Dodany: 26.05.2005 08:31|Autor: zielkowiak

The best!!!


Według mnie najlepsza (razem z "Lalką") powieść Prusa. Przeczytałam ją już kilka razy i zawsze (i w liceum, i na studiach, i jako trzydziestokilkulatce) podobała mi się ta książka. Problemy dziewcząt z pensji pani Latter "kazały" mi przyglądać się własnemu życiu, moim wyborom i kompromisom. Powieść jest dobrze napisana, nic nie zgrzyta, czyta się gładko i szybko. Polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5398
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: grinajd 20.02.2006 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie najlepsza (ra... | zielkowiak
tak, zgadzam się. czyta się bardzo przyjemnie, co mnie najbardziej zaskoczyło, bo wiadomo, że z tymi opasłymi tomiskami pióra sztandarowych pisarzy polskich, różnie bywa (o;
Użytkownik: antecorda 20.02.2006 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie najlepsza (ra... | zielkowiak
To moja ulubiona powieść Prusa. Zwłaszcza ten finałowy wykład filozofii autora! ;))) Również polecam!
Użytkownik: hawajka_ 28.08.2009 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie najlepsza (ra... | zielkowiak
Osobiście uważam, że tom czwarty jest przeładowany moralizatorstwem i demagogią, ale ogólnie powieść jest bardzo dobra :) Trzy pierwsze tomy to kawał porządnej literatury "z epoki".

A co sądzicie o zakończeniu? Tworzycie własne czy zostawiacie historię w tym miejscu, gdzie autor się zatrzymał?

Użytkownik: derryblossom 15.05.2014 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie najlepsza (ra... | zielkowiak
Wywodami Dębickiego momentami były ciekawe; najbardziej zainteresowały mnie opowieść o hipotetycznym potopie i prawdopodobnej reakcji ludzkości oraz próba połączenia teorii naukowych z Biblią (swoją drogą, nie miałam pojęcia, że w XIX w. ludzie na poważnie starali pogodzić się naukę z Księgą Rodzaju, więc przy okazji dowiedziałam się czegoś nowego i po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nie należy żadnych idei brać za oczywiste i pojawiające się samoistnie). Ale wielokrotnie moralizatorstwo profesora mnie irytowało. Irytuje mnie w ogóle cała jego postać -- ach, mądry i szlachetny profesor Dębicki, który swoimi nieomylnymi i niemożliwymi do podważenia wykładami sprowadza wszystkie zabłąkane owieczki na drogę prawdy, dobra i pobożności. Chciałabym, żeby porozmawiał z nim Kazimierz, to byłoby ciekawe. Zbigniew bronił ateizmu i materializmu bardzo, bardzo słabo i och, profesor odniósł kolejne zwycięstwo. Wiem, że Dębicki ma za zadanie wyłożyć czytelnikom poglądy autora, więc musi zawsze mieć rację, ale i tak niesamowicie irytuje mnie ten bohater. Mógłby mieć większe trudności z przekonywaniem wszystkich do swoich racji. Poza tym między innymi przez niego czwarty tom jest dosyć nieciekawy i niewiele się w nim dzieje. Akcja ożywia się mniej więcej na ostatnich 20 stronach; tuż po tym, jak nareszcie zaczęło się coś dziać, nareszcie Madzia wydostała się z apatii, nareszcie Stefan przypomniał sobie, że kocha Madzię i że większość czytelników spodziewa się, że oświadczy się jej po raz drugi i tym razem zostanie przyjęty -- tak, własnie wtedy powieść się kończy! Pozostawiając mnie z uczuciem "ale jak to, koniec? i co będzie z Madzią, co będzie z Madzią?". Mam nadzieję, że po kilku tygodniach panna Brzeska odzyskała równowagę psychiczną, zatęskniła za Solskim, uświadomiła sobie, że więcej dobra może uczynić jako pani Solska, a nie jako szarytka, i -- przestała być panną.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: