Dodany: 23.05.2005 14:44|Autor: Lykos

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kwiaty dla Algernona
Keyes Daniel

3 osoby polecają ten tekst.

Trudno zapomnieć to opowiadanie


Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy literatura SF jest potrzebna, powinien przeczytać to krótkie opowiadanie.

Fantastyka ma wiele wspólnego z literaturą historyczną: obie konstruują hipotetyczne światy: historyczna próbuje odtworzyć to, co już było (albo mogło być), fantastyczna - to, co być może (albo mogłoby się zdarzyć). Oba gatunki osadzają swoich bohaterów w tych hipotetycznych światach i poddają sprawdzianowi, jak owi bohaterowie sobie radzą. Poszerzają naszą wiedzę o człowieku, stwarzając sytuacje, jakie trudno sobie wyobrazić w "normalnej" literaturze obyczajowej albo psychologicznej.

Wydaje mi się, że szczególnie cenne są takie utwory, w których wykreowana rzeczywistość różni się nieznacznie od naszej, wprowadza, mówiąc terminologią matematyczną, tylko jeden parametr różny od zespołu parametrów opisujących naszą codzienność. I ten jeden parametr, czasami zupełnie niepozorny, jeśli jest odpowiednio wymyślony i dobrze wykorzystany, sprawia, że wbija nam się ona w pamięć i nie możemy tej wirtualnej rzeczywistości zapomnieć, i każe się zastanawiać nad kondycją ludzką.

Takim utworem są "Kwiaty dla Algernona".

Algernon to szczur, na którym testuje się środek poprawiający inteligencję. Doświadczenie zdaje się przebiegać pomyślnie i jego twórcy decydują się dokonać próby na człowieku. Wybór pada na Charliego Gordona. I rzeczywiście, środek zaczyna działać rewelacyjnie.

Bardzo ciekawy jest proces przemiany osobowości ociężałej w błyskotliwą, ignoranta w erudytę, kogoś pogardzanego w człowieka nie pozbawionego pychy, który zaczyna dostrzegać, że autorytety wcale nie są takie wspaniałe, jakby mogło się wydawać ludziom przeciętnym, i sam zaczyna gardzić innymi. Już ta przewrotna sytuacja jest godna uwagi. Ale to jeszcze nie wszystko: środek wzmacniający inteligencję ma działania uboczne. Zastanawiałem się, czy je zdradzić i pozbawić czytelnika radości samodzielnego śledzenia rozwoju wypadków. Myślę, że gdybym podał zakończenie, opowiadanie i tak by się obroniło. Ale powiem tylko, że kończy się źle, i że Charlie ma świadomość tego, co go czeka. I to wydaje mi się najbardziej niesamowite w całej historii.

A w tle jest jego nauczycielka, która chciała dla niego dobrze (lubi go, a może nawet darzy uczuciem?) i która musi żyć ze świadomością, że dokonała za niego wyboru. Z początku wydaje się jej, że wybrała wspaniale, potem zdaje sobie sprawę, że go traci, wreszcie...

I sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zrobilibyśmy tak samo jak ona, czy sami byśmy chcieli skorzystać z podobnego środka na miejscu Charliego i czy cena nie jest za wysoka. Jak jest lepiej: być półdebilem zadowolonym z siebie czy zjeść owoc z drzewa wiadomości złego i dobrego, wznieść się na wyżyny, ale zapłacić za to wielką cenę?

A potem zastanawiamy się, czy opisana sytuacja jest możliwa, dostrzegamy pewne niekonsekwencje i nieprawdopodobieństwa. Opowiadanie jest jednak tak skonstruowane, że w trakcie czytania tego nie widać. Jest to niewątpliwie dowód wielkości pisarstwa Keyesa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 19363
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: bogna 24.05.2005 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś ma wątpliwośc... | Lykos
I znów Lykos ... wygrzebuje książkę dawno wprowadzoną do Biblionetki, z recenzją prawie sprzed roku i przypomina o niej, ta pozycja jest godna uwagi. Myślę, że nie ja jedna zapisałam tę książkę w schowku. Ciekawa jestem, jak ten frapujący temat został opisany, bo oryginał ksiązki został wydany w 1966 roku, więc prawie 40 lat temu; wtedy była inna technika, inne możliwości, czy wyobraźnia Keyesa obroniła się w XXI wieku?
Użytkownik: Lykos 24.05.2005 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: I znów Lykos ... wygrzebu... | bogna
Po prostu przeczytaj, przekonaj się. Opowiadanie nie jest długie. Ja je czytałem na żółtych (a może różowych?) kartkach "Problemów", nie wiem, czy było wydane osobno albo w jakimś zbiorku. I już nawet nie pamiętam, kiedy (może koniec lat siedemdzisiątych?), więc niestety nie potrafię podać łatwej drogi dotarcia do niego. Może ktoś pomoże?

Wiele utworów nie trzyma się pamięci, ten zapadł mi wyjątkowo głęboko. Technika nie odgrywa tu żadnej roli, więc od tej strony utwór nie mógł się zestarzeć. A pomysł jest niesamowity i doskonale wykorzystany.

Gorąco polecam i niemniej gorąco pozdrawiam.
Użytkownik: bogna 24.05.2005 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Po prostu przeczytaj, prz... | Lykos
Znalazłam w katalogach BN i chyba nie będzie problemu z dotarciem do tej książki, była wydana w 1996 roku przez "Prószyński i S-ka", ma 265 stron, więc nie jest znowu taka krótka. Zastanawiam się, jak czytałeś ją w "Problemach", chyba w odcinkach...
Użytkownik: PanDzikus 24.05.2005 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Znalazłam w katalogach BN... | bogna
Najpierw było opowiadanie, które potem Keyes rozbudował w powieść.
Użytkownik: Lykos 25.05.2005 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw było opowiadanie... | PanDzikus
Nie wiedziałem, mea culpa. A to dałem plamę!
Dzięki za wytknięcie błędu. Nie mam usprawiedliwienia, najwyżej wytłumaczenie, że po młodzieńczym zauroczeniu literaturą SF przestałem ją śledzić systematycznie.

Ale problem jest ciekawy i mocno mi zapadł w pamięć, dlatego odważyłem się dać głos. Swoją drogą, opowiadanie miało bardzo zwartą budowę i to robiło wrażenie. Czy w większym utworze niesamowitość pomysłu się nie rozmyła? Przeczytałem kiedyś w internecie, że według "Kwiatów..." nakręcono film. Powinno mi to było dać do myślenia. Z drugiej strony bywają swietne filmy nakręcone według opowiadania, przychodzi mi do głowy "Samotność długodystansowca" Richardsona, film, który bije na głowę pierwowzór literacki Alana Sillitoe. Chyba że za chwilę się dowiem, że Sillitoe przerobił opowiadanie na powieść.
Użytkownik: Agis 17.01.2006 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiedziałem, mea culpa... | Lykos
Ja wczoraj skończyłam powieść. Była rewelacyjna. Dawno nic mnie nie poruszyło do tego stopnia. Płakałam rzewnymi łzami. Ciekawa jestem dla odmiany jak napisane było opowiadanie.
Użytkownik: Lykos 18.01.2006 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wczoraj skończyłam pow... | Agis
Było krótkie - kilka stron w "Problemach". Bardzo zwarte w konstrukcji. Pisane w pierwszej osobie - relacja Charliego Gordona. Niesamowita przemiana bohatera. Nieprawdopodobny wzrost inteligencji nie idący w parze ze wzrostem poziomu etycznego (ale bez specjalnego spadku tego poziomu). Potem świadomość zagrożenia. I problem moralny - czy warto?

Powieści ciągle nie przeczytałem. Ale wyobrażam sobie, że jest to raczej zmiana ilościowa, a jakościowa jest nieduża.

Opowiadanie zajęło trzecie miejsce w konkursie. Czy nie zostało docenione, czy tamte uznane za lepsze były jeszcze bardziej niesamowite? Myślę, że raczej nie zostało docenione. Tamtych "lepszych" nie znam. Ale trudno sobie wyobrazić coś bardziej oddziałującego na wyobraźnię i intelekt.
Użytkownik: Agis 18.01.2006 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Było krótkie - kilka stro... | Lykos
Książka miała postać pamiętnika, który Charlie prowadził na użytek naukowców i badań. Szczególnie wzruszał mnie właśnie w końcowych partiach.
Użytkownik: Ciekavy 20.04.2009 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: I znów Lykos ... wygrzebu... | bogna
Opowiadanie można przeczytać pod poniższym linkiem -
http://niniwa2.cba.pl/kwiaty_dla_algernona.htm
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: