Dodany: 31.07.2005 22:07|Autor: Vilya

Pamięć i niemożność zapomnienia


Napisał Jean-Claude Schmitt pasjonujące studium na temat, który przy całej swojej atrakcyjności łatwo można było strywializować lub sprowadzić jedynie do płaskiej, banalnej interpretacji. Stało się jednak zupełnie inaczej - błyskotliwa, a przy tym bardzo solidna analiza wielu tekstów źródłowych, świadcząca o niewątpliwej erudycji autora, staje się jedynie podstawą do rozważań, których zasadniczym tematem będzie całe średniowieczne społeczeństwo, jego wewnętrzne relacje i ich dynamika, widziane w bardzo szerokiej perspektywie. Duchy będą tu przede wszystkim punktem wyjścia. W końcu, co wielokrotnie Schmitt podkreśla, istnienie nadają im żywi. W kilku miejscach zatrzymuje się nad tym paradoksem: mimo iż z pozoru wygląda na to, że to umarli zwracają się do nas z prośbą lub groźbą, tak naprawdę w centrum uwagi stoi ten, kto jeszcze przed sobą ma wybranie się na tamten świat. To jak najbardziej żywi mieszkańcy średniowiecznej Europy (w różnych zresztą celach, którym autor się uważnie przygląda) przywołują obraz bliskich sobie osób - tych, które odeszły zawsze za szybko. Czasami tylko po to, aby uspokoić sumienie, do końca przeżyć "pracę żałoby" (Schmitt często powołuje się na ten termin Freuda) i pamiętając, wyzwolić się w końcu; czasami zaś po to, aby opowieść o wracających widmach zmarłych wpisać w ideologię, państwową czy tylko usprawiedliwiającą przemiany w liturgii. Opowieści o duchach mogą kusić fantastyką, mogą w zupełnie ludzki sposób oswajać śmierć i zmniejszać wyrzuty sumienia, lecz przecież stać się mogą również narzędziem piętnowania grzechu albo inteligentnym sposobem ustalania relacji między władzą świecką a duchową.

Już te pobieżne uwagi pokazują trafność tytułu. Niewielka rozmiarem książka poruszająca bardzo obszerną problematykę. Począwszy od zasygnalizowania odmienności postrzegania duchów w kulturze starożytnej i w Biblii (a także w wierzeniach germańskich), poprzez zaakcentowanie roli myśli św. Augustyna i Grzegorza Wielkiego (która to myśl na wiele lat ustawi sposób patrzenia na sprawę), aż do szczegółowej, mniej więcej chronologicznej relacji o tym, jak w średniowieczu zjawy postrzegano. Zarówno w literaturze, jak w ikonografii. W piśmiennictwie mnichów i kapłanów, potem również ludzi świeckich. Jak reagowano na pojawiających się świętych, jak zaś na powrót z zaświatów, chociaż na chwilę, prostych ludzi. Opowiada autor o różnych typach przedstawień, o relacjach autobiograficznych i tych spisywanych przez osoby trzecie. W różnych formach literackich, z których każda, zarówno ze względu na formę, jak i na cel, determinuje kształt przedstawienia. O duchach, które pojawiają się na jawie albo we śnie. Pojedynczo lub wprost przeciwnie, grupami. W celach pokojowych albo i nie. Za pozwoleniem Boga albo z udziałem sił jak najbardziej diabelskich. Przychodzą z miejsc wszelakich (warto zwrócić uwagę na to, że wynalazek czyśćca zawdzięczamy dojrzałemu średniowieczu, a jednoznaczność w tej kwestii nawet pod koniec epoki nie zawsze jest czymś oczywistym), w różnych celach, z różnymi zamiarami. Czasami wydają się obdarzeni życiem co najmniej w takim stopniu jak ci, których nawiedzają.

O tym wszystkim Schmitt nas informuje, przytacza rozliczne przykłady, argumentuje, zatrzymuje się nad co ciekawszymi dłużej, aby zwłaszcza w ostatnich rozdziałach (zatytułowanych odpowiednio "Czas, przestrzeń, społeczeństwo" oraz "Przedstawienia duchów") zdobyć się na coś na kształt podsumowania. Raz jeszcze wrócimy do znanych nam już bohaterów, aby uzyskać odpowiedzi na pytanie, dlaczego duchy najczęściej pojawiają się zimą? Jaką rolę w tych spotkaniach odgrywa pokrewieństwo? Gdzie i dlaczego pojawiają się najczęściej? Czego efektem jest niejednoznaczność i różnorodność w przedstawianiu ich wyglądu? Czy duchy są cielesne, czy też nie? I czy potrafią mówić?

Jak widać, można by nawet nazwać tę książkę swoistym kompendium. Warto postawić ją na półce, aby móc do niej co jakiś czas wracać. Trudno przeczytać ją szybko, od deski do deski. Zresztą już po pierwszej lekturze można na tyle przejąć się losem Giovanniego di Pagolo Morelli (która to relacja pokazuje, że stosunek rodzica do dziecka niekoniecznie musi być tak obojętny, jak to widać w innych tekstach z epoki), zainteresować się motywem Dworu Herlekina (dla mnie osobiście najciekawszy wątek w całym tomie) i jego związkami z legendą arturiańską czy pojawiającym się po wielu latach dziadkiem Arndta Buschmanna, aby mieć ochotę na ponowne spotkanie. Szkoda by było uważnych i rozważnych, wyważonych interpretacji Schmitta - nie warto gnać i ze zniecierpliwieniem przerzucać kartki. Nagrodą za to zwolnienie będzie zrozumienie, jak bardzo żywym potrzebni są umarli, aby móc w pełni żyć. Pod każdym względem, zarówno osobistym, jak i społecznym. I jak nierozerwalna jest to więź w świecie, w którym nikt nie kwestionuje realności duchów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2670
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: