"Jak wesele, to wesele"* ;)
"Wesele" napisał Stanisław Wyspiański, bardzo znany skądinąd i podziwiany - malarz, grafik, architekt.
Swoich bohaterów zaczerpnął malarz-dramaturg z rzeczywistości, ze swego bliskiego otoczenia. Będąc na weselu, chłopskim weselu, na którym zebrała się elita ówczesnego światka artystycznego, którego to wesela gospodarzem był brat (ożeniony z chłopką) najbardziej znanego wtedy poety - K. Przerwy-Tetmajera; będąc na weselu młodego malarza z wiejską dziewczyną - Wyspiański przez całą noc, jak możemy przeczytać u Boya Żeleńskiego, stał oparty o framugę drzwi i patrzył swoimi „niesamowitymi" oczami na tańce, zabawę, wesele; słyszał strzępki rozmów prowadzonych przez biesiadników, którzy wyszli na chwilę do sąsiedniej izby, żeby odetchnąć.
Tak narodziło się "Wesele".
Jak na malarza przystało, Wyspiański odmalował swoich bohaterów z zadziwiającą trafnością, dokładnością, pokazując ich takimi, jakimi byli w rzeczywistości (trochę ubarwiając chyba tylko Rachelę), z sympatią, ale i nie bez złośliwości. Chciał nawet, by na afiszu umieścić prawdziwe nazwiska postaci, co z wielkim trudem mu wyperswadowano; pozostały prawdziwe imiona tylko niektórych osób. Dzisiaj trudno nam ocenić ten istotny aspekt "Wesela", nie żyjemy w czasach Wyspiańskiego, nie znamy ludzi będących bohaterami sztuki; pozostaje nam wierzyć na słowo tym, którzy żyli i znali.
Kolejnym, równie ważnym elementem tego dzieła jest jego baśniowość, niezwykłość, wprowadzanie postaci rodem ze snu, zjaw, będących - niejasnymi nieraz - symbolami, np. nieśmiertelny "Chochoł", kryjący w środku - krzak róży. Wyspiańskiemu udało się połączyć dwa światy, stworzyć dzieło o niejednoznacznej symbolice, mające (wg Boya) przemawiać głównie do naszej wyobraźni, podświadomości. Nie oglądałam całego "Wesela", ale widziałam fragment z Isią podkręcającą i ściemniającą lampkę - już ta scena jest tajemnicza, niezwykła.
"Wesele" to kopalnia cytatów. Czytając, zwłaszcza akt I, spotykałam wiele fragmentów, które znałam już wcześniej, nie wiedząc nawet, skąd pochodzą.
Poza tym wszystkim - "Wesele" czytało mi się bardzo ciężko, powoli. Mimo wszystkich docenionych przeze mnie zalet „Wesela”, nie jest to typ literatury, który preferuję. Bliżej mi raczej do zdania H. Sienkiewicza :). Zapewne odebrałabym je lepiej, gdyby bohaterami byli ludzie mi znani, tak jak musieli je odbierać współcześni Wyspiańskiego.
Według T. Boya Żeleńskiego (jak napisał w "Plotce o "Weselu" Wyspiańskiego"), Henryk Sienkiewicz, wyszedłszy z inscenizacji "Wesela", powiedział: "No, albo ja jestem grafoman, albo to jest grafoman"...
Więc, jak rzekł Dziennikarz: "A to czytaj, kto ciekawy"*... :)
---
* Cytaty z "Wesela" St. Wyspiańskiego, niestety, nie pamiętam wydawnictwa ani roku wyd.]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.