Dodany: 23.05.2005 20:37|Autor: Morgana Wredzma

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kodeks magów
Albin Cezary

1 osoba poleca ten tekst.

"Kodeks magów" - recenzja


Całkiem niedawno, przy okazji wydania „Eragona” Christophera Paoliniego, debiutanckiej powieści zaledwie piętnastoletniego autora, rozgorzały dyskusje, kiedy jest najlepszy czas na debiut literacki. Krytycy zwracali uwagę na niedojrzałość stylu młodego adepta pióra, nieumiejętne prowadzenie fabuły oraz niedoskonałości warsztatu. Czytelnicy podzielili się na sympatyków i zdecydowanych przeciwników „Eragona” – ci ostatni pomstowali na to, że wszystko da się wypromować, wystarczą tylko duże pieniądze na odpowiednią reklamę i obrotni specjaliści od marketingu. Z głosów zarówno krytyków, jak i czytelników wynikało, że o ile z pisaniem nie należy czekać, ba, nawet pisać powinno zaczynać się jak najwcześniej, to z publikacją nie należy się spieszyć.

Wszystkie te dysputy przypomniały mi się, gdy sięgnęłam po pierwszą książkę Cezarego Albina pt. „Kodeks Magów”.

Autor, obecnie maturzysta, zaczął pracować nad książką, gdy miał lat szesnaście. Może nie powinno to budzić podejrzeń, wszak Dukaj napisał rewelacyjną „Złotą galerę” jako czternastolatek. Niestety, nie każdy jest Dukajem i obawiam się, że pierwsza powieść Cezarego Albina nie wniesie na księgarski rynek świeżości, a autorowi nie zaskarbi sympatii czytelników. Chcę podkreślić, że cieszy mnie, kiedy debiutantowi udaje się opublikować własne dokonania. Wiadomo, starym wyjadaczom i głośnym nazwiskom jest łatwiej nie tylko dotrzeć do wydawców, ale i czytelników. Cieszy mnie również, kiedy można wspomagać młodych, zdolnych, ambitnych twórców, którzy nie mają jeszcze swojej „marki”, pomagając im stawiać pierwsze kroki na rynku i dotrzeć do odbiorców. Smuci jednak, kiedy wydawcy traktują zgłaszającego się do nich młodego człowieka niepoważnie i nieprofesjonalnie. „Kodeks Magów” ukazał się nakładem Fundacji Sztuki na rzecz „Integracji” przy udziale specjalizującego się w poezji wydawnictwa Anagram. W stopce podpisał się zarówno redaktor – Magdalena Koperska, jak i korektor – Agnieszka Stodolska, podczas gdy tekst sprawia wrażenie nietkniętego ani przez redaktora, ani korektora. Liczne błędy językowe wołają o pomstę do nieba, a interpunkcja leży (brakuje przecinków, w zapisie dialogów notorycznie stosowane są przemiennie dywizy i półpauzy, spacje często pojawiają się przed przecinkiem czy kropką zamiast po, itd.). Pojawiają się też podstawowe błędy typograficzne – wiszące na końcach wersów spójniki i myślniki, dialogi mają za głębokie wcięcia. Jeśli tak przygotowany przez wydawcę tekst pojawia się w druku, to nie wiem, jak inaczej to nazwać, jeśli nie brakiem profesjonalizmu.

Wróćmy jednak do powieści, pomijając kwestie techniczne. Niestety, o umiejętnościach autora też nie mam do powiedzenia nic dobrego. Cezary Albin wciąż jeszcze jest uczniem i jeszcze długa przed nim nauka pisarskiego rzemiosła. W odautorskim wstępie przyznaje, że niewiele do tej pory miał do czynienia z literaturą fantasy i muszę przyznać, że widać ten brak oczytania. Zacznijmy jednak od fabuły. Akcja rozgrywa się w Aurapeji, krainie, której spokój burzą nadciągające armie trolli i keszotów. Zagrożony świat ma ratować paladyn Rozgutt i jego dzielna kampania. Misja obejmuje podróże, potyczki, a nawet boskie interwencje. Nie zdradzę przyszłym czytelnikom, czy ratowanie świata się powiodło.

Gdy rozpoczynałam lekturę, spodziewałam się sztampowej opowieści spod szyldu heroic fantasy, niespecjalnie oryginalnej czy odkrywczej. Gdyby moje oczekiwania się sprawdziły, nie stawiałabym schematyczności jako zbyt dużego zarzutu. Dobrze napisana opowieść broni się, nawet jeśli autor odgrzewa sprawdzone pomysły. Feist, Eddings – zawsze dostarczają mi dobrej rozrywki. „Kodeks Magów” wyróżnia się zdecydowanie na minus. Narracja prowadzona jest chaotycznie, niewprawnie. Cezary Albin nie radzi sobie z budowaniem napięcia, dramaturgii zdarzeń czy konstruowaniem charakterystyk bohaterów. Dialogi brzmią sztucznie i często na wskroś współcześnie („Tą gadką raczyłeś nas już setki razy”). Wszyscy też, łącznie ze starym paladynem, sprawiają wrażenie ludzi bardzo młodych – jakby byli rówieśnikami czy też alter ego autora. Kolejny, bardzo często pojawiający się w amatorskich utworach fantasy błąd to stosowanie współczesnych miar czasu i odległości. W Aurapeji znają godziny, obowiązuje system metryczny (choć niekonsekwentnie, bo mowa jest też o milach). Opis świata ogranicza się przede wszystkim do nazw własnych – istot, przedmiotów, miejsc. W dodatku powstaje wrażenie chaosu, jako że Cezary Albin najwyraźniej starał się umieścić w swojej opowieści jak najwięcej odniesień, zawrzeć jak najwięcej motywów, wobec czego czytelnik otrzymuje worek, do którego wrzucono m.in. ludzi, trolle, elfy, demony, upadłe anioły, bogów. Elementy te nie współgrają ze sobą i sprawiają wrażenie pododawanych na siłę. Całość przypomina też opis kiepskiej sesji RPG. Wreszcie styl autora to styl słabego, szkolnego wypracowania. Przy okazji niedopatrzenia korekty wspominałam już o licznych błędach i niezręcznościach. Przytoczę może przykłady kilku z nich.

„Wiem, że tacy jak ty są skazani na zagładę od chwili, gdy zostali poczęci przez swoje matki”.

„Trudno było na pierwszy rzut oka określić jego wiek, bowiem niemal wszystkie włosy, które miał na głowie wypadły, a zmarszczki i narośla na jego ciele wcale nie ułatwiały zadania. Jego powykręcane kończyny i poczerniałe oczy nie stanowiły najpiękniejszego widoku. Człowiek ten trzymał w jednej dłoni zakrwawiony kuchenny nóż. Krew pochodziła najprawdopodobniej z niedawno odciętej, prawej nogi mężczyzny, która leżała teraz przed nim”.

„Rosnąca na zewnątrz roślina rzucała cień na brązowo-białą szafę, wokół panowała idealna cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaka albo jadącym w oddali wozem”.

„Nagle rumak, który jeszcze przed chwilą stał obok niego zniknał, by po chwili pojawić się w kamei rudowłosego dowódcy. Zwierzęcia nie zdziwiło całe zajście, na obrazku wydawał się o wiele spokojniejszy niż przed chwilą. Zaczął chodzić po łące i skubać trawę”.

„Rozgutt, którego posiwiałe, długie włosy pamiętały jeszcze lata jego młodości, nigdy nie mógł sobie wybaczyć niedoprowadzenia do końca wojny”.

Kiedy brnęłam przez kolejne strony „Kodeksu magów”, utwierdzałam się w przekonaniu, że czas na debiut przychodzi wtedy, kiedy pisarz jest dostatecznie dojrzały literacko. „Eragon” doczekał się przynajmniej profesjonalnej redakcji i korekty. W powieści Cezarego Albina mamy tylko „granie duszy” autora, a jak pisał w swoim poradniku dla młodych adeptów pióra Kres: Książki są dla ludzi, mają służyć do czytania. Jeśli ktoś już postanowił zostać pisarzem (pomimo iż dowiedział się z siódmego przykazania, że może być kimś innym), to powinien produkować książki, nie zaś książkopodobne grania własnej duszy. A do cholery z jego duszą. Każdy (bo także czytelnik) ma własną duszę, a jak nawet nie ma duszy, to i tak ma swoje granie, więc nie musi płacić za cudze. Książka zawierająca granie duszy autora powinna być uczciwie zatytułowana „Granie mojej duszy". Zobaczymy, czy ktoś to kupi.

Wypada jednak wskazać na jakieś dobre strony tej publikacji. O dziwo, mapka Aurapeji jest bardzo ładnie przygotowana. Przyjemny jest też obrazek na okładce, gorzej z liternictwem – tytuł i nazwisko autora są mało czytelne.

Z mojego punktu widzenia „Kodeks magów” można wpisać, obok debiutanckiego „Podziemnego świata” Izabelii Zych i „Neuronów zbrodni” Lucyny Pęciak, na listę książek kuriozalnych. Przestrzegam czytelników, że nie jest to lista, na której obecność może być powodem do dumy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8037
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Edek666 29.05.2005 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkiem niedawno, przy ok... | Morgana Wredzma
Albinowi radziłbym nie pisać nic więcej. Albo zmienić wydawnictwo.
Swoją drogą, ciekawe jest, że wydała go Fundacja Na Rzecz "Integracji"...
Użytkownik: Edek666 29.05.2005 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Albinowi radziłbym nie pi... | Edek666
Ewentualnie, radziłbym wydawnictwu sprawdzać, co wydaje.
Użytkownik: Kaoru 10.06.2005 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkiem niedawno, przy ok... | Morgana Wredzma
Wspaniala recenzja!

A po ksiazke na pewno nie siegne, dzieki :)
Użytkownik: Rigel90 31.01.2012 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkiem niedawno, przy ok... | Morgana Wredzma
Wyraziłaś dokładnie to, co nasunęło mi się po przeczytaniu książki. Nie mam nic więcej do dodania. Świetna recenzja!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: