Dodany: 07.08.2005 00:23|Autor: Bozena
Świat jest szalony
Książka Anatola France'a, francuskiego pisarza żyjącego w latach 1844-1924, noblisty z 1921 roku, to powieść psychologiczno–socjologiczno-obyczajowa. Jej fabuła osadzona jest w realiach osiemnastowiecznego Paryża, tuż po rewolucji francuskiej lat 1793-1794. Autor przedstawia ponury klimat tamtych, naznaczonych cieniem gilotyny lat nie jako historyk, ale jako humanista. Wnikliwie przedstawia drogę, jaką przechodzą normalni ludzie, aby móc w imię opacznie pojętego patriotyzmu skazywać na śmierć niewinnych współobywateli, paryżan.
Poznajemy bohatera powieści, zwykłego, chciałoby się powiedzieć: normalnego, młodego człowieka, malarza Ewerysta Gamelina, i śledzimy mistrzowsko opisany proces jego przeobrażenia w zwolennika republiki, skazującego na śmierć wyimaginowanych jej wrogów. Podczas czytania ponosiły mnie złe emocje, ale wciąż miałam nadzieję, że Eweryst przejrzy, dostrzeże swoje własne czyny. Na próżno, bo machina rewolucji uczyniła malarza zbrodniarzem. On sam nie uważa się za zbrodniarza, o nie! On skazuje na gilotynę wczorajszych sąsiadów i przyjaciół, ale w swoim przekonaniu czyni to w imię słusznych celów.
A. France pokazuje szaleństwo, które ma się powtórzyć na jeszcze większą skalę w sowieckiej Rosji rządzonej przez Stalina: wczorajsi kaci dzisiaj stają się ofiarami. Eweryst, idąc na ścięcie, swoją winę widzi w zbytnim pobłażaniu. Zadziwiająca jest przemiana malarza w zaślepionego głupca i mordercę.
Autor nie epatuje czytelnika potwornościami ciągle pracujących krwawo gilotyn, jednakże realistycznie kreśli sylwetki ludzi bez sumienia, tytułowych bogów łaknących krwi, tych, którzy czuli się panami życia i śmierci ludzi mających sumienie.
Oswajając czytelnika ze zmianą nastroju, stopniowo, pisarz kreśli bardzo realistyczne, także humorystyczne wątki obyczajowe, ukazując normalne życie toczące się w cieniu gilotyn. Eweryst zakochuje się w przewrotnej kobiecie, a miłość do tej kobiety, jej postępowanie i wpływ na niego ugruntowuje proces przemian świadomości tego małego trybiku maszyny urzędniczej, jakim był Eweryst.
Życie obok gilotyn to galeria ludzkich postaw, charakterów, motywów... To nieuczciwe spekulacje i stanie ludzi uczciwych w ogromnych kolejkach po przydziałowy kawałek chleba, to puste kuchnie paryżan i ich głód. To także pikniki i zabawy, gry i zaloty młodzieńców do panien tak śmiałe, jak nigdy dotąd. Bo autor powiada, że za panowania Ludwika XVI trudno było nawet pomyśleć, by mężczyzna mógł dotknąć krzesła, na którym siedziała dama. Teraz... O, teraz nie tylko krzesła mógł dotykać! Miłostki w ogrodowych altankach i rozpaczliwe poszukiwanie sposobów na przeżycie - to przedstawiony w powieści obraz tamtych czasów.
Obok postaci fikcyjnych, autor umieścił w powieści, na drugim planie, także postaci historyczne. Orientujemy się jednak szybko, że przedstawione zostały nieco inaczej, niż opisane są w podręcznikach szkolnych. Maksymilian Robespierre to marny umysł, niezdolny pospiesznie rozstrzygać między prawdą a błędem, nie mówiąc już o kierowaniu republiką. Ten przywódca jakobinów umiał jedynie dużo mówić. Jean Paul Marat, zwolennik terroru, był próżny i łatwowierny. Sam podjudzał do wieszania spekulantów zbożem, by potem przedstawiać się mężem opatrznościowym. To tylko przykłady.
Ta powieść jest nie tylko o bezlitosnej, krwawej, nonsensownej rewolucji. Ona jest przede wszystkim o przeobrażeniach wewnątrz ludzi. To powieść o strachu zmieniającym się w rozpaczliwą, złą, niszczącą człowieka odwagę.
Po książkę sięgnęłam ze względu na sympatię do autora, dla jego języka, elegancji słowa - i tej nie brakuje w powieści - sięgnęłam dla jego wrażliwości i przemyśleń: głębokich, mądrych, bez wszechogarniającego pesymizmu, a ze śladami nadziei na istnienie humanizmu na świecie. Dla tej nadziei, także dla pogodnego nastroju, warto przeczytać powieść „Zbrodnia Sylwestra Bonnard” tegoż autora. W dziele „Bogowie łakną krwi” ta pogoda ducha autora zanika, przemienia się niemalże w urąganie, dotyka Istoty Najwyższej, staje się buntem przeciw szaleństwom tego świata. Ponownie ważne i aktualne jest odwieczne pytanie Epikura, na które pisarz chciałby, ale czy może odpowiedzieć?...
„Bóg albo chce przeszkodzić złemu i nie może, albo może, a nie chce, albo ani może, ani chce, albo może i chce. Jeśli chce, a nie może, jest bezsilny; jeśli może, a nie chce, jest przewrotny; jeśli ani może, ani chce, jest bezsilny i przewrotny; jeśli zaś i może, i chce, to dlaczegóż tego nie czyni?”*...
Książka „Bogowie łakną krwi” nie jest lekturą relaksującą, ale jest godną przeczytania chociażby przez tych, którzy chcą zweryfikować swoją wiedzę historyczną z okresu rewolucji francuskiej. Warta jest także przeczytania dla walorów języka, który tchnie wykwintnym stylem minionej epoki, a z pewnością obejrzeć się za siebie, poznać starszych mistrzów słowa, zawsze warto. Styl Anatola France'a jest po prostu elegancki. Elegancja nie starzeje się.
---
* Anatole France, "Bogowie łakną krwi", przeł. Jan Sten, "Czytelnik", 1985.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.