Dodany: 03.11.2003 05:33|Autor: Sarin

„Niebezpieczne Związki” - szkaradna baśń tylko dla dorosłych


„Niebezpieczne związki” przeczytałem parę lat temu. Po tę książkę sięgnąłem od niechcenia, w wyniku chwilowego zaciekawienia, jakie wywołał u mnie obrazek na okładce, przedstawiający fircyka z czasów Sejmu Czteroletniego, zalecającego się do wersalskiej, puszystej damy. Ani po tytule, ani po objętości nowej zdobyczy nie spodziewałem się niczego rewelacyjnego.

O godzinie 21:00 rozłożyłem się na swojej kanapie, trzymając w rękach tę „Maszynę Czasu”, a o 21:10 wraz z Mistrzem przez pozłacane, wielkie „M”, Sz.P. Choderlos de Laclos, przeglądaliśmy tajną korespondencję pewnej pary „przyjaciół” rywalizujących ze sobą o tytuł „Lorda w dziedzinie zamieniania życia ludzi młodych, naiwnych i rozidealizowanych w koszmar”.

Ze świata francuskiej arystokracji sprzed 1789 r. powróciłem do 2000 r.n.e. dopiero o godzinie 08:00 nad ranem.

„Niebezpieczne związki” to jedno z najbardziej pasjonujących dzieł poświęconych psychologii autorytetu, jakie udało się stworzyć człowiekowi w całej jego historii. De Laclos perfekcyjnie przenosi czytelnika w swoją czasoprzestrzeń i podstawia mu pod nos autentyczne, przechwycone przez tajną policję listy, kształtujące rzeczywistość książki. (Choderlos de Laclos faktycznie pracował przez jakiś czas w strukturach tajnych służb Króla Francji i miał prawo naruszania korespondencji wszelkich osobistości w państwie. Każdy psycholog zaręczy Wam, przyszli czytelnicy, swoim dyplomem, że listów tych nie mogła napisać jedna osoba-autor, ponieważ różnice pomiędzy nimi są tak duże, jak struktury DNA dwóch obcych sobie ludzi.)

„Niebezpieczne Związki” to:

1. Powieść NIEZWYKŁA, fascynująca, trzymająca w napięciu niemalże jak „Terminator II”, którą czyta się z zapartym tchem i krzyczy się do jej drugoplanowych bohaterów: „Uważaj”, „Nie rób tego”, tak jak chłopiec z „The Never Ending Story” krzyczał do Atreja.

2. Opowieść o tym jak Wielkim autorytetem dla młodej zakompleksionej 16-letniej dziewczyny-dziewicy jest słynąca z Urody, Wdzięku, Inteligencji i Mądrości dojrzała (po 30-stce) kobieta, która przekonuje młódkę, że przed zawarciem związku małżeńskiego należy zdobyć minimum niezbędnego doświadczenia w Sztuce Miłości Cielesnej, aby później móc rozwijać ją wraz ze swym mężem.

3. Opowieść o tym, jak Jeden mężczyzna, by tylko uchodzić w oczach pewnej kobiety za wielkiego w dziedzinie bezwzględności moralnej, „pali” karty prawdziwej męskiej przyjaźni.

4. Opowieść o tym, jak wiele człowiek robi wbrew sobie, byle tylko zyskać uznanie w oczach swego rywala.

5. Opowieść o tym, jak szybko śmiertelnik przywdziewa maskę i do końca życia udaje inną istotę, byle tylko nikt nie dostrzegł bólu z powodu krzywdy, jaką mu wyrządzono (coś na zasadzie: „Wojsko uczyniło mnie mężczyzną” albo „NKWD otworzyło mi oczy na spiski moich rodziców”).

6. Opowieść o tym, jak Wielcy, Piękni i Przebiegli instynktownie nienawidzą i nie szanują Słabych, Przeciętnych i Nieroztropnych, którymi igrają jak pluszowymi zabawkami.

7. Obowiązkowa lektura dla każdej matki, i każdego ojca, którzy mają, bądź też oczekują „nadejścia” córki oraz dla każdego starszego brata, któremu zależy na szczęściu siostrzyczki.

8. To historia o tym, jak kończy się przyjaźń Owcy z Wilkiem lub „Glinianego Garnka” z „Żelaznym Kotłem”.

Na szczęście dla czytelnika cała ta szkaradna baśń tylko dla dorosłych kończy się surową, wymarzoną karą dla Bohaterów – „Żmij”. Żmija płci męskiej ginie w pojedynku zdążywszy jeszcze przed śmiercią za zgodą swego pogromcy zadać bolesne ukąszenie drugiej żmii płci żeńskiej – mózgowi wszelkich intryg. Femme Fatale (w prawdziwym tego słowa znaczeniu) po dotkliwym ciosie zadanym przez byłego sprzymierzeńca, w wyniku zrządzenia niebios traci swoją moc wpływania na ludzi dzięki pochorobowemu zeszpeceniu twarzy w stopniu totalnym.

„Niebezpieczne Związki” to smutna i wstrząsająca powieść, ale tylko taka literatura zapada głęboko w pamięć i tylko o takich dziełach warto dyskutować, a przede wszystkim warto poświęcać im czas. Ten kto nie przeczyta zbioru listów dokonanego przez Choderlos de Laclos utraci coś w tym życiu.

„Coś o Ekranizacjach”

Żadna z ekranizacji tej powieści nie oddaje nawet w połowie atmosfery i niepowtarzalnej aury książki, a co najgorsze nie wiedzieć czemu filmowcy zmieniają lub zamazują kluczowe dla dzieła fakty. Oto kilka przykładów:

Według Choderlos de Laclos postać grana przez Johna Malkovicha była kiepskim szermierzem, natomiast Kawaler Danceny (Keanu Reeves) jako zawodowy oficer z 23-letnim temperamentem był doskonały w posługiwaniu się szpadą. Film ukazał Danceny’ego jako patałacha fechtunku w scenie pojedynku. Zwiedziona dziewczyna grana przez Umę Thurman została dożywotnio umieszczona w zakonie o zaostrzonym rygorze - film pomija tę kwestię.

Mózg Intryg - Femme Fatale według de Laclosa była piękną kobietą pomiędzy 30-stym a 38 rokiem życia, która pod koniec powieści została nieuleczalnie oszpecona przez ospę. W filmie w tej roli umieszczono aktorkę z urodą kobiety przed 50-siątym rokiem życia i pominięto kwestie jej problemów zdrowotnych jako kary.

Film pomija scenę łóżkową z udziałem Danceny’ego i Femme Fatale, która nakłoniła do stosunku Danceny’ego w celu wywołania wściekłości u swego sojusznika-rywala odgrywanego przez Johna Malkovicha. Obraz kinowy za słabo ukazuje utajoną miłość, jaką żywi postać Malkovicha do Femme Fatale.

Reżyser dużo uwagi poświęca postaci granej przez Michelle Pfeiffer, podczas gdy Choderlos de Laclos traktuje ją jako osobę czwartego formatu.

Sarin


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 35637
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: iluzja 08.11.2003 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: „Niebezpieczne związki” p... | Sarin
Po pierwsze: IMVHO należałoby w recenzji unikać spojlerów, więc nie wiem, czemu opowiadasz tutaj ze szczegółami zakończenie. ;> Po drugie: sugerowałabym sprawdzać pisownię nazwisk przed ich napisaniem...
Użytkownik: k_ret 12.11.2003 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze: IMVHO należa... | iluzja
Też miałem wątpliwość przy weryfikacji tej recenzji, czy nie za dużo w niej spoilerów. Myślę, że w przyszłości będę specjalnie oznaczał takie recenzje w BiblioNETce. Co do nazwisk, to poprawię, jeśli ktoś poda prawidłowe :-)
Użytkownik: aleutka 08.07.2005 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: „Niebezpieczne związki” p... | Sarin
Najpierw bardzo konkretny zarzut - powiesc de Laclosa jest fikcja literacka. To NIE SA autentyczne listy!! Jesli rzeczywiscie de Laclos pracowal w strukturach tajnych sluzb krola Francji dalo mu to jedynie podstawy do tworczosci wlasnej. Na litosc Boska, Tolstoj jest Anna Karenina, a Flaubert Emma Bovary i nie ma w tym zadnej sprzecznosci. Kazdy psycholog zareczy ci swoim dyplomem, ze jesli chodzi o mozliwosci kreacyjne ludzkiego umyslu to nie zna on granic ni kordonow...
Jesli chodzi o ocene filmu
1. Powiedzenie, ze de Laclos uwazal madame de Tourvel za osobe czwartego formatu jest totalnym nieporozumieniem. W tej ksiazce po prostu nie ma osob czwartego formatu, a przemiana pani de Tourvel jest kluczowa dla fabuly i bardzo wiarygodna psychologicznie, Michelle Pfeiffer umie to zreszta swietnie pokazac.
2. Dla mnie film wlasnie zbyt jednoznacznie wskazuje motywacje markizy de Merteuil w jej pojedynku z Valmontem. Ksiazka tego az tak nie rozstrzyga. Owszem, markiza dzialala z zazdrosci, byc moze z zazdrosci osoby zakochanej, ale tez rownie dobrze mozna zalozyc, ze jej motywem byla zaborczosc, czy - co najbardziej przerazajace - chec zabawienia sie Valmontem, pomanipulowania tym mistrzem manipulacji, zdobycia kolejnego punktu na liscie zwyciestw, pokazania mu, kto tu rzadzi.
3. O ile pamietam scena lozkowa markizy i Danceny'ego zostala w filmie zasugerowana, czy musiala byc pokazywana doslownie?
4. Zarzut, ze pewne rzeczy sa pomijane jest smieszny - zaden film nie jest doslowna ilustracja, wybor jest bolesna koniecznoscia, a kwestia panny de Volanges w klasztorze jest w moim odczuciu malo istotna dla fabuly
5.Last, but not least - wszystko sie we mnie buntuje, kiedy w recenzji widze bledy w pisowni nazwisk!! To kwestia elementarnej uczciwosci recenzenckiej - ktos, kto ma dostep do Internetu moglby te sprawe zalatwic w pare minut, wiec jest to wylacznie lenistwo. Mam ochote krzyczec - ludzie!! Forma jest wazna!! Bez formy zostaje chaos i nie ma mowy o sztuce!! No wiec pisze sie John Malkovitch, Keanu Reeves a w dopelniaczu imienia autora uzywamy formy Choderlosa (wedlug Choderlos de Laclos??) Wyklad o stosowaniu apostrofu w pisowni obcojezycznych nazwisk zachowam na inna okazje. Uffff
Użytkownik: nutinka 08.07.2005 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw bardzo konkretny... | aleutka
Co do ostatniego punktu: co nieco poprawiłam w powyższej recenzji, przede wszystkim literówki, interpunkcję i wyrzuciłam zbędne apostrofy. Zostawiłam Choderlos w dopełniaczu, żeby Twoja wypowiedź nie straciła sensu, ale mogę i to zmienić. Tuszę, że autor recenzji nie będzie miał tego za złe. Jeśli coś przeoczyłam, proszę o informację.

We mnie buntuje się wszystko, jak widzę wiele innych błędów, nie tylko w pisowni nazwisk ;). Ale cóż zrobić, można tylko dążyć do doskonałości, co niniejszym staram się czynić :).
Użytkownik: aleutka 08.07.2005 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do ostatniego punktu: ... | nutinka
Doceniam, naprawde... Ciesze sie, ze sa jeszcze osoby, ktore sie tym przejmuja, milo znalezc bratnia dusze. Niczego wiecej nie oczekuje na tym najlepszym ze swiatow.
Wiec jeszcze troche sie poczepiam:)jak mowilam - pisze sie Reeves (a nie Reaves). I juz moje prywatne odczucie stylistyczne, drobiazg zupelny: nie ma klasztorow o zaostrzonym rygorze, sa tylko wiezienia. Klasztory moga miec ostra regule, ale wszystko wskazuje, ze Cecylia nie wstepuje do takowego, skoro jej matka moze wziac udzial w ceremonii obloczyn. Cecylia wstepuje do klasztoru, w ktorym odbywala nauki, a wiec nie jest to klasyczny zakon klauzurowy. Z drugiej strony - jeszcze w XIX wieku obloczyny karmelitanek odbywaly sie "na zewnatrz" jak to one okreslaly, wiec kto wie...
Użytkownik: nutinka 09.07.2005 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Doceniam, naprawde... Cie... | aleutka
Reevesa poprawiłam. Jakbyś zauważyła jakieś takie brzydkie byki w innych recenzjach, to daj znać, najlepiej mailem. Sporo recenzji/opinii już przeczytałam, wiele poprawiłam, ale jeszcze bardzo dużo jest do zrobienia. Jest to robota na lata, ale jej charakter mi odpowiada :).
Użytkownik: olala 20.09.2005 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Reevesa poprawiłam. Jakby... | nutinka
To jeszcze i ja wtrącę słówko: nie piszemy John MALKOVITCH, lecz John MALKOVICH. I to też kwestia minuty poszperania w Internecie. Pozdrawiam.
Użytkownik: nutinka 21.09.2005 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeszcze i ja wtrącę sł... | olala
Zrobione.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: