Dodany: 18.06.2005 14:18|Autor: woy

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Małż [-]
Dzido Marta

2 osoby polecają ten tekst.

Rzecz o dziewczynie...


Gdybym był złośliwy i cyniczny, zatytułowałbym tę recenzję: "Rzecz o dziewczynie, której się robić nie chce". Ale złośliwy nie jestem, przynajmniej nie aż tak, powstrzymałem się więc w ostatniej chwili. Bo "Małż" to opowieść o Alicji, tej od Krainy Czarów. Alicji piętnaście lat później. Alicji, której lustro się stłukło, zostało sprzedane, wyniesiono je na strych, przepadło gdzieś tam, w czasie. Alicji, która nagle odkrywa, że świat nadwrażliwej, subtelnej, nieprzystosowanej i wyalienowanej dziewczynce nie ma w zasadzie na co dzień nic do zaoferowania. Bo okazuje się, że w zwykłym świecie, gdy wyimaginowany świat z dziecięcego kokonu pozamyka wszystkie wyjścia do tajemniczych ogrodów, jest tylko szarość, codzienność i marnie opłacana rzeczywistość, że ten nowy, prawdziwy świat dopiero trzeba brutalnie zdobyć i nie ma w nim za wiele miejsca na materializację tego, co komu w duszy gra. A jeśli ktoś się nie przystosuje, nie dopasuje do reszty tego gigantycznego zaprzęgu, to sam się skazuje na outside. Choćby nie wiem jak był inteligentny, wykształcony i wrażliwy. Lajf is brutal - okazuje się, że w tym kabaretowym truizmie zawiera się większość sensu codzienności.

Przyznaję, że za "Małża" wziąłem się w odruchu poszukiwania równowagi po traumatycznych przeżyciach z prozą Masłowskiej. Przecież - myślałem sobie - nie może być tak, że już nikt nie będzie potrafił pisać normalnie i krytycy literaccy zachwycać się będą już tylko sztuką wynajdywania pokracznych form przekazu. Że literatura nie przestanie być sposobem na przekazanie ważnych treści. I nie zawiodłem się.

Marta Dzido to dziewczyna z tego samego pokolenia, co Masłowska. Wychowana, ukształtowana w takich samych klubach, na takim samym piwie i jointach, na upartego mogły się mijać prawie na tych samych imprezach. Jest studentką Szkoły Filmowej w Łodzi. W notce wydawniczej dokłada sobie dorosłości, jakby pisała CV: tu coś napisałam, tam coś nakręciłam... Ale to de facto debiutantka, to jej pierwszy prawdziwy, skończony utwór. Mogę tak napisać, chociaż nie jest to jakieś wiekopomne, rozwalające skostniałe struktury dzieło, kamień milowy polskiej literatury. Przeżycia młodych nieprzystosowanych, borykających się ze światem, który ich nie chce, bo nie godzą się na codzienność, bywały już tematem literackim dla paru pokoleń młodych twórcow. Ale Marta umiała pokazać, że ma coś do powiedzenia na ten temat, coś, co opisuje pewien fragment świata tej dzisiaj wkraczającej w bezwzględną rzeczywistość generacji. Gdy szczury pędzą, a czasem któryś nie może nadążyć.

Będę patrzył na tę dziewczynę, z pozycji coraz starszego dziada, ale z nadzieją, że dzięki takim jak ona będzie jeszcze kiedyś można wziąć polską książkę do ręki bez strachu, że okaże się artystycznie zmodyfikowaną książką telefoniczną.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5035
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: