Dodany: 08.07.2005 10:54|Autor: bogna
Od fanatyzmu do koszmaru
Koszmar przedstawiony przez autorkę w tej powieści tak przejmuje, że nie można wobec tej książki przejść obojętnie.
Autorka jest Nigeryjką, która dorastała w swoim ojczystym kraju. Jako córka zastępcy wicepremiera Nigerii miała na pewno łatwiejsze życie od swoich rodaków. W czasie pisania powieści była studentką Uniwersytetu Hopkinsa w USA. Książka jest jej debiutem, została wydana w 2003 roku (u nas w 2004) i od razu stała się światowym bestsellerem. Czy w tej książce jest coś z jej biografii?
W tle mamy czasy terroru militarnej dyktatury w Nigerii w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, to nie tak dawno, zaledwie 10 lat temu. Historię swoją i swojej rodziny opowiada nam 15-letnia Kambili. Razem z bratem i rodzicami tworzą rodzinę żyjącą, jak na te czasy, w luksusie. Ojciec jest jednym z najbardziej szanowanych obywateli, religijny, dobry dla wszystkich, dzieli się swoim bogactwem z biednymi. Czy to na pokaz? Chyba nie. On głęboko wierzy w to, że wszystko, co robi, jest dobre, jest potrzebne, jest prostą drogą do zbawienia. Fanatyk, tyran, walczący bezwzględnie o zbawienie wszystkich członków rodziny, a więc o przestrzeganie zasad religii katolickiej, zasad doprowadzonych do skrajności, wymyślonych przez siebie. Rygor, wymierzanie kar za nieprzestrzeganie tych zasad, miesza się z miłością.
Książka tylko dla dorosłych, którzy potrafią dużo znieść. Bo jak nie zastanowić się nad istotą człowieczeństwa, kiedy ojciec każe córce nastawić wodę w czajniku, ona już wie, co ją czeka, więc to nie pierwszy raz… tym wrzątkiem polewa jej stopy. To kara za to, że spotkała się z dziadkiem, jego ojcem, którego on sam uważa za poganina, więc kontakt z nim jest zakazany, jest grzechem!
Ile te dzieci i ta żona muszą znieść i do czego to doprowadzi?
Co o tym wszystkim myśli ciotka, rodzona siostra ojca?
Dlaczego to wszystko dzieje się w czterech ścianach, czy wstyd jest silniejszy od bólu?
Książka napisana bardzo dobrze, pomijając temat, czyta się łatwo, ma jednak ogromny minus. Językiem urzędowym w Nigerii jest język angielski, miejscowa ludność posługuje się w książce językiem ikbo. Nasi bohaterowie bardzo często używają też tego języka, fakt, że nie są to długie zdania, a krótkie zwroty lub pojedyncze słowa, lecz utrudnia to płynne czytanie, brak jest bowiem odnośników, nie ma tłumaczenia, ani na dole strony, ani na końcu książki.
Na okładce są słowa J.M. Coetzeego: "Poruszająca opowieść o dziecku, które przedwcześnie poznało siłę nietolerancji i najciemniejszą stronę życia".
Polecam!!!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.