Nie tak dobra, jak się spodziewałem
Nie wiem, czy to wina polskiego przekładu, ale pierwsza cześć cyklu "Amber" nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. A takiego się spodziewałem, biorąc pod uwagę opinie wielu moich znajomych, na zdaniu których, przynajmniej jeśli chodzi o literaturę, zawsze mogłem polegać.
Prosta historia opowiedziana prostym językiem. Ale to jeszcze wcale nie musi być zarzut. Less is more jak mawiał Mies van der Rohe. Natomiast płaskie i mało przekonujące rysy bohaterów przedstawione na dość sztampowym i mało ciekawym tle to już zarzut poważny. Szczególnie jeśli chodzi o fantasy! Kto czytałby Sapkowskiego, gdyby i jemu można było stawiać takie zarzuty? Albo wyobraźmy sobie słabą kreację świata przedstawionego u Tolkiena? Zgroza.
I tak, ode mnie wędruje dla "Dziewięciu książąt Amberu" ocena 3. I niech się śp. Roger (albo jego tłumacz) cieszy, bo raz, że mam słabość do tego gatunku, a dwa, że pamiętam jeszcze czytanego dawno temu znakomitego "Pana światła".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.