując tego z żadnymi autorytetami i nie próbując ich do końca zrozumieć. Tworzą w ten sposób dziwny świat postmodernistycznej filozofii, niedostępny zwykłym ludziom ze względu na pozornie wielki poziom skomplikowania i głębi.

W takich to okolicznościach Alan Sokal pisze do szanowanego "Social Text" swój esej pt. "Przekroczyć granice: ku hermeneutyce transformatywnej grawitacji kwantowej". Ów esej jest dokładnie o niczym - po prostu naukowo brzmiący bełkot. Pismo esej publikuje, Sokal ogłasza światu swój niecny podstęp, a humaniści wieszają na nim psy i twierdzą, że nie rozumie istoty postmodernizmu.

Żadnej ze sław postmodernizmu oczywiście do głowy nie przyjdzie, że może to ona nie rozumie matematyki. Że matematyka nie jest tekstem, lecz grą o bardzo rygorystycznych regułach, których albo się przestrzega, albo się pisze bzdury.

Cytowane i analizowane przez autorów fragmenty są w tej książce po prostu miażdżące. Często wystarczy wiedza z liceum, najlepiej z klasy o profilu mat.-fiz., aby niektóre myśli cenionych francuskich postmodernistów spointować jednym słowem: bzdury. Bzdury, bzdury i jeszcze raz bzdury, filozofowanie o niczym, pisanie pozbawione choćby szczątkowego sensu - taka postmodernistyczna wieża Babel, w której siedzą ci filozofowie i plotą głupoty, jeden drugiego nie rozumie wcale, albo tylko mu się wydaje, że rozumie, albo nawet rozumie, ale i tak absolutnie nic z tego nie wynika.

Czy taka ma być filozofia XXI wieku? Pisana przez ludzi niewykształconych, tudzież wykształconych, ale tak mocno przekonanych o potędze swego rozumu, że zabierających się za wiedzę dla nich po prostu niedostępną (takie odnoszę wrażenie)? Może i przesadzam nieco, tak surowo ich oceniając, ale uważam, że w sprawie postmodernizmu ludzie zajmujący się naukami ścisłymi powinni zabierać głos i nazywać rzeczy po imieniu, sprzeciwiając się stanowczo głupstwom w rodzaju epistemologicznego relatywizmu. Jako student matematyki czuję się zobowiązany polecać takie książki każdemu i namawiać do tego, aby ludzie nie tracili wiary w rozum, aby nie wierzyli, kiedy jakiś "filozof" im mówi, że nauka to jest tylko jakaś tam forma tłumaczenia i oswajania rzeczywistości, że jest w niej tyle prawdy, co w każdej religii, etc.

---
* Cytowane za: A. Sokal, J. Bricmont: "Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów", tłum. Piotr Amsterdamski, wyd. Prószyński i S-ka 2004.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 16492
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: antecorda 18.08.2005 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie 169 znajduje s... | Pawel_G
Bardzo ciekawa recenzja intrygującej, jak mniemam, książki. Sięgnę po nią na pewno! :)))

Myślę jednak, że prawda leży tradycyjnie pośrodku. Czytałem kiedyś dużo Foucaulta i muszę potwierdzić opinię Sokala - to był bełkot, choć słynny "łysol" nie przemierzał metematycznych przestrzeni. Pisał o ładzie klasycznym w taki sposób, że nie można było się z nim nie zgodzić. Tyle, że... każdy człowiek jako tako obyty z naukami humanistycznymi mógł taki tekst napisać, nie podpierając się profesurą jednego z najstarszych uniwersytetów na świecie.

Jednak z drugiej strony nauki ścisłe roszczą sobie pretensje do całkowitego wytłumaczenia świata. Słynne są już poszukiwania wzoru uniwersalnego, mającego być matrycą dla każdego bytu w obrębie świata materialnego. Czy jednak takie przekonanie nie jest raczej dowodem pychy naukowców, a nie rzeczywistych możliwości człowieka? Piszę to jako polonista, więc mogę się mylić, ale codzienność utrzymuje mnie w takim przekonaniu...

Pozdrawiam kolegę matematyka!
Użytkownik: Pawel_G 19.08.2005 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa recenzja i... | antecorda
Dzięki za miłe słowo, świetnie, że udało mi się kogoś do książki przekonać. :)

Nie powiem nic na temat Foucaulta, bo nic nie czytałem, ale pozwolę sobie rzec słówko na temat pychy naukowców.

Podejrzewam, że przez "uniwersalny wzór" masz na myśli osławione przez Hawkinga prace nad Teorią Wszystkiego. Oskarżanie naukowców o pychę oraz zbytnią wiarę we własne rozumy wynika przede wszystkim z nieszczęśliwej nazwy nadanej owej teorii, bo choć jej znaczenie dla rozumienia wszechświata będzie fundamentalne, to bynajmniej nie wyjaśni ona wszystkiego i nie da odpowiedzi na pytania egzystencajlne, ani nawet na wiele ważkich pytań nauki (polecam artykuł na ten temat w "Polityce" sprzed tygodnia).

Obecnie fizycy wyróżniają cztery Siły Natury: elektromagnetyzm, grawitacja, oddziaływania słabe i silne. Otóż niektórzy fizycy twierdzą, że wszystkie one są przejawem jednej Siły. Poszukiwanie tej Siły to poszukiwanie Teorii Wszystkiego. Tylko tyle i aż tyle. :)

Pytanie "jak daleko mogą dojść naukowcy w objaśnianiu świata?", jest jednak bardzo ciekawe i warte głębokiej refleksji. Zainteresowanym tym pytaniem polecam świetny "Kres możliwości?" Johna Barrowa. Główna teza tej książki jest też trochę odpowiedzią na Twoje wątpliwości: najbardziej pasjonujące w nauce jest to, że już dziś wiemy, że pewnych rzeczy nigdy nie będziemy wiedzieć, że pewne rzeczy są i zawsze będą niewytłumaczalne, nieosiągalne, że z całą pewnością istnieje kres naszych możliwości. Naukowcy przyjmują ten wyrok z podziwu godną pokorą. :)

Pozdrawiam serdecznie kolegę polonistę. :)
Użytkownik: aleutka 18.08.2005 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie 169 znajduje s... | Pawel_G
To chyba Gaarder w jakimś wywiadzie powiedział, że dziś prawdziwymi filozofami są naukowcy "ściśli" bo filozofia jako taka zabrnęła w ślepą uliczkę abstrakcyjnych rozważań o języku i nie tylko...
Miałam szczęście trafiać na świetnych matematyków w mojej szkolnej karierze - przekonywali, że humanistom podstawy matematyki (nie mówiąc już o logice:) są szczególnie potrzebne. Dziś cieszę się, że kończyłam profil matematyczno - fizyczny - potrafię dowieść moim kolegom humanistom, że matematyka nie jest wymysłem szatana:)
Użytkownik: antecorda 18.08.2005 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba Gaarder w jakimś... | aleutka
Popieram! Nie jest wymysłem szatana!!! :)))

Mierzący świata drogi,
Gwiazdy i nieba strop,
Archimed był ubogi,
Nie miał gdzie oprzeć stop.

Dziś gdy chce ruszać światy
Jego Newtońska Mość,
Niechaj policzy braty
I niechaj powie: dość.

Pozdrawiam!!! :))))
Użytkownik: aleutka 19.08.2005 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Popieram! Nie jest wymysł... | antecorda
Super!!
Użytkownik: Iza Majuś 19.08.2005 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie 169 znajduje s... | Pawel_G
Oj, recenzja bardzo ciekawa, ale ksiązka sama w sobie chyba niestety nie ... nie wciągnęła mnie. Ale chciałabym, aby wszystkie opowieści były równie wciągające, ajk twój opis ;)
Użytkownik: Corwin 02.11.2006 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie 169 znajduje s... | Pawel_G
Książka świetna :]
Zawsze się przyda parę dodatkowych argumentów przeciw Baudrillardowi... żałuję, że autorzy nie zabrali się za Derridę, któremu poświęcili tylko parę słów we wstępie.

I nauki ścisłe, i humanistyczne, mają swoje zadania. Czasami konieczne jest współdziałanie- matematyki w socjologii potrzebujemy raz za razem. Ale dobrze uzyskać z poważnego źródła potwierdzenie, że to, co zawsze brałem za bełkot, jest bełkotem naprawdę ;)

Myślę, że czytelnicy zajmujący się fizyką na codzień uznają książkę za dość zabawną, humaniści zaś powinni ją przejrzeć, żeby się paru rzeczy nauczyć. Dla mnie jest to dzieło, mimo swojej specyfiki, z rzędu takich otwierających nam oczy jak "Intelektualiści" Johnsona czy "Intelektualiści nowej lewicy" Scrutona, lecz w odróżnieniu do dwóch pozostałych więcej w niej naukowych faktów, a mniej uprzedzeń autorów.

Polecam.
Użytkownik: ntl 10.07.2007 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie 169 znajduje s... | Pawel_G
Cześć - świetna recenzja.
Książkę właśnie czytam (pożeram?) i z ciekawości zajrzałam tutaj sprawdzić, czy ktoś coś o niej napisał. Podziwiam Sokala za wytrwałość i chęć zgłębiania innych niż swoje dziedzin. Uwielbiam takich ludzi. Zwłaszcza posłowie do "Trangresji..." daje do myślenia. Szczególnie zabawny ten fragment słynnego artykułu, w którym wykorzystuje modne słownictwo - heterogenia, transgresja, hermeneutyka itd. Już dawno zauważyłam, że na każdych zajeciach na Kulturoznawstwie musi paść słowo "dyskurs" i "transgresja". Niestety z fizyki i matematyki jestem kompletna noga - nikt mnie nie przypilnował w liceum - więc wszystkich smaczków sama nie znajdę. Poruszam się w tych obszarach, które wskazują mi autorzy swoimi wyjaśnieniami. Może masz do polecenia jakieś książki z dziedziny mat-fiz., ale w wersji "dla laika"? :) Pozdrawiam.
p.s. a czytałeś "Naiwny. Super"?
Użytkownik: Pawel_G 11.07.2007 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć - świetna recenzja.... | ntl
Niestety, mało jest naprawdę DOBRYCH książek popularnych z dziedziny mat.-fiz. Jedną mogę polecić z czystym sumieniem: "Bezmiar matematycznej wyobraźni" Ciesielskiego i Pogody. Zawiera spory przekrój współczesnej matematyki, od topologii po algebrę, z tym że wypada uprzedzić, że książka może być dość trudna (ale za to daje satysfakcję i wyrabia dobre intuicje!). Ciekawie pisze też W. Sadowski ("Femme fatale"). Podobno świetne jest "Co to jest matematyka?" duetu Courant & Robbins. Odradzam zdecydowanie "Śladami Pitagorasa", "Lilavati" czy inne takie.

O fizyce trudno mówić, bo tego jest mnóstwo. Najlepiej czytać mistrzów: Heisenberg, Feynman, Weinberg, Hawking.

"Naiwny. Super" - nie znam. Co to? :)
Użytkownik: ntl 18.07.2007 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, mało jest napra... | Pawel_G
Cześć.
Wszystko zanotowałam. :) Jakkolwiek żadna z wymienionych pozycji nie mówi mi NIC. :) Poczekamy... ;) Na razie upały nie sprzyjają zagłębianiu się w takie pozycje. :)
"Naiwny. Super" - czyta się szybko i przyjemnie. O kryzysie 25-latka związanym z sensem. Frapuje go i deprymuje upływający czas. Ma wiele trafnych uwag. W odnalezieniu równowagi i perspektywy pomaga mu m.in. książka pewnego fizyka o czasie i teorii względności. Podanej tu w wersji oczywiście superuproszczonej, zresztą nie o fizykę tu chodzi. Sam bohater niewiele rozumie z tego, co czyta, a tekst, który czyta powoduje, że "musi się bardzo napocić", by coś zrozumieć. Z postacią profesora, który pomaga bohaterowi wiąże się ładna pointa całej książki, ładne są też subtelne odwołania do tego, w jaki sposób teorie o czasie wpływają na ludzkie życie (w żaden :) ). Dociekliwość bohatera skojarzyła mi się z tym, co Sokal pisze na końcu "Modnych bzdur" o tym, że wiedzę o matematyce i fizyce przeciętny student czerpie z autorytarnych sądów, które są mu wpajane, bez wymagania zastanowienia się nad nimi.
Polecam (na lato) i pozdrawiam. :)
Użytkownik: Pawel_G 19.07.2007 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć. Wszystko zanotowa... | ntl
Cześć. Brzmi to ciekawie, do tego jeszcze fakt, że autor jest Norwegiem - lubię skandynawię. :) Chętnie przeczytam jeśli gdzieś znajdę.

Nie wiem jak ten profesor argumentuje, że teorie o czasie nie wpływają na życie, ale GJ Whitrow w książce "Czas w dziejach" rozsądnie i ładnie argumentuje, że różne pojmowanie czasu wpływa na percepcję rzeczywistości (zatem również - na życie). Nie mówiąc już o konstruktywizmie Piageta. Jeśli dodać do tego tezy B. Whorfa, to może się okazać, że nas w ogóle nie ma, że są tylko struktury, schematy, konstrukty, języki, etc... :)

Co do ostatniej uwagi - można dużo pisać... Autorytaryzm jest raczej cechą nauczyciela, a nie dziedziny. W matematyce jest możliwa krytyczna dyskusja - widziałem wiele takich. I nie wiem jak Ty, pewnie masz tu większe doświadczenie, ale ja widywałem humanistów-dydaktyków wyraźnie znudzonych dyskusjami. Nie ma reguły. Nie każdy jest Sokratesem. :)

Pozdrawiam. :)
Użytkownik: ntl 31.07.2007 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć. Brzmi to ciekawie,... | Pawel_G
Hahaha. Ciekawa pointa. ;)

Parę sprostowań:
1. To nie fizyk argumentuje w tej książce, że czas nie ma wpływu na życie przeciętnego człowieka, ale pojawia się to niejako przy okazji, gdy bohater jest na szczycie Empire State Building (gdzie podobno czas płynie szybciej niż na dole), ale nie chcę Cię pozbawiać przyjemności czytania, więc nic więcej nie powiem. Oczywiście, pojmowanie czasu ma kardynalne znaczenie dla bohatera.
2. Nie, no oczywiście zgadzam się, że matematyka daje możliwość krytycznej dyskusji (tylko teoretycznie się zgadzam, bo nigdy nie próbowałam ;). A wszystko zależy od nauczyciela - jasne. Choć nie wiem, czy znowu tak powszechnie wymaga się od uczniów w liceum dyskusji nad zagadnieniami matematycznymi. I o to właśnie chodziło.

"Naiwny. Super" kupiłam w jakims książkowym markecie typu buchmann za 5 złotych, nie sądzę, żeby było trudno namierzyć tę książkę. Nie chcę ci proponowac własnego egz., bo jestem teraz w przeprowadzkowym chaosie - z książkami w pudłach i w bałaganie. Jeśli za jakieś dwa miesiące będziesz jeszcze szukał, to daj znać.

Poza tym przebywam teraz daleko od fizyki i matematyki, a mianowicie czytam Junga. Zaczęłam od wspomnień (do pracy mgr, ale się wciągnęłam).
Znasz/nie znasz? lubisz/nie lubisz? :)
pozdrawiam wakacyjnie
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: