Dodany: 31.05.2005 22:26|Autor: dulcynea3

Walka z językiem i o język


Właśnie wróciłam ze spotkania z autorem w "Latającym Holendrze" w Gdańsku, o którym to spotkaniu dowiedziałam się zresztą z Biblionetki. Książkę przeczytałam wczoraj, aby wiedzieć, o czym będzie się mówić.

Czyta się ją z przyjemnością, którą daje dowcipne i bujne plastycznie przedstawienie codzienności rodzinnego trójkąta: rodziców i syna. Syn niemały, bo trzydziestoletni w czasie narracji, wspomina przeszłość, ale bez naiwnej tkliwości. Retrospekcja prowadzona jest z punktu widzenia dojrzałego mężczyzny, znającego mechanizmy życia.

Trochę polityki, ale bardzo udomowionej, choć wcale nie oswojonej. PRL widziany bez cienia melancholii, jako zły i kaleczący ludzi system. Ciekawe związki tytułu, powracających marzeń o wielojęzyczności, która otworzy drzwi do bogactw świata tego (w zabawny sposób opisane w rozdziale "Jak zostać poliglotą?"), oraz ewidentnych nawiązań biblijnych do wieży Babel, ale też Hymnu o miłości św. Pawła.

Książka o niemożliwości wyjęzyczenia się, nazwania siebie i świata, który jest labiryntem pełnym izb, gdzie w niewiedzy o rzeczywistych powodach swojego nieszczęścia żyją mali, przestraszeni ludzie. Poza tym, jest to między innymi książka o fetyszu języka, pisma, maszyny do pisania. Ciekawy zapis walki z językiem i o język.

PS.: Spotkanie owocne. Paweł Huelle błyskotliwie poprowadził nas przez meandry twórczości i biografii pisarza.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6324
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: alabaster 28.05.2006 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie wróciłam ze spotk... | dulcynea3
Jestem świeżo po lekturze i pod dużym urokiem tej książki. Sposób, w jaki Mentzel odsłania przed czytelnikiem "niemożność wyjęzyczenia się", kreśląc barwną mitologię rodziny, jest jak manifest głoszący, że nieważne jest to, co widzisz, ale to, w jaki sposób twój język potrafi z obrazów kształtować na nowo rzeczywistość. Ten portret artysty z czasów niedojrzałości to nie tylko warta uznania powieść, ale i świetne czytadło. Spełniając marzenie narratora można zacytować za wybitnym felietonistą z powieści, "że nie poprzestał on na zamiarach i rzecz sporo mówiącą o duchowym, moralnym i wewnętrznym życiu Polski ostatnich lat skomponował" ;-)
Użytkownik: verdiana 28.05.2006 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie wróciłam ze spotk... | dulcynea3
Zapachniało mi Stendhalem i Quignardem... I trochę "Ostatnim pasażem" Krzysztofa Rutkowskiego. Zdaje się, że Mentzel jest nominowany do Nike. Marzy mi się, żeby ją dostał, ale to pewnie nierealne...
Dziękuję za recenzję!
Użytkownik: librarian 08.09.2007 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapachniało mi Stendhalem... | verdiana
Skończyłam "Języki" i doszłam do znaczenia Twojego obecnego nicka. Swoją drogą co za kapitalna scena te "żywe obrazy". Dzieci zawsze bezbłędnie demaskują zachowanie dorosłych.
Początkowo książkę czytałam z pewną niechęcią, bo historia wydała mi się zbyt codzienna, nudna, rutynowa. Ot jakiś tam nieudacznik opisuje swoje mało ciekawe przeżycia, ale po pewnym czasie musiałam zmienić nastawienie, bo wyczułam autentyczność, no i ta jakaś uporczywość autora osiągnęła swoje. Polubiłam na koniec Zbyszka i poczułam zrozumienie dla jego niemożności wyjęzyczenia się.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: