Dodany: 29.05.2005 16:56|Autor: verdiana

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Esencja
Janusz Grzegorz, Gawronkiewicz Krzysztof

1 osoba poleca ten tekst.

Esencja intelektu


To będzie recenzja wyjątkowa. Recenzja laika, którego jedynym komiksowym doświadczeniem są tomiki "Tytusa, Romka i A'Tomka" oraz "Kajko i Kokosza" zapamiętane z dzieciństwa. Laika, który przez lata hołdował stereotypom nakazującym traktować komiks jak niższą ze sztuk, albo wręcz chałturę. Laika, którego znajomy znawca komiksów przez lata nie zdołał zachęcić do przeczytania komiksu. Wreszcie laika, który nie znosi "Thorgali", "Batmanów" i mangi.

Czego szukałam? Mam brata grafika, więc czegoś, co zachwyciłoby mnie kreską i co usatysfakcjonowałoby kogoś przyzwyczajonego do wysokiej jakości grafiki. Historia, jak i w prozie, w komiksie jest dla mnie drugorzędna, choć lepiej, gdyby nie grzeszyła głupotą i nie opowiadała o tym, jak to "zabili go i uciekł". Poradziłam się więc kilku znajomych komiksiarzy, żeby w końcu i tak skorzystać z rady koleżanki, także komiksowego laika, i zapoznać się z "Esencją".

"Esencja" otrzymała Grand Prix w konkursie Arte–Glenat. Jest to pierwszy Europejski Konkurs Komiksu, zorganizowany przez telewizję Arte i wydawnictwo Glenat. Warunkiem konkursu był wcześniejszy brak publikacji na terenie Francji, Niemiec i Belgii, a uczestnicy nadsyłali jedynie sześć pierwszych plansz komiksu. To wystarczy, aby ocenić styl rysownika, ale czy i autora scenariusza?

Najwyraźniej wystarczy, bo jury konkursu zakochało się w "Esencji" od pierwszego wejrzenia. Przykuwała uwagę "oryginalnością grafiki, specyficznym humorem, kolorem", wybijając się z całej reszty nadesłanych projektów. Wygrała, dystansując wszystkie inne komiksy.

Na bardzo niebieskiej okładce widzimy parę głównych bohaterów: detektywa Ottona Bohatera i... szczura Watsona na tle warszawskiej Syrenki. Po dwóch stronach tytułu – dwa nazwiska autorów: Janusz i Gawronkiewicz, sprawiające wrażenie tożsamości jednego człowieka. Rzeczywiście, autor scenariusza Grzegorz Janusz i grafik Krzysztof Gawronkiewicz są jak jedno ciało i jeden umysł – nie sposób oddzielić tej grafiki od opowiadanej historii. Grafika uzupełnia dymki, dymki uzupełniają grafikę, wspierają się wzajemnie, są jednocześnie formą i treścią, nierozdzielne i niepodzielne.

Historia rozpoczyna się pogrzebem przyjaciela Ottona, Aptekarza, który był postacią niezwykłą. Podczas pracy nad tajnym rządowym projektem stracił dłonie i oślepł, a protezami nie mógł już czytać brajla. Opracował więc sposób na... skraplanie literatury, tak, żeby można ją było pić. To właśnie główny smaczek tego komiksu. Jego twórcy okazali się niezwykle oczytani i w swojej pracy co i rusz umieszczają – czasem jawnie, czasem między wierszami – odniesienia do wszelkiej literatury, tej poczytnej, współczesnej, ale też do klasyki. Na drugiej stronie komiksu mamy genialną ilustrację przedstawiającą machinę do skraplania książek, a wokół niej książki skroplone.

I tak w zamkniętym szczelnie słoju mamy dwie ciecze – czerwoną i czarną, pod tytułem "Czerwone i czarne" i z dopiskiem "Przed użyciem wstrząsnąć" (a miłośnicy Stendhala szaleją z radości). Tuż obok akwarium z napisem "Solaris" i karton z "Mechaniczną pomarańczą", a w tle – "Ubik" w sprayu. Po tej ilustracji byłam już stracona jako nie-miłośniczka sztuki komiksu: runęły wszelkie moje stereotypy i nieprawdziwe opinie. W "Esencji" zakochałam się tak, jak jury konkursu. Bo ta ilustracja mówi wszystko o typie poczucia humoru pary autorów i o tym, czego należy się dalej spodziewać.

Podobnych smaczków jest w komiksie mnóstwo. Otto co i rusz, zależnie od nastroju, ma ochotę na łyk różnego rodzaju literatury, a to, jaki to rodzaj, mówi wszystko o nim i o nastroju w chwili bieżącej. Gdyby to była powieść, nazwałabym ją pełną tropów i intertekstualną, ale czy istnieje intertekstualny komiks? Jeśli dotychczas nie istniał, to "Esencja" jest pierwszym.

Komiks ma dwie istotne dla mnie zalety. Pierwszą jest umiejscowienie historii w mieście, które jest mi bliskie i dobrze znane – w Warszawie, która przedstawiona jest szalenie wiernie i z rozmachem. Drugą – uczynienie jednym z głównych bohaterów szczura. To niewiarygodnie mądre zwierzątka, co autorzy zdają się dostrzegać, całą czarną detektywistyczną robotę zrzucając na Watsona. Każą mu nawet walczyć (i wygrać!) z kotem! Szkoda tylko, że wybrali dla Watsona tak niezdrową dietę – żółty ser laboratoryjnym szczurom szkodzi, a Watson to klasyczny albinos z czerwonymi oczkami. Ale za całokształt jestem w stanie wybaczyć im wszystko!

Jeszcze słów kilka o wydaniu. Mandragora wydała "Esencję" w formacie większym niż A4, na kredowym papierze i w twardej okładce. To z pewnością uległość wobec wymagań czytelników, którzy są w stanie więcej zapłacić za lepsze wydanie, niż mniej za wydanie w nietrwałej broszurze – takie wnioski wyciągnęli wydawcy komiksów w jednym z kulturalnych programów telewizyjnych. To dobry wniosek. Dobre komiksy, jak dobre książki, powinny być wydawane w sposób estetyczny i trwały. A ponieważ wiadomo już, że "Esencja" będzie mieć kontynuację, z przyjemnością skompletuję sobie wszystkie odcinki, co i Wam radzę.

[Mandragora, 2005
ISBN: 83-89698-29-3]


http://www.zalogag.pl/

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2238
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: