Dodany: 29.07.2005 02:22|Autor: mika_p

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pierwsze dziecko zmienia wszystko
Teusen Gertrud

Rzecz o rewolucji


Książka Gertrud Teusen jest niewielka, ma ledwie 180 stron, ale powinna znaleźć się na półce każdej przyszłej matki obok grubaśnego tomiszcza o ciąży i równie grubaśnego o pierwszym roku życia dziecka. Bo to jest książka o matce, a raczej kobiecie i żonie, która stała się matką.

W Polsce wydana została w 1995 roku, kiedy rozkręcała się akcja "Rodzić po ludzku"; ja zetknęłam się z nią w 1997, kiedy prasa dla rodziców, podręcznik i szkoła rodzenia jednym głosem mówiły: poród jest przeżyciem mistycznym, ból daje się opanować odpowiednim oddychaniem, nowonarodzone dziecko wolno karmić tylko piersią i najlepiej poświęcić mu się bez reszty. Książka Gertrud Teusen jest głosem opanowania w tej fali entuzjazmu.

Na początku autorka opowiada o swojej ciąży i macierzyństwie, a także małżeństwie, a w podsumowaniu swojej historii pisze tak:

"Dlaczego powstała ta książka? Powód jest prosty: czas byśmy my, matki, otworzyły wreszcie usta. Czas rozprawić się z nieaktualnymi i często zafałszowanymi stereotypami matki. Czas zepchnąć z cokołu wyidealizowany mit matki i powrócić do prawdziwej rzeczywistości. (...) Pomysł napisania tej książki zrodziła moja własna historia. Każdemu (...) opowiadałam szczegółowo, w jaki sposób przeżyłam zmiany w mym życiu i że wcale nie jest to tak wspaniałe i łatwe, jak to się powszechnie twierdzi"[1].

W rozdziale I, "Macierzyństwo: szczęście na komendę?", Gertrud Teusen zajmuje się fizyczną stroną ciąży, porodu i połogu, ale nie tak, jak to jest przyjęte w poradnikach i prasie dla rodziców. Nie opisuje kolejnych miesięcy i faz, tylko oświetla zazwyczaj pomijane aspekty:

- że kobieta nagle przestaje być podmiotem, a staje się inkubatorem...
- że się boi zmian w swoim życiu...
- że poród nie musi przebiegać książkowo i idealnie, ale cesarskie cięcie nie jest gorsze od porodu siłami natury, jeśli tylko finał jest szczęśliwy...
- że pierwsza chwila z dzieckiem nie musi oznaczać obezwładniającej fali szczęścia i miłości...
- że może człowieka zdybać baby-blues i depresja poporodowa...
- że małe dziecko jest wymagające i jeden człowiek szybko się wypala, usiłując sprostać tym wymaganiom.

Wydawać by się mogło, że to dość brutalne, ale nie - pisane jest to w sposób ciepły i serdeczny; to uczciwe przedstawienie przyszłych trudności, jakich nie pokazują media, prezentujące zazwyczaj słodki obraz sielanki rodzinnej, ani poradniki, skupiające się na dziecku, a nie matce.

W drugim rozdziale, pt. "Partnerstwo: powstawanie rodziny", autorka omawia najpierw kwestię przemiany z eleganckiej kobiety aktywnej zawodowo w matkę i gospodynię domową, wskazuje trudne punkty tej przemiany - zmienioną figurę, zubożałą nagle szafę i absolutny brak czasu na zrobienie z tym czegoś.
Piękny cytat z tej części:

"Na widok supermamusiek z reklam, prawdziwe młode matki bledną z zazdrości. Widzą bowiem zadbane panie, ubrane w kostiumy Chanel, popychające wózeczek cienistymi alejkami. (...) Ciekawe, do kogo te reklamy są adresowane, bowiem chyba każda młoda matka wie, do jakiego stopnia rozmija się to z rzeczywistością.

A jak wygląda rzeczywistość? Pośpieszny poranny prysznic, zamiast wieczornego wylegiwania się w wannie. Mycie i układanie włosów - tak, ale nie na co dzień. Mohairowy sweterek zostaje głęboko w szafie, jedwabna bluzka też. Na siebie zakładamy jakieś coś, czego nie szkoda zapaskudzić, gdy dziecko uleje, zamiast szpilek - adidasy, gdyż są lepsze dla pleców. Chanel nr 5 zostaje zamieniony na Baby nr 1: delikatna woń oliwki i pudru wypełnia całe mieszkanie i są to najukochańsze perfumy mamy"[2].

Dalej mowa jest o ojcu i nowym postrzeganiu tej roli. A jeszcze dalej o przemianie, jaka dokonuje się w małżeństwie, które zostaje rodzicami. O tym, że nie jest łatwo nie zatracić się w rodzicielstwie i pozostać dla siebie partnerami, a nie tylko osobami, które łączy dziecko. O tym, że nie jest łatwo znaleźć się w nocy, gdy w dzień żyje się w dwóch różnych światach - ojciec-mąż w świecie pracy zawodowej, matka-żona w świecie wypełnionym dzieckiem i jego potrzebami.

W rozdziale III, pt. "Nowy początek - nie utopić się w codzienności", pojawiają się kolejne osoby, z którymi żyją młoda matka i ojciec.

Najpierw dziecko - dziecko, które wychowuje rodziców, układa im rozkład dnia i zmusza do modyfikacji wszelkich planów. Rodziców, nie tylko matkę. Gertrud Teusen podkreśla stanowczo, że dla psychicznego zdrowia matki potrzebny jest jej czas dla siebie: "Już na przełomie XIX i XX wieku każdej służącej przysługiwał jeden wolny wieczór na tydzień. Jest to więc niemal niewiarygodne, że owo minimum wolności tak rzadko staje się udziałem współczesnych matek"[3].

Potem - przyjaciele. Którzy znikają z horyzontu, gdy tylko pojawia się na nim dziecko. Brutalne, ale prawdziwe. Na szczęście, autorka zauważa, że pojawiają się nowe znajomości, a starzy znajomi w analogicznej sytuacji mogą stać się nowymi przyjaciółmi. Pocieszające to.

Omówione są też relacje ze starszym pokolenim - rodziców rodziców, czyli dziadków owego dziecka. Mowa jest i o rewolucji we wzajemnych kontaktach, jak i o wpływie najstarszego pokolenia na młodą rodzinę.

Na koniec mój ulubiony rozdział IV: "Zajęcie pozycji: matki-kwoki kontra matki-kukułki". O jego treści Gertrud Teusen pisze tak: "Tematy omawiane na kolejnych stronach odzwierciedlają dokładnie dyskusje między Kwokami a Kukułkami. W pięciu zasadniczych kwestiach ukazano zajmowane pozycje (czasami nieco je przerysowując), zaś w podsumowaniu ekspert tłumaczy, co w tych poglądach jest dobre, a co złe"[4].

Te kwestie to:
- "Środki przeciwbólowe przy porodzie?" (Kwoki akceptują ból, Kukułki nie zawsze);
- "Dzieci mądrzeją od mleka matki" (Kwoki karmią piersią, Kukułki niekoniecznie);
- "Dzieci trzeba stale pobudzać" (Kwoki dbają o urozmaicenie, Kukułki stawiają na zdrową nudę);
- "Na diecie pełnoziarnistej dzieci lepiej rosną" (Kwoki karmią pełnym ziarnem, Kukułki stawiają na grysik);
- "Choroby dziecięce wzmacniają system odpornościowy" (Kwoki szczepią, Kukułki chowają głowę w piasek).
Kwestie są jednocześnie tytułami podrozdziałów.

_____

Poszukałam sobie w Google na temat tej książki i zorientowałam się, że była w Polsce wydana tylko raz, w 1995 roku, przez Oficynę Wydawniczą SPAR. A szkoda. Bo to naprawdę dobra książka, pozwalająca nabrać oddechu w trakcie przygotowań do macierzyństwa i w czasie pierwszych miesięcy z maleństwem. Wtedy, gdy człowiek (płci żeńskiej) zaczyna czuć się osaczony przez nakazy poradników, prasy dla rodziców, przez mądrość ludową i terror laktacyjny. Osobiście nie spotkałam na rynku podobnej pozycji, książki, która zajmowałaby się młodą matką, jej psychiką i zmianami, jakie w niej zachodzą w tym czasie, gdy osiąga pełnię kobiecości. Nie spotkałam książki, która tak uczciwie przedstawiałaby trudności, jakie są udziałem rodzącego się rodzicielstwa. Szkoda, że nikt nie zdecydował się na wznowienie - powinno się rozpropagować tę pozycję szeroko, tak, aby jak najwięcej młodych matek mogło z niej skorzystać, bo w tej chwili skazane są tylko na porozrzucane po internetowych forach opowieści innych kobiet. W książce Gertrud Teusen wszystko jest w jednym miejscu, usystematyzowane; opisane spokojnie i bez emocji.

Dlaczego w takim razie oceniłam ksiażkę na 5 zaledwie, a nie na 6, skoro ma tyle zalet? Z powodu jej hermetyczności. To nie jest książka dla każdego - nie zainteresuje ani młodej dziewczyny, dla której opisane kwestie to abstrakcja z dalekiej przyszłości, ani matki dwulatka, dla której to wszystko to odległa, pokonana przeszłość. Dla kobiet w ciąży, dla matek malutkich niemowląt - rewelacja.


--------------------------------
[1] Gertrud Teusen, "Pierwsze dziecko zmienia wszystko", tłum. Dariusz Łyżnik, Oficyna Wydawnicza SPAR, 1995, s. 17.
[2] Tamże, s. 68.
[3] Tamże, s. 129.
[4] Tamże, s. 162.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3176
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: